<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Powrót przez Wzgórza Trzebnickie


Sobota, 16 kwietnia 2011


Wstałem sobie spokojnie o godzinie 10, zjadłem śniadanie, umyłem zęby i o 10:50 wyruszyłem ku stacji Wrocław Mikołajów. Pociąg do Obornik Śląskich mieliśmy o 11:17. Jeszcze na Nowym Dworze wymijając jedną Panią na chodniku ta ostrzegła drugą która szła przed nią z wózkiem: "ej przepuść Panią...PANA!" :D Pierwszy raz ktoś mnie pomylił po włosach z dziewczyną. Mój brat też tak miał tylko że rok temu. Martwiłem się o Krystiana czy trafi, ale dał radę. Spotkaliśmy się przed budynkiem. Przeszliśmy na Peron 2 i załadowaliśmy się do pękającego w szwach pociągu na sam koniec. Jak się później okazało był to strzał w 10! Konduktor zanim posprawdzał wszystkim bilety to minęło tyle czasu że zdążyliśmy te 26 km przejechać bez biletu. To rekompensata za to połączenie z Oławy do Wrocka 2 dni wcześniej gdzie ściągnięto z nas po 10 zł za głowę za marne 27 km :/ Ale w naturze wszystko zostaje wynagrodzone...

pociągiem za frajer do Obornik Śl. © completny


Oborniki śląskie zostały zachwalane kiedyś przez mojego brata jako piękne miasto. Ja tam nie widziałem nic fantastycznego. Mała dziura, a Dworzec Kolejowy już na samym początku mi dał do myślenia, chociaż jest kategorii C.

postój taksówek przed PKP © completny


Przejechaliśmy ulicą Dworcową w dół do ronda. Okazało się że w tym mieście nawet nie ma rynku! Na prawdę byłem rozczarowany. Udaliśmy się w stronę basenu po drodze mijając ten oto kościół.

Neogotycki kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa © completny


Pani w kiosku powiedziała nam że na basen trzeba zawrócić i pojechać w lewo. Taki lipny basen to był że w Sycowie jest już lepszy nawet. Bardzo się zawiodłem na tym mieście. Myślałem że jest większe (chociaż takie jak Syców) no i ciekawsze, a tu lipa. Udaliśmy się więc czym prędzej ku Trzebnicy. Koło ronda zauważyliśmy jakiegoś kolarza chyba też na crossie. Jechaliśmy za nim jakieś 5 km myślę. Nie jechał szybko, ale trzymał równe tempo i tym właśnie wygrał ;)

Zaczęły się górki...Jechaliśmy górą, a po prawej i lewej stronie było widać sady i inne pastwiska. Fajnie się to prezentowało zwłaszcza że mamy wiosnę. Kocie Góry to tak jak mówią niezłe pagórki. Mają dużą wybitność z poza reszty okolicznych terenów. Pierwszą górką i zarazem najwyższą jaką zaliczyliśmy była Farna Góra. Zrobiliśmy sobie tam mały postój. Jedzenie plus sprawdzenie mapy. Ja już połowę zapasów zeżarłem ;)

Farna Góra (257 m n.p.m.) - chwila dla mnie... © completny


Za tą górką już było tylko w dół do Trzebnicy. Fajnie się zjeżdżało...

Krycha prawie złamał zakaz prędkości na drodze... © completny


Jadąc główną ulicy wjechaliśmy wprost na rynek. Miasto od razu mi się spodobało. Rynek czyściutki i zadbany. Ratusz też piękny choć plac na którym stał nie powala rozmiarami. Krycha kupił mapę Wrocka (w końcu) no i pokręciliśmy się po mieście.

ratusz w Trzebnicy © completny


Zjechaliśmy w dół miasta, aby znowu się wracać na górę bo przeoczyliśmy kościół, który wydawał mi się na początku bazyliką.

Świętych Apostołów Piotra i Pawła © completny


Objechałem go w samotności dookoła no i dołączając do kaeres'a123 pojechaliśmy znowu w dół. Tam znajdował się jakiś sporawy plac - być może targowy...

drugi rynek in Trebnitz © completny


A jakieś 200 m na prawo od tego placu była już przez nas poszukiwana ta słynna Bazylika św.Jadwigi. Ładny obiekt. Wszedłem na chwilę zobaczyć co tam w środku jest. Piękne wnętrze! Po chwili modlitwy pojechaliśmy dalej.

Bazylika św.Jadwigi i św.Bartłomieja © completny


Kierując się wokół bazyliki dostrzegliśmy jakieś wzniesienie na którym przebywając ludzie. Jak się później okazało była to Kocia Góra. Z owej górki roztaczał się fantastyczny widok na okoliczną Trzebnicę. Jak na tacy...

widok na miasto z Kociej Góry © completny


Wróciliśmy się do Bazyliki skąd już wiedziałem jak dostać się PKP. Wcześniej jednak pojechaliśmy zobaczyć co tam w parku słychać. Porobili jakieś rampy dla dzieciaków. Chciałem wjechać na jedną ale miałem za małą prędkość i tak mnie wybiło do góry że musiałem ratować się upadkiem. Rower cały i ja też, ale już dzieciństwo masz za sobą Paweł! :D

eh...te rampy © completny


No i jakby to było gdybyśmy nie pojechali na PKP. Podobno nowe, wyremontowane i tylko w jednym kierunku do Wrocławia...

tradycja zobowiązuje... © completny


Rzeczywiście taki dworzec w takim mieście nie przynosi wstydu, powiem więcej - robi różnicę. Mimo że kasy zamknięte to poczekalnia czysta, pachnąca i otwarta! A no i te kibelki. Tylko konsumować...Tak czysto to ja nawet w domu chyba nigdy nie miałem. Widać że niezłą kasę musieli w to włożyć, ale opłacało się! Poczekaliśmy na pociąg, bo jacyś ludzie stali na stacji to chciałem zobaczyć jak ten szynobus wygląda na Dolnym Śląsku. Ale czekając 20 kilka minut, nie doczekaliśmy się. Spóźniał się ponad 10 minut i nic...To mnie troszkę wkurzyło i popsuło nawet efekt ładnego dworca.

PKP Trzebnica © completny


Musieliśmy ruszać dalej. Jakimiś ulicami osiedlowymi trafiliśmy na drogę główną do Oleśnicy...Tam zastał nas remont drogi, ale na pierwszym odcinku dostaliśmy zielone światło, także na Zawonię.

no to jazda..! © completny


Potem jednak jak na złość gdy zjeżdżaliśmy z dobrą prędkością to akurat pokazało się czerwone :/ Mimo wszystko fajne tereny są koło tej Trzebnicy. Takie zawijasy i mini-serpentyny że prawie jak w górach niekiedy. No i te fajne widoczki.

remont - dobra rzecz © completny


Będąc poza obszarem remontowanym, przejeżdżaliśmy przez taką jedną ciekawą miejscowość...

tylko dać Francuzowi do przeczytania ;) © completny


Tuż za Zawonią na jednej z górek roztaczał się piękny widok na Oleśnicę. Trochę kusiły te wieżyczki kościołów widziane z daleka, ale my mieliśmy jechać na Twardą. W Ludgierzowicach jeszcze zrobiliśmy mały postój, bo górki były wymagające...

kościółek w Łuczynie © completny


W Łuczynie odbiliśmy na lewo do Sadkowa, a następnie polnymi drogami na skróty do Bartkowa. Tam już prosto lasem do skrzyżowania. Na skrzyżowaniu w lewo i jeszcze jakieś 6-7 km do Grabowna. Droga monotonna, zero aut i ten las taki jeszcze jesienny ;/ Ale jakoś wbiliśmy na PKP w Grabowie, które ma świetne połączenie nomen omen. Z tamtejszej stacji można się dostać do Warszawy, Wrocławia i Poznania bezpośrednio! Także wg mnie ładnie im się pofarciło we wiosce.

PKP Grabowno Wielkie © completny


Tam zjedliśmy nasze ostatnie bułeczki uszykowane przez moją mamę no i Krystian pogadał przez telefon a ja ruszyłem pofotografować stację. Stały przy jednym z peronów puste wagony. Zajrzałem sobie do nich jako że nigdy nie łaziłem po takich rzeczach ;) Oczywiście nie mogło być inaczej - w opuszczonym budynku stacji mieszkała nie jedna rodzinka. Ale dobrze że tak jest bo jakby to miało się sypać albo mieliby je rozbierać to niech sobie te rodziny w tych budynkach zamieszkują :]

w każdym starym dworcu ktoś mieszka :) © completny


Pojechaliśmy już prosto na Twardogórę. Jeszcze tylko kościółek w centrum wioski i już zaraz byliśmy na Ulicy Wrocławskiej w Twardogórze.

obiekt sakralny w Grabownie Wlk. © completny


Grzebią się z tym rondem wg mnie. Jakby zatrudnili więcej osób to by już dawno było po kłopocie, ale nie moje miasto - nie moja sprawa.

twardogórskie rondo ciągle w budowie... © completny


Chwila odpoczynku na rynku. Coś tam przekąsiliśmy i jak zwykle ponabijaliśmy się trochę z tamtejszych ludzi :D Jak to zawsze. No ale cóż. Czas gonił, a my mieliśmy z Krychą od kilku kilometrów takiego muła energetyczno-psychicznego że wszystko było wokół nas jakieś takie spowolnione. Doszliśmy do tego wniosku wspólnie więc może jakieś ciśnienie nam zaszkodziło albo nie wiem co jeszcze...

zjazd na bagażnikach z niemałym mułem... © completny


Mi osobiście nie chciało się już tam szybko jechać. Popedałowałem tylko tak żeby było i jakoś znalazłem się w domu. Celem wycieczki był powrót do domu. Udał się. Tereny ciekawe, nowe miejsca odkryte że już o drogach nie wspomnę...Tylko ten muł pod koniec jakoś trochę zepsuł wyprawę, ale żałować nie żałuję ;) Żegnaj Trzebnico do przyszłego roku, bo już na razie nie mam potrzeby tam jechać...

Dane wycieczki:
Km:87.20Km teren:3.00 Czas:04:42km/h:18.55
Pr. maks.:59.30Temperatura:16.0 Podjazdy:510mRower:Giant

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl