<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Morze Bałtyckie #8 (Poznań wart poznania)


Wtorek, 2 sierpnia 2011


A więc to był wtorek. Smacznie sobie spałem i tylko na chwilę się ocknąłem słysząc jak Anka wychodzi do pracy o 8 rano. Ja wstałem chyba o 9:30. Poszedłem się wykąpać, potem zakupy w Lewiatanie obok i jak wróciłem to...15 minut siłowałem się z drzwiami! Klucz nie chciał otworzyć i maksymalnie się wkurzyłem. Chciałem już dzwonić do Anki czy to tak zawsze się zacina, ale ryzykując złamanie klucza jakoś wyparłem opór drzwi i zjadłem dobre śniadanie czyli standardowo jogurcik po raz 7 :P Potem zostawiłem krótki liścik na biurku i w zamian za jajecznicę dnia poprzedniego, pozmywałem cały zlew naczyń :)

plac Łazarza - wtorkowy poranek © completny


Wyruszyłem z kluczami od mieszkania w poszukiwaniu ulicy Marcelińskiej, gdzie pracowała od rana koleżanka Michała. Po drodze na ulicy Stysia zaskoczyło mnie takie piękne zjawisko architektoniczne - cudowna kamienica.

cudowna kamienica na ulicy Stysia © completny


Dojechałem do Marcelińskiej i zadzwoniłem do Anki. Oddałem jej klucze, podziękowałem za gościnę no i się pożegnaliśmy. Jakieś 300 m dalej było już widać stadion Lecha toteż szybko tam podjechałem. Oczywiście coś tam remontowali, bo miała być jakaś impreza (chyba X-fighters) i wokół poprawiali schody itp. Nie wszedłem na trybuny, ale nawet sklep był nieczynny tego dnia. Jak zwykle pech, no ale co zrobić...Z wierchu z kolei Stadion muszę przyznać że ładny mimo że Lecha :P

kolejna z aren na Euro - już wszystkie widzialem © completny


Od stadionu bez mapy musiałem dostać się do centrum. Tam już pamiętałem jak jechać na Maltę i dalej przez Rynek wrócić się na PKP, ale póki co jakimiś ulicami Jugosławiańskimi musiałem znaleźć dobrą drogę. Po drodze na każdym osiedlu większym była wypisana nazwa na jednym z bloków. Ciekawie to się prezentowało...

każde nazwa osiedla wypisana jest na którymś z bloków © completny


No i po dziesiątkach ulic i skrzyżowań dotarłem do Starego Browaru, a tam już wiedziałem jak jechać.

Stare Piwo? © completny


Po lewej stronie Browaru te budynki biznesowe...

zielone pluca ekonomi poznańskiej © completny


Teraz kierowałem się na Maltę. Przejeżdżałem obok Multikina i Warty...

skoku Warta? © completny


I tak dotarłem do Ronda Rataje :) Tutaj podjechałem "do środka" aby zrobić zdjęcie. Dużo tych autobusów tam zielono-żółtych...

moje ulubione rondo ;) © completny


Z Ronda już miałem przysłowiowy rzut kamieniem do Jeziora. Byłem tam w 2006 roku z Michałem tylko raz, a wszystko poznawałem, nawet trasę jak tam się powinno dotrzeć...Tutaj widać piękną galerię, której wtedy jeszcze nie było.

Galeria Malta © completny


Robiło się coraz cieplej. Widziałem jak na trasie wokół Malty Policja wlepiała mandat jednemu typowi co chyba jechał rowerem tam gdzie ludzie chodzą i biegają. W sumie racja, bo reguły są jasne, obok miał ścieżkę rowerową. Ja się dostosowałem i tą też drogą pognałem na drugi koniec...Po drodze, a właściwie już przy końcu prostej ujrzałem sztuczną górkę. Wtedy wjeżdżałem na tor saneczkowy, a teraz dzieci zjeżdżały na oponach z 1/3 górki. Tor jednak też działał.

tor saneczkowy i nie tylko © completny


Gdy zajechałem na koniec Malty to chwilkę odpocząłem. Zjadłem jakąś bułkę, a że była dopiero godzina 14 to rozłożyłem sobie karimatkę i godzinę się wylegiwałem na Słońcu. Dokładnie godzinkę, bo potem tak jak przypuszczałem pojawiły się chmury i już trzeba było gnać dalej. Rower jeszcze wcześniej tylko uchwyciłem na pamiątkę...

