<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:377.16 km (w terenie 13.70 km; 3.63%)
Czas w ruchu:15:08
Średnia prędkość:19.08 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:400 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:25.14 km i 1h 22m
Więcej statystyk

Pożegnanie wakacji z Rafałem


Środa, 31 sierpnia 2011


We Wrocławiu odpracowałem już trochę pieniędzy, ostatnio wydanych na podróż w roli Romanisty na Słowację, a więc pora było wracać do rodzinnej miejscowości. W Sycowie pojawiłem się 29 sierpnia na wieczór. Rafał mówił mi że na kiermaszu książek nic dla 3 klas się nie znajdzie :/ Ja ogarniałem cały wtorek 30 sierpnia to co było i to co będzie, aby już nazajutrz spotkać się z Szajdziem na kiermaszu. Ja sprzedałem resztę, czyli połowę książek, a Rafał jednym rzutem pozbył się wszystkiego oprócz tej cholernej fizyki. Później poszliśmy połazić po mieście, to do parku na ławeczkę, to cuś innego. Tak samo było 2 lata temu. Pamiętam jak dziś. Przeglądałem książkę do pierwszej klasy z Geografii. Czas jednak leci nieubłaganie i już mam trzecią, ostatnią klasę LO!

Zapomniałem dodać, że przed kiermaszem poszliśmy jeszcze na dosłownie 3 minuty na Targowisko. Na szczęście żaden Bułgar nie czyhał na nas ;D A już po kiermaszu i obgadaniu najbliższych dni, udaliśmy się do mnie po rowery i namówiłem Rafała na małą przejażdżkę co się rzadko zdarza ;P Był ciekawy jak to Suska mu wyjaśniał aktualną drogę Koszyka do domu. Starałem się więc podczas tego wypadu nakreślić mu realistyczny obraz jego powrotów na Zawadę koło działek przez Park. Pojechaliśmy tam więc, a ja chcąc urozmaicić drogę, pomyliłem ją! :D Wyjechaliśmy na końcu ulicy Leśnej ;P Szybko jednak poprawiłem swój błąd i za jakiś czas byliśmy już na optymalnej drodze. Dojechaliśmy do obwodnicy i trzeba było pokonać rów(o którym tak głośno jest ostatnimi czasy w Sycowskiej) i wjechaliśmy na lewy pas owej obwodnicy, który jest nieczynny podczas tworzenia wiaduktu w kierunku Kozi Wielkiej. Jechaliśmy tak równe 2 km aż nie zjechaliśmy na Szosę Kępińską. Pożegnałem się z Rafałem, a sam udałem się do domu gdzie w ostatni dzień wakacji...zacząłem malować płot!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dzisiaj jest jednak 31 sierpnia, a więc nie byłbym sobą jakbym powstrzymał się od refleksji i podsumowań. Po pierwsze to czas leci szybko, coraz szybciej i kiedyś będzie się to wszystko wspominało z łezką w oku, ale to jeszcze czas :D Po drugie to świadomość zabija - coraz częściej się o tym przekonuje i w tym utwierdzam. Dzieciństwo jest tak cudowne, ale trwa tylko kilkanaście lat :/ Niestety...Po trzecie i najważniejsze - miałem najlepsze wakacje w życiu, ale to chyba jak co roku. Tylko 2006 był lepszy od 2007 z tego co pamiętam :P Oprócz tego cały czas idzie wykres w górę. Wracając jednak do tych tegorocznych to udało mi się masę spraw zrobić.

