Otwarcie listopada
Wtorek, 1 listopada 2011
Dzisiaj Wszystkich Świętych. Wczoraj się zasiedziałem do 2 w nocy wybierając fotki z 2011 roku do wywołania :/ Wyszły 4 pakiety łącznie. Oby rychło...A dzisiaj późno wstałem i od razu obiadek. Potem standardowo na mszę na cmentarz o 13. Na dworze było 16 stopni! Listopad zapowiada się świetnie. Przynajmniej pierwszy tydzień. Sierpień brzydki, wrzesień ładny, październik brzydki, listopad ładny? A i miałem dodać że mamy złotą polską Jesień. Piękne są te liście na drzewach, ale za tydzień już ich nie będzie więc trzeba się spieszyć. Teraz to musi być dopiero pięknie w górach - ach! Skończyła się msza i przyleciałem do domu. Potem wgrywanie fotek dla Rossmanna no i pod wieczór przejechałem się na Cmentarz, bo rok temu nie chciało mi się :|
Pojechałem szybciutkim tempem na nekropolie sycowską. Teraz już mniej ludzi, ale też idealnej atmosfery nie było. W południe na mszy to bardziej rewia mody niż zaduma więc myślałem że może teraz będzie lepiej. Obszedłem 2/3 cmentarza. Poszedłem na 3 groby, zmieniłem wkłady i porobiłem kilka zdjęć. Tutaj jednak zauważam dobitnie że mój niegdyś świetny aparat cyfrowy jest do bani i należy go wymienić czym prędzej. W lutym 2007 roku rzeczywiście byłem nim oczarowany, ale 5 lat na podwyższonych obrotach to daj Boże zdrowie...Przyjdzie wiosna, przyjdą zmiany, a póki co wyciskałem z niego co się da. Gdy skończyłem to ruszyłem w drogę powrotną. Do skrzyżowania na światłach na ulicy Mickiewicza jechałem szybko, a więc dla atrakcji odbiłem jeszcze na Pawłówek. Zamiast jechać koło Orlika to ja znowu sobie "urozmaiciłem" wycieczkę i wjechałem na harcore'a do ciemnego jak dupa Murzyna, za przeproszeniem, parku :D Jechałem ze świadomością że zaraz mogę uderzyć w drzewo albo zatrzymać się na jakimś ogrodzeniu albo co gorsza mi ktoś wyskoczy zza krzaka ;P Tym razem obyło się bez tego. Pojechałem tylko kawałek za daleko, ale zaraz się wróciłem i skręciłem w prawo w kierunku Parkowej. Tutaj też widoczność nieciekawa. W parku powyłączane lampy, więc i ludzie póki co tam nie chodzą. Przy restauracji było ogrodzenie, ale już w oświetlonym lekko miejscu więc ominąłem. Potem przez Mickiewicza i obok Ziółka wróciłem do domu. 5,4 km, a ja taki opis piszę? Chyba za mało jeżdżę ostatnio...A tak z innej beczki to już czuję że spadki w łydkach są znaczące od miesiąca i pewnie już żadnej setki w tym sezonie nie walnę. A jeśli walnę to nie bez wysiłku. Szybko zleciał rok rowerowy. Trzeba teraz powoli myśleć o następnym. Ważne że jest 5000 km, a więc cel przedsezonowy osiągnięty. Teraz można już tylko śrubować lekko do Sylwestra...



Pojechałem szybciutkim tempem na nekropolie sycowską. Teraz już mniej ludzi, ale też idealnej atmosfery nie było. W południe na mszy to bardziej rewia mody niż zaduma więc myślałem że może teraz będzie lepiej. Obszedłem 2/3 cmentarza. Poszedłem na 3 groby, zmieniłem wkłady i porobiłem kilka zdjęć. Tutaj jednak zauważam dobitnie że mój niegdyś świetny aparat cyfrowy jest do bani i należy go wymienić czym prędzej. W lutym 2007 roku rzeczywiście byłem nim oczarowany, ale 5 lat na podwyższonych obrotach to daj Boże zdrowie...Przyjdzie wiosna, przyjdą zmiany, a póki co wyciskałem z niego co się da. Gdy skończyłem to ruszyłem w drogę powrotną. Do skrzyżowania na światłach na ulicy Mickiewicza jechałem szybko, a więc dla atrakcji odbiłem jeszcze na Pawłówek. Zamiast jechać koło Orlika to ja znowu sobie "urozmaiciłem" wycieczkę i wjechałem na harcore'a do ciemnego jak dupa Murzyna, za przeproszeniem, parku :D Jechałem ze świadomością że zaraz mogę uderzyć w drzewo albo zatrzymać się na jakimś ogrodzeniu albo co gorsza mi ktoś wyskoczy zza krzaka ;P Tym razem obyło się bez tego. Pojechałem tylko kawałek za daleko, ale zaraz się wróciłem i skręciłem w prawo w kierunku Parkowej. Tutaj też widoczność nieciekawa. W parku powyłączane lampy, więc i ludzie póki co tam nie chodzą. Przy restauracji było ogrodzenie, ale już w oświetlonym lekko miejscu więc ominąłem. Potem przez Mickiewicza i obok Ziółka wróciłem do domu. 5,4 km, a ja taki opis piszę? Chyba za mało jeżdżę ostatnio...A tak z innej beczki to już czuję że spadki w łydkach są znaczące od miesiąca i pewnie już żadnej setki w tym sezonie nie walnę. A jeśli walnę to nie bez wysiłku. Szybko zleciał rok rowerowy. Trzeba teraz powoli myśleć o następnym. Ważne że jest 5000 km, a więc cel przedsezonowy osiągnięty. Teraz można już tylko śrubować lekko do Sylwestra...

Dwa ognie...© pape93

świetliste marmury...© pape93

Najbardziej przejrzysty grób. Tyle że z przesytem...© pape93

Modlitwa, zaduma, cisza?© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 5.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:15 | km/h: | 21.60 | ||
Pr. maks.: | 36.06 | Temperatura: | 11.0 | Podjazdy: | m | Rower: | Giant |
Komentarze
Nastrojowo panie,a mówił Ci ktoś kiedyś,że całkiem fajne robisz te swoje opisy?
VSV83 - 00:04 czwartek, 3 listopada 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!