Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2013
Dystans całkowity: | 467.74 km (w terenie 26.00 km; 5.56%) |
Czas w ruchu: | 25:44 |
Średnia prędkość: | 18.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.00 km/h |
Suma podjazdów: | 580 m |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 27.51 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
Gdynia - Wenecja | ostatni etap
Poniedziałek, 24 czerwca 2013
Kamil i Olaf z Gdynii postanowili w tym roku wybrać się rowerami do Wenecji. W drodze powrotnej zahaczyli o Wrocław. Miałem 2,5 h, aby pokazać im chociaż kawałek miasta.
Dane wycieczki:
Km: | 24.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 17.78 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 16.0 | Podjazdy: | 15m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
WaWa #5 - Sprawny powrót
Poniedziałek, 24 czerwca 2013
Czwarty i ostatni nocleg dobiegł końca. O godzinie 9 z Młocin odjeżdżał mój PolskiBus. Bilet powrotny do Wrocławia był nieco droższy, bo kosztował 5 zł + 1 zł za rezerwację. Z warszawskiego Rakowca wyjechałem spakowany w kierunku przystanku Metro Racławicka. Po 5 km byłem już w kolejce i za 25 minut byłem na tych nieszczęsnych Młocinach. Tam zziajany wjechałem na peron, przygotowałem rower do transportu obniżając siodełko i skręcając w bok kierownicę. Bus zajechał, podchodzę do gościa, a on (typowy stary kutas) mówi mi że nie zabierze roweru. Myślałem, że go tam wyniosę. Miejsca było od cholery, ale on nie weźmie, bo nie! Przypiąłem rower do znaku i dałem klucz kasjerce na Młocinach. Trudno, najwyżej odbiorę od kuzynki za miesiąc :/ Ale okazało się że to był autobus do Gdańska, a ten do Wrocławia za momencik podjedzie na stanowisko. Teraz jednak dogadałem się już z młodym pomocnikiem przy ładunku bagaży i wzięli mi rower. A już się wystraszyłem nieźle...
Co do podróży to zleciała niesamowicie szybko. Niby też miał 20 minutowe opóźnienie, ale mimo wszystko jechało się super. Coś w tym jednak jest, że do domu "jedzie się szybciej". Zajeżdżając do Wrocławia od razu spostrzegłem, że w porównaniu do Warszawy jest tutaj mnóstwo zieleni! Tam jest sporo budynków, mało miejsca, toteż wszystko zabetonowane. A u Nas na Dolnym Śląsku nawet, nawet :) Wysiadłem na Dworcu PKS i spokojnie, z rozwalonym bagażnikiem wróciłem na Nowy Dwór.
Podsumowując:
- weekend w Warszawie zaliczam do raczej udanych
- wyszło tanio, miło i przyjemnie
- zgarnąłem 19 nowych gmin
- zaliczyłem połowę aglomeracji warszawskiej na rowerze
- chyba pierwszy raz walnąłem "setkę" na Kellysie
A tak na marginesie to ponownie wyjeżdżam z Warszawy z przekonaniem, że nie ogarniam tego miasta. Realnie patrząc potrzebowałbym jeszcze jakiś 9-ciu dni, aby ogarnąć całe miasto oraz resztę aglomeracji w miarę dokładnie. Co prawda już bym się pewnie nie zgubił w Stolicy, bo byłem tam chyba czwarty czy piąty raz, ale jest to na tyle duże miasto, że cały czas pozostaje dla mnie wyzwaniem. Może miasto samo w sobie nie jest zbyt ładne (kwestia gustu), może ludzie nie są zbyt lubiani (większość przyjezdnych), ale w końcu to Stolica i głupio być mieszkańcem Polski nie znając swojej - naszej Warszawy.

