<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:1501.32 km (w terenie 48.80 km; 3.25%)
Czas w ruchu:68:29
Średnia prędkość:20.63 km/h
Maksymalna prędkość:70.64 km/h
Suma podjazdów:4610 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:60.05 km i 4h 01m
Więcej statystyk

1500 km w lipcu // 10 000 km z bikestats.pl !


Wtorek, 31 lipca 2012


Po żmudnych przygotowaniach i obejrzeniu meczu Polska - Bułgaria w siatkówce ruszyłem o 14:45 do Międzyborza na pociąg. Skład odjeżdżał o 15:26, więc dużo czasu nie miałem, ale mimo iż jechałem pod wiatr to udało się zejść poniżej 30 minut :)

Dojechałem na Wrocław Nadodrze, spotkałem się z Filipem na Wyspie Słodowej i wróciłem na Nowy Dwór przez miasto.

Jutro początek tegorocznej wyprawy. Dokąd to jeszcze nie wiem, ale na pewno pokręcimy się po Czechach. Co jakiś czas postaram się wysłać komunikat z trasy przez Blipa. Ahoj!

Dane wycieczki:
Km:26.95Km teren:0.20 Czas:01:19km/h:20.47
Pr. maks.:46.19Temperatura:28.0 Podjazdy: 50mRower:Giant

Kantor, apteka i takie tam...


Poniedziałek, 30 lipca 2012


Trzeba było kupić kilka rzeczy na mieście. Wieczorem czyszczenie roweru po wycieczce na Wschód.

Dane wycieczki:
Km:2.35Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:28.0 Podjazdy:mRower:Giant

PIĘKNY WSCHÓD 2012 - PODSUMOWANIE


Poniedziałek, 30 lipca 2012




_____________________________________
_____________________________________

|----->> DZIEŃ PIERWSZY

|----->> DZIEŃ DRUGI

|----->> DZIEŃ TRZECI

|----->> DZIEŃ CZWARTY

|----->> DZIEŃ PIĄTY

|----->> DZIEŃ SZÓSTY

_____________________________________
_____________________________________




_____________________________________
_____________________________________

| DANE WYCIECZKI |

Ilość dni w trasie ----------- | 6

Dystans całkowity ---------- | 909,81 km

Czas jazdy ------------------- | 42 h 34 min

Średnia prędkość ----------- | 21,38 km/h

Średni dystans dzienny ---- | 151,63 km

Przewyższenia --------------- | 3850 m

Maksymalna prędkość ------ | 70,64 km/h - Ropczyce (PB)

_____________________________________
_____________________________________

Dane wycieczki:
Km:0.00Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura: Podjazdy:mRower:Giant

Ostatnie ognisko


Niedziela, 29 lipca 2012


Wczoraj zajechałem do Locika na prawdopodobnie ostatnie ognisko (klasowe). Po 2 godzinach rozpętała się jednak burza i z ogniska zrobiła się domówka. Noc przespaliśmy na fotelach i z rana ruszyliśmy do domów. Ja rowerem przez Słupię, a chłopaki z Mirkiem samochodem.

Dane wycieczki:
Km:16.30Km teren:0.20 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:30.0 Podjazdy: 60mRower:Kellys i przyjaciele

Z Bukowiny do Sycowa


Sobota, 28 lipca 2012


Rano podjechałem na pociąg, który odjeżdżał o 8:26 z wrocławskiego Mikołajowa. Potem wysiadłem w Bukowinie Sycowskiej i szybkim tempem wróciłem do Sycowa, w którym już dawno nie byłem. Dzisiaj noga podawała, ale po 6 dniach dość mocnego kręcenia forma musi być..


Dane wycieczki:
Km:19.31Km teren:0.80 Czas:00:47km/h:24.65
Pr. maks.:36.39Temperatura:32.0 Podjazdy: 40mRower:Giant

Na obiad


Piątek, 27 lipca 2012


Do babci na obiad pod wieczór.

Dane wycieczki:
Km:2.88Km teren:0.00 Czas:00:08km/h:21.60
Pr. maks.:0.00Temperatura:29.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Uzupełnić zapasy żołądkowe


Czwartek, 26 lipca 2012


Jak już odpocząłem po podróży pociągiem do Wrocławia, pojechałem po południu do babci na obiad, którego nie jadłem od 5 dni. Smakowało o wiele lepiej niż zawsze, ale wiadomo dlaczego.

Dane wycieczki:
Km:2.81Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:28.85Temperatura:30.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Powrót do domu


Czwartek, 26 lipca 2012


Rano o 5:55 wyjechałem pociągiem TLK do Wrocławia. W domu byłem jednak dopiero o 12. Towarzyszyła mi przy tym migrena. Jak odpocznę to zrobię relację z tych 6 dni, bo trochę się działo. Ważne że dotarłem bez żadnego złamania ręki do domu :P

Dane wycieczki:
Km:11.46Km teren:0.00 Czas:00:36km/h:19.10
Pr. maks.:33.08Temperatura:34.0 Podjazdy: 20mRower:Giant

Dzień #6 | Stadniki p/Krakowem - Kraków


Środa, 25 lipca 2012


Nastała środa czyli ostatni dzień wyprawki. Obudziłem się o 8 rano. Przez drzwi pokoju docierały do mnie odgłosy Mszy Świętej odbywającej się w Kaplicy. W tym czasie spakowałem się i ogarnąłem pokój. 30 minut później przyszedł do mnie ksiądz i zaraz na stole miałem świeże śniadanie. I znowu taki wypas że nie wiedziałem co jeść najpierw. Po śniadaniu przyszedł czas na pożegnanie. Ksiądz to przecudny człowiek. Na drogę dał mi kanapki, pomidory, nektarynki, garść cukierków i 2 słoiki miodu dla babci, ale i to nie wszystko. Na sam koniec podziękowałem za gościnę temu starszemu Panu i obiecaliśmy sobie że jeszcze się spotkamy robiąc pamiątkowe foto.

Była godzina 9:30, a więc trzeba było ruszyć. Mój tyłek trochę ostatnio doszedł do siebie, a więc na ostatni dzień znów założyłem spodenki z chudą gąbką. Do przejechania miałem wszakże tylko około 80 kilometrów. Pogoda w środę zmieniła się tak jak przypuszczałem. Nadeszły chmury i od samego rana było mżyście. Ale na rower wręcz idealnie. Wiatr nie odgrywał już tego dnia znaczącej roli.

Najpierw dojechałem do Dobczyc. Przejechałem całe miasteczko wielkości Sycowa i z głównej drogi odbiłem na Siepraw, a później na Świątniki Górne i Mogilany. Co tutaj dużo mówić. Jechało się fantastycznie. Te pagórki sprawiały mi tego dnia tyle radości mimo iż praktycznie cały czas leciutko kropiło. A te widoki porannych pagórków pokrytych nisko wiszącymi chmurami - świetna sprawa. Za takie widoki i takie tereny kocham właśnie jeździć po Małopolsce. Ale tylko po trasach lokalnych, bo wojewódzkie i krajowe są zbyt oblegane przez samochody :)

Z miejscowości Mogilany miałem kapitalny zjazd do samej Skawiny. Po drodze było już widać Kraków za mgłą. Szkoda tylko że nawierzchnia nie była zbyt równa, bo nie szło się bezpiecznie rozpędzić. Ale ja też nie szalałem, bo wiem że na mokrej nawierzchni ciężko potem wyhamować.

Przejechałem przez centrum Skawiny i udałem się do Wielkich Dróg 7-8 km dalej w kierunku Oświęcimia. Tam odwiedziłem ciocię oraz Jasia - syna kuzynki. W sumie to fajnie mi się z ciocią pogawędziło i tak zleciały 2 godziny! Na szczęście w między czasie przeszła nad tą miejscowością ulewa i później już nie padało aż do samego Krakowa. Wróciłem się więc do Skawiny i dalej pognałem ulicą Zawiłą w kierunku Borka Fałęckiego czyli pierwszej dużej dzielnicy Krakowa. Tam zjechałem ulicą Zakopiańską na Łagiewniki gdzie odwiedziłem, ale tylko z daleka Sanktuarium. Potem zaciekawiony niesłychanie wyglądem często wymienianego na kolei Dworca PKP KRAKÓW PŁASZÓW podjechałem kanałami zobaczyć to cudo architektoniczne. Oczywiście na miejscu musiałem się rozczarować, bo owy Dworzec oprócz swojego dogodnego położenia w mieście nie może zaoferować nawet toalet w swojej ofercie :P

