Walka z kilometrami, zmęczeniem, głodem, BURZĄ !
Wtorek, 31 maja 2011
Cel był prosty: 1000 km w maju! Brakowało mi 94 km. Musiałem tego dokonać. Zbierałem się bardzo długo. Leń mnie zaciągał do łóżka, ale ja się nie dałem i o 16:30 wyruszyłem w kierunku Międzyborza. Dzisiaj liczył się tylko dystans i nic więcej. Raz, dwa i w Międzyborzu. Potem główną DK 25 do Chojnika. Miałem z wiatrem, a więc było miło. Tam odbiłem w lewo na Kałkowskie. W tamtej miejscowości chciałem zobaczyć jak wygląda droga rowerowa do Czarnegolasu. Jechałem takim piachem przez las około 7 km że się w głowie nie mieści. Czasami to ciężko było prowadzić nawet rower, z co dopiero na nim jechać. Podjechałem na cmentarz w Czarnymlesie, a potem już drogą wojewódzką na Szklarki. Mała przerwa w Myślniewskiej. Droga nudna i jeszcze z silnym, bocznym wiatrem :/ W Ostrzeszowie nawet nie wjeżdżałem do centrum. Osiedlami wyjechałem w Rojowie. Upał był niemiłosierny. Duchota też bardzo doskwierała. Pojechałem w kierunku Kobylej Góry. Tam na górce zrobiłem sobie odpoczynek, oblałem się wodą, bo już nie dało radę jechać. Cały byłem mokry od potu. Miałem chęć wskoczyć do wody w Kobyłce, ale nawet tam nie zajechałem. Brakło by mi 20 km do upragnionego tysiąca, a więc skręciłem na Marcinki a stamtąd na Kępno przez Czermin. Bardzo fajna droga i trasa. Muszę jeszcze kiedyś tam jechać, bo fajne górki, widoczki i nawierzchnia też ujdzie :) Będąc w Osinach wiedziałem że jak dojadę do Kępna i wrócę to zaliczę 1000 km w maju. Ale co ja widzę? Od Wieruszowa idzie do Kępna potężna, czarna jak najgorszy Murzyn i wściekła jak najzuchwalszy byk - chmura burzowa!!! Błyskało się że masakra, byłem już trochę zesrany bo była godzina 20:10 a ja praktycznie w Kępnie tuż przed ulewą :/ jeden bardzo fajny kolega około 20 lat na Meridzie wskazał mi skrót do DK 8. Po małych mordęgach piaskowych wyjechałem w Chojęcinie :) Byłem tak wyczerpany, bo nie piłem od 30 km wody a od 40 km nic nie jadłem, że myślałem że padnę :/ Burza jednak dała mi speeda :D Zakładałem że jakoś dojadę 20 km/h do Sycowa i o 22 będę w domku, a tu zapylałem jak popieprzony :D Średnia z Chojęcina do Sycowa to jakieś 29 km/h ;) Coś niemożliwego. Po tylu kilometrach nigdy w życiu bym nie przypuścił że tyle dam radę wyciągnąć. To tylko pokazuje że wszystko jest możliwe tylko człowiek zbyt często marudzi i nie docenia samego siebie ;) Chmura nabierała na sile. Było czarno jak nigdy dotąd nie widziałem podczas burzy. Do tego powoli zachodziło Słońce. Właśnie - na Zachodzie Zachód Słońca, a na Wschodzie czarna chmura :D Kurde! Mistrzostwo. Ale dojechałem, byłem szybszy. Przeprowadziłem kapitalną walkę z happyendem. Zapamiętam tą wycieczkę na bardzo, bardzo długi czas. Jedna z najlepszych w moim życiu. Zrobiłem to co chciałem, a okoliczności w jakich tego dokonałem dodały tylko temu cudownej dramaturgii...
Dane wycieczki:
Km: | 94.83 | Km teren: | 8.30 | Czas: | 04:10 | km/h: | 22.76 | ||
Pr. maks.: | 48.03 | Temperatura: | 31.0 | Podjazdy: | 300m | Rower: | Giant |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!