Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2015
Dystans całkowity: | 803.00 km (w terenie 2.00 km; 0.25%) |
Czas w ruchu: | 36:31 |
Średnia prędkość: | 21.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.80 km/h |
Suma podjazdów: | 3331 m |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km i 3h 19m |
Więcej statystyk |
Syców - Wrocław
Niedziela, 27 września 2015
Box to Box. Jeśli nie najszybszy to jeden z najszybszych przejazdów na trasie Syców - Wrocław. Jednym ciągiem, bez żadnej przerwy. Wiatr dość silny, przeważnie boczny. To był dobry etap.
Dane wycieczki:
Km: | 64.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 27.04 | ||
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 17.0 | Podjazdy: | 150m | Rower: | Giant |
Kobyla Góra
Wtorek, 22 września 2015
Szybki trening na Kobyłkę i z powrotem przez Marcinki do Sycowa. Zalew zamknięty, woda spuszczona do połowy, rewitalizują. Ciekawe co z tego będzie ;)


Dane wycieczki:
Km: | 38.00 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 25.33 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 20.0 | Podjazdy: | 250m | Rower: | Giant |
Wrocław - Syców
Poniedziałek, 21 września 2015
Dzisiaj przed 16 wyruszyłem z Wrocławia do Sycowa rowerem po raz pierwszy w tym roku. Miałem z wiatrem, więc jechało się lekko i sprawnie. Jedyna przerwa na siku w Oleśnicy, a tak to jednym ciągiem. Trochę się ochłodziło.
Dane wycieczki:
Km: | 65.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 27.10 | ||
Pr. maks.: | 47.00 | Temperatura: | 19.0 | Podjazdy: | 100m | Rower: | Giant |
Fontanna
Sobota, 19 września 2015

Dane wycieczki:
Km: | 28.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 19.76 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | Podjazdy: | 50m | Rower: | Giant |
Lotnisko
Piątek, 18 września 2015
Dane wycieczki:
Km: | 13.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:36 | km/h: | 22.50 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 18.0 | Podjazdy: | 50m | Rower: | Giant |
"Do Warszawy mam 5 godzin"
Czwartek, 17 września 2015
Dzień w Radomiu zacząłem o 8. Zjedliśmy z Anią śniadanie i godzinę później przejechaliśmy się po Radomiu, w którym byłem pierwszy raz. Nigdy jeszcze nie słyszałem pochlebnego zdania o tym mieście, już nie mówiąc o tym żeby ktoś jechał tam coś zwiedzać. Słynna "baba z Radomia" na pewno w tym nie pomaga ;) Ania robiła za przewodnika, a jako że mieszka na obrzeżach tego miasta to cała wycieczka wyniosła nas 20 km! Co by jednak nie mówić to Radom znam już od podszewki. Oczywiście jest tam mnóstwo bloków, gdyż jest to miasto robotnicze itd. ALE nie jest tak tragicznie jak myślałem ;) W czwartek robiło się upalnie już od samego rana, wiatr nadal południowy, nadal dość silny. Wróciliśmy do domu i bardzo nie chciało mi się jechać do Warszawy, bo to właśnie na rzecz Stolicy zmieniłem swoje plany. Ania była na tyle kochana, że zrobiła nawet obiad! Po obiedzie jeszcze długo rozmawialiśmy przed domem, aż zdążyła wrócić jej mama. No cóż, i tak już nadużyłem gościnności mojego hosta, więc o 15 przyszedł na mnie czas. Do Warszawy miałem 5 godzin. Liczyłem więc na to, że jeśli będę jechał z wiatrem i niczego po drodze nie zwiedzał, to na 20 będę w Stolicy. Tak też się stało. Po drodze nie było nic ciekawego, robiłem raptem 3 przerwy na jakiś sklep, bo dużo piłem w czasie jazdy. Tak jak wczoraj jechało się beznadziejnie, tak dzisiaj była czysta satysfakcja. 30 km/h rzadko schodziło z licznika, a to wszystko przy małym nakładzie sił. Coś pięknego! Wczoraj jadąc z Lublina do Radomia widziałem po drodze dużo pól z malinami. Dzisiaj natomiast przed Warszawą całe hektary jabłoni. Niestety nie było czasu na podjadanie. Do Konstancina dojechałem przed zmrokiem. Dalej do Stolicy pędziłem już ubrany w odblaski. Jechało się naprawdę nad wyraz lekko, że w ogóle nie poczułem tego dnia. Dotarłem do Warszawy równo o 20 tak jak chciałem. To koniec mojej małej wyprawy. Nogi mogłyby jechać dalej, tyłek już gorzej, ale niestety obowiązki wzywają i czas wracać. Z ciekawszych rzeczy to w Warszawie odbywał się nocny przejazd rolkarzy, gdzie na oko było ich kilka tysięcy. Kupiłem za ostatnie pieniądze bilet na nocny pociąg do Wrocławia i tyle mnie było w Stolicy. Noc w TLK spędziłem na karimacie w wagonie rowerowym relacji Lublin - Szklarska Poręba. Za cholerę się nie wyspałem, ale przynajmniej byłem już w domu. Fajna wycieczka za mną, szkoda że samemu i szkoda że tak krótko, ale przynajmniej CouchSurfing mi się spodobał, bo miałem rewelacyjnych hostów. Jak widać można nie jeździć i zerwać się "zza biurka" aby nagle zrobić prawie 600 km w 4 dni ;)

Radom © pape93

Radom © pape93

Ratusz w Radomiu © pape93

Ania robi za przewodnika © pape93

Radom © pape93

Żeromskiego czyli deptak radomski © pape93

Prawie jak Opera w Sydney © pape93

Warka © pape93

Góra Kalwaria © pape93

Warszawa - koniec trasy © pape93
Dane wycieczki:
Km: | 131.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:08 | km/h: | 21.36 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 30.0 | Podjazdy: | 589m | Rower: | Giant |
Lublin - Radom
Środa, 16 września 2015
Noc spędzona na podłodze dobrze mi zrobiła i dzień zacząłem już przed 8. Przez dwie godziny zwiedzałem z moim hostem Lublin, po czym Ola poszła do pracy, a ja pojechałem w kierunku Nałęczowa. Muszę przyznać, że Lublin jest całkiem ładny. Dzisiaj jechało mi się bardzo ciężko. Wiatr dochodził do 30 km/h i niestety z reguły wiał mi w twarz. Jechało się opornie, ale dotarłem do Nałęczowa. Niestety trochę się zawiodłem, bo nic tam nie było. Kolejnym przystankiem i punktem dnia był Kazimierz Dolny nad Wisłą. Droga cały czas pod wiatr i powoli się toczyłem. Tam zrobiłem sobie prawie 3 godzinną przerwę (licząc prom). Najpierw ogarnąłem piękne uliczki tego małego miasta, a następnie usiadłem w restauracji, aby zjeść sałatkę, bo byłem już głodny. I tak oto zrobiła się godzina 17. Byłem już zmęczony tym wiatrem i chciałem jechać do Dęblina na pociąg, ale uparłem się i do końca wytrzymałem na siodle. Przeprawiłem się za 4 zł przez Wisłę i już byłem w Janowcu. Tam ostatnie większe zakupy i 60 km do Radomia, gdzie miałem być o 21. Po południu zaszło słońce, wiatr leciutko ustąpił, a ja musiałem się śpieszyć zanim zrobi się ciemno. Przycisnąłem na pedały i w dobrym tempie dojechałem do Radomia w 3,5 h. Ostatnie 20 km było już po zmroku na drodze krajowej, ale cóż, mówi się trudno. Na szczęście byłem dobrze widoczny i nikt mnie nie potrącił. Z Ronda Kozienickiego odebrała mnie Ania i pojechaliśmy do jej domu rodzinnego. Tam się od razu wykąpałem, dostałem mega pyszną kolację + wino i tak pogadaliśmy sobie do 1 w nocy na werandzie. Z racji tego, że niebo zakryły chmury, a za dnia było upalnie, toteż wieczorem mieliśmy ponad 20 stopni co rzadko się zdarza we wrześniu. To był ciężki psychicznie dzień. Nie ma nic gorszego od jazdy pod wiatr. Jutro miałem jechać do Kielc, ale zmieniłem plany.

Hotel Grand w Lublinie © pape93

Deptak © pape93

Zamek w Lublinie © pape93

Na dziedzińcu © pape93

Nałęczów © pape93

Kazimierz Dolny © pape93

Piękne kamienice © pape93

Podobno najpiękniejsze małe miasto w Polsce © pape93

Przeprawa promowa przez Wisłę © pape93

Janowiec © pape93
Dane wycieczki:
Km: | 115.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:17 | km/h: | 21.77 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 30.0 | Podjazdy: | 551m | Rower: | Giant |
Zamość - Lublin
Wtorek, 15 września 2015
Po wczorajszych rozmowach do późna dzisiaj na nogach byłem już o 8 rano. Po śniadaniu wyruszyłem o 10, a właściwie wliczając sklep to o 10:30. Do Chełma jechałem drogami lokalnymi. Miałem wiatr w plecy, więc zrobiłem 50 km na jeden raz. Nawierzchnia mogła być trochę lepsza, ale i teren był wymagający, bo ciągle tylko góra dół. W Chełmie posiedziałem kilkadziesiąt minut. Najpierw podjechałem pod Bazylikę, potem na rynek. Moje samopoczucie nie było złe. Nogi jakoś tam jechały, tyłek też nie bolał jakoś po wczorajszym. Za Chełmem ruszyłem na Cyców. Jako, że sam pochodzę z Sycowa, to wizyta w tym miasteczku była dla mnie dość zabawna, gdyż połowa nowo spotkanych osób zawsze myli Syców z Cycowem właśnie. Wiatr na tym odcinku nie był już tak korzystny, a sama droga była nudna jak flaki z olejem. Tam zrobiłem sobie krótką przerwę. Trochę bolały mnie plecy, więc się położyłem. Kolejne miasto to Łęczna. Typowe miasto górnicze. Zapomnij o Starym Mieście. Punkt centralny w mieście to chyba PKS i najbliższy autobus do Lublina. Jeszcze klub piłkarski w Ekstraklasie na to wszystko. Niestety nigdy nie szanowałem klubów bez tradycji, a jedynie z bogatym sponsorem. Trudno. Uciekłem szybko z Łęcznej i została mi ostatnia prosta do Lublina, gdzie zjawiłem się o 19. Droga już do końca dnia była mega nudna, ale miałem na szczęście MP3. Lublin nawet przypadł mi do gustu. Przejechałem się tylko przez Stare Miasto, ale byłem naprawdę bardzo mile zaskoczony. Podobało mi się. O godzinie 20 znalazłem adres mojego hosta i tak właściwie skończył się dzień. Prysznic i kolacja to wszystko o czym marzyłem. Dzisiaj znowu wymagający etap jakby nie patrzeć.

Droga na Chełm góra-dół © pape93

Chełm © pape93

Rynek w Chełmie © pape93

Komuś się chciało iść © pape93

Wschodni odpowiednik Sycowa © pape93

Ohyda © pape93

Stadion w Łęcznej © pape93

Uwielbiam kluby sponsorowane węglem :S © pape93

Lublin © pape93

Stare miasto jest piękne © pape93

Lublin nocą © pape93
Dane wycieczki:
Km: | 138.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:16 | km/h: | 22.02 | ||
Pr. maks.: | 51.80 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 738m | Rower: | Giant |
Rzeszów - Zamość
Poniedziałek, 14 września 2015
Poniedziałek zacząłem już o 7:30. Wstałem razem z Hiszpanami i 15 minut później byłem już na trasie. Początek chłodny, więc jechałem w kurtce. Przy lotnisku w Jasionkach zrobiłem przerwę na stacji benzynowej. Później z każdą minutą robiło się coraz cieplej. Wiatr miałem południowy, dość silny. Na szczęście jechałem na północny-wschód, więc nie było źle. Pierwszą dłuższą przerwę zrobiłem na 50 km w Leżajsku. Tam posiedziałem w słońcu na ławce, zjadłem trochę i ruszyłem dalej. Następnie na 2 razy dojechałem do Biłgoraju. Tam miałem już na liczniku 100 km i kompletnie "pusty bak". Musiałem odpocząć i zjeść kebsa, bo nie było z czego jechać. Ponadto dowiedziałem się, że jedynym hostem, który mi odpowiedział z Zamościa, jest dziewczyna mieszkająca 20 km na wschód od Zamościa. To oznaczało, że wyjdzie mi 180 km na koniec dnia, a przecież jestem po 4-miesięcznej przerwie! Zjadłem kebaba i przez 30 minut było lepiej, ale potem znowu byłem bez energii. Wypiłem jednak napój izotoniczny i od razu jechało mi się wspaniale mimo kilometrów w nogach. Przeleciałem przez Zwierzyniec, na chwilę tylko zatrzymałem się w Szczebrzeszynie i już byłem na długiej prostej do Zamościa. Bardzo zależało mi żeby zobaczyć miasto jeszcze za widoku. Udało się, ale poczekałem aż się ściemni i faktycznie po zmroku jest jeszcze lepiej. Wiele słyszałem o tym jak Zamość jest piękny i chciałem to sprawdzić. Faktycznie jest to piękne, ale niestety małe miasto. Oprócz rynku oraz parku nie ma tutaj nic ciekawego. Co prawda wpisane na listę UNESCO, ale wg mnie to miasto nadaje się do zwiedzania w max 2-3 godziny. O godzinie 20, gdy było już ciemno, ruszyłem na wschód w kamizelce i z lampką z tyłu. Jeszcze w Zamościu było względnie ok, ale jak wyjechałem za miasto między pola, to zrobiło się ciemno jak w dupie. Nie widziałem nic oprócz gwiazd na niebie. A miałem jeszcze jakieś 15 km do zrobienia. Na szczęście znalazłem czołówkę w ekwipunku i jakoś udało się dojechać na nocleg, ale jazda po zmroku nie sprawia mi przyjemności. Dzisiaj był bardzo solidny etap. Wyjechałem przed 8, a na miejscu byłem przed 22. Cały dzień w siodle. Strach pomyśleć jak zareaguje organizm następnego dnia. Mój host był jednak tak cudowny, że mimo zmęczenia przegadaliśmy wieczór aż zrobiła się 3 w nocy ;)

Leżajsk © pape93

Cerkiew w Biłgoraju © pape93

Centrum Biłgoraj © pape93

Rynek w Szczebrzeszynie © pape93

Można połamać język © pape93

Pomnik Zamoyskiego © pape93

Para Młoda © pape93

Rynek w Zamościu wpisany na listę UNESCO © pape93
Dane wycieczki:
Km: | 179.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 08:48 | km/h: | 20.34 | ||
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 753m | Rower: | Giant |
Transfer do Rzeszowa
Niedziela, 13 września 2015
Wrzesień wolny, patrzę na pogodę - Słońce, patrzę na wiatr - południowy. Decyzja? Jadę do Rzeszowa.
W pociągu od 11 do 18, ale zleciało szybko. Przejechałem się przez miasto, a spałem u Hiszpanów z CSa.

Fontanna w Rzeszowie © pape93
W pociągu od 11 do 18, ale zleciało szybko. Przejechałem się przez miasto, a spałem u Hiszpanów z CSa.

Fontanna w Rzeszowie © pape93
Dane wycieczki:
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:59 | km/h: | 15.25 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 25.0 | Podjazdy: | 50m | Rower: | Giant |