GIANT także i na Malcie © completny


Po tym jak wracałem brzegiem jeziorka to po prawej stronie widać było, że jeszcze buduje się tam basen coś na wzór tego we Wrocławiu tylko chyba będzie kryto-otwarty :P

AROUND MALTA © completny


Zakończyłem objeżdżanie Malty i wyszło że ma 5,1 km obwodu. Na skrzyżowaniu obok zapytałem się jak jechać na Cytadelę, bo Anka bardzo zachwalała. Podjechałem więc sobie, a była ona niedaleko...

cykady na cykladach - na Cytadeli :D © completny


Wysikałem się jeszcze zanim podjechałem pod ten stromy wjazd i już po chwili byłem na górze. Dużo drzew, można robić pikniki, ale mało ludzi :/ Dziwne, bo ładny parczek na kształt górki, ciepło na dworze, a mało typa. Może jeszcze w pracy siedzieli...Po drugiej stronie Cytadeli była taka piękna powierzchnia zrobiona na podobieństwo funkcji Fontanny we Wrocławiu. Mnóstwo ławek, fajne miejsce, a ludzie jakby wymarli :/

Piękny, ale pusty teren na zboczu Cytadeli © completny


Stamtąd wróciłem się do głównej ulicy i jechałem do Rynku, po drodze mijając różne ciekawe miejsca, kościoły, budynki, place...Ten jednak na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Niepodległości przypadł mi najbardziej do gustu :)

pewien plac - widok pólnocny © completny


pewien plac - widok zachodni © completny


pewien plac - widok poludniowo-wschodni © completny


pewien plac - widok wschodni © completny


A po lewej stronie od placu podjechałem do ulicy mojego kumpla :) 5 lat temu były jeszcze stare tabliczki z ulicami, teraz już piękne i nowiutkie...

najlepsza ulica w Polsce © completny


Fajnie ta ulica Mickiewicza, która leży prostopadle do Ratajczaka się prezentowała. Normalnie jak z Los Angeles w Tony Hawk'u 4 :D

trochę na styl amerykański © completny


Później podjechałem do sklepu na ulicy Franciszka. Kupiłem znowu jogurcik, bo jakiś obiad musi być :D Wyszedłem zjeść przed sklep a tam 10 m ode mnie jacyś pijacy się kłócą, a potem jeden silniejszy i bardziej trzeźwy chwycił za szyje tego słabszego i bardziej nachlanego typa po tym jak tamten "strzelił mu liścia" i wrzucił go głową w dół do pobliskiego wielkiego kubła. Dobrze że nic mu się nie stało bo w tym stanie to mógł mu kark strzelić i pewnie by nawet nie czuł. Mogłem zrobić zdjęcie, ale jakoś mi się nie złożyło :D Kapitalny widok :P Po tym zdarzeniu podjechałem pod czerwony budynek Uniwersytecki, gdzie kiedyś na górze był baner PLUS. Z daleka było widać już z pociągu, ale też z każdego punktu miasta. Muszę też zaznaczyć że podobnie jak w 2006 roku latały często samoloty nad głowami :P We Wrocławiu lotnisko jest na uboczu i tak nie kursują nisko a w Poznaniu to jakośtak bardziej europejsko pod tym względem...

Uniwersytet Ekonomiczny - chyba najwyższa budowla Poznania © completny


Dojeżdżając już do Rynku znowu zobaczyłem pamiętny widok. Posąg Pana z rowerem na pewnej ulicy, która pełni rolę deptaku. Tędy też z Michałem szliśmy. Z tej całej wycieczki po Poznaniu żałowałem tylko tego że nie znalazłem tego baru z naleśnikami co wtedy byliśmy...

prawdziwy kumpel © completny


No i 100 metrów dalej już dotarłem do głównego Placu w mieście.

na rynku pewien posąg stoi... © completny


Zdjęcie musi być! :D Poprosiłem kolesia takiego młodego i mi zrobił. Pytał skąd jadę. Powiedziałem że z Wrocławia, ale właściwie to wracam z nad morza i tutaj dotarłem pociągiem.

Poznań - najbardziej charakterystyczny punkt miasta © completny


Na Rynku byłem jakoś tak o godzinie 17. Stamtąd już jechałem w kierunku Dworca kolejowego, bo nic więcej nie miałem do odwiedzenia w Poznaniu tak pilnie.

w kierunku dworca PKP... © completny


Praktycznie ostatnie 2 km do Dworca jechałem sobie za taką ładną Panią. Nie chciało mi się jej wyprzedzać, bo grzała jakieś 26 km/h!, a po drugie takie widoki miałem że jakoś mi się nie chciało ;)

...w milym towarzystwie ;) © completny


Dojechałem na Dworzec o 17:15, a pociąg do Wrocka miałem o 19:20 z tego co pamiętam. Kupiłem więc Przegląd Sportowy i poszedłem na dwór poczytać. Stwierdziłem jednak po 20 minutach, że jest mi chłodno, bo już nie było tak upalnie jak w południe, a i w żołądku pustawo. Kupiłem sobie 2 rogale 7-days. To jednak nie zabiło mojego głodu. Mogłem jeszcze jechać do Anki przecież bo miałem full czasu, ale po co jeszcze mnie tam? 200 metrów od dworca był McDonalds i się skusiłem na obiadek :P Zapłaciłem dużo, no jak to w Maku. Tym razem chociaż się najadłem :P Od tej pory jednak już naprawdę będę omijał tą restaurację...

na mecie - teraz 2 godziny oczekiwania © completny


Zjadłem już obiad i jeszcze pojechałem kawałek ulicą w kierunku Anki. Kupiłem w jakiś spożywczaku rogala na drogę i coś do picia. Wróciłem na PKP i wsiadłem po czasie w swój pociąg, a więc żegnaj Poznaniu...W samym pociągu miałem jakieś robotnicze towarzystwo. Pili i palili, a jak przyszedł konduktor i to zobaczył to prawie nawet nic nie powiedział tylko od niechcenia żeby robili to jak on nie widzi...Ja z kolei cupnąłem sobie na ziemi i zaczytywałem kolejne minuty Przeglądem Sportowym. Potem w jakimś Rawiczu czy innym Lesznie dużo osób wysiadło i miałem miejsce w dość luksusowym jak na polskie warunki pociągu osobowym.

godny powrót wieczorową porą... © completny


Za Lesznem zrobiło się już ciemno za oknem, a wcześniej dawał o sobie znać ostry Zachód Słońca. No i jakoś po niespełna 3 godzinach dojechałem do Wrocławia. Nowy już można powiedzieć Dworzec przywitał mnie jakimiś młodymi ludźmi na schodach. Jeden z nich chyba sam do siebie śpiewał "przebój lata" Heloł, Heloł... :P Ja teraz przejechałem koło Arkad i na chwilę zahaczyłem o Rynek. Od 8 dni nie czułem się tak bezpiecznie jak teraz. Ciągle taki kawał od domu a tego wieczora już praktycznie w domciu ;)

symboliczny przejazd przez rynek we Wrocku © completny


Z Rynku udałem się na Nowy Dwór, bo było już grubo po godzinie 22 i nie chciałem nękać babci po nocy...Tam zjadłem kolację i po wykąpaniu i wrzuceniu do prania okropnie cuchnącej bielizny i niektórych koszulek jeszcze mokrych, poszedłem spać...

KONIEC WYCIECZKI!





_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ

|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________
Kategoria 2011 Bałtyk

Dane wycieczki:
Km:45.73Km teren:0.40 Czas:km/h:
Pr. maks.:46.63Temperatura:25.0 Podjazdy:100mRower:Giant

Komentarze
Mam pocztówkę z tym pomnikiem rowerzysty:) znalazłem czas na przeczytanie całości. Też planowałem w zeszłym roku m.in. zaliczenie morza, ale plany się pozmieniały;) no a teraz to nie wiem kiedy będę miał czas na taki trip.
Pozdro!
azbest87
- 22:16 niedziela, 15 stycznia 2012 | linkuj
Super wyprawa, i świetna relacja ;]]
przemek1995
- 18:36 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl