Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 91.26 km (w terenie 25.05 km; 27.45%) |
Czas w ruchu: | 02:24 |
Średnia prędkość: | 21.35 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.41 km/h |
Suma podjazdów: | 170 m |
Liczba aktywności: | 6 |
Średnio na aktywność: | 15.21 km i 0h 36m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie A.D. 2012 (CZ.3/3)
Niedziela, 30 grudnia 2012
C.D.
-------------------------------------------------
Podsumowanie 2012
Statystyki:
•Przejechany dystans: 7500.00 km (w terenie 345.28 km, 4%)
•Czas na rowerze: 339:18 h
•Średnia prędkość: 20.04 km/h
•Najwyższa prędkość: 70,6 km/h
•Suma podjazdów: 27039 m
•Ilość wycieczek: 181
•Średnio na wycieczkę: 41.44 km
•Najwięcej km: sierpień (1792 km)
•Najwięcej km w terenie: maj (50,9 km)
•Najwięcej wyjazdów: czerwiec (32 razy)
•Najwięcej podjazdów: sierpień (10275 m)
•Ranking km (Wszyscy): 294. miejsce
•Ranking km (Chopaky): 269. miejsce
•Ranking gminy: 33. miejsce (403 gminy)
•Najdłuższy trans: 25 dni (18 lipiec - 11 sierpień)
•Najdłuższa przerwa: 15 dni (28 listopad - 14 grudzień)
TOP 5:
1. miejsce - 222 km - Syców - Tomaszów Mazowiecki
2. miejsce - 202 km - Kędzierzyn-Koźle - Wrocław
3. miejsce - 180 km - Syców - Kalisz - Syców
4. miejsce - 179 km - Rzeszów - Stadniki p/Krakowem
5. miejsce - 176 km - Tomaszów Mazowiecki - Kielce
--------------------------------------
--------------------------------------
Kilka słów od autora
Rok 2012 dobiegł końca. Czas na podsumowania, ale i wnioski. Zacznę od założeń przedsezonowych, które na pewno każdy z nas jakieś tam miał. Tak jak poprzedni sezon był dostateczny tak ten w moim odczuciu był dobry. Po pierwsze zrealizowałem cel kilometrowy. Myślę, że dystans 7500 km na rowerze crossowym to już całkiem niezły wynik. Został pobity zeszłoroczny rezultat, a więc progres cały czas mi towarzyszy. Drugim ważnym założeniem przedsezonowym było zrobienie przynajmniej kilkunastodniowego tripu po Europie. I nie powiem, było blisko, gdyż miesięczną wyprawę w Alpy miałem już dogadaną, ale problemy z pracą zaważyły na tym że musiałem chłopakom odmówić. Teoretycznie była to porażka, ale jednocześnie wyruszyłem samotnie w ramach rekompensaty na Wschód Polski, gdzie w 6 dni zrobiłem ponad 900 km. Zobaczyłem szereg miast, które zawsze chciałem odwiedzić zaczynając od Bełchatowa, przez Tomaszów Mazowiecki, Kielce, Sandomierz, Stalową Wolę, Rzeszów, Tarnów i na Krakowie kończąc. Dałem sobie wtedy ostro w palnik, ale najlepsze było dopiero przede mną. Na początku sierpnia z nowo-poznanym kolegą Filipem postanowiliśmy wyruszyć na objazd Czech. Wyprawa miała trwać ok. 14 dni, gdyż w planach było zahaczenie o niemiecką Passawę i austriacki Linz. Przy dobrych wiatrach mieliśmy też w zanadrzu Monachium i Salzburg. Niestety życie, a konkretniej mówiąc spore czeskie górki, szybko zweryfikowały nasze plany, i musieliśmy okroić naszą wyprawę do samych Czech. Filip miał problemy (jak się później okazało dość poważne w skutkach) z kolanem, a mi brakowało szczęścia do sprzętu. Tak więc trasa zajęła nam 9 dni, ale to co zobaczyliśmy to nasze! Od teraz będę starał się już omijać Czechy jak tylko można, bo byłem już w znacznej większości dużych miast. Jak kiedyś będę miał czas to puszczę się jeszcze do Brna i w okolice Jihlavy, bo jednak rowerem najlepiej się zwiedza rejony. Teraz lepiej skupić się chociażby na tajemniczej Słowacji, albo nawet na naszej Polsce :)

Wracając do tego drugiego założenia to jak widać nie było ono tak do końca niewypełnione. Wszak podczas tych dwóch mniejszych wypraw zrobiłem łącznie ponad 2000 km, a to nie byle co. W 2012 roku chciałem również zrobić 300 km w ciągu jednego dnia. Czekałem na sprzyjający wiatr, czekałem i się nie doczekałem. Właściwie to byłem w stanie zrobić ten dystans jadąc do Tomaszowa, ale wtedy jak wiadomo miałem co innego w głowie. To trzeba będzie nadrobić w 2013 roku. Natomiast bardzo pozytywnie wypadły w tym sezonie ku mojemu zdziwieniu zdobyte gminy. Nie dość że poznałem dużo nowych miast, wtajemniczyłem się jeszcze mocniej w Dolny Śląsk to podwoiłem swoje zbiory gminne w tym sezonie. Rok temu miałem ich na koncie niecałe 200, a tu proszę - pękły 4 setki :) Oby tak dalej!

Jeszcze jedną rzeczą, którą udało mi się zrobić w tym roku, to pobić granicę 70 km/h. Udało mi się to w Ropczycach między Rzeszowem, a Dębicą. Teraz już nie muszę się trudzić o rekord w tym segmencie, bo pewnie rychło nie nadarzy się okazja, aby go pobić. Nie powiodła mi się natomiast kilkudniowa wycieczka do Szczecina, ale to był plan, który pojawił się w trakcie sezonu, więc nie zapisuję tego jako porażki. I to chyba tyle jeśli chodzi o rower. Był to niewątpliwie sezon przejściowy, bo większe plany pokładam w nowym 2013 roku. Nie będę tutaj sypał założeniami, które będę chciał wykonać w przyszłym roku, bo to nic dobrego nie przyniesie. Na pewno mam 5, może 6 celów na nowy sezon jednak opowiem o nich za rok. Mogę jedynie zdradzić, że jestem gotowy na krok w tył jeśli chodzi o kilometry, równocześnie robiąc 2 kroki naprzód jeśli chodzi o jakość. Tak więc przyszły sezon jak dla mnie może przynieść zarówno 10000 km jak i 5 tyś. km. Ewentualnym regresem w tej materii nie będę się absolutnie martwić ;)
W roku 2012 dużo zmian nastąpiło także w moim życiu pozarowerowym. Kiedyś, a dokładnie w 2007 roku, pomyślałem sobie: "Ach, kurcze, kiedyś będzie ten 2012 rok, wtedy to się będzie działo. Będę już wtedy w Liceum, później będzie matura (jak ja to napiszę?), w lato będzie Euro, potem trzeba będzie wybrać studia..." Wtedy to mnie trochę przerażało, ale czy ten rok był taki ciężki? Chyba nie. Ale po kolei. Najpierw przygotowania do matury. Straszyli nas, straszyli, a wcale nie było tak źle! Wcześniej skończyło się Liceum i chyba jeden z najlepszych okresów jaki może być w życiu :P Następnie w nagrodę czekały na nas 4 miesiące wakacji! Tylko co z tego skoro i tak 2 miesiące byłem w pracy :P W wakacje udało się gdzieś tam wyjechać, a później przyszedł czas na Studia. Ostatnimi czasy przyszła też pora na prawo jazdy. I tak to w ogromnym skrócie wyglądał rok 2012, ten niby taki straszny...
Wcześniej napisałem, że miałem w tym roku nie robić długich opisów z racji przygotowywania się do matury. Oczywiście guzik prawda, bo robiłem jeszcze dłuższe niż dawniej :P Tak więc postanowiłem zakończyć ten rok na BSie równie rozbudowanym podsumowaniem. Rozpisałem się jak jakiś poeta, ale taki był zamiar :P Teraz już nie jestem w LO tylko na Studiach i od przyszłego roku będę się ostro hamował w opisach. Już nie będzie długaśnych opisów na 3 strony A4 tylko krótkie i konkretne treści. Ewentualne braki będę starał się nadrabiać większą ilością wrzucanych zdjęć. Mnie samemu odechciewa się tego czytać, a co dopiero komuś obcemu. To tak gwoli ścisłości ;)
Ja natomiast osobiście życzę wszystkim rowerzystom w 2013 roku spełnienia marzeń, realizacji celów, szczęścia na trasie i wielu ciekawych przygód! Szczęśliwego Nowego Roku!
-------------------------------------------------
Podsumowanie 2012
Statystyki:
•Przejechany dystans: 7500.00 km (w terenie 345.28 km, 4%)
•Czas na rowerze: 339:18 h
•Średnia prędkość: 20.04 km/h
•Najwyższa prędkość: 70,6 km/h
•Suma podjazdów: 27039 m
•Ilość wycieczek: 181
•Średnio na wycieczkę: 41.44 km
•Najwięcej km: sierpień (1792 km)
•Najwięcej km w terenie: maj (50,9 km)
•Najwięcej wyjazdów: czerwiec (32 razy)
•Najwięcej podjazdów: sierpień (10275 m)
•Ranking km (Wszyscy): 294. miejsce
•Ranking km (Chopaky): 269. miejsce
•Ranking gminy: 33. miejsce (403 gminy)
•Najdłuższy trans: 25 dni (18 lipiec - 11 sierpień)
•Najdłuższa przerwa: 15 dni (28 listopad - 14 grudzień)
TOP 5:
1. miejsce - 222 km - Syców - Tomaszów Mazowiecki
2. miejsce - 202 km - Kędzierzyn-Koźle - Wrocław
3. miejsce - 180 km - Syców - Kalisz - Syców
4. miejsce - 179 km - Rzeszów - Stadniki p/Krakowem
5. miejsce - 176 km - Tomaszów Mazowiecki - Kielce
--------------------------------------
--------------------------------------
Kilka słów od autora
Rok 2012 dobiegł końca. Czas na podsumowania, ale i wnioski. Zacznę od założeń przedsezonowych, które na pewno każdy z nas jakieś tam miał. Tak jak poprzedni sezon był dostateczny tak ten w moim odczuciu był dobry. Po pierwsze zrealizowałem cel kilometrowy. Myślę, że dystans 7500 km na rowerze crossowym to już całkiem niezły wynik. Został pobity zeszłoroczny rezultat, a więc progres cały czas mi towarzyszy. Drugim ważnym założeniem przedsezonowym było zrobienie przynajmniej kilkunastodniowego tripu po Europie. I nie powiem, było blisko, gdyż miesięczną wyprawę w Alpy miałem już dogadaną, ale problemy z pracą zaważyły na tym że musiałem chłopakom odmówić. Teoretycznie była to porażka, ale jednocześnie wyruszyłem samotnie w ramach rekompensaty na Wschód Polski, gdzie w 6 dni zrobiłem ponad 900 km. Zobaczyłem szereg miast, które zawsze chciałem odwiedzić zaczynając od Bełchatowa, przez Tomaszów Mazowiecki, Kielce, Sandomierz, Stalową Wolę, Rzeszów, Tarnów i na Krakowie kończąc. Dałem sobie wtedy ostro w palnik, ale najlepsze było dopiero przede mną. Na początku sierpnia z nowo-poznanym kolegą Filipem postanowiliśmy wyruszyć na objazd Czech. Wyprawa miała trwać ok. 14 dni, gdyż w planach było zahaczenie o niemiecką Passawę i austriacki Linz. Przy dobrych wiatrach mieliśmy też w zanadrzu Monachium i Salzburg. Niestety życie, a konkretniej mówiąc spore czeskie górki, szybko zweryfikowały nasze plany, i musieliśmy okroić naszą wyprawę do samych Czech. Filip miał problemy (jak się później okazało dość poważne w skutkach) z kolanem, a mi brakowało szczęścia do sprzętu. Tak więc trasa zajęła nam 9 dni, ale to co zobaczyliśmy to nasze! Od teraz będę starał się już omijać Czechy jak tylko można, bo byłem już w znacznej większości dużych miast. Jak kiedyś będę miał czas to puszczę się jeszcze do Brna i w okolice Jihlavy, bo jednak rowerem najlepiej się zwiedza rejony. Teraz lepiej skupić się chociażby na tajemniczej Słowacji, albo nawet na naszej Polsce :)