Tam jednak zjadłem drugie śniadanie, ponieważ zastała mnie ulewa. Wyjadłem wszystkie kanapki i owoce z siatki po czym ruszyłem na krakowski Kazimierz. Piękna to dzielnica. Porobiłem sporo zdjęć. Stamtąd udałem się pod Wawel, przejechałem obok Smoka Wawelskiego i obrałem kierunek Błonia. W Krakowie byłem ostatnio bowiem 2 lata temu z Michałem i wtedy stadion Cracovii nie był jeszcze wyremontowany. Tym razem mogłem już wejść i zobaczyć go od środka. Odznaki jednak nie kupiłem bo mają tam dziadowski sklepik. Następnie ruszyłem na drugą stronę Błoni. Tam bowiem swoją siedzibę ma klub zaprzyjaźniony ze Śląskiem Wrocław, a więc nie kto inny jak Wisła Kraków. Tam mi się podobało o wiele bardziej, tyle że odznaki również nie kupiłem, bo sklepik już zamknięto.

Z ulicy Reymonta udałem się więc na ostatni punkt wycieczki czyli zwiedzanie Starówki. Przejechałem przez Rynek, Sukiennice i Bramę Floriańską. O godzinie 18:40 dotarłem na Dworzec Główny PKP. Okazało się na miejscu że pociąg zwiał mi 40 minut wcześniej i następny TLK mam dopiero o 21:55, więc we Wrocławiu byłbym o 3:18 :/ Nie no super. Na szczęście przy telefonie był obecny VSV83, który wspomógł mnie w poszukiwaniu jakiegoś taniego noclegu na jedną noc w Schronisku. Ostatecznie po konsultacjach z taksówkarzem zajechałem do Schroniska OLEANDRY czyli z powrotem na Błonia. Zarezerwowałem pokój 12-osobowy, w którym miały spać oprócz mnie tylko 2 osoby. Ja natomiast zostawiłem sakwy w pokoju i z racji jeszcze nie tak późnej pory ruszyłem na miasto pod pretekstem wypłacenia kasy z bankomatu oraz zrobienia zakupów.

Zaraz za Błoniami skusił mnie Kopiec Kościuszki. Podjechałem pod to sztuczne Wzgórze, ale okazało się że jest otwarte do 20:30 i to też za kosmiczne kwoty bo bilety były po 9 ulgowy i 11 normalny :P No nic, zrobiłem panoramę z pobliskiego murku na Zachodni Kraków, włączyłem lampki i zacząłem zjeżdżać po wilgotnym asfalcie. Jeden zakręt, drugi i długa prosta. Nawet nie rozpędzając się samoistnie dobiłem do prędkości 58 km/h. Na prostej mogłem sobie na to pozwolić, ale widzę że zaraz jest zakręt w prawo no to spokojnie przystępuję do hamowania przedniego i tylnego koła jednocześnie. Rzut oka na licznik - 42 km/h - i spada. No i nawet nie wiedziałem kiedy, a już leżałem na ziemi. Owy zakręt okazał się zdradliwy bowiem asfalt w tamtym miejscu był najwyraźniej zbyt śliski żeby hamować z tak dużej prędkości. Nagle uślizgnęły mi się równocześnie dwa koła i upadłem na ziemię razem z rowerem. Był to mój pierwszy wypadek z GIANTem. Nie mogłem jednak nic zrobić jak jedynie wstać i się otrzepać. Głowa cała, prawa noga cała, jedynie uderzyłem się w prawe żebra i mocno strzaskałem i starłem sobie prawy łokieć :( Ale dzięki Bogu nic nie złamałem! Muszę też dodać, że akurat wtedy nie wziąłem kasku, jak na złość :/ Obejrzałem jeszcze tylko rower. Podniosłem przednią lampkę i licznik z jezdni. Uszkodzenia roweru to zadrapany bagażnik, przerzutka, pedał i róg - wszystko rzecz jasna w prawej strony. Ponadto przerzutka mi się wygięła, ale na szczęście zaraz wróciła do siebie i nie ma śladu po wypadku. Ja jednak najadłem się stracha, bo to mogło się skończyć o wiele gorzej. A tak "tylko" ręka mi spuchła i ciekła z niej dość mocno krew na początku :| Ale nie było tak źle żebym odpuścił sobie przejażdżkę po nocnym Krakowie :D To miasto wygląda świetnie za dnia, ale w nocy to prezentuje się kapitalnie! Z przykrością muszę powiedzieć że Wrocław normalnie się chowa...

