ETAP III : Nieudany powrót
Piątek, 22 kwietnia 2011
Wczoraj bardzo udany wyjazd + ciekawy mecz. Dzisiaj miał być powrót do domu. Miał być...Zakładałem że skoro mam tak dużo czasu na powrót to wrócę przez Jelcz-Laskowice żeby było ciekawiej. Ojciec namówił mnie żebym Wrocław ukończył na Wyspie Opatowickiej, a ja chciałem normalnie przez Sępolno. Puściłem się jednak za podpowiedzią taty i udałem się kanałami w kierunku miejscowości Trestno. Dojechałem Grabiszyńską w skwarze aż do Piłsudskiego no i dalej już ulicą Traugutta. Później skręt w lewo na ulice "Na Niskich Łąkach", a dalej już przez te całe Opatowice. Dojechałem do Trestna. Następnie w kierunku Blizanowic gdzie miałem przebyć Odrę i dojechać do miejscowości Łany gdzie dalej już drogą wojewódzką do Jelcza. Na jednym z wałów za Trestnem dostrzegłem Pana odpoczywającego z rowerem. Podjechałem i zapytałem o ten most. On mnie zagiął. Powiedział że ta mapa jest chyba zła, bo on tu mieszka na Sępolnie i jeździ tu często i żadnego mostu tu nie widział. W oddali było widać białe pylony, ale ów Pan wyjaśnił mi że to nowy most w budowie, który połączy Siechnice z Łanami w 2013 roku :/ A więc trochę dałem ciała. A właściwie mapa dała. Pogoda była nie zbyt miła. Miałem pod wiatr, a Słońce świeciło prosto w twarz, temperatura godna wczesnego lata. Miałem ochotę położyć się koło tego Pana na polanie i nie ruszać się ze Słońca. Tylko się opalać...Przegadałem z tym Panem jakieś 50 minut na tym wale mimo iż już byłem spóźniony. Ogólnie to koleś jest cięty na piłkarzy, lubi boks i motory. Resztę rozmowy zachowam dla siebie. Spoko koleś i tyle ;D Kazał mi jechać na Siechnice i tam przebić się przez budowę do Kotowic. Udałem się do Blizanowic. Tam stróż pilnujący budowy nie chciał mnie puścić, ale zgodził się abym pojechał do Siechnic wzdłuż wału. Tam też zjadłem swój zapas jedzenia. No i zaczęła się budowa obok mnie...



Przejechałem przez most i dotarłem na koniec budowy. Dojechałem do mostu kolejowego skąd było chyba jakieś 2 km do centrum Siechnic. Jeden Pan-Robotnik wskazał mi drogę skrótową do Kotowic. Pojechałem wzdłuż torów troszkę lasem troszkę na skraju lasu. Spotkałem też 2 dziewczyny fotografki dosyć rozchichotane. W między czasie coś mnie zaniepokoiło. Jadąc przez te kamienie wielkie czułem że to może się bardzo źle skończyć dla moich opon. Pod koniec drogi leśnej do Kotowic poczułem jakby zaczęło schodzić mi powietrze, ale myślałem że to może sakwy sprawiają takie wrażenie. Wyjechałem z lasu i na asfalcie wrażenie się pogłębiało. Stanąłem w "centrum" Kotowic sprawdzić mapę no i by to ch*j. GUMA! :/ Pół opony już nie było. Podjechałem do sklepu na resztce powietrza, kupiłem coś do picia i jedzenia no i zabrałem się za pompowanie dętki. Nie chciało mi się za diabła jej zmieniać. Także udałem się kolejnym skrótem, którzy wskazali mi mieszkańcy i drogą leśną przez kilka kilometrów męki na flaku dotarłem do pamiętnej śluzy w Ratowicach. Tutaj też pamiątkowa fotka w długich włosach ;)

I jeszcze całokształt ogarnąłem na fotce i chciałem czym prędzej dostać się do Jelcza. Będąc już na przedmieściach musiałem się zatrzymać i dopompować choć trochę, bo nie dało się jechać.


Pompnąłem, ale już za 500 m spostrzegłem fajną drogę koło jezdni z ławeczką i zieloną trawką. Tam też zdecydowałem się doprowadzić stan agonalny roweru do końca. Zmieniłem dętkę. Troszkę mi to zajęło, a godzina była już 17 mimo iż w samo południe wyjechałem z domu!


Dętka naprawiona - chociaż tyle. W tym momencie zdecydowałem że powrót do Sycowa nie ma sensu. Byłem zmęczony, brudny i zły! Pojechałem na PKP.

Miałem chrapkę na tablicę z płozą, ale dałem radę się powstrzymać :D

Pociąg pusty, bo i trasa użytkowania dziwna no i Wielki Piątek dzisiaj. Jakoś smutny ten dzień i dla mnie się zrobił. Przejechałem pociągiem przez te słynne mosty czernickie - oczywiście pociągowe.


No i w końcu przejechałem koło stacji Wrocław Brochów za dnia. Byłem pod wrażeniem. Bardzo duży tabor kolejowy. Jak się później dowiedziałem, znajduję się tam jedno z największych składowisk wagonów w Polsce. Nawet się zdziwiłem na korzyść.

Dojechałem z PKP do domciu no zabrałem tylko mała sakwę na kierownicę, bo myślałem że zdążę jeszcze na Busa do Sycowa. Jednak autobus 122 jedzie na około no i 5 minut mi zabrakło, a z kolei nie chciało mi się czekać na PKS aż 1,5 h więc poszedłem na pizzę koło Arkad, bo byłem cholernie głodny no i już zaraz spod Renomy do domu. Jednak do domu pojechałem na drugi dzień z rana bez roweru. Wycieczka była ogromnie nieudana choć czy można jakąś wycieczkę nazwać nieudaną? Może i tak. Była nieudana, ale na pewno była mi potrzebna. Nauczyłem się kilku rzeczy i wyciągnąłem wnioski. Przynajmniej + 2 do doświadczenia ;)
11 miesięcy temu - non-stop w radiu ;)

tak się dzisiaj buduje w Polsce mosty...© pape93

Siechnice - Łany (przeprawa przez Odrę)© pape93

pracowali aż się kurzyło...© pape93
Przejechałem przez most i dotarłem na koniec budowy. Dojechałem do mostu kolejowego skąd było chyba jakieś 2 km do centrum Siechnic. Jeden Pan-Robotnik wskazał mi drogę skrótową do Kotowic. Pojechałem wzdłuż torów troszkę lasem troszkę na skraju lasu. Spotkałem też 2 dziewczyny fotografki dosyć rozchichotane. W między czasie coś mnie zaniepokoiło. Jadąc przez te kamienie wielkie czułem że to może się bardzo źle skończyć dla moich opon. Pod koniec drogi leśnej do Kotowic poczułem jakby zaczęło schodzić mi powietrze, ale myślałem że to może sakwy sprawiają takie wrażenie. Wyjechałem z lasu i na asfalcie wrażenie się pogłębiało. Stanąłem w "centrum" Kotowic sprawdzić mapę no i by to ch*j. GUMA! :/ Pół opony już nie było. Podjechałem do sklepu na resztce powietrza, kupiłem coś do picia i jedzenia no i zabrałem się za pompowanie dętki. Nie chciało mi się za diabła jej zmieniać. Także udałem się kolejnym skrótem, którzy wskazali mi mieszkańcy i drogą leśną przez kilka kilometrów męki na flaku dotarłem do pamiętnej śluzy w Ratowicach. Tutaj też pamiątkowa fotka w długich włosach ;)

fryzjer wzywa ;)© pape93
I jeszcze całokształt ogarnąłem na fotce i chciałem czym prędzej dostać się do Jelcza. Będąc już na przedmieściach musiałem się zatrzymać i dopompować choć trochę, bo nie dało się jechać.

na śluzie w Ratowicach© pape93

i jeszcze widok z drugiej strony Odry© pape93
Pompnąłem, ale już za 500 m spostrzegłem fajną drogę koło jezdni z ławeczką i zieloną trawką. Tam też zdecydowałem się doprowadzić stan agonalny roweru do końca. Zmieniłem dętkę. Troszkę mi to zajęło, a godzina była już 17 mimo iż w samo południe wyjechałem z domu!

11 miesięcy bez gumy to przeszłość :/© pape93

taka mała że ledwo zauważalna© pape93
Dętka naprawiona - chociaż tyle. W tym momencie zdecydowałem że powrót do Sycowa nie ma sensu. Byłem zmęczony, brudny i zły! Pojechałem na PKP.

chociaż pociąg do Wrocławia na mnie czekał...© pape93
Miałem chrapkę na tablicę z płozą, ale dałem radę się powstrzymać :D

PKP Jelcz-Laskowice© pape93
Pociąg pusty, bo i trasa użytkowania dziwna no i Wielki Piątek dzisiaj. Jakoś smutny ten dzień i dla mnie się zrobił. Przejechałem pociągiem przez te słynne mosty czernickie - oczywiście pociągowe.

Czernica Wrocławska - wiadukt kolejowy nad Odrą© pape93

ujęcie z drugiej strony wiaduktu© pape93
No i w końcu przejechałem koło stacji Wrocław Brochów za dnia. Byłem pod wrażeniem. Bardzo duży tabor kolejowy. Jak się później dowiedziałem, znajduję się tam jedno z największych składowisk wagonów w Polsce. Nawet się zdziwiłem na korzyść.

całe zagłębie kolejowe Wrocławia© pape93
Dojechałem z PKP do domciu no zabrałem tylko mała sakwę na kierownicę, bo myślałem że zdążę jeszcze na Busa do Sycowa. Jednak autobus 122 jedzie na około no i 5 minut mi zabrakło, a z kolei nie chciało mi się czekać na PKS aż 1,5 h więc poszedłem na pizzę koło Arkad, bo byłem cholernie głodny no i już zaraz spod Renomy do domu. Jednak do domu pojechałem na drugi dzień z rana bez roweru. Wycieczka była ogromnie nieudana choć czy można jakąś wycieczkę nazwać nieudaną? Może i tak. Była nieudana, ale na pewno była mi potrzebna. Nauczyłem się kilku rzeczy i wyciągnąłem wnioski. Przynajmniej + 2 do doświadczenia ;)
11 miesięcy temu - non-stop w radiu ;)
Dane wycieczki:
Km: | 50.20 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:34 | km/h: | 14.07 | ||
Pr. maks.: | 42.51 | Temperatura: | 22.0 | Podjazdy: | 20m | Rower: |
Komentarze
W końcu to gumsko Cię dorwało ;p
Dziurki to Ci powiem, nie widzę żadnej, ale wierzę na słowo :) kaeres123 - 16:25 wtorek, 26 kwietnia 2011 | linkuj
Dziurki to Ci powiem, nie widzę żadnej, ale wierzę na słowo :) kaeres123 - 16:25 wtorek, 26 kwietnia 2011 | linkuj
Oj, oj, nie wytrzymam!! Moje dawne okolice jeszcze bliżej. Mosty kolejowe na Odrze w kierunku Jelcza-Laskowic miałam objeżdżone dokumentnie, pociągami z rowerem także. Łezka się w oku kręci...
Vampire - 20:15 niedziela, 24 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!