Co do podróży to zleciała niesamowicie szybko. Niby też miał 20 minutowe opóźnienie, ale mimo wszystko jechało się super. Coś w tym jednak jest, że do domu "jedzie się szybciej". Zajeżdżając do Wrocławia od razu spostrzegłem, że w porównaniu do Warszawy jest tutaj mnóstwo zieleni! Tam jest sporo budynków, mało miejsca, toteż wszystko zabetonowane. A u Nas na Dolnym Śląsku nawet, nawet :) Wysiadłem na Dworcu PKS i spokojnie, z rozwalonym bagażnikiem wróciłem na Nowy Dwór.
Podsumowując:
- weekend w Warszawie zaliczam do raczej udanych
- wyszło tanio, miło i przyjemnie
- zgarnąłem 19 nowych gmin
- zaliczyłem połowę aglomeracji warszawskiej na rowerze
- chyba pierwszy raz walnąłem "setkę" na Kellysie
A tak na marginesie to ponownie wyjeżdżam z Warszawy z przekonaniem, że nie ogarniam tego miasta. Realnie patrząc potrzebowałbym jeszcze jakiś 9-ciu dni, aby ogarnąć całe miasto oraz resztę aglomeracji w miarę dokładnie. Co prawda już bym się pewnie nie zgubił w Stolicy, bo byłem tam chyba czwarty czy piąty raz, ale jest to na tyle duże miasto, że cały czas pozostaje dla mnie wyzwaniem. Może miasto samo w sobie nie jest zbyt ładne (kwestia gustu), może ludzie nie są zbyt lubiani (większość przyjezdnych), ale w końcu to Stolica i głupio być mieszkańcem Polski nie znając swojej - naszej Warszawy.

Ania w obiektywie wujka Pawła© pape93

Koniec warszawskiego weekendu© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 12.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 18.00 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 24.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
WaWa #4 - Stolica z buta
Niedziela, 23 czerwca 2013
Po wczorajszej solidnej trasie rano obudziła mnie burza. Wiedziałem, że niedziela ma być słaba jeśli chodzi o pogodę, ale już o 6 nadciągnęły grube, szare chmury. Dopiero o 10 zrobiło się w miarę spoko, tak że nawet mogłem ruszyć rowerem na Warszawę. Ja jednak miałem dość, a konkretniej mówiąc - mój tyłek :P Podszedłem więc na przystanek Warszawa Rakowiec i podjechałem SKMką na Centralny. I tak zwiedzanie Stolicy z buta zacząłem od Złotych Tarasów. Po 2 godzinach udałem się w kierunku ulicy Marszałkowskiej. Znalazłem tani bar, w którym zjadłem podwójne pierogi, a zaraz później na Placu Konstytucji złapała mnie ogromna ulewa. Schowałem się na szczęście pod arkadami MDMu. Siedziałem tam bezczynnie 30 minut i w końcu pobiegłem na autobus. Na przystanku Politechnika, mając bilet dobowy wsiadłem w końcu do metra, bo już głupio tak nie skorzystać będąc w Warszawie :P Wróciłem się do Centrum, połaziłem trochę po Starym Mieście i w końcu o 16 dotarłem do Centrum Nauki Kopernik, którego zawsze zapomniałem odwiedzić. 3 godziny zwiedzania mi nie wystarczyły i na pewno będę chciał tam jeszcze kiedyś wrócić. Najbardziej podobała mi się chyba symulacja trzęsienia ziemi :) I to mi, staremu koniowi. A wyobrażam sobie jaką frajdę z pobytu w tymże Centrum mają dzieci na poziomie podstawówki. O 19 zamykali więc musiałem uciekać na Nowy Świat. Tam zakończyłem całodzienne zwiedzanie i pognałem na Rakowiec. Wylądowałem w mieszkaniu trochę wcześniej niż zwykle i w końcu mogłem pobawić się z dziećmi kuzynki. W końcu rola wujka zobowiązuje...











Złote Tarasy© pape93

Elegancko© pape93

Kultowe neony© pape93

Przyszła pompa© pape93

Deszcz wieloskalowy© pape93

Po 20 minutach zalało przystanki na Placu Konstytucji© pape93

Fontanna w Parku Saskim© pape93

Grób Nieznanego Żołnierza© pape93

Biblioteka Uniwersytecka© pape93

Centrum Nauki Kopernik© pape93

3:15 h zwiedzania okazało się za mało© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | m | Rower: |
WaWa #3 - Od Celestynowa po Radzymin
Sobota, 22 czerwca 2013
Po wczorajszym dniu odczuwałem spory niedosyt. Nie dość że przejechałem tylko 53 km, zaliczyłem 4 nowe gminy, to jeszcze złapałem kapcia na koniec dnia. Mimo wszystko rano wstałem dosyć późno. Początkowo sam próbowałem załatać dętkę, ale klej był stary i się odkleił przy pompowaniu. Podjechałem więc o 11 do położonego nieopodal serwisu. Tam kupiłem nową dętkę i nową taśmę na nyple, a gościu od ręki mi to założył, napompował i zaraz mogłem ruszać w trasę.
Chciałem dojechać do Centrum i tam wsiąść do pociągu. Będąc na Centralnej zrozumiałem, że lepiej podjechać na Wschodnią, bo tam będzie połączeń bez liku. Minąłem Palmę, Most na Wiśle, Stadion Narodowy i w końcu dotarłem na dworzec. Tam kupiłem bilet i z darmowym rowerem ruszyłem do Celestynowa, czyli ostatniej miejscowości, którą byłem w stanie zaliczyć do aglomeracji warszawskiej. W Celestynowie zacząłem dzisiejszą trasę właściwą o godzinie 14. Koszulka na głowę, mapa w linki i jazda. Przedarłem się przez Mazowiecki Park Krajobrazowy, gdzie nie brakowało błota i piasku. Dotarłem do Karczewa. Tam nic mnie nie zachwyciło i pognałem na Otwock. Wjechałem do Józefowa i zaraz za rzeką skręciłem w prawo na Wiązowną. Później trzeba było dotrzeć do Sulejówka. Droga była gruntowa, ale jechało się dość przyjemnie. W Sulejówku zrobiłem sobie godzinną przerwę na kebaba i nabranie sił na dalsze godziny jazdy. Miałem już tego dnia 7 nowych gmin na koncie. Do zaliczenia zostało drugie tyle. Dzień zaczął powoli kroczyć ku końcowi, więc musiałem się spieszyć. Następnymi miastami na mojej trasie były kolejno: Okuniew, Kobyłka, Wołomin, Radzymin i Marki. I w tychże Markach odbiłem w osiedla w celu dojechania do Stadionu Dolcanu w Ząbkach. Ów stadion okazał się bardzo śmiesznie położony. Dosłownie jakbym wjechał na zwykłe niepozorne osiedle, a pomiędzy domkami są rozgrywane zawody I ligi :D Ludzie z okien mogą oglądać mecze. Z Ząbek wyjeżdżałem już po zachodzie Słońca. Cel został osiągnięty. Teraz wystarczyło dotrzeć na warszawski Rakowiec. Musiałem przejechać przez Targówek, Pragę, Stare Miasto, Ochotę i o 22 byłem u kuzynki. Jechałem niezbyt szybko, bowiem w mieście tłumy ludzi. Koncert na Narodowym, puszczanie lampionów nad Wisłą i sobota wieczór. Ledwo dało się przecisnąć. Jedyne co mnie zasmuciło to aparat, który wyleciał mi z kieszeni i trochę się potłukł. Poza tym bardzo intensywny i bardzo udany dzień. Tak na przekór piątkowi. Nie spodziewałem się, że kiedyś zrobię taki dystans na Kellysie, ale w taką pogodę nie wypadało nie dać sobie w palnik. Jeśli chodzi o aspekt zwiedzania to dzisiaj było bardzo nudno. Aglomeracja warszawska to same domki, sypialnie Stolicy. Miałem tego świadomość jadąc tam, ale musiałem zobaczyć to sam, na żywo...


























Chciałem dojechać do Centrum i tam wsiąść do pociągu. Będąc na Centralnej zrozumiałem, że lepiej podjechać na Wschodnią, bo tam będzie połączeń bez liku. Minąłem Palmę, Most na Wiśle, Stadion Narodowy i w końcu dotarłem na dworzec. Tam kupiłem bilet i z darmowym rowerem ruszyłem do Celestynowa, czyli ostatniej miejscowości, którą byłem w stanie zaliczyć do aglomeracji warszawskiej. W Celestynowie zacząłem dzisiejszą trasę właściwą o godzinie 14. Koszulka na głowę, mapa w linki i jazda. Przedarłem się przez Mazowiecki Park Krajobrazowy, gdzie nie brakowało błota i piasku. Dotarłem do Karczewa. Tam nic mnie nie zachwyciło i pognałem na Otwock. Wjechałem do Józefowa i zaraz za rzeką skręciłem w prawo na Wiązowną. Później trzeba było dotrzeć do Sulejówka. Droga była gruntowa, ale jechało się dość przyjemnie. W Sulejówku zrobiłem sobie godzinną przerwę na kebaba i nabranie sił na dalsze godziny jazdy. Miałem już tego dnia 7 nowych gmin na koncie. Do zaliczenia zostało drugie tyle. Dzień zaczął powoli kroczyć ku końcowi, więc musiałem się spieszyć. Następnymi miastami na mojej trasie były kolejno: Okuniew, Kobyłka, Wołomin, Radzymin i Marki. I w tychże Markach odbiłem w osiedla w celu dojechania do Stadionu Dolcanu w Ząbkach. Ów stadion okazał się bardzo śmiesznie położony. Dosłownie jakbym wjechał na zwykłe niepozorne osiedle, a pomiędzy domkami są rozgrywane zawody I ligi :D Ludzie z okien mogą oglądać mecze. Z Ząbek wyjeżdżałem już po zachodzie Słońca. Cel został osiągnięty. Teraz wystarczyło dotrzeć na warszawski Rakowiec. Musiałem przejechać przez Targówek, Pragę, Stare Miasto, Ochotę i o 22 byłem u kuzynki. Jechałem niezbyt szybko, bowiem w mieście tłumy ludzi. Koncert na Narodowym, puszczanie lampionów nad Wisłą i sobota wieczór. Ledwo dało się przecisnąć. Jedyne co mnie zasmuciło to aparat, który wyleciał mi z kieszeni i trochę się potłukł. Poza tym bardzo intensywny i bardzo udany dzień. Tak na przekór piątkowi. Nie spodziewałem się, że kiedyś zrobię taki dystans na Kellysie, ale w taką pogodę nie wypadało nie dać sobie w palnik. Jeśli chodzi o aspekt zwiedzania to dzisiaj było bardzo nudno. Aglomeracja warszawska to same domki, sypialnie Stolicy. Miałem tego świadomość jadąc tam, ale musiałem zobaczyć to sam, na żywo...

Dzień 3. czas zacząć© pape93

Pałac Kultury i Nauki© pape93

Rondo de Gaulle'a© pape93

PKP Warszawa Wschodnia© pape93

Sytuacyjny mapnik© pape93

Mazowiecki Park Krajobrazowy© pape93

Karczew© pape93

Trochę terenu© pape93

Gdy studzienka wybije© pape93

14 gmin podczas jednej wycieczki mnie zadowala :P© pape93

Kobyłka© pape93

Wołomin© pape93

Radzymin - Stadion© pape93

Mazur Radzymin 2:3 Olimpia Warszawa© pape93

Propagandyści mówią że Stadion niedługo zacznie się spłacać© pape93

Ząbki© pape93

Epicka lokalizacja Stadionu w Ząbkach© pape93

Dolcan Ząbki© pape93

Praga-Północ© pape93

Sobota wieczór = wszyscy pędzą do Centrum© pape93

Puszczanie lampionów nad Wisłą© pape93

Zamek Królewski od tyłu© pape93

Stare Miasto nocą© pape93

Dawna VICTORIA© pape93

Fontanna w Parku Saskim© pape93

Pedalskie oświetlenie© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 126.00 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 06:54 | km/h: | 18.26 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 100m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
WaWa #2 - Piaseczno, Konstancin + burza i kapeć
Piątek, 21 czerwca 2013
Dzień drugi zaczynam trochę późno albowiem wstaję o 9 rano. Na dzisiejszą trasę wyruszam godzinę później. Gdy wybierałem się do Stolicy moim głównym celem było zaliczenie jak największej ilości miast, a co za tym idzie także gmin, w całej aglomeracji warszawskiej. Tym samym dzisiaj zaczynam objazd największego miasta w Polsce od strony południowej. Od samego początku jest upalnie. Najpierw zaglądam na Okęcie, potem jadę przez Raszyn na Janki, aby po chwili zjechać w lewo z drogi krajowej numer 7. Docieram do Lesznowoli, a dalej w lewo na Piaseczno. Tam podobają mi się wysokie, nowopowstające bloki. Zajeżdżam na Rynek, gdzie ludzie wręcz kąpią się w fontannie. Jest 35 stopni, najcieplej w tym roku. Nie mam kasku, a Słońce napiera, więc od początku jadę z koszulką owiniętą na głowie, opalając plecy. Zajeżdżam około godziny 13 do Konstancina. Tam odbijam w kierunku ładnego Parku i Tężni. Dowiaduję się, że zaraz będą kręcić Barwy Szczęścia, a więc robię sobie smażing na trawce. Myślałem, że może będzie chociaż Zielińska, ale były tylko jakieś no-name-y. Widząc zbliżające się chmury oraz mając na uwadze to, że zapowiadali burzę pod wieczór, odpuszczam sobie Górę Kalwarię i pruję już prosto do Warszawy. Po długiej jeździe drogą główną docieram do Wilanowa. Tam zaglądam po raz drugi pod Pałac. Mój plan na chwilę obecną jest taki żeby przeczekać burzę w sporej Galerii Mokotowskiej. Tam chodzę 1,5 godziny po sklepach, ale jak mam już jechać dalej to widzę na zewnątrz deszcz i pioruny. I tak czekam 30 minut przed wejściem aż pogoda się ogarnie. Gdy już tylko lekko pada, jadę dalej w kierunku Centrum. Mijam słynną ulicę Domaniewską, następnie Woronicza, gdzie dochodzę do wniosku, że kręcono czołówkę Miodowych Lat. I tak sobie jadę dalej w tej niepewnej pogodzie aż tu nagle powietrze zeszło mi z przedniego koła. Już stanąłem na przystanku, już mam zmieniać, ale oczywiście nie zabrałem pompki. Idę dalej na stację, myślę sobie - dopompuje i jakoś ujadę jeśli nie jest to duża dziura. Niestety ładnie strzeliło i trzeba było wsiąść w tramwaj #17, który jechał na Służewiec. Burza nie dawała za wygraną i grzmoty były coraz donośniejsze. Na Służewcu poczekałem chwilę na Koleje Mazowieckie i 2 przystanki dalej wysiadłem na Rakowcu, skąd miałem kilkadziesiąt metrów do kuzynki. Dzień średnio udany, ale duży wpływ miała na to pogoda.


















Widok na Centrum© pape93

Podchodzenie do lądowania© pape93

Schodzi w dół© pape93

Okęcie© pape93

Wdzięczna nazwa© pape93

Piaseczno© pape93

35 stopni robi swoje© pape93

Konstancin-Jeziorna© pape93

Barwy Szczęścia© pape93

Pałac w Wilanowie© pape93

Świątynia Opatrzności Bożej w Warszawie© pape93

Warszawski mural© pape93

Galeria Mokotów - jedna z większych w mieście© pape93

Siedziba jednej z wielu firm na ulicy Domaniewskiej© pape93

Ulica Woronicza© pape93

Miodowe Lata - dla spostrzegawczych© pape93

5 atmosfer + szybka jazda po chodnikach = kapeć© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 53.00 | Km teren: | 2.70 | Czas: | 03:19 | km/h: | 15.98 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 35.0 | Podjazdy: | 40m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
WaWa #1 - Młociny - Rakowiec
Czwartek, 20 czerwca 2013
Lutego tego roku PolskiBus rzucił nową transzę biletów sięgającą końca czerwca. Korzystając z okazji zamówiłem w ciemno bilet do Warszawy na czwartek, 20 czerwca za symboliczną złotówkę + 1 zł za rezerwację. Dałem tylko znać kuzynce, że wpadnę na weekend i o 11 rano wyjechałem z Nowego Dworu w kierunku dworca PKS. Postanowiłem zabrać ze sobą Kellysa, czyli rower zastępczy na miasto. Do tego miałem plecak oraz torbę na bagażniku. Odetchnąłem z ulgą, gdy kierowca zgodził się zabrać mi rower, bo tak po prawdzie to nie miał takiego obowiązku. Wyruszyliśmy o godzinie 12. W Warszawie mieliśmy być planowo o 18, ale przed Pruszkowem był jakiś wypadek i nabraliśmy 50 minutowego poślizgu. 7 godzin na dupie w autobusie nie należało do najprzyjemniejszych. Jazda niesamowicie mi się dłużyła, a na dodatek PolskiBus zmienił przystanek i zamiast na Wilanowskiej, zawiózł nas aż na Młociny...To oznaczało, że chcąc dotrzeć do kuzynki muszę pokonać jeszcze praktycznie całe miasto. Z takimi bagażami nie jechało się wygodnie, ale w końcu jakoś o 20:30 dotarłem na Rakowiec.


Tunel na Woli© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 22.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 16.10 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | Podjazdy: | 20m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
Ostro na lotnisko
Środa, 19 czerwca 2013
Wieczorem jeszcze mnie nosiło i musiałem coś ze sobą zrobić. Dałem sobie wycisk w drodze na lotnisko i z powrotem. Tempo jak na mnie zawrotne.


Kolacja na dziś© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 13.51 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:28 | km/h: | 28.95 | ||
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Giant |
Ogólnie rzecz biorąc straszny jest gorąc
Środa, 19 czerwca 2013
O 15:45 wybrałem się do miasta załatwić kilka spraw. Najpierw po mapy na Stwosza, potem na PKS na podpytkę. Na Rynku dwa partole służbistów, ale tym razem nie nadziałem się na mandat. Gdy załatwiłem sprawy to podjechałem na Komandorską ochłodzić się lodami, gdyż 33 stopnie w mieście wyraźnie nie pomagają w życiu. Na koniec do babci na schabowego. Nie pamiętam kiedy ostatnio musiałem kąpać się 3 razy w ciągu jednego dnia. Masakra.
Dane wycieczki:
Km: | 21.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 17.52 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 33.0 | Podjazdy: | 20m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
Makaron z truskawkami
Poniedziałek, 17 czerwca 2013
Dane wycieczki:
Km: | 2.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 16.20 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 27.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Kellys i przyjaciele |
Żegnaj Okręgówko...
Niedziela, 16 czerwca 2013
W niedzielę miała być w końcu jakaś setka, ale że poszedłem spać o późnej godzinie, to podarowałem sobie ten pomysł. Mój plan B na ten dzień zakładał obejrzenie meczu o awans do Okręgówki pomiędzy drużynami Iskry i Pogoni. Skończyło się źle i A-klasa będzie gościć w Sycowie jeszcze przynajmniej przez jeden sezon. Szkoda...





Mecz na szczycie A-klasy© pape93

Iskra Pasikurowice 7:1 (3:0) Pogoń Syców© pape93

Sky Tower vs. Katedra św. Elżbiety© pape93

Universitat© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 42.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 22.92 | ||
Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | 26.0 | Podjazdy: | 30m | Rower: | Giant |