PORTUGAL 2014 - Dzień 29
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Tydzień piąty zaczynamy od cofnięcia się do Huesci. Ruszamy na trasę o 9, ale wcześniej zostajemy zaproszeni przez barmana na kawę i babeczkę. Naprawdę mili ludzie w tej wiosce nam się trafili :) Cofamy się do marketu, ale widzimy plakat, na któym jest podane, że fiesta nie trwała tylko przez weekend, ale przez kilka ładnych dni. To oznaczało, że wszystko jest nadal zamknięte i jedynie możemy zrobić "zakupy" w żabce. Kupujemy jakieś pieczywo (dobrze że w ogóle mają!), coś do picia i jemy od razu śniadanie. Do Pampeluny mamy 160 km. Od początku nie jedzie się zbyt lekko, ale napiłem się coca-coli, więc nie ma tragedii. Po drodze mijamy tylko jeden sklep spożywczy po 30 km. Kupujemy tam tylko jakiś dżem i jedziemy dalej. Za Ayerbe pojawiają się bardzo ładne i ciekawe skały. Musimy się teraz przedrzeć przez niewielkie pasmo górksie, gdyż jedziemy lekko na północ. Okazuje się, że mamy do pokonania małą przełęcz. Sama górka nie robi na nas wrażenia, ale droga jest fatalna. Przez kilkanaście kilometrów tylko asfalt, las i barierki. Żadnych widoków, rzadko kiedy jakiś samochód = nuda. Nawet nie ma gdzie zrobić przerwy przez długi czas. Na przełęczy czeka na mnie Tomek. Niestety przy wjeździe na parking przechyla mi się rower i MP3 wpada mi do studzienki. Szybko wyciągam ją patykiem i zaraz dochodzi do siebie na ostrym Słońcu. Z przełęczy mieliśmy oczywiście fajny zjazd, ale nie trwał on długo, bo potem znowu dobiliśmy do głównej drogi, gdzie mieliśmy do czynienia z pagórkami. Jedziemy teraz wzdłuż jeziora, ale motywacja do jazdy jest słaba, bo trochę nudne krajobrazy. Po pewnym czasie napotykamy na barierki na drodze. Okazuje się, że nie ma przejazdu i musimy nadkładać kilka ładnych kilometrów. Postanawiamy jednak spróbować obejść zakaz jak każdy szanujący się Polak ;) Jakoś przez krzaki i skarpę, ale udało się. Pod koniec dnia coraz mocniej wieje nam w twarz. Na horyzoncie widzimy dziesiątki wiatraków, a to nie wróży za dobrze. Momentami podmuchy są tak mocne, że ciężko utrzymać się na rowerze. Trochę odechciewa nam się jazdy na dzisiaj, więc szukamy noclegu w jednej wiosce. Robimy jeszcze dodatkowe 5 km do wioski w innym kierunku, aby zrobić zakupy w markecie i potem wracamy się pod wiatr. Nocleg znajdujemy na lokalnym stadionie. Całe szczęście udało się wynegocjować prysznic, po tym jak Tomek zagadał do Hiszpanów o pozwolenie. Tak więc szatnia gości była do naszej dyspozycji ;)

Nasza miejscówka poprzedniej nocy © completny

Dzień zaczynamy pyszną kawą! © majorus

Plakat promujący fiestę w Huesce © completny

Nie tylko Polacy lubią popić ;) © completny

Kierunek Pampeluna © completny

Ciąg dalszy wczorajszych prostych © completny

Ayerbe © majorus

Imponujące skały © completny

Przystanek autobusowy © completny

Kolejna przełęcz do kolekcji © completny

Czeka nas spory zjazd © completny

Pireneje w tle © completny

Ciekawe miasteczko na wzgórzu © completny

Ładne jezioro po drodze © majorus

My nie przejedziemy? © majorus

Omijamy zakaz © completny

Dla Polaka żadna przeszkoda nie jest straszna © majorus

Jeszcze fest drogi © completny

W końcu jakiś market! © completny

Konwersacja © completny

Nocleg na stadionie © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 144.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:41 | km/h: | 18.74 | ||
Pr. maks.: | 56.00 | Temperatura: | 30.0 | Podjazdy: | 1360m | Rower: | Giant |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!