Podsumowanie A.D. 2011 (CZ.1)
Sobota, 31 grudnia 2011
◕‿◕ Dni poprzedzające Sylwester to dobry moment na refleksję i podsumowania. Tak więc i ja skusiłem się aby coś takiego przygotować chociażby "na pamiątkę". Miniony rok był ciekawy. Raz gorszy, raz lepszy, ale ciekawy...Oto krótkie podsumowanie tego co mnie spotkało w 2011 roku:
-------------------------------------------------
★STYCZEŃ
Suma kilometrów: 4.24 km (0,10)
Suma podjazdów: 10 m
Wycieczek: 1
ROWER:Przygodę z rowerem w 2011 roku zacząłem dość banalnie, bo wracając "Na kacu" jeszcze jako 17-latek ze Sylwestra u Locika. Podróż z Pisarzowic okazała się pierwszą i ostatnią w styczniu. Bardzo słabo jeśli chodzi o kilometry, ale inauguracja jako taka nastąpiła...
POZA ROWEREM:Styczeń otworzył coś nowego co nosi nazwę "18nastki". Moja była pierwsza, bo 21 grudnia. Tak się złożyło że nawet z Gryglim świętowaliśmy wtedy na mieście. Ogólnie rzecz biorąc spokojny miesiąc i dość zimny.

★LUTY
Suma kilometrów: 57.06 km (10,69)
Suma podjazdów: 170 m
Wycieczek: 4
ROWER:Giant w tym miesiącu był już częściej eksploatowany. Wiązało się to głównie z wyjazdami po okolicach, a konkretniej mówiąc po stacjach PKP. Wynik kilometrowy już nie taki najgorszy, ale do ideału dużo zabrakło.
POZA ROWEREM:W życiu codziennym zaszło trochę zmian. Odkąd dowiedziałem się z jednego forum, że zostały podjęte działania mające na celu reaktywację linii kolejowej biegnącej przez Syców to zacząłem się interesować lokalnym kolejnictwem ze zdwojoną siłą niż dotychczas. Zaczęła się również rewitalizacja parku, która budziła we mnie złość i niepewność zarazem. Wcześniej zdecydowałem się na ścięcie moich długich włosów, które zapuszczałem prawie 1,5 roku ;P pod koniec lutego była też niezapomniana impreza Platy - prawie najlepsza 18stka. Oprócz tego warto dodać, że prawie całe ferie zimowe przesiedziałem we Wrocławiu, a tam nauczyłem się pewnej bardzo ważnej rzeczy. I to jest jeden z sukcesów 2011 roku!

★MARZEC
Suma kilometrów: 504.74 km (34,15)
Suma podjazdów: 1565 m
Wycieczek: 12
ROWER:Marzec pod względem jazdy i nabitych kilometrów był na prawdę bardzo przyzwoity. Zaczęło się wyjazdem z Krychą 8 marca. Tak mnie przewiało, że potem byłem chory kilka dni. Parę razy skoczyłem do Pisarzowic, Dziadowej Kłody. Pierwszy raz porządnie do Kępna z Michałem, a i samemu do Międzyborza. Wiosnę przywitałem w Poniatowicach oglądając pobliskie fajne stacje kolejowe. Najlepszy wyjazd był jednak 22 marca do Włoch k.Namysłowa. 87 km jak na marzec i czas zimowy to świetny wynik. Udało się także zajechać do Ostrzeszowa po raz pierwszy w roku, a więc marzec był porządnym otwarciem sezonu. Nawet Twardogórze nie uszło na sucho. Jeździłem często i stosunkowo daleko jak na moje możliwości. Udany okres.
POZA ROWEREM:Tutaj również nie mogłem się nudzić. Zaczęło się bardzo wesoło, bo już na początku marca pojechaliśmy z Michałem na TREPa przy granicy z Czechami. To były piękne 2 dni. 18 marca Rafał zrobił dobrą imprezę u Ziółka, która skończyła się rozbitą METAXA na sedesie :D Z takich wydarzeń poza rowerowych to można dodać, że zaczęła budować się Biedronka na Kaliskiej.

