Ostatni raz przed Wa-wą...
Piątek, 8 lipca 2011
Dzisiaj sobie postanowiłem o 18 wyjechać po raz ostatni rowerkiem w trasę, zanim ruszę do Warszawy. Ubrany byłem bardzo nie-kolarsko :/ Spodenki bawełniane, prawie do kolan i zwykła koszulka z grubego materiału. Miałem tylko pokręcić się po Sycowie i ewentualnie zajrzeć co z tą Biedronką. Oczywiście wyszedłem poza ramy określone w planach i wyszło dość sporo kilometrów, ale po kolei :)
Najpierw podjechałem na cmentarz, bo jestem tam niesamowicie rzadko. Potem przez osiedle Kaliska pod Biedronkę. Widziałem, że już tam coś rozkładają po półkach, a więc lada moment powinni otwierać.

Z Biedronki pojechałem do Pisarzowic. Tam skręciłem do Lasów Bałdowickich, ale po pierwszych kilkuset metrach musiałem się wrócić, bo zaczął się grząski piasek oraz wściekłe i natarczywe muchy! :/ Ile ja się tam nie nawyzywałem...Latają jakieś gówna koło pola i wszystkie do mej twarzy..WRR!!! W cholerę z nimi. Nic im nie robię, a one mi na policzku siadają albo na włosach, no niech by je szlag jasny, ale dobra wróciłem się na szosę i już było normalnie. Dojechałem wolniutko do Mąkoszyc, gdyż spodenki były niewygodne do jazdy, a w dodatku tyłek mnie bolał po wczorajszych 90 km bez gąbki :/ Z Mąkoszyc już na Marcinki trochę pod górkę. Jedyne co zapamiętałem do pewien rolnik jadący swoim traktorem drogą, a przed nim biegnący jego pies :) Fajnie to wyglądało - widać bardzo przywiązany pies do właściciela skoro nawet na żniwach mu towarzyszy ;) W Marcinkach ujrzałem coś fajnego i bardzo pozytywnego! Nowa droga. Jechałem tutaj jakiś miesiąc temu i jeszcze nic nie było, robili jeden pas, a tutaj taka frajda z jazdy. Póki co dopiero połowa trasy do Słupii, ale to zawsze coś. Na prawdę takie drogi powinny być wszędzie. Oprócz lekkich pozostałości żwiru to jechało się "miodzio" :)




Zajechałem do Słupii, a potem prosto na Perzów. Pojechałem na chwilkę zobaczyć co tam piszczy na Orliku. Grali tam chłopacy 23 letni. Takie męskie spotkanie na sportowo jakich to wiele już widziałem. Miałem wielką ochotę, aby pograć no ale cóż. Z rowerem? bez stroju? Trudno, może rudy coś wymyśli, bo już mnie nosi jak piłkę widzę ;) Potem miałem pod wiatr, ale wróciłem do Sycowa tradycyjną drogą. Przejechałem jeszcze przez park i już do domu.

Jutro natomiast jadę do tej całej Stolicy Polski. Wizja podróży autobusem przez 6 godzin mi się nie uśmiecha, ale cóż poradzić. Odbiję to sobie i wrócę pociągiem za parę dni :) A teraz żegnaj Giancie...
Najpierw podjechałem na cmentarz, bo jestem tam niesamowicie rzadko. Potem przez osiedle Kaliska pod Biedronkę. Widziałem, że już tam coś rozkładają po półkach, a więc lada moment powinni otwierać.

Nowa Biedronka już niemal gotowa...© pape93
Z Biedronki pojechałem do Pisarzowic. Tam skręciłem do Lasów Bałdowickich, ale po pierwszych kilkuset metrach musiałem się wrócić, bo zaczął się grząski piasek oraz wściekłe i natarczywe muchy! :/ Ile ja się tam nie nawyzywałem...Latają jakieś gówna koło pola i wszystkie do mej twarzy..WRR!!! W cholerę z nimi. Nic im nie robię, a one mi na policzku siadają albo na włosach, no niech by je szlag jasny, ale dobra wróciłem się na szosę i już było normalnie. Dojechałem wolniutko do Mąkoszyc, gdyż spodenki były niewygodne do jazdy, a w dodatku tyłek mnie bolał po wczorajszych 90 km bez gąbki :/ Z Mąkoszyc już na Marcinki trochę pod górkę. Jedyne co zapamiętałem do pewien rolnik jadący swoim traktorem drogą, a przed nim biegnący jego pies :) Fajnie to wyglądało - widać bardzo przywiązany pies do właściciela skoro nawet na żniwach mu towarzyszy ;) W Marcinkach ujrzałem coś fajnego i bardzo pozytywnego! Nowa droga. Jechałem tutaj jakiś miesiąc temu i jeszcze nic nie było, robili jeden pas, a tutaj taka frajda z jazdy. Póki co dopiero połowa trasy do Słupii, ale to zawsze coś. Na prawdę takie drogi powinny być wszędzie. Oprócz lekkich pozostałości żwiru to jechało się "miodzio" :)

jeszcze cieplutka smoła...© pape93

oddany do użytku nowiusieńki asfalt w Marcinkach© pape93

jedzie się teraz niczym po lotnisku :)© pape93

4 km zrobione, czas na drugie tyle :P© pape93
Zajechałem do Słupii, a potem prosto na Perzów. Pojechałem na chwilkę zobaczyć co tam piszczy na Orliku. Grali tam chłopacy 23 letni. Takie męskie spotkanie na sportowo jakich to wiele już widziałem. Miałem wielką ochotę, aby pograć no ale cóż. Z rowerem? bez stroju? Trudno, może rudy coś wymyśli, bo już mnie nosi jak piłkę widzę ;) Potem miałem pod wiatr, ale wróciłem do Sycowa tradycyjną drogą. Przejechałem jeszcze przez park i już do domu.

prace rewitalizacyjne w sycowskim parku© pape93
Jutro natomiast jadę do tej całej Stolicy Polski. Wizja podróży autobusem przez 6 godzin mi się nie uśmiecha, ale cóż poradzić. Odbiję to sobie i wrócę pociągiem za parę dni :) A teraz żegnaj Giancie...
Dane wycieczki:
Km: | 35.15 | Km teren: | 4.70 | Czas: | 01:56 | km/h: | 18.18 | ||
Pr. maks.: | 40.03 | Temperatura: | 24.0 | Podjazdy: | 110m | Rower: | Giant |
Komentarze
A ja Stolicę mam tylko jakieś 1.5-2 godziny drogi autem, czy busem nieco dłużej :)
taka nowa jezdnia to raj dla rowerzystów, tym bardziej, jeśli jest mało używana :D uluru - 11:38 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
taka nowa jezdnia to raj dla rowerzystów, tym bardziej, jeśli jest mało używana :D uluru - 11:38 środa, 13 lipca 2011 | linkuj
O,jak autobusem,to odwiedzi pan moje miasto,naprzeciw dworca PKS jest PKP więc sobie obejrzyj.
VSV83 - 08:49 sobota, 9 lipca 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!