Wracając do tego drugiego założenia to jak widać nie było ono tak do końca niewypełnione. Wszak podczas tych dwóch mniejszych wypraw zrobiłem łącznie ponad 2000 km, a to nie byle co. W 2012 roku chciałem również zrobić 300 km w ciągu jednego dnia. Czekałem na sprzyjający wiatr, czekałem i się nie doczekałem. Właściwie to byłem w stanie zrobić ten dystans jadąc do Tomaszowa, ale wtedy jak wiadomo miałem co innego w głowie. To trzeba będzie nadrobić w 2013 roku. Natomiast bardzo pozytywnie wypadły w tym sezonie ku mojemu zdziwieniu zdobyte gminy. Nie dość że poznałem dużo nowych miast, wtajemniczyłem się jeszcze mocniej w Dolny Śląsk to podwoiłem swoje zbiory gminne w tym sezonie. Rok temu miałem ich na koncie niecałe 200, a tu proszę - pękły 4 setki :) Oby tak dalej!

Jeszcze jedną rzeczą, którą udało mi się zrobić w tym roku, to pobić granicę 70 km/h. Udało mi się to w Ropczycach między Rzeszowem, a Dębicą. Teraz już nie muszę się trudzić o rekord w tym segmencie, bo pewnie rychło nie nadarzy się okazja, aby go pobić. Nie powiodła mi się natomiast kilkudniowa wycieczka do Szczecina, ale to był plan, który pojawił się w trakcie sezonu, więc nie zapisuję tego jako porażki. I to chyba tyle jeśli chodzi o rower. Był to niewątpliwie sezon przejściowy, bo większe plany pokładam w nowym 2013 roku. Nie będę tutaj sypał założeniami, które będę chciał wykonać w przyszłym roku, bo to nic dobrego nie przyniesie. Na pewno mam 5, może 6 celów na nowy sezon jednak opowiem o nich za rok. Mogę jedynie zdradzić, że jestem gotowy na krok w tył jeśli chodzi o kilometry, równocześnie robiąc 2 kroki naprzód jeśli chodzi o jakość. Tak więc przyszły sezon jak dla mnie może przynieść zarówno 10000 km jak i 5 tyś. km. Ewentualnym regresem w tej materii nie będę się absolutnie martwić ;)
W roku 2012 dużo zmian nastąpiło także w moim życiu pozarowerowym. Kiedyś, a dokładnie w 2007 roku, pomyślałem sobie: "Ach, kurcze, kiedyś będzie ten 2012 rok, wtedy to się będzie działo. Będę już wtedy w Liceum, później będzie matura (jak ja to napiszę?), w lato będzie Euro, potem trzeba będzie wybrać studia..." Wtedy to mnie trochę przerażało, ale czy ten rok był taki ciężki? Chyba nie. Ale po kolei. Najpierw przygotowania do matury. Straszyli nas, straszyli, a wcale nie było tak źle! Wcześniej skończyło się Liceum i chyba jeden z najlepszych okresów jaki może być w życiu :P Następnie w nagrodę czekały na nas 4 miesiące wakacji! Tylko co z tego skoro i tak 2 miesiące byłem w pracy :P W wakacje udało się gdzieś tam wyjechać, a później przyszedł czas na Studia. Ostatnimi czasy przyszła też pora na prawo jazdy. I tak to w ogromnym skrócie wyglądał rok 2012, ten niby taki straszny...
Wcześniej napisałem, że miałem w tym roku nie robić długich opisów z racji przygotowywania się do matury. Oczywiście guzik prawda, bo robiłem jeszcze dłuższe niż dawniej :P Tak więc postanowiłem zakończyć ten rok na BSie równie rozbudowanym podsumowaniem. Rozpisałem się jak jakiś poeta, ale taki był zamiar :P Teraz już nie jestem w LO tylko na Studiach i od przyszłego roku będę się ostro hamował w opisach. Już nie będzie długaśnych opisów na 3 strony A4 tylko krótkie i konkretne treści. Ewentualne braki będę starał się nadrabiać większą ilością wrzucanych zdjęć. Mnie samemu odechciewa się tego czytać, a co dopiero komuś obcemu. To tak gwoli ścisłości ;)
Ja natomiast osobiście życzę wszystkim rowerzystom w 2013 roku spełnienia marzeń, realizacji celów, szczęścia na trasie i wielu ciekawych przygód! Szczęśliwego Nowego Roku!
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
Podsumowanie A.D. 2012 (CZ.2/3)
Niedziela, 30 grudnia 2012
C.D.
-------------------------------------------------
★LIPIEC★
ODO - 1501,32 km (1092,75km)
ALT - 4610 m (2045 m)
TRP - 25 (15)
ROWER:Po obiecującym czerwcu przyszedł jeszcze piękniejszy lipiec. Już pierwszego dnia miesiąca będąc w Opolu, pojechałem z bratem nad Turawę. Tydzień później zapuściłem się aż do Głogowa, z którego postanowiłem wracać rowerem, zahaczając o szereg ciekawych miast po drodze. Na drugi dzień podjechałem pociągiem do Chojnic. W międzyczasie oczywiście jeździłem więcej lub mniej po Wrocławiu. A to do pracy, a to dla relaksu. W końcu jednak dostałem wolne w robocie i mogłem zrealizować swoje małe marzenie. Po tym jak wyjazd w Alpy nie doszedł do skutku, zorganizowałem sobie wyjazd na Wschód Polski. Odwiedziłem Tomaszów Mazowiecki, Kielce, Sandomierz, Rzeszów, Kraków i kilkadziesiąt innych mniejszych miast. Ponadto pobiłem rekord prędkości chwilowej (70,6 km/h) i dystansu dziennego (222 km). Zaliczyłem nawet pierwszy upadek na Giancie lecz łagodny w skutkach. To był bardzo soczysty miesiąc rowerowy, który będę miło wspominać.
POZA ROWEREM:Zaczęło się Finałem Euro 2012, w którym to Włosi przegrali z Hiszpanami. Potem ostatnie dni pracy i całe skupienie skierowało się ku wyprawie na Wschód. Przeżyłem wiele fajnych przygód podczas tej wyprawki, odwiedziłem zaprzyjaźnionego księdza i nawet sobie myślałem: "Przecież Polska jest taka duża i ładna, po co jechać gdzieś za granicę?". Oczywiście jest w tym dużo prawdy, bo warto doceniać swój kraj, ale sierpień pokazał mi że gdzie indziej też fajnie zajrzeć. Pogoda jak zwykle dopisywała. Było gorąco i słonecznie...













★SIERPIEŃ★
ODO - 1791,56 km (377,16 km)
ALT - 10275 m (400 m)
TRP - 20 (15)
ROWER:Bezapelacyjnie najlepszy jak dotychczas miesiąc rowerowy w moim życiu. Rekordowy dystans to raz. 9-dniowa wyprawa do Czech to dwa. A na dobitkę weekend z wymagającym Rafałem na kolarzówce. Z Filipem wyprawę rozpoczęliśmy wraz z początkiem sierpnia. Mimo iż miałem trochę kłopotów na trasie ze sprzętem, Filip z kolanem, zmniejszyliśmy trasę o Linz i Passawę, to jednak będę świetnie wspominał te dni! Te dziwne noclegi na przystankach, te piękne miasta po drodze, te pagórki :) Na trasie opieprzaliśmy się ile wlezie, a i tak robiliśmy średnio ponad 120 km dziennie. To tylko pokazuje, że przyszłe wakacje mogą być jeszcze okazalsze, bo zapasy jeszcze są. Pod koniec miesiąca zawitał do mnie VSV83, któremu starałem się pokazać w telegraficznym skrócie swoją okolicę.
POZA ROWEREM:W sierpniu bardzo dobrze poznałem Czechy. Już mało które miasto nie padło moim łupem. Wróciliśmy z Filipem do Polski po fajnej wyprawie, ale nadal było mi mało. Planowałem jechać do Szczecina i Świnoujścia, ale ostatecznie wybrałem odpoczynek w Sycowie. W drugiej części miesiąca wróciłem do pracy po "urlopie". Warto też dodać że przez cały miesiąc pogoda była świetna, a jednego dnia padł chyba rekord ciepła, bo na termometrach w cieniu było ponad 39'C !
















★WRZESIEŃ★
ODO - 726,29 km (354,14 km)
ALT - 1937 m (690 m)
TRP - 13 (9)
ROWER:O dziwo ten miesiąc też był udany jeśli chodzi o wyjazdy rowerowe. Wszak z 4-miesięcznych wakacji trzeba było korzystać. Po pierwszym tygodniu zwolniłem się z pracy i miałem 20 dni do dyspozycji. Raz wybrałem się na Ślężę, gdzie po kamieniach musiałem wspinać się na szczyt. Wtedy zaczęło się tak na prawdę moje "gminobranie". Kolejnym wyjazdem był powrót z Kędzierzyna do Wrocławia, gdzie zaliczyłem sporo gmin, robiąc przy tym 200 km. Pod koniec miesiąca miałem okazję zrobić jeszcze 2 wyjazdy wspólnie z bratem. Jednego razu wracaliśmy z Bolesławca, a następnego razu ze Świdnicy. Szkoda tylko że niekiedy było już trochę zimno.
POZA ROWEREM:Tutaj dużo zmian. Dzięki Bogu zwolniłem się z pracy już po pierwszym tygodniu. W międzyczasie zacząłem kurs na prawo jazdy. Pod koniec miesiąca zostałem studentem i 37 % zniżkę na przewozy publiczne szlag trafił ;) Dzięki wyjazdom rowerowym poznałem lepiej Dolny Śląsk i moja mapa gmin coraz bardziej zaczęła się zielenić...











★PAŹDZIERNIK★
ODO - 230,04 km (99,68 km)
ALT - 632 m (200 m)
TRP - 7 (4)
ROWER:W październiku jeździłem rzadko i krótko. Jedynie na początku miesiąca pojechałem pociągiem do Nowej Rudy, skąd puściłem się do Strzelina, zaliczając kolejne gminy po drodze. Oprócz tego jeździłem jedynie na krótkich dystansach po Wrocławiu. A to uczelnia, a to prawo jazdy. Nic specjalnego.
POZA ROWEREM:Tutaj działo się na prawdę dużo. Zacząłem studiować, a to wiązało się z obowiązkiem dojeżdżania prawie codziennie na Grunwald. Powoli acz konsekwentnie uczęszczałem na kurs prawa jazdy. Dostałem pierwszy w życiu mandat za jazdę po chodniku rowerem. Na Stadionie Narodowym zrobił się basen jak mieliśmy grać z Anglią. Depeche Mode ogłosili nową trasę koncertową na przyszły rok. Boniek został prezesem PZPN. Do kin wszedł Skyfall, czyli nowy film o przygodach Jamesa Bonda. W międzyczasie odbyło się kilka fajnych imprez na mieście. Razem z Michałem przygotowywaliśmy się do małego turnieju piłkarskiego. A na dokładkę pod koniec miesiąca...spadł pierwszy śnieg :D Działo się.






★LISTOPAD★
ODO - 253,76 km (334,03 km)
ALT - 580 m (1129 m)
TRP - 7 (14)
ROWER:Zacznę od tego, że w listopadzie i grudniu miałem już rowerem nie jeździć. 7500 km jednak samo się nie zrobi i trzeba było temu dopomóc. Oprócz kilku przebieżek po Wrocławiu, czy to na uczelnię, czy to po nowych rejonach, nigdzie dalej nie jeździłem. Oczywiście pomijając pożegnalną "setkę", którą zrobiliśmy z Michałem na trasie Rawicz-Syców. Listopad ponownie okazał się lepszy od października, a to dlatego że pogoda była bardzo przyjemna do jazdy.
POZA ROWEREM:Nie działo się zbyt wiele w tym miesiącu. Na początek rzecz jasna Wszystkich Świętych. Powoli kończyłem kurs prawa jazdy. Na uczelni rozpoczęła się już prawdziwa nauka. Aha, no i trzeba powiedzieć, że listopad to był początek końca jeśli chodzi o pracę nad S8. W końcu Syców doczekał się "dwupasmówki" do Wrocławia.






★GRUDZIEŃ★
ODO - 91,26 km (68,98 km)
ALT - 170 m (190 m)
TRP - 6 (8)
ROWER:Ostatni miesiąc roku nie był już ani trochę ciekawy rowerowo. Nie pozostawało mi nic innego jak czekać na poprawę pogody i dokręcić te kilkadziesiąt kilometrów do pełnej liczby 7500. Raz przejechałem się po Wrocławiu, a ostatnimi dniami po Sycowie i okolicach. Grunt że cel został wykonany.
POZA ROWEREM:Grudzień zaczął się bardzo sympatycznie. Poznałem kilka ciekawych osób. W międzyczasie skończyłem kurs prawa jazdy i zapisałem się na egzamin :P Zdarzyło mi się również kilka razy statystować w serialu. Nawet Kellys miał swój debiut na małym ekranie ;) Później Święta, a lada chwila Sylwester. I tak minął kolejny rok.




-------------------------------------------
ODO - 4594,23 km (2326,74 km)* ROK 2011
ALT - 18204 m (4645 m)
TRP - 78 (65)
-------------------------------------------
C.D.N.
-------------------------------------------
-------------------------------------------------
★LIPIEC★
ODO - 1501,32 km (1092,75km)
ALT - 4610 m (2045 m)
TRP - 25 (15)
ROWER:Po obiecującym czerwcu przyszedł jeszcze piękniejszy lipiec. Już pierwszego dnia miesiąca będąc w Opolu, pojechałem z bratem nad Turawę. Tydzień później zapuściłem się aż do Głogowa, z którego postanowiłem wracać rowerem, zahaczając o szereg ciekawych miast po drodze. Na drugi dzień podjechałem pociągiem do Chojnic. W międzyczasie oczywiście jeździłem więcej lub mniej po Wrocławiu. A to do pracy, a to dla relaksu. W końcu jednak dostałem wolne w robocie i mogłem zrealizować swoje małe marzenie. Po tym jak wyjazd w Alpy nie doszedł do skutku, zorganizowałem sobie wyjazd na Wschód Polski. Odwiedziłem Tomaszów Mazowiecki, Kielce, Sandomierz, Rzeszów, Kraków i kilkadziesiąt innych mniejszych miast. Ponadto pobiłem rekord prędkości chwilowej (70,6 km/h) i dystansu dziennego (222 km). Zaliczyłem nawet pierwszy upadek na Giancie lecz łagodny w skutkach. To był bardzo soczysty miesiąc rowerowy, który będę miło wspominać.
POZA ROWEREM:Zaczęło się Finałem Euro 2012, w którym to Włosi przegrali z Hiszpanami. Potem ostatnie dni pracy i całe skupienie skierowało się ku wyprawie na Wschód. Przeżyłem wiele fajnych przygód podczas tej wyprawki, odwiedziłem zaprzyjaźnionego księdza i nawet sobie myślałem: "Przecież Polska jest taka duża i ładna, po co jechać gdzieś za granicę?". Oczywiście jest w tym dużo prawdy, bo warto doceniać swój kraj, ale sierpień pokazał mi że gdzie indziej też fajnie zajrzeć. Pogoda jak zwykle dopisywała. Było gorąco i słonecznie...