*Na początku jednodniowe wyrwanie się z Wrocławia i odwiedziny Kaji w Kowarach, a przedtem podjazd pod Karpacz(jak się potem okazało, była to jedyna namiastka prawdziwych gór w to lato, a szkoda.. ;/)

**Po drugie - odwiedziłem brata w Warszawie. Przez te 5 dni poznałem stolicę na tyle, żeby się tam nie zgubić. Jak sobie przypomnę to na prawdę było super :I)

***Później taki mały spontan. W sumie spontanem nie można tego absolutnie nazwać, no ale nie była to planowana wycieczka od początku roku, tylko miesiąc na przód. W pierwotnej wersji miał być wyjazd do Linzu, Wiednia a pod koniec nawet do Norymbergi z Łosiami. Wyszło na to że dojechaliśmy z Krychą i Turkiem nad Bałtyk! Piękna sprawa! Nie mogę powiedzieć, że było idealnie - nawet jak były jakieś spięcia czy nierozwiązane sprawy po myśli obu stron konfliktu to i tak nie żałuję absolutnie decyzji o podjęciu wyzwania. Kocham w sobie to, że po takich wyjazdach za kilka tygodni nie myślę o przykrościach tylko o dobrych chwilach wyjazdu i nie mam do nikogo o nic pretensji - było cudownie, choć zdaję sobie sprawę, że ja też momentami nie byłem idealnym kompanem w podróży :P Ważne jednak że na starość będę się mógł chwalić wnukom, że dojechałem w 3 dni nad polskie morze! - teraz sobie jeszcze nie zdaję z tego sprawy. Tylko dziękować Bogu, że pozwolił mi w zdrowiu przejechać cały dystans i mieć takie pozytywne wrażenia...

****Na koniec znowu wycieczka bez roweru czyli mecz Romy w Bratysławie i beztroskie podróżowanie po Austrii i Czechach w liczbie pojedynczej :P Że było cudownie to już chyba nie będę pisać, ale ta podróż to było wielkie doświadczenie życiowe i mądrość jaka za tym płynie. Byłem pozostawiony sam, skazany na siebie 500 niemal kilometrów od domu w obcym kraju, bez dobrego języka niemieckiego w głowie. Jednak po kilku godzinach poszukiwań zabytków z buta i ten problem dało się przezwyciężyć. Szkoda że sam i szkoda że tak krótko, ale i tak namiastka wielkiej Europy zaszumiała mi już w głowie na dobre!

#To było coś więcej niż wakacje. Zacząłem pracować, wyjeżdżać sam i ta świadomość nie pozwoli mi już wrócić do tego miejsca w życiu w jakim byłem przed wakacjami. Człowiek zmienia się z dnia na dzień i nic na to nie poradzisz...


Dane wycieczki:
Km:10.80Km teren:4.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:23.0 Podjazdy: 50mRower:

Szybko klasyczną trasą treningową


Poniedziałek, 22 sierpnia 2011


Tutaj zamieszczam przy dzisiejszym poście losowe zdjęcia z wypadu 4-dniowego na mecz Romy w Bratysławie. W drodze powrotnej zahaczałem o szereg ciekawych miejscowości i dobrze mi z tym ;D To były piękne 4 dni wakacji, na które ciężko pracowałem. Kilka bardzo ciekawych, nowo poznanych osób, odwiedzonych kilkanaście miejscowości i tysiące migawek krajobrazu na Południe od Polski sprawiają, że człowiek ma jeszcze większą motywację do życia. Próbowałem porównywać ten wyjazd, z wyjazdem nad Morze...ale nie da się! Tego nie wolno porównywać. Tam było świetnie na swój sposób i tutaj było pięknie! Tam z rowerem i chłopakami, a tutaj na stopa/pociągiem/autobusem/autem i praktycznie sam! Fantastyczne doświadczenie życiowe dobiegło końca, ale wspomnienia pozostaną do końca życia!