★KWIECIEŃ
Suma kilometrów: 882.76 km (76,00)
Suma podjazdów: 1890 m
Wycieczek: 16
ROWER:Był to bardzo bogaty miesiąc. Zaczęło się błądzeniem po Zawadzkich chaszczach z Krychą. 10 kwietnia udaliśmy się do Ostrowa Wlkp. po stroje Interkolu. Kilka dni później czując marazm w szkole porwaliśmy się na Brzeg i Oławę. Kolejne miasta zaliczone! 2 dni później wracaliśmy z Wrocławia przez Oborniki i Trzebnicę. Była to bardzo fajna wycieczka. Z kolei w Boże Ciało pojechaliśmy z Michałem do Kalisza, a właściwie z niego wracaliśmy. Też było świetnie. 20 kwietnia po raz pierwszy udałem się rowerem do Wrocławia. Niby blisko, ale zawsze mnie przerażało, że to za daleko skoro całe życie autem jeździłem ;P Następnego dnia mając świetną pogodę porwałem się na Sobótkę. Wróciłem przez Mietków, a na koniec poszedłem na mecz z Wisłą Kraków. Jeden z lepszych dni w całym roku! W trzeci dzień miałem zamiar wrócić do Sycowa z racji Wielkiego Tygodnia. Pech chciał że przed Jelczem złapałem kapcia - jedynego w Giancie i w całym roku! Powrót odwołany. Ostatni dzień kwietnia to już zapowiedź następnego fenomenalnego miesiąca albowiem zaczął się wyjazd na majówkę. Pierwszy dzień zakończyliśmy z perypetiami w Katowicach.
POZA ROWEREM:A w życiu codziennym zaczęło się oczekiwaniem. Oczekiwałem bowiem 9 kwietnia. Wtedy też do Sycowa po 9 latach zawitał pociąg osobowy, tyle że w ramach pikniku. Nadzieje odżyły. Potem jak już wspomniałem były 2 świetne wycieczki 3-etapowe. Najpierw wyjazd do Brzegu, kręcenie się po Wrocku i powrót Trzebnicami. W Wielkim Tygodniu udałem się z kolei do Wrocławia kanałami, na drugi dzień pod Ślężę, a na koniec nieudanie wracałem przez Laskowice :P Końcówka to już początek majówki. Miesiąc może niezbyt obfity w wydarzenia poza rowerowe, ale jeśli patrząc na wycieczki i dystans to ciężko będzie to powtórzyć w 2012. Ostatnie miejsce podium w 2011 roku zajął właśnie kwiecień!

★MAJ
Suma kilometrów: 1000.22 km (61,45)
Suma podjazdów: 3470 m
Wycieczek: 18
ROWER:Również kapitalny miesiąc. 1000 km po raz pierwszy w ciągu jednego miesiąca choć wymęczone. 3 maja nawet chyba prowadziłem w statystykach miesiąca na BSie ;D A to za sprawą majówki, drugiej co do rozmiaru wycieczki tego roku. Pojechaliśmy z Michałem przez Śląsk do Cieszyna. Później rekordowy dystans do Nysy! I śnieżyca na końcu. Coś niepowtarzalnego. 4 dni, ale dużo przeżyć i nowych miast - to se mi libi! Po majówce długo, długo nic. W międzyczasie kupiłem okulary na rower. 21 maja podczas zaczynających się Dni Sycowa urwałem się na mecz Pogoni do Smolnej. Wracając miałem dużo sił i chęci. Tak mnie zawiało, że wróciłem przez Rychtal. Po drodze widząc dość groźny wypadek. 2 dni później wiedząc że jest szansa na 1000 km w miesiącu musiałem zabrać się do pracy i tak zaliczyłem ten cholerny Milicz z przymusu w sumie. Kolejne 2 dni później zaliczyłem Wieruszów i pokrążyłem po ciekawych okolicach Ostrza. W ostatni dzień maja brakowało mi 90 kilka km do pełnej liczby. Odwiedziłem Czarnylas i uciekałem dramatycznie przed burzą. To było coś niesamowitego. Ale reasumując był to świetny miesiąc rowerowy. Wynik marzenie, a i kilka nowych miejsc i zdarzeń człowiek zobaczył ;)
POZA ROWEREM:Tutaj nie działo się tak wiele jak "na siodle". Kolejna fajna 18stka po drodze, a tak to tylko przeżycia z majówki, urodziny babci we Wrocławiu i Dni Sycowa. Raczej spokojny miesiąc, ale na pewno nie powiem że było nudno...

★CZERWIEC
Suma kilometrów: 824.24 km (37,00)
Suma podjazdów: 2390 m
Wycieczek: 22
ROWER:Zaczęło się spokojnie, bo znikome były kilometry nastrzelane w początkowych wycieczkach. Ale nadszedł 11-12 czerwiec. Wtedy mając już w szkole luz w związku z końcem roku szkolnego postanawiamy ruszyć spontanicznie w jeden dzień do Łodzi! Udało się. Wyszło prawie 170 km, ale fartownie zacumowaliśmy w krzakach przy Instytucie Anatomii. Na drugi dzień mini zwiedzanie Łodzi i powrót do Kalisza. Nie wspominam już nawet o Sieradzach, które zaliczyliśmy po drodze. Patrząc z perspektywy czasu to o takie "spontany" będzie teraz w życiu coraz ciężej :( Pogoda dawała o sobie znać. Było bardzo ciepło. Zaliczyłem w międzyczasie jakiś Ostrzeszów i Kępno a na początek wakacji wyleciałem do Wrocławia. I tak na 2 dni przed końcem miesiąca urwałem się babci i skoczyłem dosłownie na chwilkę do Karpacza! Odwiedziłem przy okazji Kaję w Kowarach. Powrót bardzo fajny, bo na stopa i TIRem :D Super był to wyjazd kończący pierwsze półrocze. Miesiąc udany, ale patrząc na wynik to tak na dobry z minusem, bo dało radę dopiłować jeszcze więcej kilosów...
POZA ROWEREM:Z kolei w tej kategorii miesiąc zaczął się szybciej i jeszcze ciekawiej. Już 4 czerwca ruszyłem trochę na stopa, trochę pociągiem, trochę autobusem do Piotrkowa Trybunalskiego i Częstochowy. Kolejne miasta odwiedzone i zwiedzone! Zobaczyłem coś nowego i załatwiłem choć trochę przeciągającą się sprawę. Fartowny powrót stopem do Wielunia mnie uratował. Potem wyjazd do Łodzi, gdzie na prawdę dużo z Krystianem zwiedziliśmy. Potem były Dni Kępna, które sprawdziliśmy. Następnie po zakończeniu roku szkolnego urwałem się do Wrocławia od razu. Każdego dnia jeździłem rowerem jak najwięcej mimo upałów. Sky Tower rósł coraz bardziej, a ja poznawałem kolejne zaułki stolicy Dolnego Śląska. Na koniec bez wiedzy moich "przełożonych" puściłem się pociągiem do Jeleniej Góry, a stamtąd morderczym podjazdem do Karpacza. To była jedyna poważna namiastka gór w tym roku. 2012 musi już bardziej obfitować w krainy powyżej 750 m.n.p.m. Aha, no i poszedłem pierwszy dzień do pracy :D Rewitalizacja parku z kolei nabierała coraz to bardziej dziwnych kształtów :P





