Kędzierzyńsko-Kozielska wynora
Poniedziałek, 17 września 2012
W niedzielę mój brat usilnie starał się namówić mnie na jakiś krótki wyjazd za Wrocław. Ja jednak nie pojechałem, gdyż wszystkie chęci i siły szykowałem na poniedziałek, a poza tym grała tego dnia Roma. Ale jeśli chodzi już o poniedziałek to miałem w planach zaliczyć kilka(naście) gmin w południowej Opolszczyźnie. Potrzebowałem z rana dojechać pociągiem do Kamieńca Ząbkowickiego, aby przez Otmuchów i inne Głogówki dotrzeć do Kędzierzyna-Koźle na pociąg powrotny do Wrocławia. Wyszło jednak inaczej.
W poniedziałek wstaję o 6 rano. Jest jeszcze ciemno za oknem. Pociąg w kierunku Kłodzka odjeżdża z Głównego za 44 minuty. Jako że spakowałem się dzień wcześniej to teraz wystarczyło abym się tylko ubrał, zjadł płatki z mlekiem, umył zęby i wyszedł z mieszkania. Tak też zrobiłem tylko że zamiast wyjechać o 6:20 to wystartowałem o 6:30. Musiałem więc dojechać w 14 minut na Dworzec Główny oddalony od Nowego Dworu o 6,5 km. Mimo iż ruch rano był znikomy, temperatura nie była bardzo niska, a ja po mieście osiągnąłem średnią 27 km/h to jednak spóźniłem się dosłownie minutę. Niech to diabli! Rozebrałem się więc do koszulki z tego gorąca, ochłonąłem i widzę że o 7:40 jakiś Regio jedzie do Rybnika przez Kędzierzyn. Tak więc kupiłem bilet w kasie za 13,86 PLN i rozpłaszczyłem się w poczekalni. Za rower nie zapłaciłem ani złotówki gdyż aktualnie na kolei mamy Międzynarodowy Tydzień Zrównoważonego Transportu i jest gratis :)
Podróż pociągiem zajęła mi 2 godziny 25 minut. W Kędzierzynie zrobiłem zdjęcie Dworcowi, Ratuszowi oraz jednemu z Kościołów. I tyle! Bardzo się zawiodłem, bo myślałem że jest to ładniejsze miasto, a tu guzik. I tak o 10:17 nieco zawiedziony rozpocząłem poniedziałkową wynorę.
Cel na ten dzień był jasny. Zaliczyć tyle nowych gmin ile się tylko da! Zanim dojechałem do Głogówka miałem już na swoim koncie 3 nowe gminy. Jechało się pięknie. Był poniedziałek więc dzieciaki w szkołach, a ludzie pielęgnowali swoje ogródki, robili jakieś porządki itp. Trasa wiodła przez wioski, bardzo fajne wioski. Nie dało się ukryć, że na tamtych terenach wciąż mieszkają Niemcy, choć już w małej ilości. W Głogówku zajrzałem na PKP, potem na piękny Rynek z jeszcze lepszym Ratuszem. Tego dnia wiał dość mocny wiatr z południa, a więc z każdym kolejnym kilometrem miałem wątpliwości czy aby na pewno kontynuować trasę w kierunku Otmuchowa, a więc w końcowej fazie dnia pod wiatr. Póki co jechałem jednak dalej w kierunku wsi Moszna. Na miejscu okazało się że jest tam słynny Pałac. Za wejście płaciło się 3 zł, więc sobie podarowałem i cyknąłem fotkę jedynie z daleka. Dalej popędziłem na skróty przez polną drogę do Łącznika. Następnie musiałem podbić do Korfantowa i tam miała zapaść decyzja czy jadę tak jak pierwotnie zakładałem do Kamieńca Ząbkowickiego przez Otmuchów na pociąg, czy też jechać na pociąg do Oławy. Wygrała ta druga opcja gdyż nie chciało mi się męczyć pod wiatr. Nie pozostawało mi nic innego jak kierować się teraz na Niemodlin. Tam jednak nie zastałem nic ciekawego oprócz jednego kościoła. To co mi się podobało na Opolszczyźnie to wszechobecne szynobusy. Wg mnie województwo reaktywowało jakieś 75 % połączeń na tych terenach przez co ludzie z wiosek mają szansę dostać się do większych miasteczek właśnie dzięki