slovan slovan vaffanculo!!! © pape93


noc, długa noc... © pape93


Slovensky Rozhlas © pape93


Vienna © pape93


znate Znojmo? - no znamy Znojmo! © pape93


lokalna Wyżyna Czasko-Morawska © pape93


Hradec - ten z Kralovych © pape93


Nachod © pape93


Kudowa Zdrój © pape93


no i znów Breslau i jego kończący się remont HauptBanhhof ;P © pape93


Tymczasem jest poniedziałek. Rano wsiadam w autobus do Sycowa. Jestem tutaj w południe. Przepakowuję się, załatwiam sprawy najpilniejsze, szperam w necie co tam piszą o spotkaniu, a na wieczór postanawiam się przejechać na rowerze, który w ostatnim czasie mógł się czuć odrzucony, ale tak nie jest! ;D Pojechałem klasyczną trasą, którą jeździłem bardzo często odkąd moja przygoda z rowerem nabrała wymiaru kolarzówki, choć i Siergiej dużo razy wąchał tamtejszy asfalt. Powiem szczerze, że wyjechałem dość późno, było ciepło, a ja chciałem sobie szybko śmignąć parę kilometrów. Jak już mówiłem, jadę sobie Świętym Markiem na Działoszę i tam z górki 61 km/h tak na 97% :D Musiałem wyrzucić z siebie tą energię ;P Gdy zjechałem już do Sycowa z powrotem to przejechałem przez coraz mniej zdemolowany Park Miejski, a następnie zajrzałem do Rafała na chwilkę. Potem już do domu po zmroku :) Takie zadośćuczynienie nie wzięcia roweru nad Dunaj...

Dane wycieczki:
Km:17.76Km teren:1.10 Czas:00:47km/h:22.67
Pr. maks.:61.00Temperatura:26.0 Podjazdy: 80mRower:Giant

Debata nad ogniskiem u Locika


Wtorek, 16 sierpnia 2011


Nie będę ukrywał, że jestem zły. Za 2 dni mecz, a ja jestem w polu. Krystian nie wie czy ze mną jedzie, a ja szukam pilnie alternatywnych źródłem transportu i współtowarzystwa do wyjazdu. Zobaczymy co z tego będzie. Póki co nudziło mi się i namówiłem Rafała, aby się spotkać po długim okresie "nie widzenia się" :D i podjechać do Locika, zapytać co z tym ogniskiem?! O 20 byliśmy już na Kępińskiej. Wziąłem lampkę, ale w stronę Pisarzowic było jeszcze umiarkowanie jasno by jechać bez oświetlenia. Zajechaliśmy do Rafała i w jego pokoju urządziliśmy sobie 2-godzinne obrady ;D Trochę o wycieczce nad Nysę :D (już od początku wiedziałem że to nie wypali), trochę o wakacjach, które już minęły, a jeszcze trochę o tym felernym ognisku i ludziach z klasy. Mirek się z nami przywitał jak na gospodarza przystało :D Była już 22 ileś tam, więc dałem sygnał do powrotu. Ile można siedzieć chłopakowi w pokoju? :D Ustaliliśmy, że nad Nysę ciężko będzie znaleźć termin wolny, a ognisko odbędzie się 23 sierpnia, a więc dokładnie miesiąc po pamiętnych urodzinach Locika w Hacjendzie ;D Z powrotem mieliśmy jechać z Szajdziem przez Słupię, ale nie miałem należytej lampki i chęci jechać przez ten ciemny, bałdowicki las o 23 w nocy :P Wróciliśmy więc tą samą drogą, a ja jeszcze miałem tyle chęci że odwiozłem Rafała pod samą furtkę. Wracając na ulicy Kępińskiej zobaczyłem na środku jezdni przejechanego czarnego kotka. Myślę sobie kot jak kot, ale po chwili zbiegają się do niego inne futrzaki - równie małe jak on. Podjeżdżam, spłoszywszy je do tego martwego, a tam oko na wierzchu :P BLEE!!! Ohydny widok. Dlatego też byłem poruszony samym już jego wyglądem po śmierci. A na dodatek te małe, naiwne i niczego nie świadome kotki. Jakie to było poruszające. Słyszałem wręcz co one mówią! Podeszły do tego martwego jego mali bracia na środek jezdni i chodziły dookoła, lizały jakby chciały powiedzieć: "Chodź, czemu nie wstajesz? :( :(" Pierwszy raz się wzruszyłem jeśli chodzi o zwierzęta jakimi są koty :P Na końcu przyszła do nich chyba matka i też czuwała przy zwłokach. Jakbym miał wtedy niezłą chociaż lustrzankę to bym zrobił najlepsze swoje zdjęcie w życiu!!! To był cudowny, choć poruszający widok. Na środku leży czarny, zabity kotek, a po obu jego stronach siedzą i czuwają nad nim jego bracia o smutnych minach :( To było równie smutne i poruszające zakończenie dnia dla mnie. Niby głupie koty, ale jednak widok ów pozostanie mi na długo w pamięci...


Dane wycieczki:
Km:15.02Km teren:0.10 Czas:00:55km/h:16.39
Pr. maks.:29.38Temperatura:21.0 Podjazdy: 30mRower:Giant

Na "jedynkę" haratnąć w gałę...


Poniedziałek, 15 sierpnia 2011


Cały czas myślę o wyjeździe na Romę. Praktycznie całymi dniami. Nie wiem co powiedzieć mamie, bo nawet nie wiem z kim i czym jadę ;P Póki co jednak jest poniedziałek i Święto, a ja jadę na Matejki łupnąć w nogę :) Odstresować się!


Dane wycieczki:
Km:3.33Km teren:0.20 Czas:km/h:
Pr. maks.:0.00Temperatura:25.0 Podjazdy:mRower:Giant

po 19-stu dniach w Sycowie...


Sobota, 13 sierpnia 2011


Dzisiaj dzień powrotu. Odkąd wyruszyłem z chłopakami nad morze tak do tej pory nie było mnie w Sycowie. 26 lipca - 13 sierpnia! Była to sobota, a więc w Silbecie nie pracowałem. Chciałem wyruszyć do domu już z rana i pokonać cały dystans, ale musiałem też odespać i się spakować. Tak zeszło, że poszedłem do babci na obiad, a potem już o 14 na Nowy Dwór coby wyruszyć. Zaczęło padać. Tego się obawiałem. Poczekałem z tatą w kuchni półtorej godziny aż przestało i wreszcie dałem dyla. Zależało mi aby wyjechać jak najszybciej, ponieważ jeszcze tylko do dzisiaj mogłem odebrać w sklepie DeMolika na Krzywoustego bilet na mecz Slovan Bratislava - AS Roma !

Jechałem tak szybko jak się dało, chociaż nawierzchnia była mokra po opadach, a i temperatura jakoś nie zachwycała ;P Zajechałem do sklepu muzycznego i za 15 Euro dostałem przepustkę na spotkanie. To tylko głupi bilet. Nawet jeszcze mama nic nie wiedziała o wyjeździe, a ja już byłem podniecony :D Wiedziałem że mam klucz włożony już do bramy. Wystarczy przekręcić i wejść, a marzenie dzieciństwa stanie się faktem.

Od czasu gdy nabyłem bilet, miałem wyśmienity humor. Z Placu Dominikańskiego pojechałem na PKP, aby do Oleśnicy dojechać pociągiem, gdyż pogoda wisiała na włosku i nie chciało mi się w jakimś Mirkowie czekać aż czasami jakieś opady nie ustąpią :P Miałem pociąg za 45 minut. Kupiłem bilet na dworcu i już udałem się na odnowione perony. Powiem szczerze - teraz to już pachnie prawdziwą Europą!

30 minut i już byłem na Dworcu Głównym w Oleśnicy.

PKP Oleśnica - teraz już rowerem do domu © pape93


Czułem się dziwnie. Bardziej obcy niż tutejszy. Nigdy nie opuszczałem powiatu oleśnickiego niemal na 3 tygodnie! No nie mniej jednak kierowałem się teraz już w kierunku Sycowa. Myślałem że będzie mi się ciężko jechało, bo ostatnio po morzu mało co jeździłem...no dobra trochę jednak do pracy było tych dojazdów :D Okazało się jednakowoż, że mam z wiatrem!, a w dodatku nogi są "głodne" szybkiej jazdy. Ruszyłem więc z Oleśnicy bardzo szybkim tempem i utrzymałem je aż do Stradomii, gdzie przy zjeździe nad Zalew, zatrzymałem się aby zawiązać buta. Byłem mokry jak pies. Grzałem od Oleśnicy 28 km/h tak średnio. Tyle że wcześniej po Wrocku się wlekłem toteż średnia ogólna nie była aż tak wysoka. Wracając do tematu, to napiłem się jeszcze wody i za 10 minut a może 5, ruszyłem na te ostatnie kilometry. Wyjeżdżając na górkę, gdzie zaczyna się obwodnica Sycowa dojrzałem piękno mojego miasta. Tyle kilometrów przemknęło mi nad morzem przed oczami, ale Syców po tak długiej rozłące mi się spodobał ;) Położony w dolinie, rozświetlony promieniami Słońca tak urokliwie wyglądał, że nie poznawałem swojej Małej Ojczyzny :P To był niewątpliwy plus wycieczki. Zjechałem jeszcze z Obwodnicy na dół i skręciłem w prawo na Dworzec PKP, gdzie nie byłem cho, cho...

PKP Syców - znowu zarosło nam na dworcu © pape93


Zastał mnie widok smutny i inny od tego jaki widziałem tam zazwyczaj po korekcie kwietniowej :D Busz i dzicz. Tyle w tym temacie. Dobrze że we wrześniu będzie kolejny piknik kolejowy to jakoś to ogarną :P Ja tymczasem udałem się już przez Syców z tymi wszystkimi manelami do domu na kolacje i rozładunek. Wieczorem odwiozłem jeszcze na Matejki namiot Sebastianowi co go "przewietrzyłem" przez Polskę :D Teraz już pozostaje mi myślenie o wyjeździe na mecz i przekonywanie rodziców...


Dane wycieczki:
Km:45.38Km teren:0.20 Czas:01:58km/h:23.07
Pr. maks.:38.86Temperatura:27.0 Podjazdy: 50mRower:Giant

Praca, praca i tylko praca


Czwartek, 11 sierpnia 2011


8:31 - 16:35

*WROCŁAW

^od Babci na Gądów i przez Ostatni Grosz na Legnicką - (pączki) - do PKP Mikołajów - Strzegomska - Braniborska - Świebodzki - standard na Krakowską - z pracy już ulicą Kościuszki - koło PKP - Grabiszyńską na Nowy Dwór(50 zł na Rapid)^


Dzisiaj wyjechałem od babci do roboty. Mało zjadłem na śniadanie, więc będąc na Legnickiej wstąpiłem do Herta i kupiłem pączki. Musiałem od tej pory zapieprzać do pracy, bo miałem tylko 10 minut. Później okazało się że i tak zajechałem o 9:06, ale Pan Kaziu nie robił problemów. Cały czas pracowałem z Michałem z Biskupina, rok młodszy - w porządku. Z pracy wracałem przez Grabiszynek. Wstąpiłem pod Stadion na Oporowską i spytałem się, nękanej już przeze mnie któryś dzień kasjerki, ile kosztuje najtańszy bilet na mecz z Rapidem. Otóż 50 zł. Ujdzie, ale ja miałem już w planach co innego ;)

Dane wycieczki:
Km:21.65Km teren:0.60 Czas:00:57km/h:22.79
Pr. maks.:38.86Temperatura:21.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Ponownie do pracy


Środa, 10 sierpnia 2011


8:31 - 20:32

*WROCŁAW

^Do Świebodzkiego i standard do pracy(20' z groszami) - potem przez Wzgórze Partyzantów i Podwale(#149) na Nowy Dwór i do babci.
^Od Babci na wieczór pod Stadion - ze Stadionu prosto na Wrocław Mikołajów - dobitka do Strzegomskiej - kółko przy Dolmedzie - w boczną ulicę - potem koło kortów na ulicę Lubińską i Ścinawską koło działek i jakimiś osiedlami do ul.Popowickiej - za krzyżówką z Wejherowską w lewo przez park i wyjazd na tyłach Astry - potem ścieżką rowerową do Bajana i do Babci spać(Ewa)^


Dzisiaj rekord w szybkości dotarcia rowerem przez korki do roboty. 9,1 km w 0:20 h ! Powrót już tradycyjny. Zwróciłem uwagę na autobus numer 149, którego mijałem koło Renomy czyli 6 km od Nowego Dworu. Wyprzedziłem go jadąc do domu ;D Rower potrafi usatysfakcjonować ;) Zjadłem obiad u babci i mnie pogoniło ponownie na rower. Zajrzałem co tam na stadionie słychać. Byłem w samej koszulce i mnie spizgało. Dojechałem w okolice Dolmedu i tam chciałem trochę zboczyć z regularnych tras i przejechałem przez ulicę Lubińską i Ścinawską, aby koło działek wyjechać na Popowicach. Powrót przez Wejherowską i ten parczek. Koło Astry wyjechałem i Legnicką dobiłem do Bajana, aby dobić do Babci na kolacje. Śpię dziś u babci, bo do Michała przyjechała Ewa i nie wygodnie mi spać na Nowym Dworze. Wczoraj był ciężki sen w sypialni :/ ;D


Dane wycieczki:
Km:35.73Km teren:1.70 Czas:01:40km/h:21.44
Pr. maks.:42.51Temperatura:19.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Znowu na Krakowską


Wtorek, 9 sierpnia 2011


10:28 - 16:31

*WROCŁAW

^Do Świebodzkiego - pl.Legionów - PKP - Kościuszki - Silbet(z wiatrem 21') - z Krakowskiej na Traugutta - pl.Dominikański - parkiem koło Wzgórza Partyzantów - Do Renomy - Świebodzki - Rogal do Biblioteki i do domu^

Standardowo do pracy na Krakowską. Pan Kaziu daje popalić równo, ale jest forma chociaż ;) Powrót też mało urozmaicony. Dzisiaj miałem z wiatrem do pracy i szybko zajechałem, z powrotem już gorzej.


Dane wycieczki:
Km:19.14Km teren:0.60 Czas:00:49km/h:23.44
Pr. maks.:42.89Temperatura:22.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Fucha na Krakowskiej


Poniedziałek, 8 sierpnia 2011


10:15 - 18:35

*WROCŁAW

^Do Świebodzkiego - pl.Legionów - PKP - w prawo na Kościuszki - na Krakowską do pracy(25') - z Krakowskiej pod Galerię - na Rynek - do CUPRUM - Legnicką do Bajana - do Babci na obiad i na New Dwór^

Dzisiaj pojechałem do pracy trzeci raz w karierze. Na Krakowską. W sumie standardowy dojazd na godzinę 11. Walczyłem o jak najszybsze dotarcie. Nie było źle. Kolejny kontener wyładowany ;)


Dane wycieczki:
Km:21.73Km teren:0.60 Czas:01:01km/h:21.37
Pr. maks.:42.89Temperatura:21.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Śląsk - ŁKS


Niedziela, 7 sierpnia 2011


11:40 - 12:40

*WROCŁAW

^do Szkockiej i dobić do głównej, potem prosto po bilety na mecz, do pl.Legionów, do Świdnickiej w prawo, przez rynek, koło Sądu, powrót przez Świebodzki^


Wczoraj byliśmy wszyscy na Sobótce. Na słynnej polanie zrobiliśmy sobie grilla i miło spędziliśmy popołudnie. Potem napełniliśmy "baniaki" w Sulistrowiczkach i jeszcze kawałek się przeszliśmy (dobre śliwki były). Dzisiaj natomiast wybieraliśmy się od rana z Michałem na mecz ŁKS-u. Mieliśmy dużo czasu, więc pojechałem parę godzin przed rowerem po bilety żeby potem niepotrzebnie nie stać w kolejce. Była godzina 12 w południe, a pogoda jak o 5 rano ;) Dziwnie było, ale kupiłem bilety bezproblemowo, a następnie wróciłem przez rynek. Na meczu Michał miał dyktafon od Evy i nagrał przyśpiewki Śląska. Świetna jakość mimo przeszkód. Aha i pozdrowienia dla typa, który wpuszcza na mecze tylko z obiektywami 50 centymetrowymi ;P


Dane wycieczki:
Km:14.41Km teren:0.20 Czas:00:40km/h:21.62
Pr. maks.:48.03Temperatura:24.0 Podjazdy: 10mRower:Giant

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl