Dzień 7 - PRA|HA - PRA|GUE - PRA|GA - PRA|G
Wtorek, 7 sierpnia 2012
Noc w opuszczonym? budynku minęła nam spokojnie. Filip nalegał jednak, aby wstać rano trochę szybciej niż zazwyczaj coby nie przeszkadzać mieszkańcom. Tak więc na trasie meldujemy się jeszcze przed 8. Pierwsze kilometry są ciężkie. Musimy stawiać czoła pagórkom, jednocześnie odpierając ataki nieprzyjemnego wiatru wiejącego z lewej strony. Po przejechaniu 22 km robimy pierwszą przerwę na śniadanie w miejscowości Milevsko. Tym razem zahaczamy wyjątkowo o PENNY market, gdzie jeszcze się nie stołowaliśmy. Przez centrum przejeżdżamy raz, dwa i mkniemy ku kolejnej większej miejscowości. Na trasie nie brakuje pagórków, ale z czasem teren robi się wyrozumiały i jakiś czas zjeżdżamy w dół. Ten odcinek przejeżdżamy z radością na twarzach, aż dojeżdżamy do miasta Sedlčany. Tam robimy sobie przerwę na Rynku, który wyjątkowo mi się nie podoba. Jest tam za dużo reklam na budynkach do czego Czechy mnie absolutnie nie przyzwyczaiły. Widocznie wyjątek potwierdza regułę. Dla jasności - ratusz mają tam odpicowany jak wszędzie ;) Od tej pory myślimy już tylko i wyłącznie o tym żeby jak najszybciej dojechać do Pragi. Jako że to ja zajmowałem się mapą toteż teraz pojechaliśmy w lewo w kierunku Wełtawy. Na most wjechaliśmy przy dużej prędkości, którą pozwolił osiągnąć nam sporych rozmiarów zjazd. Tam jednak dopadła nas chmura, z której padał przez kilkanaście minut deszcz. Schowaliśmy się pod drzewem obok jakieś restauracji. Gdy opady ustąpiły ruszyliśmy ponownie na trasę. Najpierw trzeba było wspiąć się lekko do góry, potem skręciliśmy w prawo. To była dobra decyzja bowiem od tej pory jechaliśmy sobie spokojną, lokalną drogą od wioski do wioski. Pogoda do jazdy była bardzo dobra, wiatr już nie przeszkadzał tak jak z rana, a i teren robił się coraz lepszy dla nas. Najlepsze jednak było trochę później. Otóż za jakiś czas czekał na nas 4-kilometrowy zjazd. Zjechaliśmy z ponad 400 m do 200 m.n.p.m. Po drodze mijaliśmy się z innymi sakwiarzami widząc zazdrość na ich twarzach. My pruliśmy sobie ponad 50 km/h "na lajcie" z górki, przy czym oni ledwo przebierali nogami na najmniejszym przełożeniu :P I tym oto sposobem znowu dotarliśmy na brzeg Wełtawy. Od tej pory do Pragi jechaliśmy takim małym kanionem. Po lewej wysokie skały, po prawej stronie wysokie skały, a my jedziemy po środku drogą obok rzeki. Ruch na tym odcinku był już spory bowiem droga prowadziła bezpośrednio do Stolicy. Po drodze nie uniknęliśmy ponownego postoju związanego z obawą o deszcz. Na strachu się skończyło i po 95 km drogi ujrzeliśmy magiczną tabliczkę z napisem PRAHA! Zrobiliśmy sobie małą sesję i pełni radości ruszyliśmy w kierunku odległego centrum miasta. Najpierw trzeba było zjechać z ruchliwej drogi, a potem znaki pokierowały nas na drogę rowerową biegnącą...wzdłuż Wełtawy.
Później moja była w tym głowa żeby jak najlepiej zwiedzić Pragę w 4 godziny. Droga rowerowa zaprowadziła nas na cypel, więc musieliśmy się wrócić, ale potem pojechaliśmy już drogą wraz z samochodami i dotarliśmy w pobliże pierwszego większego mostu. Skręciliśmy w lewo i wylądowaliśmy przed Parkiem. Jak się okazało to nie był do końca Park tylko wzgórze Petrin, które musieliśmy pokonać, chcąc dostać się na Stadion Strahov. Nie powiem, było ciężko podjechać pod górkę, ale widok na całą Pragę wynagrodził nam ten wysiłek. Dopiero teraz dotarło do nas jakie to miasto jest wielkie. I całe w czerwonych dachówkach :) Jeszcze kilka zakrętów i byliśmy na szczycie pod wieżą widokową. Stamtąd już łatwo dojechaliśmy na Stadion Strahov czyli coś czego nie mogłem przeoczyć będąc w Pradze. Stadion Strahov to największy piłkarski stadion świata, mogący pomieścić 250 tysięcy kibiców. Wewnątrz mieści się 8 boisk, na których trenują różne roczniki zespołu Sparta Praga. Sam Stadion jest w opłakanym stanie, ale ponoć nieraz jakiś koncert tam się odbędzie. Gdy już zaspokoiłem pierwszą ciekawość, zjechaliśmy ze Wzgórza do słynnych Hradczan. Tutaj zdjęcia więcej Wam powiedzą. Jak wiadomo jest to reprezentatywna dzielnica Pragi, gdzie znajduje się Zamek