Special Train and Bałdowice forest's
Sobota, 9 kwietnia 2011
Wczoraj poszedłem spać o 4 w nocy :D Ustawiłem sobie budzik na 10 rano. Dzwonek rzeczywiście mnie obudził, a ja nawet się wyspałem. Gdy była godzina 10:07 leżałem jeszcze w łóżku. Zauważyłem że mogę jeszcze sobie pozwolić na dozę snu toteż zamknąłem dosłownie na chwilkę oczy...Ocknąłem się i spojrzałem na zegarek - było 7 minut po. Zamknąłem oczy i nawet nie zasnąłem ?! Spojrzałem na zegarek jeszcze raz. Było 7 minut po - ale po 11! Byłem umówiony z Patrykiem o 11 na Rynku sycowskim. Beznadzieja. Myślałem że nie czekał na mnie i już pojechał. Byłem okropnie zły na siebie! Wstałem, zjadłem, ogarnąłem się i poszedłem na "Kangurka" o 12:06 w celu udania się do Poniatowic. Mój kompan z Wielunia czekał na mnie podobno na Rynku aż do 11:45 więc mogłem się z nim zabrać, ale nie zadzwoniłem nawet :/ Wysiadłem z "Beskida" zamiast w Poniatowicach to w Kolonii Poniatowice. Próbowałem łapać stopa, ale jednak pozostało mi tylko przejść się te 2 km polną drogą do wioski właściwej. Tam pociąg już stał. Zrobiłem kilka fotek no i każdy kto miał auto, pojechał dalej. Ja zapytałem się jednego Pana(jak się potem okazało z Twardogóry) czy nie mógłbym się z nim zabrać. Nie robił problemów i już za parę chwil byliśmy jego Alfą Romeo na wiadukcie w Osadzie Leśnej. Tam w celu zrobienia dobrego ujęcia, kopnąłem przez przypadek stojącego Piasta za którego właściciel żądał 2,50 zł :D Ale po chwili powiedział że nie muszę szukać pieniędzy, ale żebym uważał na przyszłość :P



Następnie szybko do auta i już na stację Jemielna Oleśnicka :) Tamtejsze sosny na stacji są kapitalne. Prawdziwa Osada Leśna. Ludzie penetrowali resztki budynku, a zapaleńcy robili zdjęcia nawet ze słupów telegraficznych :D Tam zobaczyłem auto mojego kolegi Patryka.

Pojechaliśmy następnie do Stradomii Wierzchniej na PKP. Tam już odłączyłem się od Pana z Twardogóry i dołączyłem do 22-letniego Kolejarza z Wielunia :) W oczekiwaniu na pociąg przeszedłem się po stacji...Urzekły mnie małe dzieci, które niezmiernie się cieszyły na przyjazd tej maszyny. Jak ów lokomotywa wyłoniła się zza zakrętu najmłodsi wpadli w wszechogarniającą euforię! :D Fajnie że im się to podobało. Miło patrzeć na taki dzieci, które z radością witają pociąg. Po serii zdjęć udaliśmy się już na stację docelową, a mianowicie do Sycowa.

Frekwencja przerosła moje oczekiwania...Przed dworcem zaparkowanych było mnóstwo samochodów, a ludzi na samej stacji było chyba niemal 100 osób ;) O to chodzi! Ja poszedłem 300 m od peronów w kierunku Stradomii, aby zrobić oryginalniejsze zdjęcia. Kolega z Forum tłumaczył mi do czego służą najrozmaitsze przyrządy na trasie. Pociąg wreszcie zajechał!!! Po 8,5 roku doczekaliśmy się wagonów osobowych w Sycowie! Kapitalna sprawa. Byłem nieco podekscytowany - nie da się ukryć.




Na peronie spotkał mnie kaeres123. Pogadaliśmy sobie i udałem się wraz z nim na wierze ciśnień. Schodki groziły zawaleniem, ale to tylko takie legendy. Tak na prawdę to wytrzymałą konstrukcja ;) Z wysokości wyszły jeszcze lepsze zdjęcia niż na poziomie szyn. Doczłapali się tam nawet "żołnierze" z PPSz-ami :D

No i co tu jeszcze powiedzieć? Pociąg zrobił obrót, no i po 1,5 godzinie musiał już odjeżdżać :( Zawyły ostatnie syreny no i powoli się rozpędzał zostawiając Syców w tyle. Nawet pogoda była wymowna. W trakcie odjazdu zaczęło...padać. Natura nawet wyraziła swoje zdanie na ten temat :) Nikt nie chciał aby skład opuszczał już stację, ale rozkład był nieubłagany. Najgorsze jest to że nie wiadomo kiedy zobaczymy tu jakiś kolejny pociąg. No i ten odjazd. Ludzie już wyszli za teren dworca. Ja jako jeden z ostatnich śledziłem Stonkę aż zniknie za zakrętem i zapadła ta smutna, codzienna cisza. Tak jakby sen prysł :/ ;( PUSTKA. Przez tych kilkadziesiąt minut było tak gwarnie, uroczyście a tu znowu ta smutna rzeczywistość...Będę starał się z całych sił, aby jednak pociągi tu wróciły na stałe!



Wróciłem na pieszo do domu z Krystianem który odmierzał mi prędkość 7,9 km/h rowerem ;) Zjadłem obiad, posiedziałem na kompie, ale widząc że wiatr jest już mniejszy niż ostatnimi dniami to namówiłem Krystiana na krótki wyjazd z racji soboty.


Proponowana trasa miała prowadzić dookoła Bałdowic. Tak też się stało w efekcie choć zrobiliśmy więcej kilometrów niż zakładaliśmy. Początkowo przejechaliśmy koło wieży ciśnień, aby wjechać w las jeszcze pisarzowicki. Wyjechaliśmy koło kościółka. Skręciliśmy w prawo no i następnie w lewo na kościół w Bałdowicach.

Kolejno na drogę leśną. Były górki i szyszki na drodze, ale ogólnie bardzo ciekawe tereny na rower górski :) W końcu sam Prezes nam doradzał te lasy...Wyjechaliśmy na trasę Słupia-Marcinki, Ciekawie się to prezentowało. Wąska, ale ładnie położona trasa. Ale nie obyło się bez przeszkód :D

2 km w kierunku Marcinek i odbiliśmy w lewo na Pisarzowice. Piękna, leśna choć mocno ubita droga. Nieraz przypominała asfalt. Tylko te kamyczki nie pasowały do krajobrazu drogi asfaltowej. Mimo tego rozpędziliśmy się tam dość pokaźnie z Krystianem. Z górki w lesie jeszcze nigdy nie jechałem 45 km :D Dojechaliśmy do pewnego budowanego gospodarstwa agroturystycznego. Koleś wykopał sobie rów, napuścił wodę i przywiózł piasek jak z pod sosen prosto. Może będzie i tutaj bardzo ładnie. Zobaczymy w wakacje co się zmieniło.

Jeszcze chwilka i już byliśmy na szosie głównej. Szybciutko z lekkim tylnym wiatrem za chwil kilka byliśmy już w Sycowie. Od budowanej Biedronki do mojego domu jechaliśmy rowerami crossowymi ze średnią 31 km/h a to przecież jakie 2-3 km. Także troszkę zdyszani, ale dotarliśmy do mnie. Krystian chciał abym zgrał sobie od niego foty. Nic z tego. Aparat nie czytał karty. Ustaliliśmy za to szczegóły jutrzejszego wypadu do Ostrowa Wlkp. po odbiór strojów z klubu. W między czasie Locik z Karolem dostali baty ode mnie w Calla :D No a zakończenia dnia fantastyczne. Najpierw Śląsk Wrocław wyrwał remis Widzewowi w 97 min. czym przedłużył passe meczów bez porażki do 14. z rzędu, a następnie Il Capitano zapewnił w ostatnich sekundach 3 pkt. Romie w Udine. Cieszyłem się jak dziecko :D

Stacja Poniatowice© completny

widok z wiaduktu© completny

pełen pozytyw dała tej akcji natura...© completny
Następnie szybko do auta i już na stację Jemielna Oleśnicka :) Tamtejsze sosny na stacji są kapitalne. Prawdziwa Osada Leśna. Ludzie penetrowali resztki budynku, a zapaleńcy robili zdjęcia nawet ze słupów telegraficznych :D Tam zobaczyłem auto mojego kolegi Patryka.

wielki odzwiedziny małej stacyjki© completny
Pojechaliśmy następnie do Stradomii Wierzchniej na PKP. Tam już odłączyłem się od Pana z Twardogóry i dołączyłem do 22-letniego Kolejarza z Wielunia :) W oczekiwaniu na pociąg przeszedłem się po stacji...Urzekły mnie małe dzieci, które niezmiernie się cieszyły na przyjazd tej maszyny. Jak ów lokomotywa wyłoniła się zza zakrętu najmłodsi wpadli w wszechogarniającą euforię! :D Fajnie że im się to podobało. Miło patrzeć na taki dzieci, które z radością witają pociąg. Po serii zdjęć udaliśmy się już na stację docelową, a mianowicie do Sycowa.

SM42 w Strdomii© completny
Frekwencja przerosła moje oczekiwania...Przed dworcem zaparkowanych było mnóstwo samochodów, a ludzi na samej stacji było chyba niemal 100 osób ;) O to chodzi! Ja poszedłem 300 m od peronów w kierunku Stradomii, aby zrobić oryginalniejsze zdjęcia. Kolega z Forum tłumaczył mi do czego służą najrozmaitsze przyrządy na trasie. Pociąg wreszcie zajechał!!! Po 8,5 roku doczekaliśmy się wagonów osobowych w Sycowie! Kapitalna sprawa. Byłem nieco podekscytowany - nie da się ukryć.

Stonka wkracza do Sycowa© completny

już słychać pierwsze śpiewy :)© completny

obrót pocągu...© completny

sowita frekwencja© completny
Na peronie spotkał mnie kaeres123. Pogadaliśmy sobie i udałem się wraz z nim na wierze ciśnień. Schodki groziły zawaleniem, ale to tylko takie legendy. Tak na prawdę to wytrzymałą konstrukcja ;) Z wysokości wyszły jeszcze lepsze zdjęcia niż na poziomie szyn. Doczłapali się tam nawet "żołnierze" z PPSz-ami :D

widok z nieczynnej wieży ciśnień© completny
No i co tu jeszcze powiedzieć? Pociąg zrobił obrót, no i po 1,5 godzinie musiał już odjeżdżać :( Zawyły ostatnie syreny no i powoli się rozpędzał zostawiając Syców w tyle. Nawet pogoda była wymowna. W trakcie odjazdu zaczęło...padać. Natura nawet wyraziła swoje zdanie na ten temat :) Nikt nie chciał aby skład opuszczał już stację, ale rozkład był nieubłagany. Najgorsze jest to że nie wiadomo kiedy zobaczymy tu jakiś kolejny pociąg. No i ten odjazd. Ludzie już wyszli za teren dworca. Ja jako jeden z ostatnich śledziłem Stonkę aż zniknie za zakrętem i zapadła ta smutna, codzienna cisza. Tak jakby sen prysł :/ ;( PUSTKA. Przez tych kilkadziesiąt minut było tak gwarnie, uroczyście a tu znowu ta smutna rzeczywistość...Będę starał się z całych sił, aby jednak pociągi tu wróciły na stałe!

te ostatnie chwile na stacji...© completny

no i niestety ruszył© completny

pozostała codzienność=monotonność=pustka :(© completny
Wróciłem na pieszo do domu z Krystianem który odmierzał mi prędkość 7,9 km/h rowerem ;) Zjadłem obiad, posiedziałem na kompie, ale widząc że wiatr jest już mniejszy niż ostatnimi dniami to namówiłem Krystiana na krótki wyjazd z racji soboty.

nasza sycowska hantelka© completny

niczym z wojennej gry komputerowej© completny
Proponowana trasa miała prowadzić dookoła Bałdowic. Tak też się stało w efekcie choć zrobiliśmy więcej kilometrów niż zakładaliśmy. Początkowo przejechaliśmy koło wieży ciśnień, aby wjechać w las jeszcze pisarzowicki. Wyjechaliśmy koło kościółka. Skręciliśmy w prawo no i następnie w lewo na kościół w Bałdowicach.

syboliczny kościół a właściwie kaplica© completny
Kolejno na drogę leśną. Były górki i szyszki na drodze, ale ogólnie bardzo ciekawe tereny na rower górski :) W końcu sam Prezes nam doradzał te lasy...Wyjechaliśmy na trasę Słupia-Marcinki, Ciekawie się to prezentowało. Wąska, ale ładnie położona trasa. Ale nie obyło się bez przeszkód :D

naturalny szlaban© completny
2 km w kierunku Marcinek i odbiliśmy w lewo na Pisarzowice. Piękna, leśna choć mocno ubita droga. Nieraz przypominała asfalt. Tylko te kamyczki nie pasowały do krajobrazu drogi asfaltowej. Mimo tego rozpędziliśmy się tam dość pokaźnie z Krystianem. Z górki w lesie jeszcze nigdy nie jechałem 45 km :D Dojechaliśmy do pewnego budowanego gospodarstwa agroturystycznego. Koleś wykopał sobie rów, napuścił wodę i przywiózł piasek jak z pod sosen prosto. Może będzie i tutaj bardzo ładnie. Zobaczymy w wakacje co się zmieniło.

agroturystyczny biznes© completny
Jeszcze chwilka i już byliśmy na szosie głównej. Szybciutko z lekkim tylnym wiatrem za chwil kilka byliśmy już w Sycowie. Od budowanej Biedronki do mojego domu jechaliśmy rowerami crossowymi ze średnią 31 km/h a to przecież jakie 2-3 km. Także troszkę zdyszani, ale dotarliśmy do mnie. Krystian chciał abym zgrał sobie od niego foty. Nic z tego. Aparat nie czytał karty. Ustaliliśmy za to szczegóły jutrzejszego wypadu do Ostrowa Wlkp. po odbiór strojów z klubu. W między czasie Locik z Karolem dostali baty ode mnie w Calla :D No a zakończenia dnia fantastyczne. Najpierw Śląsk Wrocław wyrwał remis Widzewowi w 97 min. czym przedłużył passe meczów bez porażki do 14. z rzędu, a następnie Il Capitano zapewnił w ostatnich sekundach 3 pkt. Romie w Udine. Cieszyłem się jak dziecko :D
Dane wycieczki:
Km: | 18.35 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:06 | km/h: | 16.68 | ||
Pr. maks.: | 45.75 | Temperatura: | 9.0 | Podjazdy: | 70m | Rower: | Giant |
Komentarze
Wow,no to się działo,oj działo,po frekwencji widać,że mieszkańcom sprawa powrotu kolei nie jest obojętna.
Świetna "impreza",fotki również. VSV83 - 09:00 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Świetna "impreza",fotki również. VSV83 - 09:00 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!