Dotarliśmy na Promenadę po drugiej stronie© pape93

Sky Tower w głębi...© pape93

Pierwszy raz w lubuskim ! - ale tylko na chwilę© pape93

Cudowny Rynek w 2-tysięcznych Prusicach !!© pape93

Katedra w Legnicy© pape93

START - środa, 20.07.2012 - 7:31 rano© pape93

Ciasny, ale własny - Rynek w Piotrkowie Trybunalskim© pape93

Kielce na horyzoncie© pape93

Drugi cel wyprawki osiągnięty© pape93

Dworzec Autobusowy© pape93

20 minut przerwy na Rynku© pape93

Kraków - 4. i ostatni cel wyprawki osiągnięty© pape93

Ręka musi teraz solidnie odpocząć :)© pape93
★SIERPIEŃ★
ODO - 1791,56 km (377,16 km)
ALT - 10275 m (400 m)
TRP - 20 (15)
ROWER:Bezapelacyjnie najlepszy jak dotychczas miesiąc rowerowy w moim życiu. Rekordowy dystans to raz. 9-dniowa wyprawa do Czech to dwa. A na dobitkę weekend z wymagającym Rafałem na kolarzówce. Z Filipem wyprawę rozpoczęliśmy wraz z początkiem sierpnia. Mimo iż miałem trochę kłopotów na trasie ze sprzętem, Filip z kolanem, zmniejszyliśmy trasę o Linz i Passawę, to jednak będę świetnie wspominał te dni! Te dziwne noclegi na przystankach, te piękne miasta po drodze, te pagórki :) Na trasie opieprzaliśmy się ile wlezie, a i tak robiliśmy średnio ponad 120 km dziennie. To tylko pokazuje, że przyszłe wakacje mogą być jeszcze okazalsze, bo zapasy jeszcze są. Pod koniec miesiąca zawitał do mnie VSV83, któremu starałem się pokazać w telegraficznym skrócie swoją okolicę.
POZA ROWEREM:W sierpniu bardzo dobrze poznałem Czechy. Już mało które miasto nie padło moim łupem. Wróciliśmy z Filipem do Polski po fajnej wyprawie, ale nadal było mi mało. Planowałem jechać do Szczecina i Świnoujścia, ale ostatecznie wybrałem odpoczynek w Sycowie. W drugiej części miesiąca wróciłem do pracy po "urlopie". Warto też dodać że przez cały miesiąc pogoda była świetna, a jednego dnia padł chyba rekord ciepła, bo na termometrach w cieniu było ponad 39'C !














Dziś już nie było tłumów na basenie© pape93

Pierwsze odwiedziny Kalisza w tym roku© pape93

Zemsta na Rafale za Góry Świętokrzyskie ;P© pape93
★WRZESIEŃ★
ODO - 726,29 km (354,14 km)
ALT - 1937 m (690 m)
TRP - 13 (9)
ROWER:O dziwo ten miesiąc też był udany jeśli chodzi o wyjazdy rowerowe. Wszak z 4-miesięcznych wakacji trzeba było korzystać. Po pierwszym tygodniu zwolniłem się z pracy i miałem 20 dni do dyspozycji. Raz wybrałem się na Ślężę, gdzie po kamieniach musiałem wspinać się na szczyt. Wtedy zaczęło się tak na prawdę moje "gminobranie". Kolejnym wyjazdem był powrót z Kędzierzyna do Wrocławia, gdzie zaliczyłem sporo gmin, robiąc przy tym 200 km. Pod koniec miesiąca miałem okazję zrobić jeszcze 2 wyjazdy wspólnie z bratem. Jednego razu wracaliśmy z Bolesławca, a następnego razu ze Świdnicy. Szkoda tylko że niekiedy było już trochę zimno.
POZA ROWEREM:Tutaj dużo zmian. Dzięki Bogu zwolniłem się z pracy już po pierwszym tygodniu. W międzyczasie zacząłem kurs na prawo jazdy. Pod koniec miesiąca zostałem studentem i 37 % zniżkę na przewozy publiczne szlag trafił ;) Dzięki wyjazdom rowerowym poznałem lepiej Dolny Śląsk i moja mapa gmin coraz bardziej zaczęła się zielenić...

Sycowska S8© completny

Niedzielny cel - Ślęża 718 m.n.p.m.© completny

Copernicus Airport Wroclaw© completny

PKP Wrocław Gądów© pape93

Podróż pociągiem zajmuje mi 2 godziny 25 minut© pape93

Całkiem niezły Ratusz - Głogówek© pape93

Bolesławiec© pape93

Mimo chorób, przeciwności Paweł zawsze w gotowości!© pape93

W niedzielę wpadło 10 nowych gmin© pape93

Wieża katedry świdnickiej ma aż 103 metry wysokości !© pape93

Bielawa, ul. Wolności - Pożar hal magazynowych ze słomą© pape93
★PAŹDZIERNIK★
ODO - 230,04 km (99,68 km)
ALT - 632 m (200 m)
TRP - 7 (4)
ROWER:W październiku jeździłem rzadko i krótko. Jedynie na początku miesiąca pojechałem pociągiem do Nowej Rudy, skąd puściłem się do Strzelina, zaliczając kolejne gminy po drodze. Oprócz tego jeździłem jedynie na krótkich dystansach po Wrocławiu. A to uczelnia, a to prawo jazdy. Nic specjalnego.
POZA ROWEREM:Tutaj działo się na prawdę dużo. Zacząłem studiować, a to wiązało się z obowiązkiem dojeżdżania prawie codziennie na Grunwald. Powoli acz konsekwentnie uczęszczałem na kurs prawa jazdy. Dostałem pierwszy w życiu mandat za jazdę po chodniku rowerem. Na Stadionie Narodowym zrobił się basen jak mieliśmy grać z Anglią. Depeche Mode ogłosili nową trasę koncertową na przyszły rok. Boniek został prezesem PZPN. Do kin wszedł Skyfall, czyli nowy film o przygodach Jamesa Bonda. W międzyczasie odbyło się kilka fajnych imprez na mieście. Razem z Michałem przygotowywaliśmy się do małego turnieju piłkarskiego. A na dokładkę pod koniec miesiąca...spadł pierwszy śnieg :D Działo się.

PKP Wałbrzych Główny - przesiadka do szynobusu© pape93

Bardo© pape93

Z drugiej strony lepiej widać ową krzywość ;)© pape93

Czekałem na to całe 4 lata !!!© pape93

Prawdziwa jesień we Wrocławiu© pape93

27 października - kto by się spodziewał...© pape93
★LISTOPAD★
ODO - 253,76 km (334,03 km)
ALT - 580 m (1129 m)
TRP - 7 (14)
ROWER:Zacznę od tego, że w listopadzie i grudniu miałem już rowerem nie jeździć. 7500 km jednak samo się nie zrobi i trzeba było temu dopomóc. Oprócz kilku przebieżek po Wrocławiu, czy to na uczelnię, czy to po nowych rejonach, nigdzie dalej nie jeździłem. Oczywiście pomijając pożegnalną "setkę", którą zrobiliśmy z Michałem na trasie Rawicz-Syców. Listopad ponownie okazał się lepszy od października, a to dlatego że pogoda była bardzo przyjemna do jazdy.
POZA ROWEREM:Nie działo się zbyt wiele w tym miesiącu. Na początek rzecz jasna Wszystkich Świętych. Powoli kończyłem kurs prawa jazdy. Na uczelni rozpoczęła się już prawdziwa nauka. Aha, no i trzeba powiedzieć, że listopad to był początek końca jeśli chodzi o pracę nad S8. W końcu Syców doczekał się "dwupasmówki" do Wrocławia.

Zaduszki© pape93

Droga ekspresowa S8 - Węzeł Syców-Zachód© pape93

Dobrze że mieliśmy z wiatrem na początku :)© pape93

Wdzięczna nazwa© pape93

GIANT w wersji small na tle Ratusza w Kępnie© completny

Lodowisko ul.Spiska© pape93
★GRUDZIEŃ★
ODO - 91,26 km (68,98 km)
ALT - 170 m (190 m)
TRP - 6 (8)
ROWER:Ostatni miesiąc roku nie był już ani trochę ciekawy rowerowo. Nie pozostawało mi nic innego jak czekać na poprawę pogody i dokręcić te kilkadziesiąt kilometrów do pełnej liczby 7500. Raz przejechałem się po Wrocławiu, a ostatnimi dniami po Sycowie i okolicach. Grunt że cel został wykonany.
POZA ROWEREM:Grudzień zaczął się bardzo sympatycznie. Poznałem kilka ciekawych osób. W międzyczasie skończyłem kurs prawa jazdy i zapisałem się na egzamin :P Zdarzyło mi się również kilka razy statystować w serialu. Nawet Kellys miał swój debiut na małym ekranie ;) Później Święta, a lada chwila Sylwester. I tak minął kolejny rok.

Zamarznięta fosa miejska© pape93

Choinka na Rynku© pape93

Pawilon w Sycowie jest nie do poznania.© completny

Ozdoby świąteczne w Sycowie© completny
-------------------------------------------
ODO - 4594,23 km (2326,74 km)* ROK 2011
ALT - 18204 m (4645 m)
TRP - 78 (65)
-------------------------------------------
C.D.N.
-------------------------------------------
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
Podsumowanie A.D. 2012 (CZ.1/3)
Sobota, 29 grudnia 2012
◕ Kolejny rok minął, sezon się skończył. To dobry czas na podsumowanie tego co wydarzyło się w minionych 12 miesiącach. Aż sam się sobie dziwie, że jeszcze chce mi się pisać tyle na tym blogu, ale skoro tak obszernie, wbrew obietnicom, opisywałem wycieczki w 2012 roku to warto byłoby zamknąć to równie efektowną klamrą. Kto wie co będzie w nowym roku? Może już nie będzie mi się chciało tyle pisać, albo po prostu zabraknie czasu na to wszystko? Póki co cieszę się z tego co było, bo cel w postaci 7500 km został osiągnięty.
-------------------------------------------------
★STYCZEŃ★
ODO - 184.56 km (4,24 km)* ROK 2011
ALT - 470 m (10 m)
TRP - 11 (1)
ROWER:Pierwszy miesiąc nowego roku był zdecydowanie obfitszy w wycieczki od ostatniego. Pomógł w tym zakup kominiarki rowerowej. Jeździłem często, ale na krótkich dystansach, nie oddalając się zbytnio od Sycowa. Dwa razy zdarzyło mi się pokręcić po Wrocławiu na Kellysie, a tak to tylko zaglądałem od czasu do czasu na sycowski odcinek budowanej S8. Początkowo jeździłem rowerem taty, ale w końcu zorientował się i musiałem dosiąść Toscany.
POZA ROWEREM:Rok 2012 zaczął się trzeźwieniem po suto zakrapianym Sylwestrze na Kaliskiej. Jak już po kilku dniach doszedłem do pełni sił to złapała mnie choroba i to akurat w 19.urodziny. Poza tym w styczniu nie działo się wiele, bo mieliśmy wolne od szkoły w ramach ferii, na które pojechałem do Wrocławia.




★LUTY★
ODO - 163,64 km (57,06 km)
ALT - 402 m (170 m)
TRP - 16 (4)
ROWER:Na trasie bywałem dość często, bo średnio co drugi dzień. Jednak nie wyjeżdżałem daleko za Syców, gdyż pierwsza połowa lutego była okropnie zimna. Temperatura nie przekraczała -5 stopni. Toscana, którą przyjąłem do grona swoich rowerów z niechęcią, z czasem została obdarzona przeze mnie sympatią. Jednak to na Giancie porwałem się w ostatnim tygodniu do Wrocławia. Niestety próba była spalona w Oleśnicy.
POZA ROWEREM:Motywem przewodnim tego miesiąca z pewnością była Studniówka, na którą przyszło czekać do 4 lutego. Było fajnie, ale czas leciał dalej, a mróz nie chciał zelżeć. W między czasie okazało się że Danielino przyjął nowy kontrakt i nie wybiera się do żadnego City ani innych arabskich obozów. We Wrocławiu z kolei trwała walka z czasem, bo Euro coraz bliżej a remonty w trakcie.





★MARZEC★
ODO - 364.34 km (504,74 km)
ALT - 1101 m (1565 m)
TRP - 17 (12)
ROWER:W marcu jeździłem często, ale i tak rok temu było lepiej. Na początku miesiąca buchnęło wiosną i roztopy uniemożliwiały spokojną jazdę. Mimo to udało się porwać Toscaną do Kępna, aby dzień później ją sprzedać z bólem serca. Pod koniec miesiąca dojechałem nawet do Wrocławia przez "wariant trzebnicki", robiąc prawie pierwszą setkę w sezonie. Lekki, bo lekki ale progres był.
POZA ROWEREM:Tutaj też się trochę działo. Najpierw Komisja Wojskowa w Oleśnicy. Potem jakaś próbna matura z matematyki po drodze. Kulminacyjnym momentem marca był jednak TREP, a więc 3-dniowy wyjazd w góry z plecakami. Pierwszy raz byłem zimą w górach. Przez 2 dni przeszliśmy z Michałem 50 km pieszo po Karkonoszach. Pogoń zaczęła rundę wiosenną we Wrocławiu, a matura zbliżała się coraz bardziej...






★KWIECIEŃ★
ODO - 456.72 km (882,76 km)
ALT - 1001 m (1890 m)
TRP - 13 (16)
ROWER:Praktycznie nie jeździłem dużo, bo nawet nie dobiłem do połowy tysiąca w kwietniu. To tylko pozory albowiem postawiłem na jakość, a nie ilość. Przygotowania do matury ograniczały moje wyjazdy, ale pewnego razu miałem w planach dotarcie do Częstochowy co było moim marzeniem. Po dramatycznej walce z pogodą udało się dojechać na Czuwanie Maturzystów i jestem przeszczęśliwy z tego powodu aż do dziś. Na drugi dzień w nagrodę pozwiedzałem sobie województwo śląskie jadąc do Katowic. Pod koniec miesiąca zrobiło się bardzo ciepło na dworze i w przeddzień zakończenia Liceum pojeździłem sobie z Nynkiem po okolicy. Na prawdę nie mogłem się nudzić.
POZA ROWEREM:Najpierw Święta i coroczne bawienie się w baranki z masła. Kilka razy wypad na Stadion pograć w golfa. Potem Czuwanie Maturzystów w Częstochowie i masa zwiedzonych miast i miasteczek na Śląsku. Końcówka kwietnia to już końcówka Liceum i dość smutny okres. Trzeba było się żegnać z wszystkim, ale tak to już jest w życiu. Jednak nie zapomnę wyjazdu z Nynusiem do Międzyborza i mojego opalania w Kobyłce 26 kwietnia! :)






★MAJ★
ODO - 542.92 km (1000,22 km)
ALT - 3013 m (3470 m)
TRP - 14 (18)
ROWER:Jeździłem o wiele mniej niż bym mógł, ale wiadomo dlaczego. Matura to rzecz święta i trzeba było ją spokojnie zdać. Rower poszedł w odstawkę na jakiś czas. Ale nie zupełnie, bo jak tylko nadarzyła się okazja, aby gdzieś wyskoczyć to z niej korzystałem. W przerwie między maturami kopsnąłem się w okolice Olesna i Lublińca co mi dobrze zrobiło. Druga część miesiąca to już Zlot w Międzygórzu na który zdecydowałem się pojechać mimo matury ustnej z języka polskiego kilka dni później. Okazało się, że była to dobra decyzja :)
POZA ROWEREM:Matura, matura i jeszcze raz matura. Kasztany zakwitły, bzy pachną, a my chodzimy do Liceum - piszemy, mówimy, zdajemy...Tak było przez prawie cały miesiąc. Koniec końców wszystko poszło tak jak chciałem i matura ustna została zaliczona. Na wyniki pisemnej trzeba było jeszcze czekać choć byłem dobrej myśli. Póki co zaczęły się nam 4-miesięczne wakacje! Może to głupie porównanie, ale kiedyś Papież mówił: "Po maturze chodziliśmy na kremówki". W klasie IIIe utarło się powiedzenie: "Po maturze chodziliśmy na Perłę" ;)






★CZERWIEC★
ODO - 1193.59 km (824,24 km)
ALT - 2848 m (2390 m)
TRP - 32 (22)
ROWER:To było to! Po 5 miesiącach oszczędzania się kosztem matury, w czerwcu dałem sobie absolutny upust bijąc swój ówczesny rekord przejechanych km w ciągu jednego miesiąca. Na rowerze byłem praktycznie codziennie. Jak nie dojeżdżałem do roboty to wbijałem na siodło po obiedzie. Jak nie pojechałem gdzieś w weekend pociągiem to szalałem po okolicy. Zacząłem wyjazdem z Michałem do Opola. Na drugi dzień powrót do Wrocławia ze Ścinawy. Następnie dużo kręcenia po samym mieście. W między czasie jakiś Syców, jakiś Liberec i Zgorzelec, Środa Śląska, Czarnylas, aby zamknąć miesiąc ponownym wyjazdem do Opola :) Sezon zaczął się na dobre!
POZA ROWEREM:To był chyba najciekawszy miesiąc ze wszystkich! Dużo zmian, dużo nowości. Po pierwsze zaczęły mi się wakacje. Po drugie zaczynało się Euro, na które wszyscy czekali 5 lat, a które zakończyło się dla nas po tygodniu :D Znalazłem pracę. Kupiłem nowy aparat fotograficzny. W międzyczasie nadal relacjonowałem mecze juniorskiej drużyny Pogoni Syców, która jednak z hukiem spadła z powrotem do terenówki :P Fajnie było odwiedzić pierwszy raz w życiu Niemcy, no i po raz kolejny odwiedzić Czechy. Pozbierałem sobie trochę nowych gmin, a i starczyło czasu na wspólne wyjazdy z bratem. Euro 2012 przeszło do historii i mimo iż wielu przeczuwało, że tak się to dla nas skończy, to jednak atmosfera we Wrocławiu była bardzo pozytywna. I do tej pory mam wrażenie, że chyba tylko ja wierzyłem podczas turnieju we Włochów...Warto też dodać, że pod koniec miesiąca przyszły wyniki matur, które mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły :)















