Kępno + Hanulin - z Michałem
Poniedziałek, 14 marca 2011
Przyszedłem ze szkoły o 14:23. Wchodzę a tu brat już przyjechał. Zjedliśmy obiad, pogadaliśmy no i zaproponował mi wspólną przejażdżkę rowerową w związku z tym że rzadko mamy okazję ze sobą pojeździć. Jakbym wiedział że ma czas w ten dzień to sam bym mu to powiedział, ale że z jego strony wyszła inicjatywa to on przygotował sprzęt do jazdy. Przebraliśmy się i z małym poślizgiem o 15:15 ruszyliśmy na Hanulin. Pogodą - cudo ! Jak na rower to bliska ideału. Było 17 stopni, więc jeszcze 3 oczka więcej i już byłoby kapitalnie. Zero Słońca , zero wiatru a do tego mała ilość aut na trasie. Początkowo kierowaliśmy się na Kozę Wielką następnie Domasłów gdzie odbiliśmy na Nową Wieś Książęcą. Tam już tradycyjnie pod barem "Angelika" trwało swoiste RANCZO - ławeczka a na niej Panowie z piwem każdej o porze dnia. Jechałem tamtędy ze 6 razy i jeszcze nie pamiętam żeby ich tam nie było ;) Michał jechał tędy pierwszy raz i podobała mu się ta alternatywa dla DK 8. Pogoda jak już mówiłem wyśmienita - auto jakieś raz na 2 minuty, a i tempo jakoś przyzwoicie wypadało. W Nosalach zjechaliśmy z tego kapitalnego asfalciku mijając hodowlę gęsi. Chojęcin - a jak Chojęcin to PYRAMYDA :D :D Dzisiaj akurat pusta, ale w weekendy arena pobliskich osiłków. No i jest Kępno. Michał się wylał w parku, a ja zjadłem sobie trochę Milki, a to wszystko przy torach na Namysłów. Też fajna ta linia - w sam raz na drezynę. Pokręciliśmy się po Kępnie no i wreszcie ruszyliśmy o 17:05 na Hanulin. Daleko to nie jest, ale chodnikiem to trochę zeszło. Mojego wcześniej zauważonego rozwidlenia torów nie mogliśmy znaleść, ale w końcu był jeden skręt w prawo no i zatrzymaliśmy się na parę minut. Akurat dla nas pojechał pociąg czym byliśmy mile zaskoczeni. Tory i trakcja bardzo ładne, ale Pan który do nas krzyczał z budynku na przeciw :"Co wy tam robicie na tych torach?? Spier*alajcie stąd ale już" oczywiście taki fajny nie był. Może wypił jedną kawę za dużo :D Tir przejechał przez tory a my się zmywaliśmy, bo już ciemno i zimno się robiło. Trzeba było też dlatego bez kombinowania wrócić krajówką do domu. Jechaliśmy cały czas poboczem tj. chodnikiem, bo już było po zmroku i szkoda ryzykować zdrowia uważając na rozpędzone tiry. Jeszcze tylko na chwilkę podjechaliśmy na PKP Bralin, gdzie mały, brązowy piesek jako jedyny na nas nie szczekający (znał się na ludziach) dostał od nas chyba 1/3 Milki. Z każdą kostką machał ogonem jeszcze prędzej ale i czekolady nie mieliśmy już dużo więc pognaliśmy do domu. Nad wyraz leciutko się jechało, a widok trasy po zmroku przypominał mi nie ubłagalnie wypad do Czech w tamtym roku, gdzie cumowaliśmy niekiedy o północy, a jazda po ciemku była codziennością. Najcięższy wjazd pod LOTOS też okazał się dość lekkim. Chwila postoju jeszcze przy PLONIE no i rura do domu na kolacje. Wiedziałem że będę miał jutro to w nogach. Michała ścięło już o 22, ja już jestem wprawiony przed kompem wieczorami. Wyjazd udany, nawet bardzo. Pierwszy raz w nowej dekadzie odbyty wspólnie z bratem wyjazd przy fantastycznej pogodzie i znikomym ruchu aut. Kolejny raz z Michałem najwcześniej za 2 tygodnie, a więc muszę poczekać...



prawie listopadowe Kępno© kompletny

relacja Katowice - Szczecin© kompletny

zelektryfikowany Hanulin© kompletny
Dane wycieczki:
Km: | 56.90 | Km teren: | 0.40 | Czas: | 02:44 | km/h: | 20.82 | ||
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 16.0 | Podjazdy: | 100m | Rower: | Giant |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!