Ostrów Wlkp. - po strój na czasówkę...
Niedziela, 10 kwietnia 2011
Z lekkim bólem serca, ale zdecydowałem się jednak wstać o tej 8 rano no i pozostawało się przyszykować na wyjazd, zjeść jakieś kanapki i czekać na Krystiana. On przyjechał po mnie o 8:55. Wyjechaliśmy ze Sycowa dokładnie o 9:06. Mieliśmy więc 36 minut na pokonanie 13 km od mojego domu do PKP Międzybórz Sycowski. Tak wyszło że mieliśmy tego dnia ciężki orzech do rozłupania, gdyż wiatr mieliśmy od samego rana niekorzystny. Te trudne zmagania jednak zakończyły się sukcesem i w porę dotarliśmy na pociąg, który i tak spóźnił się chyba 2 minuty.

Załadowaliśmy się do pociągu no i nawet przejazd prawie godzinny wydal się o wiele krótszy. Po drodze mijaliśmy kilka fajnych stacyjek. Każda miała napis pod szybką...

Wysiedliśmy na dworcu głównym w Ostrowie Wlkp., który jak się okazało jest w remoncie.

Z tamtego miejsca udaliśmy się ulicami miasta aż na samiuśki rynek. Po drodze kilka fotek. Jakaś chyba nowo budowana galeria w mieście:

W centrum znajduje się również bardzo znany i charakterystyczny obiekt sakralny...

Następnie już pozostało nam tylko skonsumowanie na ostrowskim rynku naszego jadła i powoli trzeba było jechać na lotnisko w Michalkowie...

Z rynku już kierowaliśmy się prosto na wspomniane lotnisko choć tym razem nie mieliśmy mapy. Jednak pewna uprzejma Pani na światłach wskazała nam bardzo przydatny i jakże prosty skrót. Droga prowadziła prosto do siedziby Aeroklubu ostrowskiego. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się przy nieznanym nam do tej pory pięknym kompleksie wypoczynkowym, który mieści się jeszcze chyba w granicach miasta Ostrowa.


Piękny ten kompleks. Wszystko tam jest na miejscu. Wielka jak na miejskie warunki plaża, promenada dla rolkarzy, biegaczy i rowerzystów biegnąca wokół zbiornika wodnego, restauracje, miejsca do siedzenia, cały szereg przyrządów do wspinaczki włącznie ze ścianą wspinaczkową i tzw. "Orlik" (boisko do pilki nożnej, ręcznej i kosza). Myślę że jak kogoś nie stać na wyjazd nad morze z rodziną to chociaż skorzysta z tego fantastycznego miejsca ;)
Kilka kilometrów na północ od tego zalewu znajdowało się już lotnisko. Przejechaliśmy mostem nad niewielkim ale świetnie się prezentującym odcinkiem S5 no i za kilka chwil byliśmy już na "czasówce". Wiatr cały czas nam dokuczał, bo wiał nam prosto w twarz.

W Michalkowie byliśmy jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu a więc na chwil kilka poszliśmy w pobliże płyty lotniska...

Wygoniono nas z lotniska przez rzekome niedostosowanie się do zasad przebywania na płycie aeroklubu - chodziło o rowery które mieliśmy przy sobie. Zobaczyliśmy zmagania naszych "kolegów" z klubu i nie tylko. Wygrał człowiek który trasę 5 km przebył na czasówce w czasie 6:59 ;D Kosmos - ale wiem że na świecie są lepsi...
No i to by było na tyle. Dostaliśmy stroje nie regulując nawet składek klubowych więc zwinęliśmy się szybko w drogę powrotną. Teraz to już była pełna kulturka. Wiatr 25 km/h w plecy albo z boku, także tylko jechać ;) Wróciliśmy na chwilkę do Ostrowa Wlkp., znaleźliśmy drogę na Odolanów i już rura na Egipt.


Przemierzaliśmy ową drogę napotykając kilkukrotnie na przejazdach kolejowych pociągi oraz opędzając się od natarczywych samochodów na jezdni. Jadąc prze Topolę Małą spotkaliśmy uroczego pieska pewnego starszego Państwa.

Później odbiliśmy od drogi głównej na prawo w celu dojechania do Egiptu, Madery i Chujar ;D Nic z tego...To tylko nazwy osad pobliskich wiosek. Chcieliśmy dorwać znaki drogowe z tymi nazwami ale jak widać tylko mapa narobiła nam nadziei. W Odolanowie zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek. Jechało się nawet dość lekko - w końcu mieliśmy wiatr w plecy teraz. Przejeżdżając przez pewną wieś spotkał nas piękny widoczek natury...

Jadąc dalej niezłą nawierzchnią dojechaliśmy do Sośni. Tam odbiliśmy na DK 25 a więc do Chojnika. Z tamtej miejscowości już szybciutko z pędem aut do samiuśkiego Międzyborza. Tam też minutowa przerwa i już pozostawało tylko 12 km do domu. Tempo zrobiło się bardzo piękne na tym odcinku. Za Kraszowem tj. przy 8 km do domu jechaliśmy średnią oscylującą w granicach 32 km/h ;) Ładnie - nawet bardzo. Zajechałem do domu a Krystian jeszcze musiał sobie dobić do tej setki bo by był chyba chory ;D Stroje są - na mnie dobre, a na Kryche przyciasnawe, ale za 60 zł składek to i tak niezły interes. Teraz malutka przerwa w jeździe...

oczekiwanie na pociąg w Międzyborzu© kompletny
Załadowaliśmy się do pociągu no i nawet przejazd prawie godzinny wydal się o wiele krótszy. Po drodze mijaliśmy kilka fajnych stacyjek. Każda miała napis pod szybką...

jeden z urokliwych budynków na trasie© kompletny
Wysiedliśmy na dworcu głównym w Ostrowie Wlkp., który jak się okazało jest w remoncie.