Wróciłem o 22:30 na Błonia, opatrzyłem jeszcze krwawiącą rękę no i poszedłem do pokoju. Potem doszedł jeden Krzysiek z Pionek i jakiś Niemiec z Rostock. Pogadaliśmy do północy i poszliśmy spać. Na drugi dzień wstałem o 5:15 żeby o 5:55 być już w pociągu. Dojechałem w tym dusznym pociągu do Wrocławia i tym samym zakończyłem wyprawkę CAŁO i zdrowo!


Pamiątkowe zdjęcie z zaprzyjaźnionym księdzem © pape93


20 'C - mżawka - od początku niezłe pagórki ! © pape93


Do Krakowa już rzut kamieniem... © pape93


Właśnie za takie górki kocham Małopolskę © pape93


Elektrownia Skawina © pape93


Kraków - Sanktuarium Łagiewniki © pape93


PKP Kraków Bonarka © pape93


PKP Kraków Płaszów - zaspokoiłem ciekawość © pape93


Piękny kościół z dala od centrum... © pape93


Korona w Krakowie © pape93


Dzielnica Kazimierz © pape93


Piękny Hotel Royal © pape93


Smok pod-Wawelski © pape93


Kraków - 4. i ostatni cel wyprawki osiągnięty © pape93


Stadion Cracovii Kraków © pape93


Nawet całkiem, całkiem... © pape93


Ale każdy to powie... © pape93


...Wisełka rządzi w Krakowie ! © pape93


Wieża Ratuszowa © pape93


Kościół Mariacki © pape93


A co ty mi tu zdjęcie będziesz robił .. ? © pape93


Bardzo gustowna fontanna... © pape93


Niesamowity ścisk w Sukiennicach © pape93


Brama Floriańska © pape93


Prawie jak w Wiedniu © pape93


Galeria Krakowska © pape93


PKP Kraków Główny © pape93


Schronisko Młodzieżowe OLEANDRY © pape93


Panorama z pod Kopca Kościuszki © pape93


Pierwszy wypadek GIANTa © pape93


Miejsce wywrotki - śliski zakręt pod Kopcem Kościuszki © pape93


Nocą ludzi na Rynku także nie brakowało... © pape93


Klimatyczna fontanna... © pape93


Kraków nocą jest kapitalny ! © pape93


Ręka musi teraz solidnie odpocząć :) © pape93






_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ

|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________

Dane wycieczki:
Km:97.83Km teren:0.00 Czas:05:25km/h:18.06
Pr. maks.:58.22Temperatura:25.0 Podjazdy:650mRower:Giant

Dzień #5 | Rzeszów - Stadniki p/Krakowem


Wtorek, 24 lipca 2012


Wczoraj poszedłem spać o 23:00 po tym jak wróciłem z nocnej wycieczki po Rzeszowie. Rano nastawiłem sobie budzik na 6:00 i wstałem bez problemu, bo wiedziałem że wtorek będzie dniem nadrabiania zaległości. O godzinie 6:30 zacząłem kręcić przez Rzeszów.

Już po kilku kilometrach zauważyłem, że dzisiaj znowu mogę mieć z wiatrem! Ależ świetne warunki po raz kolejny. Śniadania nie jadłem i jechałem cały czas na czczo. Niestety było coś co mnie martwiło od samego początku. Stuki w przednim kole stawały się coraz częstsze i mocniejsze. Bałem się trochę, bo mogłem się tylko domyślać o co chodzi. Nie mniej jednak do Dębicy czyli 42 km jechałem bez przerwy. Krajowa "4" nie była taka straszna i mimo 20 cm pobocza jakoś się nawet przyjemnie jechało. I cały czas góra, dół, góra, dół. Tak pofałdowanym terenem jeszcze nie jechałem. To jednak miało swoją zaletę, bo gdy już zjeżdżałem z górki to siłą rozpędu wjeżdżałem na kolejną, nie męcząc się przy tym tak mocno. Na końcu miejscowości Ropczyce ujrzałem fajny zjazd. W sumie widywałem już lepsze górki na których można pokusić się o prędkość maksymalną, ale jak już miałem 48 km/h na prostej, a zjazd był nie tyle stromy co długi to przycisnąłem ile sił w nogach myśląc o pokonaniu rekordu prędkości z wyjazdu na Wschód Polski czyli 65 km/h. Po jakimś czasie, gdy już mostek latał mi od prawej do lewej strony, a rower gibał się niemiłosiernie, na liczniku ujrzałem to upragnione 7 z przodu ! Od dzisiaj moja rekordowa prędkość to 70,64 km/h ! Od razu zrobiło mi się weselej :) W Dębicy ujrzawszy jednak Serwis Rowerowy natychmiast przystanąłem. Była jednak dopiero 8:34, a otwierano o 9. Zjadłem w tym czasie śniadanie. O 8:55 bardzo konkretny gościu wziął mojego GIANTa w obroty. Jego diagnoza sprawdziła się w 100 %. Do piasty dostała się woda i efekcie zmieszania się ze smarem przednie koło strzelało podczas jazdy niczym przy łamaniu szprych. W dużej chmury mały deszcz jak to mówią. Przejechałem przez centrum Dębicy, ale nie podobało mi się to miasto. Wróciłem więc na krajową czwórkę i popędziłem na Pilzno.

Tam zjechałem do centrum miasta i poruszyłem tamtejszy Urząd Gminy :D Wypytywałem u ulicę Wielopolską przy której rzekomo mieszka mój kolega z dawnych lat. Z tego wszystkiego chyba sam doszedłem do wniosku że Łukasz mieszkał w Dębicy, a nie w Pilznie. Ale oczywiście już się nie wracałem na Wschód ;)

Ponownie wróciłem na drogę główną i po 20 km dojechałem na przedmieścia Tarnowa. Z początku moim oczom ukazały się same blokowiska i głęboko zacząłem się zastanawiać z której strony to miasto jest ładne? Było nieciekawie, ale jak wjechałem na Stare Miasto to od razu ujrzałem piękne uliczki, kościoły, Rynek...Zjadłem dużego loda z automatu za jedyne 2,9 PLN oraz wsunąłem co nieco zapasów na ławce.

Później kupiłem sobie jeszcze pysznego gofra i reprezentacyjną ulicą Krakowską zjechałem w dół. Tam odnalazłem PKP Tarnów, który prezentuje się kapitalnie. Trudno się jednak temu dziwić gdyż niedawno przeszedł gruntowny remont. Ostatnim punktem zaczepnym w Tarnowie był stadion klubu żużlowego Unii Tarnów, z racji tego że o żadnym klubie piłkarskim nie słyszałem :P Musiałem zboczyć do dzielnicy Mościce. Tam też obok stadionu ujrzałem piękny, ale stary i opuszczony Dworzec. Perełka PRLu. Tak jak wybudowali, tak zostawili. Wróciłem do szosy głównej i wydostałem się z miasta. Zrobiło się na tyle gorąco że postanowiłem rozebrać koszulkę. Słońce piekło bowiem niesamowicie.

Dojechałem do miejscowości Wojnicz i tam zjechałem na drogę wojewódzką 980. Początkowo jechałem wzdłuż Dunajca, ale i w górę toteż siły ze mnie uciekały. Upał robił się nieznośny, a w dodatku cały czas "parskały" za mną TIRy. Jak ja tego nienawidzę! W miejscowości Olszyny odpocząłem 30 minut na przystanku. Zjadłem 3 batony musli, a po chwili skasowałem jeszcze puszkę coli w pobliskim sklepie. Później dobiłem do krajowej 75 w Jurkowie. Tam też mała przerwa i dalej to już na Lipnicę Murowaną. Teren był coraz bardziej wymagający, a pogoda była ultra-lipcowa. Dotarłem jednak do Lipnicy Murowanej. Jechałem tam tylko dlatego że Michał polecił mi to miejsce, a w dodatku miejscowość ta była zaznaczona na mapie jako godna odwiedzenia. Okazało się że na miejscu jest drewniany kościół św.Leonarda z XV wieku. No nie powiem, było warto zboczyć z trasy żeby to obejrzeć. Potem pokonałem spory podjazd, a właściwie podjazdy żeby dotrzeć do Nowego Wiśnicza czyli drugiej miejscowości polecanej przez Brata i mapę. Tam zrobiłem tylko zdjęcie zamku, ale z daleka.

Z Nowego Wiśnicza musiałem kierować się już na Stadniki, gdzie miałem nocować u znajomego księdza. Najpierw musiałem pokonać pofałdowany odcinek do Nieznanowic lokalnymi ścieżkami. Fajnie się tamtędy jechało, nawet bardzo, choć podjazdów nie brakowało. Później skręciłem w lewo na Gdów, a za Gdowem już prosto na Stadniki. Jeszcze 7 km dzieliło mnie od noclegu. 3 km przed klasztorem okazało się że jest remont drogi i robotnicy dopiero co wyłożyli świeżą masę bitumiczną. Przeprowadziłem rower poboczem, ale później olałem to i jechałem po tej lepkiej jeszcze nawierzchni.

I dojechałem wreszcie pod Seminarium! Pierwszy i ostatni raz byłem tam z rodzicami i babcią w 2000 roku czyli przeszło 12 lat temu! Jakie to wspaniałe uczucie przywoływać sobie w pamięci takie widoki z przeszłości. Jednak trochę się tam pozmieniało, bo vis a vis gmina wybudowała szkołę. Aleja prowadząca do Seminarium już nie była tak potężna i długa jak ta widziana oczami 7-latka. Po małym zamieszaniu wyszedł do mnie zaprzyjaźniony ksiądz i raz, dwa mnie ugościł w tym samym pokoju co przyjmował nas 12 lat temu. Dostałem świeżą pościel, pokój z łazienką, pyszną kolację, 2,5 litra pepsi i 7up, borówki amerykańskie oraz jabłka i pełno cukierków. Po tych 5 dniach byłem głodny i nie wiedziałem co jeść najpierw. Zjadłem jednak kolację jak człowiek, wykąpałem się i poszliśmy z księdzem na mały spacer. Poprzypominałem sobie kilka miejsc - to wspaniałe. Po rozmowie starszy już Pan odprowadził mnie do pokoju życząc miłej nocy.

Dzień 5 był bardzo udanym dniem. Szczerze mówiąc to nie wiem czy nie był to najlepszy dzień podczas tej wyprawki. 180 km zrobiłem dość gładko, bez większych problemów. Pogoda znowu dopisała. Co prawda zrobił się upał, ale za to wiatr znowu powiewał mi w plecy. Ponadto odwiedziłem księdza, który przyjął mnie bardzo ciepło. Udało się także pobić swój własny rekord prędkości. Tego dnia miałem 70 potem jeszcze 69 i 65 km/h na liczniku. Nic tylko zamknąć oczy i usnąć o 22 w pełni zadowolony :)


Start spod Schroniska o 6:30 © pape93


Prosto na Kraków i to z wiatrem ! © pape93


Rynek w Dębicy © pape93


Droga z Rzeszowa na Kraków była niezwykle pofałdowana... © pape93


Pilzno © pape93


A to już w Tarnowie © pape93


Pomnik w Tarnowie © pape93


20 minut przerwy na Rynku © pape93


Ciekawski maluch :) © pape93


Katedra tarnowska © pape93


Pamiątkowe foto na Rynku © pape93


Wyremontowana ulica Krakowska © pape93


Kościół Świętej Rodziny © pape93


Cudowny Dworzec Kolejowy w Tarnowie © pape93


I równie kapitalne PKP Tarnów Mościce ;) © pape93


W środku normalnie antyk... © pape93


Stadion był tuż obok © pape93


Klub żużlowy Unia Tarnów © pape93


Upał sięga granic, ale jechać trzeba... © pape93


Lipnica Murowana - kościół z XV wieku © pape93


Kościół ten został wpisany na listę zabytków UNESCO © pape93


Panorama Lipnicy Murowanej © pape93


Nowy Wiśnicz - kościół © pape93


Zamek w Nowym Wiśniczu © pape93


To już nie przelewki... © pape93


Wyższe Seminarium Misyjne Księży Sercanów - Stadniki © pape93


Kolacja w stylu - Stoliczku nakryj się ;) © pape93






_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ

|PODSUMOWANIE

|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________

Dane wycieczki:
Km:179.21Km teren:0.00 Czas:08:22km/h:21.42
Pr. maks.:70.64Temperatura:31.0 Podjazdy:930mRower:Giant

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl