Pod presją i z niedosytem
Poniedziałek, 30 maja 2011
Tym razem bez aparatu. Mama zabrała do stolicy. Plan był prosty. Mam do zrobienia 190 km w 2 dni, aby zdobyć 1000 km w maju. Im więcej zrobię dzisiaj to jutro będzie łatwiej. Postanowiłem puścić się na Twardogórę, ale tym razem tą najcięższą z pozoru trasą. Przez Golę Wielką pod górkę, ale spokojnie dąłem radę :) Nic strasznego. Odpoczynek i na Chełstówek. Tam podjechałem do Nadleśnictwa gdzie była wieża widokowa. Jak to człowiek jeszcze mało wie o okolicy :/ Wysoka na jakieś 30 m, ale zbudowana z pierścieni betonowych, a na górze zwykła siateczka. Dziękuję za takie zwiedzanie :D A i z tego Chełstówka fenomenalny widok w kierunku Milicza. Widok z 270 m na 120 m musi być efektowny :)
Puściłem się teraz w kierunku Ostrowiny. Droga dziurawa jak ser więc za szybko nie jechałem. Sam ośrodek leczniczy wygląda jak piękny zamek, ale ja go nie poznaje z pamięci z 2002 roku :/ Przejechałem przez całą wieś i odbiłem na DK 25. Bardzo duży, przytłaczający ruch, choć niekiedy było na prawdę fajnie i cichutko. Starałem się szybko skończyć ten odcinek i dojechałem do Oleśnicy. Tam na PKP Oleśnica Rataje, potem pod Bramą zjadłem i wypiłem co trzeba, a następnie przez rynek na ulicę Wieluńską w kierunku Wabienic. Po drodze musiałem się wylać. Po jakimś czasie dojechałem do Stroni, gdzie polną drogą udałem się w 3 km skrót do Poniatowic. Mijałem Marlenę, ale 2 razy zaspała i nie pogadali :D Z Poniatowic znowu nie przejeżdżaną do tej pory drogą na Gaszowice, a stamtąd do Stradomii. Tam powinienem jechać już prosto, ale że miałem trochę sił i chciałem nadrobić kilometrów to skręciłem w prawo na Dziadową Kłodę i tam już prosto na Syców, bo robiło się coraz ciemniej :) "Pod presją i z niedosytem" - to prawda. To nie był typowy wyjazd. Jechałem bez aparatu, a w dodatku musiałem walczyć o jak największą ilość kilometrów. Nie lubię tak jeździć :(
Puściłem się teraz w kierunku Ostrowiny. Droga dziurawa jak ser więc za szybko nie jechałem. Sam ośrodek leczniczy wygląda jak piękny zamek, ale ja go nie poznaje z pamięci z 2002 roku :/ Przejechałem przez całą wieś i odbiłem na DK 25. Bardzo duży, przytłaczający ruch, choć niekiedy było na prawdę fajnie i cichutko. Starałem się szybko skończyć ten odcinek i dojechałem do Oleśnicy. Tam na PKP Oleśnica Rataje, potem pod Bramą zjadłem i wypiłem co trzeba, a następnie przez rynek na ulicę Wieluńską w kierunku Wabienic. Po drodze musiałem się wylać. Po jakimś czasie dojechałem do Stroni, gdzie polną drogą udałem się w 3 km skrót do Poniatowic. Mijałem Marlenę, ale 2 razy zaspała i nie pogadali :D Z Poniatowic znowu nie przejeżdżaną do tej pory drogą na Gaszowice, a stamtąd do Stradomii. Tam powinienem jechać już prosto, ale że miałem trochę sił i chciałem nadrobić kilometrów to skręciłem w prawo na Dziadową Kłodę i tam już prosto na Syców, bo robiło się coraz ciemniej :) "Pod presją i z niedosytem" - to prawda. To nie był typowy wyjazd. Jechałem bez aparatu, a w dodatku musiałem walczyć o jak największą ilość kilometrów. Nie lubię tak jeździć :(
Dane wycieczki:
Km: | 91.84 | Km teren: | 6.40 | Czas: | 03:59 | km/h: | 23.06 | ||
Pr. maks.: | 51.41 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 340m | Rower: | Giant |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!