Szczęście w nieszczęściu...
Niedziela, 20 listopada 2011
Dzisiaj od rana nie miałem chęci do niczego. Wstałem o godzinie 11 i miałem w planach gdzieś się wybrać rowerem. Zjadłem przyspieszony obiad o 12 i ciągle wahałem się między wycieczką Kępno+Ostrzeszów, a Twardogóra. W końcu miałem już się zbierać do wycieczki z drugą opcją, ale Krycha zadzwonił czy na Orlik nie mam chęci. Skończyło się więc na tym że o 14:30 byłem na Orliku. Pograliśmy z Dunajami i innymi Igorami przy ul.Ogrodowej nawet fajny mecz...
Potem do domu zgrzany, ale i porozbijany. W lewe kolano zostałem uderzony przez bramkarza gości, a w prawym mi coś przeskoczyło podczas odbioru piłki i do końca nie mogłem już biegać sprintem :P Jedyne co mnie niepokoiło cały dzień to popsuty komputer, a bardziej niemożność odzyskania danych :/ Szczęście w nieszczęściu, że 2 tygodnie temu wywołałem 396 zdjęć, a więc ewentualna strata nie byłaby taka bolesna...Jeszcze zobaczymy co z tego wyjdzie. A dzisiaj na boisko jechałem srebrnym rowerem ojca.
Potem do domu zgrzany, ale i porozbijany. W lewe kolano zostałem uderzony przez bramkarza gości, a w prawym mi coś przeskoczyło podczas odbioru piłki i do końca nie mogłem już biegać sprintem :P Jedyne co mnie niepokoiło cały dzień to popsuty komputer, a bardziej niemożność odzyskania danych :/ Szczęście w nieszczęściu, że 2 tygodnie temu wywołałem 396 zdjęć, a więc ewentualna strata nie byłaby taka bolesna...Jeszcze zobaczymy co z tego wyjdzie. A dzisiaj na boisko jechałem srebrnym rowerem ojca.
Dane wycieczki:
Km: | 1.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 6.0 | Podjazdy: | m | Rower: |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!