-------------------------------------------
To było piękne półroczne spędzone na rowerze, ale nie tylko. Ten okres życia trzeba bez wątpienia wpisać do Księgi Dni Udanych ;) Było troszkę gór, pierwszy dłuższy wyjazd, ale i zaliczenie wszystkich okolicznych miasteczek i miast. Suma km po pierwszych 6 miesiącach dawała mi nadzieję, że może na koniec roku będzie 7000km, a kto wie czy nie 7500 km...Ale jak się skończyło to wiadomo. Nie mniej jednak pierwsze półrocze bardzo obfite w wydarzenia i oby podobnie było w 2012 roku ;)
-------------------------------------------------
★STYCZEŃ
Suma kilometrów: 4.24 km (0,10)
Suma podjazdów: 10 m
Wycieczek: 1
ROWER:Przygodę z rowerem w 2011 roku zacząłem dość banalnie, bo wracając "Na kacu" jeszcze jako 17-latek ze Sylwestra u Locika. Podróż z Pisarzowic okazała się pierwszą i ostatnią w styczniu. Bardzo słabo jeśli chodzi o kilometry, ale inauguracja jako taka nastąpiła...
POZA ROWEREM:Styczeń otworzył coś nowego co nosi nazwę "18nastki". Moja była pierwsza, bo 21 grudnia. Tak się złożyło że nawet z Gryglim świętowaliśmy wtedy na mieście. Ogólnie rzecz biorąc spokojny miesiąc i dość zimny.

Chyba najważniejszy moment stycznia...© pape93
★LUTY
Suma kilometrów: 57.06 km (10,69)
Suma podjazdów: 170 m
Wycieczek: 4
ROWER:Giant w tym miesiącu był już częściej eksploatowany. Wiązało się to głównie z wyjazdami po okolicach, a konkretniej mówiąc po stacjach PKP. Wynik kilometrowy już nie taki najgorszy, ale do ideału dużo zabrakło.
POZA ROWEREM:W życiu codziennym zaszło trochę zmian. Odkąd dowiedziałem się z jednego forum, że zostały podjęte działania mające na celu reaktywację linii kolejowej biegnącej przez Syców to zacząłem się interesować lokalnym kolejnictwem ze zdwojoną siłą niż dotychczas. Zaczęła się również rewitalizacja parku, która budziła we mnie złość i niepewność zarazem. Wcześniej zdecydowałem się na ścięcie moich długich włosów, które zapuszczałem prawie 1,5 roku ;P pod koniec lutego była też niezapomniana impreza Platy - prawie najlepsza 18stka. Oprócz tego warto dodać, że prawie całe ferie zimowe przesiedziałem we Wrocławiu, a tam nauczyłem się pewnej bardzo ważnej rzeczy. I to jest jeden z sukcesów 2011 roku!

Rewitalizacja Parku w Sycowie - luty 2011© pape93
★MARZEC
Suma kilometrów: 504.74 km (34,15)
Suma podjazdów: 1565 m
Wycieczek: 12
ROWER:Marzec pod względem jazdy i nabitych kilometrów był na prawdę bardzo przyzwoity. Zaczęło się wyjazdem z Krychą 8 marca. Tak mnie przewiało, że potem byłem chory kilka dni. Parę razy skoczyłem do Pisarzowic, Dziadowej Kłody. Pierwszy raz porządnie do Kępna z Michałem, a i samemu do Międzyborza. Wiosnę przywitałem w Poniatowicach oglądając pobliskie fajne stacje kolejowe. Najlepszy wyjazd był jednak 22 marca do Włoch k.Namysłowa. 87 km jak na marzec i czas zimowy to świetny wynik. Udało się także zajechać do Ostrzeszowa po raz pierwszy w roku, a więc marzec był porządnym otwarciem sezonu. Nawet Twardogórze nie uszło na sucho. Jeździłem często i stosunkowo daleko jak na moje możliwości. Udany okres.
POZA ROWEREM:Tutaj również nie mogłem się nudzić. Zaczęło się bardzo wesoło, bo już na początku marca pojechaliśmy z Michałem na TREPa przy granicy z Czechami. To były piękne 2 dni. 18 marca Rafał zrobił dobrą imprezę u Ziółka, która skończyła się rozbitą METAXA na sedesie :D Z takich wydarzeń poza rowerowych to można dodać, że zaczęła budować się Biedronka na Kaliskiej.

moja druga ojczyzna© pape93
★KWIECIEŃ
Suma kilometrów: 882.76 km (76,00)
Suma podjazdów: 1890 m
Wycieczek: 16
ROWER:Był to bardzo bogaty miesiąc. Zaczęło się błądzeniem po Zawadzkich chaszczach z Krychą. 10 kwietnia udaliśmy się do Ostrowa Wlkp. po stroje Interkolu. Kilka dni później czując marazm w szkole porwaliśmy się na Brzeg i Oławę. Kolejne miasta zaliczone! 2 dni później wracaliśmy z Wrocławia przez Oborniki i Trzebnicę. Była to bardzo fajna wycieczka. Z kolei w Boże Ciało pojechaliśmy z Michałem do Kalisza, a właściwie z niego wracaliśmy. Też było świetnie. 20 kwietnia po raz pierwszy udałem się rowerem do Wrocławia. Niby blisko, ale zawsze mnie przerażało, że to za daleko skoro całe życie autem jeździłem ;P Następnego dnia mając świetną pogodę porwałem się na Sobótkę. Wróciłem przez Mietków, a na koniec poszedłem na mecz z Wisłą Kraków. Jeden z lepszych dni w całym roku! W trzeci dzień miałem zamiar wrócić do Sycowa z racji Wielkiego Tygodnia. Pech chciał że przed Jelczem złapałem kapcia - jedynego w Giancie i w całym roku! Powrót odwołany. Ostatni dzień kwietnia to już zapowiedź następnego fenomenalnego miesiąca albowiem zaczął się wyjazd na majówkę. Pierwszy dzień zakończyliśmy z perypetiami w Katowicach.
POZA ROWEREM:A w życiu codziennym zaczęło się oczekiwaniem. Oczekiwałem bowiem 9 kwietnia. Wtedy też do Sycowa po 9 latach zawitał pociąg osobowy, tyle że w ramach pikniku. Nadzieje odżyły. Potem jak już wspomniałem były 2 świetne wycieczki 3-etapowe. Najpierw wyjazd do Brzegu, kręcenie się po Wrocku i powrót Trzebnicami. W Wielkim Tygodniu udałem się z kolei do Wrocławia kanałami, na drugi dzień pod Ślężę, a na koniec nieudanie wracałem przez Laskowice :P Końcówka to już początek majówki. Miesiąc może niezbyt obfity w wydarzenia poza rowerowe, ale jeśli patrząc na wycieczki i dystans to ciężko będzie to powtórzyć w 2012. Ostatnie miejsce podium w 2011 roku zajął właśnie kwiecień!

widok na Ślężę z Mietkowa© completny
★MAJ
Suma kilometrów: 1000.22 km (61,45)
Suma podjazdów: 3470 m
Wycieczek: 18
ROWER:Również kapitalny miesiąc. 1000 km po raz pierwszy w ciągu jednego miesiąca choć wymęczone. 3 maja nawet chyba prowadziłem w statystykach miesiąca na BSie ;D A to za sprawą majówki, drugiej co do rozmiaru wycieczki tego roku. Pojechaliśmy z Michałem przez Śląsk do Cieszyna. Później rekordowy dystans do Nysy! I śnieżyca na końcu. Coś niepowtarzalnego. 4 dni, ale dużo przeżyć i nowych miast - to se mi libi! Po majówce długo, długo nic. W międzyczasie kupiłem okulary na rower. 21 maja podczas zaczynających się Dni Sycowa urwałem się na mecz Pogoni do Smolnej. Wracając miałem dużo sił i chęci. Tak mnie zawiało, że wróciłem przez Rychtal. Po drodze widząc dość groźny wypadek. 2 dni później wiedząc że jest szansa na 1000 km w miesiącu musiałem zabrać się do pracy i tak zaliczyłem ten cholerny Milicz z przymusu w sumie. Kolejne 2 dni później zaliczyłem Wieruszów i pokrążyłem po ciekawych okolicach Ostrza. W ostatni dzień maja brakowało mi 90 kilka km do pełnej liczby. Odwiedziłem Czarnylas i uciekałem dramatycznie przed burzą. To było coś niesamowitego. Ale reasumując był to świetny miesiąc rowerowy. Wynik marzenie, a i kilka nowych miejsc i zdarzeń człowiek zobaczył ;)
POZA ROWEREM:Tutaj nie działo się tak wiele jak "na siodle". Kolejna fajna 18stka po drodze, a tak to tylko przeżycia z majówki, urodziny babci we Wrocławiu i Dni Sycowa. Raczej spokojny miesiąc, ale na pewno nie powiem że było nudno...

czeską DK 11 ku Ostravie© pape93
★CZERWIEC
Suma kilometrów: 824.24 km (37,00)
Suma podjazdów: 2390 m
Wycieczek: 22
ROWER:Zaczęło się spokojnie, bo znikome były kilometry nastrzelane w początkowych wycieczkach. Ale nadszedł 11-12 czerwiec. Wtedy mając już w szkole luz w związku z końcem roku szkolnego postanawiamy ruszyć spontanicznie w jeden dzień do Łodzi! Udało się. Wyszło prawie 170 km, ale fartownie zacumowaliśmy w krzakach przy Instytucie Anatomii. Na drugi dzień mini zwiedzanie Łodzi i powrót do Kalisza. Nie wspominam już nawet o Sieradzach, które zaliczyliśmy po drodze. Patrząc z perspektywy czasu to o takie "spontany" będzie teraz w życiu coraz ciężej :( Pogoda dawała o sobie znać. Było bardzo ciepło. Zaliczyłem w międzyczasie jakiś Ostrzeszów i Kępno a na początek wakacji wyleciałem do Wrocławia. I tak na 2 dni przed końcem miesiąca urwałem się babci i skoczyłem dosłownie na chwilkę do Karpacza! Odwiedziłem przy okazji Kaję w Kowarach. Powrót bardzo fajny, bo na stopa i TIRem :D Super był to wyjazd kończący pierwsze półrocze. Miesiąc udany, ale patrząc na wynik to tak na dobry z minusem, bo dało radę dopiłować jeszcze więcej kilosów...
POZA ROWEREM:Z kolei w tej kategorii miesiąc zaczął się szybciej i jeszcze ciekawiej. Już 4 czerwca ruszyłem trochę na stopa, trochę pociągiem, trochę autobusem do Piotrkowa Trybunalskiego i Częstochowy. Kolejne miasta odwiedzone i zwiedzone! Zobaczyłem coś nowego i załatwiłem choć trochę przeciągającą się sprawę. Fartowny powrót stopem do Wielunia mnie uratował. Potem wyjazd do Łodzi, gdzie na prawdę dużo z Krystianem zwiedziliśmy. Potem były Dni Kępna, które sprawdziliśmy. Następnie po zakończeniu roku szkolnego urwałem się do Wrocławia od razu. Każdego dnia jeździłem rowerem jak najwięcej mimo upałów. Sky Tower rósł coraz bardziej, a ja poznawałem kolejne zaułki stolicy Dolnego Śląska. Na koniec bez wiedzy moich "przełożonych" puściłem się pociągiem do Jeleniej Góry, a stamtąd morderczym podjazdem do Karpacza. To była jedyna poważna namiastka gór w tym roku. 2012 musi już bardziej obfitować w krainy powyżej 750 m.n.p.m. Aha, no i poszedłem pierwszy dzień do pracy :D Rewitalizacja parku z kolei nabierała coraz to bardziej dziwnych kształtów :P

Piotrków Trybunalski i jego pokaźny rynek :D© pape93

Łódź !!! Udało się po 150 km jazdy ! :)© pape93

Wrocław - Stadion na Euro 2012 prawie gotów© pape93

Sky Tower - nowa duma miasta rośnie!© pape93

cudowny wiadukt kolejowy na obrzeżu Kowar© pape93
-------------------------------------------
To było piękne półroczne spędzone na rowerze, ale nie tylko. Ten okres życia trzeba bez wątpienia wpisać do Księgi Dni Udanych ;) Było troszkę gór, pierwszy dłuższy wyjazd, ale i zaliczenie wszystkich okolicznych miasteczek i miast. Suma km po pierwszych 6 miesiącach dawała mi nadzieję, że może na koniec roku będzie 7000km, a kto wie czy nie 7500 km...Ale jak się skończyło to wiadomo. Nie mniej jednak pierwsze półrocze bardzo obfite w wydarzenia i oby podobnie było w 2012 roku ;)
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: |
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!