-------------------------------------------
ODO - 2905,77 km (3273,26 km)* ROK 2011
ALT - 8835 m (9495 m)
TRP - 103 (73)
-------------------------------------------
C.D.N.
-------------------------------------------------
★STYCZEŃ★
ODO - 184.56 km (4,24 km)* ROK 2011
ALT - 470 m (10 m)
TRP - 11 (1)
ROWER:Pierwszy miesiąc nowego roku był zdecydowanie obfitszy w wycieczki od ostatniego. Pomógł w tym zakup kominiarki rowerowej. Jeździłem często, ale na krótkich dystansach, nie oddalając się zbytnio od Sycowa. Dwa razy zdarzyło mi się pokręcić po Wrocławiu na Kellysie, a tak to tylko zaglądałem od czasu do czasu na sycowski odcinek budowanej S8. Początkowo jeździłem rowerem taty, ale w końcu zorientował się i musiałem dosiąść Toscany.
POZA ROWEREM:Rok 2012 zaczął się trzeźwieniem po suto zakrapianym Sylwestrze na Kaliskiej. Jak już po kilku dniach doszedłem do pełni sił to złapała mnie choroba i to akurat w 19.urodziny. Poza tym w styczniu nie działo się wiele, bo mieliśmy wolne od szkoły w ramach ferii, na które pojechałem do Wrocławia.

Z rowerem taty i kominiarką na tle budowanej S8© pape93

Najgorsze urodziny za mną...© pape93

Romantyczny wygląd parku w Sycowie© pape93

Lodowa kładka© pape93
★LUTY★
ODO - 163,64 km (57,06 km)
ALT - 402 m (170 m)
TRP - 16 (4)
ROWER:Na trasie bywałem dość często, bo średnio co drugi dzień. Jednak nie wyjeżdżałem daleko za Syców, gdyż pierwsza połowa lutego była okropnie zimna. Temperatura nie przekraczała -5 stopni. Toscana, którą przyjąłem do grona swoich rowerów z niechęcią, z czasem została obdarzona przeze mnie sympatią. Jednak to na Giancie porwałem się w ostatnim tygodniu do Wrocławia. Niestety próba była spalona w Oleśnicy.
POZA ROWEREM:Motywem przewodnim tego miesiąca z pewnością była Studniówka, na którą przyszło czekać do 4 lutego. Było fajnie, ale czas leciał dalej, a mróz nie chciał zelżeć. W między czasie okazało się że Danielino przyjął nowy kontrakt i nie wybiera się do żadnego City ani innych arabskich obozów. We Wrocławiu z kolei trwała walka z czasem, bo Euro coraz bliżej a remonty w trakcie.

Widok na wiadukt z Zawady© pape93

Klasa III e na Studniówce 2012© pape93

De Rossi ucina spekulacje - zostaje na kolejne 5 lat w Romie!© pape93

Zamiast na sanki to na ślizgawkę...© pape93

Niekończący się remont PKP Wrocław Główny© pape93
★MARZEC★
ODO - 364.34 km (504,74 km)
ALT - 1101 m (1565 m)
TRP - 17 (12)
ROWER:W marcu jeździłem często, ale i tak rok temu było lepiej. Na początku miesiąca buchnęło wiosną i roztopy uniemożliwiały spokojną jazdę. Mimo to udało się porwać Toscaną do Kępna, aby dzień później ją sprzedać z bólem serca. Pod koniec miesiąca dojechałem nawet do Wrocławia przez "wariant trzebnicki", robiąc prawie pierwszą setkę w sezonie. Lekki, bo lekki ale progres był.
POZA ROWEREM:Tutaj też się trochę działo. Najpierw Komisja Wojskowa w Oleśnicy. Potem jakaś próbna matura z matematyki po drodze. Kulminacyjnym momentem marca był jednak TREP, a więc 3-dniowy wyjazd w góry z plecakami. Pierwszy raz byłem zimą w górach. Przez 2 dni przeszliśmy z Michałem 50 km pieszo po Karkonoszach. Pogoń zaczęła rundę wiosenną we Wrocławiu, a matura zbliżała się coraz bardziej...

Kaczki robią piękne klucze na niebie© pape93

Uzdrowisko Cieplice (dzielnica Jeleniej Góry)© completny

Centrum Nadawcze RTV Śnieżne Kotły - ok. 1488 m.n.p.m.© completny

Piątkowy dylemat: "Gdzie jechać ?"© pape93

Foto pamiątkowe na tle Ostrowa Tumskiego© completny

Dawno nie odwiedzana przeze mnie S8 - są postępy...© pape93
★KWIECIEŃ★
ODO - 456.72 km (882,76 km)
ALT - 1001 m (1890 m)
TRP - 13 (16)
ROWER:Praktycznie nie jeździłem dużo, bo nawet nie dobiłem do połowy tysiąca w kwietniu. To tylko pozory albowiem postawiłem na jakość, a nie ilość. Przygotowania do matury ograniczały moje wyjazdy, ale pewnego razu miałem w planach dotarcie do Częstochowy co było moim marzeniem. Po dramatycznej walce z pogodą udało się dojechać na Czuwanie Maturzystów i jestem przeszczęśliwy z tego powodu aż do dziś. Na drugi dzień w nagrodę pozwiedzałem sobie województwo śląskie jadąc do Katowic. Pod koniec miesiąca zrobiło się bardzo ciepło na dworze i w przeddzień zakończenia Liceum pojeździłem sobie z Nynkiem po okolicy. Na prawdę nie mogłem się nudzić.
POZA ROWEREM:Najpierw Święta i coroczne bawienie się w baranki z masła. Kilka razy wypad na Stadion pograć w golfa. Potem Czuwanie Maturzystów w Częstochowie i masa zwiedzonych miast i miasteczek na Śląsku. Końcówka kwietnia to już końcówka Liceum i dość smutny okres. Trzeba było się żegnać z wszystkim, ale tak to już jest w życiu. Jednak nie zapomnę wyjazdu z Nynusiem do Międzyborza i mojego opalania w Kobyłce 26 kwietnia! :)

...jest! :) Po 130 km pojawił się wyczekiwany znak !© pape93

...a Prezes pilnuje interesu z góry ;)© completny

Stacja położona w bardzo spokojnej okolicy© completny

Ale koledzy nie popuścili mi zdjęcia na tle Sosnowca ;)© completny

23'C | Słońce | Plaża | Spokój |- czego chcieć więcej?© pape93

Prace na S8 ruszyły! - odcinek Syców-Kępno-Sieradz© pape93
★MAJ★
ODO - 542.92 km (1000,22 km)
ALT - 3013 m (3470 m)
TRP - 14 (18)
ROWER:Jeździłem o wiele mniej niż bym mógł, ale wiadomo dlaczego. Matura to rzecz święta i trzeba było ją spokojnie zdać. Rower poszedł w odstawkę na jakiś czas. Ale nie zupełnie, bo jak tylko nadarzyła się okazja, aby gdzieś wyskoczyć to z niej korzystałem. W przerwie między maturami kopsnąłem się w okolice Olesna i Lublińca co mi dobrze zrobiło. Druga część miesiąca to już Zlot w Międzygórzu na który zdecydowałem się pojechać mimo matury ustnej z języka polskiego kilka dni później. Okazało się, że była to dobra decyzja :)
POZA ROWEREM:Matura, matura i jeszcze raz matura. Kasztany zakwitły, bzy pachną, a my chodzimy do Liceum - piszemy, mówimy, zdajemy...Tak było przez prawie cały miesiąc. Koniec końców wszystko poszło tak jak chciałem i matura ustna została zaliczona. Na wyniki pisemnej trzeba było jeszcze czekać choć byłem dobrej myśli. Póki co zaczęły się nam 4-miesięczne wakacje! Może to głupie porównanie, ale kiedyś Papież mówił: "Po maturze chodziliśmy na kremówki". W klasie IIIe utarło się powiedzenie: "Po maturze chodziliśmy na Perłę" ;)

PKP Olesno Śląskie© pape93

Piękny dąb i kasztan na rynku w Lublińcu© pape93

S8 Syców-Oleśnica© pape93

Dla takich widoków warto się wspinać© pape93

Pole namiotowe w sobotę rano© pape93

Przedsmak Euro czyli Wrocławska Strefa Kibica© pape93
★CZERWIEC★
ODO - 1193.59 km (824,24 km)
ALT - 2848 m (2390 m)
TRP - 32 (22)
ROWER:To było to! Po 5 miesiącach oszczędzania się kosztem matury, w czerwcu dałem sobie absolutny upust bijąc swój ówczesny rekord przejechanych km w ciągu jednego miesiąca. Na rowerze byłem praktycznie codziennie. Jak nie dojeżdżałem do roboty to wbijałem na siodło po obiedzie. Jak nie pojechałem gdzieś w weekend pociągiem to szalałem po okolicy. Zacząłem wyjazdem z Michałem do Opola. Na drugi dzień powrót do Wrocławia ze Ścinawy. Następnie dużo kręcenia po samym mieście. W między czasie jakiś Syców, jakiś Liberec i Zgorzelec, Środa Śląska, Czarnylas, aby zamknąć miesiąc ponownym wyjazdem do Opola :) Sezon zaczął się na dobre!
POZA ROWEREM:To był chyba najciekawszy miesiąc ze wszystkich! Dużo zmian, dużo nowości. Po pierwsze zaczęły mi się wakacje. Po drugie zaczynało się Euro, na które wszyscy czekali 5 lat, a które zakończyło się dla nas po tygodniu :D Znalazłem pracę. Kupiłem nowy aparat fotograficzny. W międzyczasie nadal relacjonowałem mecze juniorskiej drużyny Pogoni Syców, która jednak z hukiem spadła z powrotem do terenówki :P Fajnie było odwiedzić pierwszy raz w życiu Niemcy, no i po raz kolejny odwiedzić Czechy. Pozbierałem sobie trochę nowych gmin, a i starczyło czasu na wspólne wyjazdy z bratem. Euro 2012 przeszło do historii i mimo iż wielu przeczuwało, że tak się to dla nas skończy, to jednak atmosfera we Wrocławiu była bardzo pozytywna. I do tej pory mam wrażenie, że chyba tylko ja wierzyłem podczas turnieju we Włochów...Warto też dodać, że pod koniec miesiąca przyszły wyniki matur, które mnie bardzo pozytywnie zaskoczyły :)

20:02 i w końcu Opole© pape93

Nowiutki hol Dworca PKP - szkoda że śmierdzi budową :P© pape93

Znalazłem się w strefie Zagłębia Lubin© completny

KP Brzeg Dolny 5:1 SKS Pogoń Syców = spadek© completny

PKP Wrocław Główny za dnia© pape93

Sky Tower - nowa galeria we Wrocławiu© pape93

Czesi bazują pod MONOPOLowym© pape93

Rosjanie© pape93

30 tysięcy w strefie© pape93

Liberec - Ratusz z XIX wieku© pape93

Po trudach wspinaczki czas na zjazd z Karkonoszy!© pape93

Udało się znaleźć 30 minut na Gorlitz© pape93

Brat pozuje do kalendarza© completny

PKP Murów© pape93

Koniec trasy - Opole - 114 km© pape93
-------------------------------------------
ODO - 2905,77 km (3273,26 km)* ROK 2011
ALT - 8835 m (9495 m)
TRP - 103 (73)
-------------------------------------------
C.D.N.
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
I to by było na tyle.
Piątek, 28 grudnia 2012
Dzisiaj nie pozostało mi nic innego jak wypełnić obietnice przedsezonowe i dokręcić te niecałe 10 km na rowerze. Padło na Ślizów. Po drodze zahaczyłem o PKS, Obwodnicę Sycowa już o randze drogi ekspresowej S8, a także PKP. Do Ślizowa nie dojechałem i zrobiłem pętle na przystanku autobusowym w Bielawkach. Wróciłem do domu przez Park. I tak stuknęło 7500 km w 2012 roku!
Za mną wyczerpujący sezon pełen przygód i ciekawych sytuacji. Plan wykonałem, bo przede wszystkim chciałem pokonać 5600 km z ubiegłego roku co było planem minimum. Po drugie chciałem przekroczyć 7000 km - to też się udało. A najlepiej byłoby osiągnąć docelowo 7500 km - udało się w 100 %. Teraz czas na wnioski i podsumowanie, za które zaraz się biorę :)





KONIEC SEZONU !
Za mną wyczerpujący sezon pełen przygód i ciekawych sytuacji. Plan wykonałem, bo przede wszystkim chciałem pokonać 5600 km z ubiegłego roku co było planem minimum. Po drugie chciałem przekroczyć 7000 km - to też się udało. A najlepiej byłoby osiągnąć docelowo 7500 km - udało się w 100 %. Teraz czas na wnioski i podsumowanie, za które zaraz się biorę :)

PKS Syców - PRL-owski relikt© pape93

Obwodnica Sycowa jako droga ekspresowa S8 ----> WARSZAWA© pape93

<----- WROCŁAW© pape93

PKP Syców jak stał tak stoi© pape93

Park w Sycowie© pape93
KONIEC SEZONU !
Dane wycieczki:
Km: | 9.31 | Km teren: | 0.60 | Czas: | 00:28 | km/h: | 19.95 | ||
Pr. maks.: | 34.21 | Temperatura: | 1.5 | Podjazdy: | 50m | Rower: | Giant |
Takiego marca jeszcze w grudniu nie było...
Czwartek, 27 grudnia 2012
Święta i po świętach. Dzisiaj czwartek, więc trzeba było się w końcu za siebie wziąć, a nie tylko żreć przy stole ;) Dzisiaj chciałem się przejechać kawałek za Syców, a że najbardziej ciągnęło mnie do Międzyborza to właśnie tam się skierowałem. Oprócz trochę mocniejszego wiatru i braku błotników w Giancie to nic mi nie przeszkadzało. Przerwę zrobiłem sobie w połowie drogi, bo czułem że już się "gotuję". Kolejna przerwa to już Kraszów. Tam przystanąłem kilka chwil na górce i porobiłem zdjęcia, bo widoki były piękne, a to dzięki dobrej przejrzystości powietrza. Na 100 % było widać Odolanów, a w oddali Ostrów Wielkopolski. Po prawej stronie, gdy się przypatrzyłem to dało radę zauważyć wiatraki prawdopodobnie w Ołoboku przed Kaliszem. Nie dam sobie ręki uciąć, ale być może było nawet widać Kalisz Szałe!, a to już zakrawałoby o widoczność na poziomie 50 km w linii prostej. Tak czy siak nacieszyłem oczy widokami i podjechałem do Międzyborza na PKP. Tam jak zwykle błoga cisza. Z powrotem miałem na początku ciężko, bo znowu trzeba było wdrapać się na wysokość 200 m.n.p.m., ale później do Komorowa było już z góreczki :) Miałem wrócić o 15 na obiad, ale mając jeszcze chwilę puściłem się przez Święty Marek, gdzie również nie byłem już szmat czasu. I tak oto wpadły 3 dyszki, a ja się nieźle przewietrzyłem po Świętach. Wnioski: Jazda Giantem bez błotników przy prędkości 25+ to higieniczne samobójstwo. Niestety na drodze nie było wystarczająco sucho i uwaliłem sobie kurtkę razem ze spodniami :P A jeśli chodzi o pogodę to zadziwia mnie ona coraz bardziej. 8 stopni w ostatnim tygodniu grudnia? No może i już tak kiedyś było, choć szczerze mówiąc nie pamiętam tego. Jednak to co dzisiaj się działo na dworze to czyste zaginanie czasoprzestrzeni! Cieplutko, Słońce mocno świeci, na polach zielono, nawet ptaki zaczynały nieśmiało śpiewać na drzewach. Dzisiaj czułem się jakby był pierwszy tydzień marca i początek sezonu, a nie końcówka grudnia i jego schyłek. Ciekawe co z tą zimą...









Przerwa przed Kraszowem w celu niespocenia się :P© pape93

Kraszów - Panorama południowej Wielkopolski© pape93

Dzisiaj była bardzo dobra przejrzystość powietrza© pape93

Rzut oka w kierunku Kalisza© pape93

Kalisz Szałe?© pape93

PKP Międzybórz Sycowski© pape93

Dworzec Kolejowy w Międzyborzu© pape93

Święty Marek© pape93

Osiedle Kaliska Wysoka - widok ze Świętego Marka© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 29.34 | Km teren: | 0.20 | Czas: | 01:21 | km/h: | 21.73 | ||
Pr. maks.: | 51.41 | Temperatura: | 8.0 | Podjazdy: | 100m | Rower: | Giant |
Prezentów moc!
Wtorek, 25 grudnia 2012
Po wczorajszej pasterce wróciłem do domu jakoś o 3:15 w nocy toteż rano byłem niewyspany. W dodatku szykowało się grube śniadanie, a ja zażyczyłem sobie kilkanaście pierogów z kapustą. Na obiad była równie pyszna kaczka. Deser to już kilka rodzajów placków. Takiej porcji na siedząco już nie mogłem przetrawić, więc wyrwałem na rower. Miało być szybkie 10 km i prawie było. Przejechałem się na Kaliską, do Parku, a wróciłem obok osiedla Matejki. Na dworze bardzo ciepło, bo aż 6'C, ale to jeszcze nic. W Monachium było wczoraj podobno 21,6'C !! Ocieplenie klimatu jak nic. Natomiast wracając do przejażdżki to oprócz tego, że chciałem spalić kilka kalorii to musiałem również przetestować zimowe rękawiczki na rower, które dostałem pod choinkę od brata. Nie powiem, przypadły mi do gustu...


Prezent na zimowe dni...© pape93

Zachęta na Rok 2013© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 9.59 | Km teren: | 2.40 | Czas: | 00:25 | km/h: | 23.02 | ||
Pr. maks.: | 42.89 | Temperatura: | 6.0 | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
Wigilia
Poniedziałek, 24 grudnia 2012
Wczoraj zapomniałem przejechać przez sycowski Rynek i zrobić zdjęcia ozdobom świątecznym, więc tuż przed Wigilią wsiadłem ponownie na Gianta. Dzisiaj zrobiła się pod wieczór niezła mgiełka na dworze. Co by jednak nie mówić o tej Wigilii tegorocznej, to jedno jest pewne: Tak ciepło nie było chyba jeszcze nigdy!



Wigilia 2012© completny

Ozdoby świąteczne w Sycowie© completny

Rozświetlony sycowski rynek© completny
Dane wycieczki:
Km: | 1.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 24.07 | Temperatura: | 5.0 | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
To już stało się tradycją...
Niedziela, 23 grudnia 2012
Wczoraj wróciłem po ponad miesięcznej rozłące do rodzinnego Sycowa. Czas na rower znalazłem jednak dopiero dzisiaj, bo w sobotę trzeba było ubrać choinkę. Wstałem prosto na wcześniejszy obiad, a potem poszedłem odwiedzić Mikiego(psa Wujka), z którym wybrałem się na spacer do Parku. Wziąłem sporo chleba w celu dokarmienia sycowskich kaczek lecz trochę się zawiodłem, gdyż te zwierzęta w Sycowie najwyraźniej nie są zbyt głodne. Niemrawo podchodziły po pieczywo jakby w ogóle im nie zależało. Co innego we Wrocławiu - tam to jest walka między ptakami o każdy okruszek :) Pod wieczór nie umiałem znaleźć sobie miejsca w domu i musiałem się chociaż kawałek przejechać na moim Giancie. Planowałem 3 km i wyszło prawie idealnie. Szkoda tylko że zmokłem podczas jazdy, ale brak śniegu na Święta to już chyba tradycja...





Wesołych Świąt!
.

Choinka 2012 - w tym roku wersja czerwono-złota© completny

W Parku cicho, szaro, buro i ponuro...© completny

Sycowskie kaczki nie należą do najodwazniejszych© completny

Pawilon (2007) - zdjęcie wygrzebane z archiwum© completny

Pawilon w Sycowie jest nie do poznania.© completny
Wesołych Świąt!
.
Dane wycieczki:
Km: | 3.01 | Km teren: | 2.70 | Czas: | 00:10 | km/h: | 18.06 | ||
Pr. maks.: | 30.21 | Temperatura: | 2.0 | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
Znowu wracam na rower
Piątek, 14 grudnia 2012
Wracam. Po ponad 2 tygodniach wracam na rower, ale znowu tylko na chwilę i w dodatku ostatni raz. Dzisiaj z racji wolnego piątku postanowiłem ostatni raz w tym roku przejechać się rowerem po Wrocławiu, załatwiając przy okazji kilka spraw na mieście. 2 dni temu wrócił do mnie z Warszawy mój Nikon, który był na reklamacji. Już jest wszystko ok, więc mogłem spokojnie porobić zdjęcia. Około godziny 12 ubrałem się grubo w gorsze ciuchy i szarpnąłem za Kellysa. Po wolnej jeździe i zmaganiu się z nieodśnieżonymi ścieżkami rowerowymi dotarłem na Bielany Wrocławskie, a konkretnie mówiąc do Auchan. Rozejrzałem się chwilę za jakimiś butami na zimę, ale wylądowałem ostatecznie na spożywczym, gdzie kupiłem 2 bochenki chleba dla kaczek.
Stamtąd ruszyłem na Północ z powrotem do Wrocławia. I znowu ciężko mi się jechało, bo tym razem pod wiatr, a w dodatku breja śnieżna utrudniała mi życie do tego stopnia, że nie mogłem swobodnie jechać "bez trzymanki" :P Nie mniej jednak w końcu dojechałem w okolice fosy miejskiej, gdzie już czekały na mnie zwierzaki. Dostały swój obiad, a ja w między czasie robiłem im zdjęcia co widać poniżej. Potem robiło się już ciemno, ale miałem jeszcze zajrzeć do Korony, więc puściłem się w kierunku Psiego Pola jak to było w planie. Tam w sumie nic nie załatwiłem, jedynie co to zjadłem obiad :) Następnie trzeba było wracać na Nowy Dwór. Popędziłem wolniutko przez Kromera i Jedności Narodowej ażeby wylądować na Ostrowie Tumskim. Potem wystarczyło przejechać przez Rynek i już prostą drogą na Zachód, ale ktoś ostatnio sobie życzył zobaczyć tutaj wrocławskie ozdoby świąteczne, a więc objeździłem kilka uliczek wokół Rynku aby to uwiecznić aparatem. Jak byłem mniejszy to owe świecidełka były chyba lepsze, a może po prostu mi się to bardziej podobało. Teraz na Rynku nie ma śniegu to i te lampki nie robią nastroju. Ale to nic. Do domu dojechałem już standardowo Legnicką i Gądowianką. Rower był tak uświniony, że musiałem podjechać na Shella i go trochę obmyć :P Jaki by ten Kellys nie był to jednak wczoraj doczekał się debiutu na małym ekranie. Wystąpił gościnnie w serialu na TVP1 ;) A co do dnia to wieczorem wpadł jeszcze do mnie Filip, z którym byłem w Czechach tego roku. Obiecałem mu zdjęcia, ale od sierpnia jakoś nie mogliśmy się zgadać. Teraz ma co oglądać.
Sezon rowerowy 2012 we Wrocławiu uważam za zamknięty!

















Stamtąd ruszyłem na Północ z powrotem do Wrocławia. I znowu ciężko mi się jechało, bo tym razem pod wiatr, a w dodatku breja śnieżna utrudniała mi życie do tego stopnia, że nie mogłem swobodnie jechać "bez trzymanki" :P Nie mniej jednak w końcu dojechałem w okolice fosy miejskiej, gdzie już czekały na mnie zwierzaki. Dostały swój obiad, a ja w między czasie robiłem im zdjęcia co widać poniżej. Potem robiło się już ciemno, ale miałem jeszcze zajrzeć do Korony, więc puściłem się w kierunku Psiego Pola jak to było w planie. Tam w sumie nic nie załatwiłem, jedynie co to zjadłem obiad :) Następnie trzeba było wracać na Nowy Dwór. Popędziłem wolniutko przez Kromera i Jedności Narodowej ażeby wylądować na Ostrowie Tumskim. Potem wystarczyło przejechać przez Rynek i już prostą drogą na Zachód, ale ktoś ostatnio sobie życzył zobaczyć tutaj wrocławskie ozdoby świąteczne, a więc objeździłem kilka uliczek wokół Rynku aby to uwiecznić aparatem. Jak byłem mniejszy to owe świecidełka były chyba lepsze, a może po prostu mi się to bardziej podobało. Teraz na Rynku nie ma śniegu to i te lampki nie robią nastroju. Ale to nic. Do domu dojechałem już standardowo Legnicką i Gądowianką. Rower był tak uświniony, że musiałem podjechać na Shella i go trochę obmyć :P Jaki by ten Kellys nie był to jednak wczoraj doczekał się debiutu na małym ekranie. Wystąpił gościnnie w serialu na TVP1 ;) A co do dnia to wieczorem wpadł jeszcze do mnie Filip, z którym byłem w Czechach tego roku. Obiecałem mu zdjęcia, ale od sierpnia jakoś nie mogliśmy się zgadać. Teraz ma co oglądać.
Sezon rowerowy 2012 we Wrocławiu uważam za zamknięty!

Bielany Wrocławskie© pape93

Zamarznięta fosa miejska© pape93

Na obiad przybyły szczury...© pape93

wrony...© pape93

kaczki...© pape93

i 2 łabędzie :)© pape93

Na schody nie weszły, bo było za ślisko :P© pape93

Łabędzie były tak głodne, że bez oporów jadły z ręki.© pape93

:D© pape93

C.H. Korona - za kilka miesięcy Real zmieni się w Auchan© pape93

Kościół NMP na Piasku© pape93

Ostrów Tumski© pape93

Zamawiany wystrój świąteczny ;)© pape93

Jarmark Bożonarodzeniowy ma się dobrze...© pape93

Ulica Kuźnicza© pape93

Choinka na Rynku© pape93

Kellys wczoraj na stare lata zadebiutował w Telewizji ;)© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 38.32 | Km teren: | 19.15 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 0.0 | Podjazdy: | 20m | Rower: | Kellys i przyjaciele |