Budynek PKP Ostrów Wielkopolski© kRs123
Z tamtego miejsca udaliśmy się ulicami miasta aż na samiuśki rynek. Po drodze kilka fotek. Jakaś chyba nowo budowana galeria w mieście:

nowa galeria handlowa w Ostrowie?© kompletny
W centrum znajduje się również bardzo znany i charakterystyczny obiekt sakralny...

Konkatedra św. Stanisława Biskupa© kompletny
Następnie już pozostało nam tylko skonsumowanie na ostrowskim rynku naszego jadła i powoli trzeba było jechać na lotnisko w Michalkowie...

Smoleńsk 2010 - pamiętamy...© kompletny
Z rynku już kierowaliśmy się prosto na wspomniane lotnisko choć tym razem nie mieliśmy mapy. Jednak pewna uprzejma Pani na światłach wskazała nam bardzo przydatny i jakże prosty skrót. Droga prowadziła prosto do siedziby Aeroklubu ostrowskiego. Po drodze jednak zatrzymaliśmy się przy nieznanym nam do tej pory pięknym kompleksie wypoczynkowym, który mieści się jeszcze chyba w granicach miasta Ostrowa.

na burcie ;)© kompletny

Piaski-Szczygliczka - kompleks wypoczynkowy© kompletny
Piękny ten kompleks. Wszystko tam jest na miejscu. Wielka jak na miejskie warunki plaża, promenada dla rolkarzy, biegaczy i rowerzystów biegnąca wokół zbiornika wodnego, restauracje, miejsca do siedzenia, cały szereg przyrządów do wspinaczki włącznie ze ścianą wspinaczkową i tzw. "Orlik" (boisko do pilki nożnej, ręcznej i kosza). Myślę że jak kogoś nie stać na wyjazd nad morze z rodziną to chociaż skorzysta z tego fantastycznego miejsca ;)
Kilka kilometrów na północ od tego zalewu znajdowało się już lotnisko. Przejechaliśmy mostem nad niewielkim ale świetnie się prezentującym odcinkiem S5 no i za kilka chwil byliśmy już na "czasówce". Wiatr cały czas nam dokuczał, bo wiał nam prosto w twarz.

takim kombajnem to przyjemność pruć asfalt ;)© kompletny
W Michalkowie byliśmy jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu a więc na chwil kilka poszliśmy w pobliże płyty lotniska...

samoLocik© kompletny
Wygoniono nas z lotniska przez rzekome niedostosowanie się do zasad przebywania na płycie aeroklubu - chodziło o rowery które mieliśmy przy sobie. Zobaczyliśmy zmagania naszych "kolegów" z klubu i nie tylko. Wygrał człowiek który trasę 5 km przebył na czasówce w czasie 6:59 ;D Kosmos - ale wiem że na świecie są lepsi...
No i to by było na tyle. Dostaliśmy stroje nie regulując nawet składek klubowych więc zwinęliśmy się szybko w drogę powrotną. Teraz to już była pełna kulturka. Wiatr 25 km/h w plecy albo z boku, także tylko jechać ;) Wróciliśmy na chwilkę do Ostrowa Wlkp., znaleźliśmy drogę na Odolanów i już rura na Egipt.

Post© kompletny

rzut oka z Mostu Odolanowskiego© kompletny
Przemierzaliśmy ową drogę napotykając kilkukrotnie na przejazdach kolejowych pociągi oraz opędzając się od natarczywych samochodów na jezdni. Jadąc prze Topolę Małą spotkaliśmy uroczego pieska pewnego starszego Państwa.

maly lobuziak© kompletny
Później odbiliśmy od drogi głównej na prawo w celu dojechania do Egiptu, Madery i Chujar ;D Nic z tego...To tylko nazwy osad pobliskich wiosek. Chcieliśmy dorwać znaki drogowe z tymi nazwami ale jak widać tylko mapa narobiła nam nadziei. W Odolanowie zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek. Jechało się nawet dość lekko - w końcu mieliśmy wiatr w plecy teraz. Przejeżdżając przez pewną wieś spotkał nas piękny widoczek natury...

campiące boćki w Granowcu© kompletny
Jadąc dalej niezłą nawierzchnią dojechaliśmy do Sośni. Tam odbiliśmy na DK 25 a więc do Chojnika. Z tamtej miejscowości już szybciutko z pędem aut do samiuśkiego Międzyborza. Tam też minutowa przerwa i już pozostawało tylko 12 km do domu. Tempo zrobiło się bardzo piękne na tym odcinku. Za Kraszowem tj. przy 8 km do domu jechaliśmy średnią oscylującą w granicach 32 km/h ;) Ładnie - nawet bardzo. Zajechałem do domu a Krystian jeszcze musiał sobie dobić do tej setki bo by był chyba chory ;D Stroje są - na mnie dobre, a na Kryche przyciasnawe, ale za 60 zł składek to i tak niezły interes. Teraz malutka przerwa w jeździe...
Dane wycieczki:
Km: | 86.30 | Km teren: | 0.70 | Czas: | 04:02 | km/h: | 21.40 | ||
Pr. maks.: | 47.56 | Temperatura: | 9.0 | Podjazdy: | 130m | Rower: | Giant |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!