Królewski. Niestety do Złotej Uliczki nie dotarliśmy, ale o Moście Karola nie sposób było zapomnieć. Wcześniej jednak musieliśmy przedrzeć się przez kilka ładnych ulic Stolicy Czech. Od samego początku zwiedzania miasta denerwowały nas tłumy turystów, ale to co działo się na moście Karola to już przechodziło ludzkie pojęcie. Tyle ludzi tam było jakby pieniądze za darmo z nieba leciały. Nie było możliwości jechać, więc aż do samego Rynku prowadziliśmy rowery. Najwięcej cudzoziemców-turystów było z Francji i Chin jak udało się nam wyłapać. Nie mniej jednak bardzo się zniechęciliśmy do dalszego zwiedzania i czuliśmy że trzeba jak najszybciej uciekać z Pragi. Wyjechaliśmy z Rynku, a więc najlepsze i najgorsze jednocześnie mieliśmy za sobą. Ja jednak poprosiłem jeszcze Filipa o to, aby zajrzeć na Stadion Sparty Praga. Mój kompan oczywiście zgodził się na tą opcję, a więc pojechaliśmy szukać ulicy Letnej. Po małym wirażu wjechaliśmy w inną dzielnicę. Główna ulica była jednak w remoncie, tak jak ostrzegał mnie wcześniej jeden Pan. Była już godzina 19, a sklep z pamiątkami był wyjątkowo otwarty do 18:30. Pewnie byśmy zdążyli tu być na czas gdybyśmy się nie władowali mimowolnie na Hradczany. Na Stadion niestety również nie udało mi się wejść z aparatem. No cóż, prosił się nie będę, więc trzeba było wracać do Centrum. Przejechaliśmy główną ulicą pod jakąś estakadę i tam zaczepiłem jednego kolesia na rowerze. On tak szybko chciał nam wytłumaczyć drogę, że popsuł mu się rower ;) Mimo wszystko udało nam się jeszcze dotrzeć na Dworzec Kolejowy. Później szukając drogi wyjazdowej na Kolin "niechcący" dotarliśmy pod Muzeum Narodowe, a więc jakby nie patrzeć też jednej z większych atrakcji Pragi. Tak to jest jak się zwiedza na spontanie :) Budynek Muzeum natomiast na prawdę robił spore wrażenie. Spytałem się taksówkarza o "wylotówkę" na Kolin i po wskazaniu mi drogi ruszyliśmy z Filipem na zwiedzanie ładnej dzielnicy Žižkov. Po paru skrętach dobiliśmy do głównej drogi. Ta jednak prowadziła pod górę, na której stała pokaźna wieża telewizyjna. Na odwiedziny Stadionu Victorii było już stanowczo za późno, a my myśleliśmy jedynie o małych zakupach w jakimś markecie. Dopiero po kilkuset metrach ujrzeliśmy Lidla i tam uzupełniliśmy braki w wyposażeniu. Za jakiś kilometr albo dwa dostrzegliśmy Kauflanda i Filip poprosił mnie o chwilę na kolejne zakupy. Słońce już zaszło, było prawie ciemno, więc nic nas w sumie nie goniło teraz, a Filip chciał kupić siostrze Krecika na pamiątkę, więc nie stawiałem oporów ;) Gdy kolega nabył maskotkę zebraliśmy się na ostatni odcinek tego dnia. Naszym celem było opuszczenie granic miasta i rozbicie się na nocleg w jakimś racjonalnym miejscu.
Wyjazd z centrum dłużył się niemiłosiernie. Było już ciemno i dość późno. Po tym co mijaliśmy po drodze, byłem przekonany że już dawno opuściliśmy Pragę, a te zabudowania to kolejne przylegające do Stolicy małe miasteczka. Nic bardziej mylnego! To cały czas była Praga :/ Dopiero po 22 kilometrach! opuściliśmy granicę miasta o.O Trochę byłem w szoku szczerze mówiąc :P Jazda po ciemku nie należała do przyjemnych, więc gdy tylko minęliśmy las to zwróciłem uwagę Filipowi że po prawej stronie między domami jest jakaś łączka, na której można by się rozbić. Potrzymałem koledze rower i poszedł z lampką na przeszpiegi. Filip jednak nie był do końca pewien czy to dobre miejsce, więc porzuciłem rowery na poboczu i pomknąłem za nim. Gdy jeszcze raz przeczesywaliśmy teren, obok pobocza zatrzymał się na chwilę jakiś kierowca, który wystraszył się że coś się nam stało, widząc lezące rowery z włączonymi lampkami :D, ale to dobrze że ludzie reagują. Ja natomiast od razu przekonałem Filipa, że nie ma co wydziwiać, tylko trzeba się jak najszybciej tutaj zainstalować. Na liczniku już ponad 160 km, łączka niczego sobie, blisko drogi, ale jednocześnie nie zbyt widoczni - czego chcieć więcej? Ja byłem już zmęczony, więc poszedłem spać od razu, a Filip jak zwykle urządził sobie jeszcze kolacyjkę ;P To był konkretny dzień.
Drzwi, okna, prawie światło...- o takim noclegu "na dziko" nawet nie marzyliśmy :)

Bardzo dziwny budynek. Ani to opuszczony sklep, ani typowy przystanek autobusowy, ale kimało się dobrze ;)

PENNY market - przerwa na śniadanie

Milevsko:

Nie ma lekko...

Tajemniczy Zamek na wzgórzu

Czym prędzej do Stolicy!

Nawigator w akcji ;)

Sedlčany:

Przeprawa na drugą stronę Wełtawy

Już niedaleko

Zapora na Wełtawie

PRAHA!! - ostatni cel wyprawy osiągnięty ! :)

Drogą rowerową kierujemy się ku Centrum

Tunel w skale

Wypatrujemy już w oddali słynnego Mostu Karola :)


Chcąc dotrzeć na Stadion Strahov musimy przedrzeć się przez wzgórze Petřín. Z każdym kolejnym metrem wysiłek wspinaczki wynagradza nam piękna panorama.

Pražské mrakodrapy na Pankráci

Tańczący domek

Widok na Stare Miasto

Pamiątkowe zdjęcie

Katedra św.Wita, św.Wojciecha i św.Wacława


Wieża na wzgórzu Petrin (327 m.n.p.m.)

Wejście na największy Stadion piłkarski świata!

Stadion Strahov może pomieścić 250 tys. kibiców, wymiary to 310x202 m ! Obecnie znajduje się jednak w nieciekawym stanie, a na płycie boiska trenują różne roczniki Sparty Praga :P

Pražská Loreta- wjeżdżamy na Hradczany

Bardzo podobały mi się praskie taksówki

Panorama Pragi


Zamek Królewski

Polski akcent ;)


Most Karola - nie mam pytań...

Jeden wielki spęd. Masakra.


- Tak Filipie, nic tu po nas...

Zegar Orloj

Rynek

Pomnik Jana Husa

Ministerstwo Przemysłu i Handlu w Pradze:

Farny kościół św.Antoniego z Padwy

Sklep kibica Sparty Praga - spóźniliśmy się 30 minut :P

AC Sparta Praga - zdjęcia murawy nie udało mi się zrobić.

Stadion Strahov na wzgórzu Petrin.

Rozkopana ulica Letna. W tle Stadion Sparty.

Szybkie aczkolwiek przemyślane zwiedzanie pozwoliło nam zahaczyć także o Dworzec Kolejowy.

A tak całkiem przypadkowo to zahaczyliśmy jeszcze o piękne Muzeum Narodowe :P

Wieża telewizyjna Žižkov - kierujemy się na zakupy do Lidla.

Casablanca INT - ostatni akcent Pragi. Teraz pozostaje opuścić granice miasta i rozłożyć namiot.

-Kolomerice|Uvaly-
_____________________________________
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
Później moja była w tym głowa żeby jak najlepiej zwiedzić Pragę w 4 godziny. Droga rowerowa zaprowadziła nas na cypel, więc musieliśmy się wrócić, ale potem pojechaliśmy już drogą wraz z samochodami i dotarliśmy w pobliże pierwszego większego mostu. Skręciliśmy w lewo i wylądowaliśmy przed Parkiem. Jak się okazało to nie był do końca Park tylko wzgórze Petrin, które musieliśmy pokonać, chcąc dostać się na Stadion Strahov. Nie powiem, było ciężko podjechać pod górkę, ale widok na całą Pragę wynagrodził nam ten wysiłek. Dopiero teraz dotarło do nas jakie to miasto jest wielkie. I całe w czerwonych dachówkach :) Jeszcze kilka zakrętów i byliśmy na szczycie pod wieżą widokową. Stamtąd już łatwo dojechaliśmy na Stadion Strahov czyli coś czego nie mogłem przeoczyć będąc w Pradze. Stadion Strahov to największy piłkarski stadion świata, mogący pomieścić 250 tysięcy kibiców. Wewnątrz mieści się 8 boisk, na których trenują różne roczniki zespołu Sparta Praga. Sam Stadion jest w opłakanym stanie, ale ponoć nieraz jakiś koncert tam się odbędzie. Gdy już zaspokoiłem pierwszą ciekawość, zjechaliśmy ze Wzgórza do słynnych Hradczan. Tutaj zdjęcia więcej Wam powiedzą. Jak wiadomo jest to reprezentatywna dzielnica Pragi, gdzie znajduje się Zamek Królewski. Niestety do Złotej Uliczki nie dotarliśmy, ale o Moście Karola nie sposób było zapomnieć. Wcześniej jednak musieliśmy przedrzeć się przez kilka ładnych ulic Stolicy Czech. Od samego początku zwiedzania miasta denerwowały nas tłumy turystów, ale to co działo się na moście Karola to już przechodziło ludzkie pojęcie. Tyle ludzi tam było jakby pieniądze za darmo z nieba leciały. Nie było możliwości jechać, więc aż do samego Rynku prowadziliśmy rowery. Najwięcej cudzoziemców-turystów było z Francji i Chin jak udało się nam wyłapać. Nie mniej jednak bardzo się zniechęciliśmy do dalszego zwiedzania i czuliśmy że trzeba jak najszybciej uciekać z Pragi. Wyjechaliśmy z Rynku, a więc najlepsze i najgorsze jednocześnie mieliśmy za sobą. Ja jednak poprosiłem jeszcze Filipa o to, aby zajrzeć na Stadion Sparty Praga. Mój kompan oczywiście zgodził się na tą opcję, a więc pojechaliśmy szukać ulicy Letnej. Po małym wirażu wjechaliśmy w inną dzielnicę. Główna ulica była jednak w remoncie, tak jak ostrzegał mnie wcześniej jeden Pan. Była już godzina 19, a sklep z pamiątkami był wyjątkowo otwarty do 18:30. Pewnie byśmy zdążyli tu być na czas gdybyśmy się nie władowali mimowolnie na Hradczany. Na Stadion niestety również nie udało mi się wejść z aparatem. No cóż, prosił się nie będę, więc trzeba było wracać do Centrum. Przejechaliśmy główną ulicą pod jakąś estakadę i tam zaczepiłem jednego kolesia na rowerze. On tak szybko chciał nam wytłumaczyć drogę, że popsuł mu się rower ;) Mimo wszystko udało nam się jeszcze dotrzeć na Dworzec Kolejowy. Później szukając drogi wyjazdowej na Kolin "niechcący" dotarliśmy pod Muzeum Narodowe, a więc jakby nie patrzeć też jednej z większych atrakcji Pragi. Tak to jest jak się zwiedza na spontanie :) Budynek Muzeum natomiast na prawdę robił spore wrażenie. Spytałem się taksówkarza o "wylotówkę" na Kolin i po wskazaniu mi drogi ruszyliśmy z Filipem na zwiedzanie ładnej dzielnicy Žižkov. Po paru skrętach dobiliśmy do głównej drogi. Ta jednak prowadziła pod górę, na której stała pokaźna wieża telewizyjna. Na odwiedziny Stadionu Victorii było już stanowczo za późno, a my myśleliśmy jedynie o małych zakupach w jakimś markecie. Dopiero po kilkuset metrach ujrzeliśmy Lidla i tam uzupełniliśmy braki w wyposażeniu. Za jakiś kilometr albo dwa dostrzegliśmy Kauflanda i Filip poprosił mnie o chwilę na kolejne zakupy. Słońce już zaszło, było prawie ciemno, więc nic nas w sumie nie goniło teraz, a Filip chciał kupić siostrze Krecika na pamiątkę, więc nie stawiałem oporów ;) Gdy kolega nabył maskotkę zebraliśmy się na ostatni odcinek tego dnia. Naszym celem było opuszczenie granic miasta i rozbicie się na nocleg w jakimś racjonalnym miejscu.
Wyjazd z centrum dłużył się niemiłosiernie. Było już ciemno i dość późno. Po tym co mijaliśmy po drodze, byłem przekonany że już dawno opuściliśmy Pragę, a te zabudowania to kolejne przylegające do Stolicy małe miasteczka. Nic bardziej mylnego! To cały czas była Praga :/ Dopiero po 22 kilometrach! opuściliśmy granicę miasta o.O Trochę byłem w szoku szczerze mówiąc :P Jazda po ciemku nie należała do przyjemnych, więc gdy tylko minęliśmy las to zwróciłem uwagę Filipowi że po prawej stronie między domami jest jakaś łączka, na której można by się rozbić. Potrzymałem koledze rower i poszedł z lampką na przeszpiegi. Filip jednak nie był do końca pewien czy to dobre miejsce, więc porzuciłem rowery na poboczu i pomknąłem za nim. Gdy jeszcze raz przeczesywaliśmy teren, obok pobocza zatrzymał się na chwilę jakiś kierowca, który wystraszył się że coś się nam stało, widząc lezące rowery z włączonymi lampkami :D, ale to dobrze że ludzie reagują. Ja natomiast od razu przekonałem Filipa, że nie ma co wydziwiać, tylko trzeba się jak najszybciej tutaj zainstalować. Na liczniku już ponad 160 km, łączka niczego sobie, blisko drogi, ale jednocześnie nie zbyt widoczni - czego chcieć więcej? Ja byłem już zmęczony, więc poszedłem spać od razu, a Filip jak zwykle urządził sobie jeszcze kolacyjkę ;P To był konkretny dzień.
Drzwi, okna, prawie światło...- o takim noclegu "na dziko" nawet nie marzyliśmy :)

Bardzo dziwny budynek. Ani to opuszczony sklep, ani typowy przystanek autobusowy, ale kimało się dobrze ;)

PENNY market - przerwa na śniadanie

Milevsko:

Nie ma lekko...

Tajemniczy Zamek na wzgórzu

Czym prędzej do Stolicy!

Nawigator w akcji ;)

Sedlčany:

Przeprawa na drugą stronę Wełtawy

Już niedaleko

Zapora na Wełtawie

PRAHA!! - ostatni cel wyprawy osiągnięty ! :)

Drogą rowerową kierujemy się ku Centrum

Tunel w skale

Wypatrujemy już w oddali słynnego Mostu Karola :)


Chcąc dotrzeć na Stadion Strahov musimy przedrzeć się przez wzgórze Petřín. Z każdym kolejnym metrem wysiłek wspinaczki wynagradza nam piękna panorama.

Pražské mrakodrapy na Pankráci

Tańczący domek

Widok na Stare Miasto

Pamiątkowe zdjęcie

Katedra św.Wita, św.Wojciecha i św.Wacława


Wieża na wzgórzu Petrin (327 m.n.p.m.)

Wejście na największy Stadion piłkarski świata!

Stadion Strahov może pomieścić 250 tys. kibiców, wymiary to 310x202 m ! Obecnie znajduje się jednak w nieciekawym stanie, a na płycie boiska trenują różne roczniki Sparty Praga :P

Pražská Loreta- wjeżdżamy na Hradczany

Bardzo podobały mi się praskie taksówki

Panorama Pragi


Zamek Królewski

Polski akcent ;)


Most Karola - nie mam pytań...

Jeden wielki spęd. Masakra.


- Tak Filipie, nic tu po nas...

Zegar Orloj

Rynek

Pomnik Jana Husa

Ministerstwo Przemysłu i Handlu w Pradze:

Farny kościół św.Antoniego z Padwy

Sklep kibica Sparty Praga - spóźniliśmy się 30 minut :P

AC Sparta Praga - zdjęcia murawy nie udało mi się zrobić.

Stadion Strahov na wzgórzu Petrin.

Rozkopana ulica Letna. W tle Stadion Sparty.

Szybkie aczkolwiek przemyślane zwiedzanie pozwoliło nam zahaczyć także o Dworzec Kolejowy.

A tak całkiem przypadkowo to zahaczyliśmy jeszcze o piękne Muzeum Narodowe :P

Wieża telewizyjna Žižkov - kierujemy się na zakupy do Lidla.

Casablanca INT - ostatni akcent Pragi. Teraz pozostaje opuścić granice miasta i rozłożyć namiot.

-Kolomerice|Uvaly-
_____________________________________
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
Kategoria 2012 Czechy Zachodnie
Dane wycieczki:
Km: | 161.32 | Km teren: | 0.60 | Czas: | 08:52 | km/h: | 18.19 | ||
Pr. maks.: | 62.18 | Temperatura: | 26.0 | Podjazdy: | 1400m | Rower: | Giant |
Komentarze
4 godziny na zwiedzanie Pragi,a ile fotek,jakbyś tydzień tam zabawił.
Ja również miałem przyjemność "utknąć" w tłumie na moście Karola,i to chyba najbardziej mi utkwiło w pamięci z wycieczki do Pragi,no może jeszcze po za areną O2 Slavii Praga... VSV83 - 13:13 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj
Ja również miałem przyjemność "utknąć" w tłumie na moście Karola,i to chyba najbardziej mi utkwiło w pamięci z wycieczki do Pragi,no może jeszcze po za areną O2 Slavii Praga... VSV83 - 13:13 poniedziałek, 5 listopada 2012 | linkuj
Byłem w Pradze tylko raz (pociągiem) i ciągle mam w planach żeby tam znowu pojechać. Co tu pisać... Znowu super ciekawa trasa.
daniel3ttt - 21:53 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
Ciekawe miejsce do noclegu :D Praga ładne miasto, ten tańczący domek to coś na wzór naszego krzywego domku w Sopocie :) Nigdy nie słyszałem o tym stadionie w Pradze, kto by pomyślał że takie bydle może mieć swoje miejsce tak blisko naszego kraju. Powinni coś z tym zrobić, niekoniecznie musiałby pełnić rolę stadionu ale na przykład miejsca jakiejś imprezy masowej
gdynia94 - 16:04 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!