kolei. Pięknie! Dalej musiałem jechać na Grodków. Na główną szosę dotarłem jednak po kilku kilometrach albowiem wybrałem drogę polną na skróty. W pewnym momencie musiałem schować się z rowerem w kukurydzy, bo z naprzeciwka jechał wąską drogą bardzo szeroki kombajn :P Jak dobiłem do głównej trasy na liczniku miałem 100 km i zaczęło mi się strasznie nudzić. Na szczęście w swoim asortymencie miałem MP3 i jechałem z nią już praktycznie do samego Wrocławia :) Natomiast jeśli chodzi o Grodków to bardzo mnie to miasteczko zaskoczyło. Mieszka tam zaledwie 8 tysięcy osób, ale Ratusz mają tam piękny. Rynek też ładny gdyby tylko zamienić ohydne bloki na kamienice. Poza tym fajny jest tamtejszy deptak oraz kościół. Z Grodkowa pojechałem już szybciutko na Oławę odnowioną i szeroką drogą z poboczem. Odnowili ją pewnie dlatego że prowadzi do łącznika z Autostradą. Jechało się gładko mimo iż wiatr już dawno zamilkł. W Oławie byłem przed 18. Zrobiłem kilkunastominutową przerwę, zjadłem ostatnie zapasy i zdecydowałem się wracać do Wrocławia o własnych siłach. Droga jednak zrobiła się niezbyt przyjemna, bo ruch na trasie do stolicy województwa spory, a sama droga z koleinami i bez pobocza. Jakoś się przemęczyłem i dotarłem do Siechnic. Tam zajrzałem na "Rynek" umownie go tak nazywając. Nowy ratusz już stoi i działa. Jeszcze tylko przejechałem obok Elektro-Ciepłowni i już rura na Wrocław. W Radwanicach strzeliłem fotkę warsztatu aut terenowych i już byłem na Księżach Wielkich. Będąc na Brochowie wjechałem na wiadukt i ulicą Piękną oraz Hubską dotarłem pod PKP. Dalej już Puławskiego do Rynku. Tam pod budynkiem Gazety Wyborczej działy się małe cuda w związku z Marszem Niepodległości. Dało się słyszeć okrzyki: "Precz z Komuną" oraz kilkanaście mocnych petard wybuchających w tłumie oraz na balkonie owego wieżowca. Kilkaset metrów dalej, gdy już tłum się rozproszył podjechałem do sklepu gdzie uzupełniłem niedobór cukru Coca-Colą. Na liczniku miałem 175 km, ale że trasa tego dnia była wyjątkowo płaska, a w dodatku przez jej połowę miałem z wiatrem albo wiatr boczno-tylny tak więc wciąż było mi mało. Pojechałem zatem jeszcze Legnicką pod Stadion na Pilczycach, a następnie mijając już mieszkanie pomknąłem na oddalone o 7 km Lotnisko im. Kopernika. Wracając akurat stuknęło 200 km i zawinąłem do portu. Zwykle nie dokręcam kilometrów na siłę, tylko jadę tyle ile sobie wyznaczyłem, ale jak to mówią: "Cel uświęca środki". 200 km nie robię co tydzień, a więc w poniedziałek pozwoliłem sobie wyjątkowo na takie dodatkowe kilometry bez celu.
Przed wyjazdem wiedziałem, że we wtorek i środę na rowerze nie usiądę z braku czasu, a więc w poniedziałek miałem się wyjeździć za 3 dni tak na zapas. Udało się zrobić 200 km, których nawet nie planowałem. Przy okazji zebrałem 13 nowych gmin z czego jestem wesół i rad. Ten dystans cieszy jeszcze bardziej gdy pomyślę sobie, że zacząłem tego dnia pedałować dopiero o 10, a skończyłem przed 21. Dodatkowo po wycieczce schudłem z 78 na 75 kg, gdyż przez cały dzień zjadłem tylko płatki, jakieś wafelki, jabłko, banana oraz wypiłem może ze 2 l płynów. Mało. Tym samym pobiłem rekord w samotnej jeździe. Ale najlepsze jest to że...te 200 km przejechałem w dresie bez ŻADNEGO PAMPERSA na tyłku! Sam sobie nie wierzę :D Krótko mówiąc wynora się udała.


























W poniedziałek wstaję o 6 rano. Jest jeszcze ciemno za oknem. Pociąg w kierunku Kłodzka odjeżdża z Głównego za 44 minuty. Jako że spakowałem się dzień wcześniej to teraz wystarczyło abym się tylko ubrał, zjadł płatki z mlekiem, umył zęby i wyszedł z mieszkania. Tak też zrobiłem tylko że zamiast wyjechać o 6:20 to wystartowałem o 6:30. Musiałem więc dojechać w 14 minut na Dworzec Główny oddalony od Nowego Dworu o 6,5 km. Mimo iż ruch rano był znikomy, temperatura nie była bardzo niska, a ja po mieście osiągnąłem średnią 27 km/h to jednak spóźniłem się dosłownie minutę. Niech to diabli! Rozebrałem się więc do koszulki z tego gorąca, ochłonąłem i widzę że o 7:40 jakiś Regio jedzie do Rybnika przez Kędzierzyn. Tak więc kupiłem bilet w kasie za 13,86 PLN i rozpłaszczyłem się w poczekalni. Za rower nie zapłaciłem ani złotówki gdyż aktualnie na kolei mamy Międzynarodowy Tydzień Zrównoważonego Transportu i jest gratis :)
Podróż pociągiem zajęła mi 2 godziny 25 minut. W Kędzierzynie zrobiłem zdjęcie Dworcowi, Ratuszowi oraz jednemu z Kościołów. I tyle! Bardzo się zawiodłem, bo myślałem że jest to ładniejsze miasto, a tu guzik. I tak o 10:17 nieco zawiedziony rozpocząłem poniedziałkową wynorę.
Cel na ten dzień był jasny. Zaliczyć tyle nowych gmin ile się tylko da! Zanim dojechałem do Głogówka miałem już na swoim koncie 3 nowe gminy. Jechało się pięknie. Był poniedziałek więc dzieciaki w szkołach, a ludzie pielęgnowali swoje ogródki, robili jakieś porządki itp. Trasa wiodła przez wioski, bardzo fajne wioski. Nie dało się ukryć, że na tamtych terenach wciąż mieszkają Niemcy, choć już w małej ilości. W Głogówku zajrzałem na PKP, potem na piękny Rynek z jeszcze lepszym Ratuszem. Tego dnia wiał dość mocny wiatr z południa, a więc z każdym kolejnym kilometrem miałem wątpliwości czy aby na pewno kontynuować trasę w kierunku Otmuchowa, a więc w końcowej fazie dnia pod wiatr. Póki co jechałem jednak dalej w kierunku wsi Moszna. Na miejscu okazało się że jest tam słynny Pałac. Za wejście płaciło się 3 zł, więc sobie podarowałem i cyknąłem fotkę jedynie z daleka. Dalej popędziłem na skróty przez polną drogę do Łącznika. Następnie musiałem podbić do Korfantowa i tam miała zapaść decyzja czy jadę tak jak pierwotnie zakładałem do Kamieńca Ząbkowickiego przez Otmuchów na pociąg, czy też jechać na pociąg do Oławy. Wygrała ta druga opcja gdyż nie chciało mi się męczyć pod wiatr. Nie pozostawało mi nic innego jak kierować się teraz na Niemodlin. Tam jednak nie zastałem nic ciekawego oprócz jednego kościoła. To co mi się podobało na Opolszczyźnie to wszechobecne szynobusy. Wg mnie województwo reaktywowało jakieś 75 % połączeń na tych terenach przez co ludzie z wiosek mają szansę dostać się do większych miasteczek właśnie dzięki kolei. Pięknie! Dalej musiałem jechać na Grodków. Na główną szosę dotarłem jednak po kilku kilometrach albowiem wybrałem drogę polną na skróty. W pewnym momencie musiałem schować się z rowerem w kukurydzy, bo z naprzeciwka jechał wąską drogą bardzo szeroki kombajn :P Jak