włoska zima...
Poniedziałek, 5 grudnia 2011
No cóż, we wtorek 29 listopada odebrałem z Pięknym rower od Bogdana. Mówił mi wcześniej, że cały napęd jest zajechany i trzeba wymienić kasetę i łańcuch, a w przyszłości pewnie również i korby. Znowu dodatkowy wydatek. Wszystkie przerzutki wyregulowane, hamulce dociągnięte i klocki zmienione na nowe, ale nagle wyskoczyła dodatkowa zmiana kasety i łańcucha. Mała ściepa i jakoś zapłaciłem. Później w bagażniku wujek odtransportował "Polówką" mój rower. GIANT zajął miejsce w piwnicy i będzie sobie odpoczywał aż do marca.
Reszta tygodnia to nic ciekawszego. Ciepły listopad - jak nigdy. Początek grudnia też dość wyjątkowy. W weekend wybrałem się do Wrocławia. Dobrze że pojechałem autobusem o 13:02 tuż po szkole, bo potem to już widzę ile bym jechał, a tak godzinka i już pod Koroną. Nie byłem tam już dobry rok, a więc obszedłem wszystkie sklepy, włącznie z Decathlonem - nowootwartym. Potem darmowym podjechałem na Grunwald. Stamtąd na pieszo do Galerii i do Rynku z racji posiadania dużej ilości czasu. Nic nie kupiłem, a na wieczór zaszedłem do babci. Tam obejrzałem udanie losowanie Euro 2012 i na Nowy Dwór. W sobotę kolejny rajd po sklepach i już bardziej owocny, ale i tak nie w pełni. Jednego jestem coraz bardziej pewien. Zaczynam nienawidzić robienia zakupów :/ Zwłaszcza przed świętami...Ja pierdziele, tyle typa już dawno nie widziałem. Kryzys światowy - właśnie widzę. Wróciłem do babci i tak zostało. W niedzielę powrót. Pogoda w weekend była bardzo dziwna, taka włoska. W Italii w styczniu właśnie tak jest - 10 stopni i pochmurno - przynajmniej w tych środkowych i południowych Włoszech. W sumie ja chyba wolę śnieg jak jest u nas w zimę, ale pierwszy śnieg zwykle padał między 1 a 10 grudnia. W tamtym roku wyjątkowo 25 listopada chyba, ale i zima była potem sroga. Teraz przez spóźniającą się zimę może szybciej zleci i ani się człowiek nie obejrzy, a będzie się budził razem ze śpiewem ptaków :) A dzień zacznie się wydłużać już za 17 dni!
A dzisiaj poniedziałek 5 grudnia. Jak zwykle ciężki poniedziałek jeśli chodzi o wstawanie, ale w szkole luz. Po szkole aż mnie nosiło na rower, więc tak jak sobie obiecałem do dyspozycji miałem już tylko Kellysa :P Puściłem się w Park sycowski, aby wybadać wszystkie ścieżki. Najpierw pokręciłem się pod Mauzoleum, potem dojechałem do drugiego stawu. Chciałem go objechać dookoła, ale w połowie drogi trasa się urwała jak przypuszczałem i dojechałem do okrążającej park ścieżki. Dotarłem po 1,5 km tam gdzie byłem i wróciłem się do Mauzoleum. Potem pod pierwszy staw i przejazd "górkami" oraz okrężną dróżką za nimi, gdzie kiedyś były kempingi. Następnie wdrapałem się pod Pergolę i zjechałem koło Policji, aby ul.Wrocławską wrócić się pod Kościół Ewangelicki i zjechać przy placu zabaw do Rynku. Tam też stały renifery, czyli nowe ozdoby tegorocznych Świąt. Stamtąd już obok Płonki dobiłem do chatki. Wyszło 9,3 km w przybliżeniu, bo licznika nie miałem, no i 7,2 km w terenie. Teraz już tak będzie, jeśli już się gdzieś wybiorę. Nie jest źle póki aura dopisuje :) W sumie powiem że sprawny Kellys nie jest zły! Fajnie było nim pędzić jakieś 30 km/h po śliskich liściach, błocie i kałużach w parku nie bacząc na to co może się zdarzyć - im szybciej tym lepiej...Cau!






Reszta tygodnia to nic ciekawszego. Ciepły listopad - jak nigdy. Początek grudnia też dość wyjątkowy. W weekend wybrałem się do Wrocławia. Dobrze że pojechałem autobusem o 13:02 tuż po szkole, bo potem to już widzę ile bym jechał, a tak godzinka i już pod Koroną. Nie byłem tam już dobry rok, a więc obszedłem wszystkie sklepy, włącznie z Decathlonem - nowootwartym. Potem darmowym podjechałem na Grunwald. Stamtąd na pieszo do Galerii i do Rynku z racji posiadania dużej ilości czasu. Nic nie kupiłem, a na wieczór zaszedłem do babci. Tam obejrzałem udanie losowanie Euro 2012 i na Nowy Dwór. W sobotę kolejny rajd po sklepach i już bardziej owocny, ale i tak nie w pełni. Jednego jestem coraz bardziej pewien. Zaczynam nienawidzić robienia zakupów :/ Zwłaszcza przed świętami...Ja pierdziele, tyle typa już dawno nie widziałem. Kryzys światowy - właśnie widzę. Wróciłem do babci i tak zostało. W niedzielę powrót. Pogoda w weekend była bardzo dziwna, taka włoska. W Italii w styczniu właśnie tak jest - 10 stopni i pochmurno - przynajmniej w tych środkowych i południowych Włoszech. W sumie ja chyba wolę śnieg jak jest u nas w zimę, ale pierwszy śnieg zwykle padał między 1 a 10 grudnia. W tamtym roku wyjątkowo 25 listopada chyba, ale i zima była potem sroga. Teraz przez spóźniającą się zimę może szybciej zleci i ani się człowiek nie obejrzy, a będzie się budził razem ze śpiewem ptaków :) A dzień zacznie się wydłużać już za 17 dni!
A dzisiaj poniedziałek 5 grudnia. Jak zwykle ciężki poniedziałek jeśli chodzi o wstawanie, ale w szkole luz. Po szkole aż mnie nosiło na rower, więc tak jak sobie obiecałem do dyspozycji miałem już tylko Kellysa :P Puściłem się w Park sycowski, aby wybadać wszystkie ścieżki. Najpierw pokręciłem się pod Mauzoleum, potem dojechałem do drugiego stawu. Chciałem go objechać dookoła, ale w połowie drogi trasa się urwała jak przypuszczałem i dojechałem do okrążającej park ścieżki. Dotarłem po 1,5 km tam gdzie byłem i wróciłem się do Mauzoleum. Potem pod pierwszy staw i przejazd "górkami" oraz okrężną dróżką za nimi, gdzie kiedyś były kempingi. Następnie wdrapałem się pod Pergolę i zjechałem koło Policji, aby ul.Wrocławską wrócić się pod Kościół Ewangelicki i zjechać przy placu zabaw do Rynku. Tam też stały renifery, czyli nowe ozdoby tegorocznych Świąt. Stamtąd już obok Płonki dobiłem do chatki. Wyszło 9,3 km w przybliżeniu, bo licznika nie miałem, no i 7,2 km w terenie. Teraz już tak będzie, jeśli już się gdzieś wybiorę. Nie jest źle póki aura dopisuje :) W sumie powiem że sprawny Kellys nie jest zły! Fajnie było nim pędzić jakieś 30 km/h po śliskich liściach, błocie i kałużach w parku nie bacząc na to co może się zdarzyć - im szybciej tym lepiej...Cau!

Mauzoleum otoczone nowymi ścieżkami...© pape93

II staw w parku© pape93

Kellys na mini-trasie MTB© pape93

I staw© pape93

Renifer na sycowskim ryneczku :P© pape93

Zajechany napęd GIANTa :/© pape93
Dane wycieczki:
Km: | 9.30 | Km teren: | 7.20 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 7.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: |
Komentarze
Jak znajdziesz czas to weź sobie pilniczek i podpiłuj ząbki, może coś z tego będzie :)
U mnie zjechanych jest lekko kilka ząbków, a już narzekał :D Jak się chce kaski zarobić, to się mówi co nieco więcej :) Ile zapłaciłeś i jaki sprzęt dokładnie kupiłeś ? kaeres123 - 21:07 poniedziałek, 5 grudnia 2011 | linkuj
U mnie zjechanych jest lekko kilka ząbków, a już narzekał :D Jak się chce kaski zarobić, to się mówi co nieco więcej :) Ile zapłaciłeś i jaki sprzęt dokładnie kupiłeś ? kaeres123 - 21:07 poniedziałek, 5 grudnia 2011 | linkuj
Poczciwego masz Kellys''a :-) Ciekawe jakiej produkcji są te rowery...
grigor86 - 19:26 poniedziałek, 5 grudnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!