Wieczór z Dolnym Śląskiem
Sobota, 25 czerwca 2011
Po 2 dniach nudnego życia w Sycowie w końcu postanowiłem zmienić środowisko i wybrać się do "wielkiego świata". Pociąg z Oleśnicy miałem o 20:09, a więc spakowałem co mogłem i jeszcze zdążyłem się wykąpać, co chyba nie było najlepszym rozwiązaniem. Wyjechałem z domu o 19:00. Miałem lekko ponad godzinę na pokonanie 25 km. Początkowo źle się czułem, bo miałem pod wiatr, bagaż był ciężki, a ja ledwo spod prysznica wyszedłem. Wiało we mnie i czułem jak zaczyna mnie boleć gardło, ale jak się później okazało, nie było to nic groźnego. Najgorzej aura mi dopiekła na wysokości Zalewu w Stradomii, gdzie wiatr zaciągał najmocniej, ja jechałem pośród lasów krajową "8", a Słońce zaszło za chmury. Było mi zimno...
Od Poniatowic wiatr jednak ustał o połowę jak wskazywało NewMeteo i jechało się lepiej, zwłaszcza że dodatkowo Słonko uraczyło mnie swoją obecnością. No i tak wioska za wioską aż dojechałem do tej Oleśnicy mając średnią bardzo przyzwoitą 24,5 km/h, jednocześnie jadąc lekko ponad godzinę. Przejechałem przez rynek i już najprostszą znaną mi drogą na Dworzec PKP. Przeszedłem przejściem podziemnym na peron 3 i po 8 minutach zajechał skład.
Załadowałem się na tył pociągu. Ze mną siedział tylko jakiś dziwny koleś. Ustawiłem rower równolegle do jazdy i trzymałem nogą, aby się nie wywrócił. Wyciągnąłem MP3 i po 20 minutach oczekiwania na konduktora zacząłem kombinować. Wiadomym mi było że pociąg jedzie aż z Częstochowy, a ludzi w pociągu już niewiele, a więc możliwe że konduktorowi się nie chce przejść całą długość pociągu, aby skasować może ze 3 osoby. W takim wypadku mając wizję darmowego przejazdu wysiadłem trochę przedwcześnie, bo już za Psim Polem tj. na stacji Wrocław Sołtysowice. Przypuszczam, że jak bym pojechał do Dworca Głównego to też by mi się udało za darmo, ale wolałem się przejechać jeszcze ze Wschodu na Zachód Wrocławia :)

Tradycyjnie dziurawymi chodnikami z kostki na ulicy Kochanowskiego dotarłem do Grunwaldzkiego. Za Pasażem odbiłem na Ostrów Tumski. Stamtąd już miałem jechać w kierunku Galerii Dominikańskiej, ale usłyszałem jakiś głośny dźwięk, jakby koncert. Rzeczywiście podjechałem na Wyspę Słodową, gdzie odbywał się koncert 3-dniowy pod nazwą Noc Świętojańska. Masa studentów i masa alkoholu. Ledwo się przez to wszytko przebiłem i jakoś dotarłem pod Uniwersytet, gdzie kanałami, a ściślej mówiąc remontowaną drogą, dotarłem na rynek.


Z rynku już prosto przez Plac JPII na ulicę Legnicką i standardową drogą na New Dwór. Już trochę się śpieszyłem, bo było już po 22. W domu byłem jakoś o 22:30. Wyszło niemal 45 km, więc nawet się najeździłem. Średnia spadła diametralnie od Oleśnicy, głównie na odcinku Korona-Pasaż.
Od Poniatowic wiatr jednak ustał o połowę jak wskazywało NewMeteo i jechało się lepiej, zwłaszcza że dodatkowo Słonko uraczyło mnie swoją obecnością. No i tak wioska za wioską aż dojechałem do tej Oleśnicy mając średnią bardzo przyzwoitą 24,5 km/h, jednocześnie jadąc lekko ponad godzinę. Przejechałem przez rynek i już najprostszą znaną mi drogą na Dworzec PKP. Przeszedłem przejściem podziemnym na peron 3 i po 8 minutach zajechał skład.
Załadowałem się na tył pociągu. Ze mną siedział tylko jakiś dziwny koleś. Ustawiłem rower równolegle do jazdy i trzymałem nogą, aby się nie wywrócił. Wyciągnąłem MP3 i po 20 minutach oczekiwania na konduktora zacząłem kombinować. Wiadomym mi było że pociąg jedzie aż z Częstochowy, a ludzi w pociągu już niewiele, a więc możliwe że konduktorowi się nie chce przejść całą długość pociągu, aby skasować może ze 3 osoby. W takim wypadku mając wizję darmowego przejazdu wysiadłem trochę przedwcześnie, bo już za Psim Polem tj. na stacji Wrocław Sołtysowice. Przypuszczam, że jak bym pojechał do Dworca Głównego to też by mi się udało za darmo, ale wolałem się przejechać jeszcze ze Wschodu na Zachód Wrocławia :)

Na tyłach C.H.Korona rozpocząłem wrocławską jazdę© pape93
Tradycyjnie dziurawymi chodnikami z kostki na ulicy Kochanowskiego dotarłem do Grunwaldzkiego. Za Pasażem odbiłem na Ostrów Tumski. Stamtąd już miałem jechać w kierunku Galerii Dominikańskiej, ale usłyszałem jakiś głośny dźwięk, jakby koncert. Rzeczywiście podjechałem na Wyspę Słodową, gdzie odbywał się koncert 3-dniowy pod nazwą Noc Świętojańska. Masa studentów i masa alkoholu. Ledwo się przez to wszytko przebiłem i jakoś dotarłem pod Uniwersytet, gdzie kanałami, a ściślej mówiąc remontowaną drogą, dotarłem na rynek.

przejazd z Grunwaldzkiego przez Ostrów Tumski© pape93

Orkiestra na Rynku© pape93
Z rynku już prosto przez Plac JPII na ulicę Legnicką i standardową drogą na New Dwór. Już trochę się śpieszyłem, bo było już po 22. W domu byłem jakoś o 22:30. Wyszło niemal 45 km, więc nawet się najeździłem. Średnia spadła diametralnie od Oleśnicy, głównie na odcinku Korona-Pasaż.
Dane wycieczki:
Km: | 44.75 | Km teren: | 2.30 | Czas: | 02:20 | km/h: | 19.18 | ||
Pr. maks.: | 36.72 | Temperatura: | 18.0 | Podjazdy: | 50m | Rower: | Giant |
Komentarze
No tak,kolega wozi się za free a potem Przewozy Regionalne mają zadłużenie(he he).
Ale czego to się nie robi będąc młodym....... VSV83 - 05:58 wtorek, 5 lipca 2011 | linkuj
Ale czego to się nie robi będąc młodym....... VSV83 - 05:58 wtorek, 5 lipca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!