dobiłem do głównej trasy na liczniku miałem 100 km i zaczęło mi się strasznie nudzić. Na szczęście w swoim asortymencie miałem MP3 i jechałem z nią już praktycznie do samego Wrocławia :) Natomiast jeśli chodzi o Grodków to bardzo mnie to miasteczko zaskoczyło. Mieszka tam zaledwie 8 tysięcy osób, ale Ratusz mają tam piękny. Rynek też ładny gdyby tylko zamienić ohydne bloki na kamienice. Poza tym fajny jest tamtejszy deptak oraz kościół. Z Grodkowa pojechałem już szybciutko na Oławę odnowioną i szeroką drogą z poboczem. Odnowili ją pewnie dlatego że prowadzi do łącznika z Autostradą. Jechało się gładko mimo iż wiatr już dawno zamilkł. W Oławie byłem przed 18. Zrobiłem kilkunastominutową przerwę, zjadłem ostatnie zapasy i zdecydowałem się wracać do Wrocławia o własnych siłach. Droga jednak zrobiła się niezbyt przyjemna, bo ruch na trasie do stolicy województwa spory, a sama droga z koleinami i bez pobocza. Jakoś się przemęczyłem i dotarłem do Siechnic. Tam zajrzałem na "Rynek" umownie go tak nazywając. Nowy ratusz już stoi i działa. Jeszcze tylko przejechałem obok Elektro-Ciepłowni i już rura na Wrocław. W Radwanicach strzeliłem fotkę warsztatu aut terenowych i już byłem na Księżach Wielkich. Będąc na Brochowie wjechałem na wiadukt i ulicą Piękną oraz Hubską dotarłem pod PKP. Dalej już Puławskiego do Rynku. Tam pod budynkiem Gazety Wyborczej działy się małe cuda w związku z Marszem Niepodległości. Dało się słyszeć okrzyki: "Precz z Komuną" oraz kilkanaście mocnych petard wybuchających w tłumie oraz na balkonie owego wieżowca. Kilkaset metrów dalej, gdy już tłum się rozproszył podjechałem do sklepu gdzie uzupełniłem niedobór cukru Coca-Colą. Na liczniku miałem 175 km, ale że trasa tego dnia była wyjątkowo płaska, a w dodatku przez jej połowę miałem z wiatrem albo wiatr boczno-tylny tak więc wciąż było mi mało. Pojechałem zatem jeszcze Legnicką pod Stadion na Pilczycach, a następnie mijając już mieszkanie pomknąłem na oddalone o 7 km Lotnisko im. Kopernika. Wracając akurat stuknęło 200 km i zawinąłem do portu. Zwykle nie dokręcam kilometrów na siłę, tylko jadę tyle ile sobie wyznaczyłem, ale jak to mówią: "Cel uświęca środki". 200 km nie robię co tydzień, a więc w poniedziałek pozwoliłem sobie wyjątkowo na takie dodatkowe kilometry bez celu.
Przed wyjazdem wiedziałem, że we wtorek i środę na rowerze nie usiądę z braku czasu, a więc w poniedziałek miałem się wyjeździć za 3 dni tak na zapas. Udało się zrobić 200 km, których nawet nie planowałem. Przy okazji zebrałem 13 nowych gmin z czego jestem wesół i rad. Ten dystans cieszy jeszcze bardziej gdy pomyślę sobie, że zacząłem tego dnia pedałować dopiero o 10, a skończyłem przed 21. Dodatkowo po wycieczce schudłem z 78 na 75 kg, gdyż przez cały dzień zjadłem tylko płatki, jakieś wafelki, jabłko, banana oraz wypiłem może ze 2 l płynów. Mało. Tym samym pobiłem rekord w samotnej jeździe. Ale najlepsze jest to że...te 200 km przejechałem w dresie bez ŻADNEGO PAMPERSA na tyłku! Sam sobie nie wierzę :D Krótko mówiąc wynora się udała.

Spóźniony na pociąg do Kłodzka jadę do Kędzierzyna-Koźle© pape93

Podróż pociągiem zajmuje mi 2 godziny 25 minut© pape93

Witamy na Opolszczyźnie© pape93

PKP Kędzierzyn-Koźle© pape93

Miejscowy Ratusz© pape93

Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej© pape93

PRL-owski antyk© pape93

Polska fauna© pape93

PKP Głogówek© pape93

Całkiem niezły Ratusz - Głogówek© pape93

Die Bartholomäuskirche© pape93

Moszna? Nie no bez jaj...© pape93

Pałac w Mosznej© pape93

Kumpel na rowerze© pape93

Jeden z chochołów podożynkowych© pape93

Korfantów© pape93

W opolskim wiele wsi ma dostęp do szynobusów!© pape93

Niemodlin© pape93

Ratusz w 8-tysięcznym Grodkowie© pape93

Kościół farny św. Michała Archanioła w Grodkowie© pape93

Rynek w Oławie© pape93

Siechnice - nowowybudowany Ratusz Miejski© pape93

EC Siechnice© pape93

Radwanice - dla każdego coś się znajdzie© pape93

Marsz Niepodległości pod budynkiem Wyborczej© pape93

Stadion na Pilczycach wieczorem© pape93
Kategoria >200 km
Dane wycieczki:
Km: | 202.21 | Km teren: | 7.70 | Czas: | 08:35 | km/h: | 23.56 | ||
Pr. maks.: | 47.09 | Temperatura: | 23.0 | Podjazdy: | 130m | Rower: | Giant |
Komentarze
Ładny kawałek Opolszczyzny zjechałeś. Świetna wycieczka.
WrocNam - 05:04 sobota, 22 września 2012 | linkuj
"""...tak,tak,już raczej nigdzie się nie wybiorę prócz tej Zielonej Góry..." I jak Ci tu wierzyć młody człowieku???
A tak poza tym to ja jeszcze miałem to szczęście jechać przez Tułowice Niemodlińskie w 2009 roku na czele z SP42,czego już raczej nigdzie nie doświadczysz!!! VSV83 - 03:58 sobota, 22 września 2012 | linkuj
A tak poza tym to ja jeszcze miałem to szczęście jechać przez Tułowice Niemodlińskie w 2009 roku na czele z SP42,czego już raczej nigdzie nie doświadczysz!!! VSV83 - 03:58 sobota, 22 września 2012 | linkuj
Superanckie foty ale tą pogodę chyba zamawiasz na zawołanie od ruskich "HAARP
Roadrunner1984 - 23:16 piątek, 21 września 2012 | linkuj
Świetna wycieczka!!:) I ile rzeczy do zobaczenia po drodze ;)
gdynia94 - 20:28 piątek, 21 września 2012 | linkuj
Moszna i tak jest z tego wszystkiego najciekawsza!!!! Gratuluję dystansu i ciekawostek po drodze.
grigor86 - 19:52 piątek, 21 września 2012 | linkuj
Ten ratusz to w Kędzierzynie czy w Koźlu? Z tego co się orientuję to w Koźlu była duża twierdza pruska, która min obroniła się przed napoleońskim oblężeniem. Coś tam z tego jeszcze pozostało.
daniel3ttt - 17:07 piątek, 21 września 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!