Kotlina Głubczycka | Opolskie 100 %
Sobota, 12 października 2013
W sobotni październikowy dzień postanowiłem wybrać się do najdalej wysuniętego krańca Opolszczyzny. Wstałem sobie o 6:45, zjadłem szybko śniadanie i podjechałem rowerem 6,5 km na PKP Wrocław Główny. Tam o 7:40 miałem pociąg. W Brzegu przesiadłem się do szynobusu. Minąłem Nysę, następnie Prudnik, aby wysiąść w nieznanej mi do tej pory miejscowości Racławice Śląskie. Tam też zacząłem dzisiejsze zmagania.
Pierwsze kilometry były dość ciężkie z tego względu, że nie wiedziałem jak się ubrać. Była godzina 10:30 i Słońce było coraz wyżej, ale mimo wszystko październikowy poranny chłodek dawał o sobie znać. Dotarłem jednak do Głubczyc, czyli 13-tysięcznego miasteczka powiatowego. Tam rozebrałem spodnie od dresu oraz kurtkę (wiatrówkę). Zjadłem drugie śniadanie na Rynku i powoli zbierałem się w dalszą podróż. Kolejnym miastem na mojej dzisiejszej trasie był Kietrz. Zanim tam jednak dotarłem, spotkała mnie nieciekawa historia na 33-cim kilometrze. Otóż awarii uległa moja tylna przerzutka. Po kilkunastu minutach udało mi się załagodzić sprawę i mogłem kontynuować jazdę. I tak sobie spokojnie jechałem podziwiając jesienne drzewa i puste pola, zajadając się beskidzkimi paluszkami, a w uszach pobrzemiała mi muzyka z MP3-ki, kiedy to w końcu dotarłem do Kietrza. Miasteczko małe i biedne. To była połowa trasy. Po krótkiej przerwie ruszyłem w kierunku Tłustomostów. Następne kilometry były już trochę dziwne. Jechałem od wioski do wioski, ale że zachciało mi się skrótu to raz droga prowadziła mnie asfaltem, raz szutrem, a raz grząskim polem. Najbardziej zdziwił mnie jednak 8-kilometrowy odcinek do Polskiej Cerekwi, który był wyłożony kostką brukową nowej generacji. Stamtąd do końca trasy nie zostało już wiele. Na chwilę musiałem wjechać na drogę krajową, żeby po chwili znowu odbić na urokliwe wioski. I tak minąłem Cisek, przeciąłem Odrę, a następnie wylądowałem w Bierawie. Każda z tych wiosek to nowa gmina w mojej kolekcji. Gdy już zbliżałem się do Kędzierzyna, to w Starym Koźlu natrafiłem na spotkanie B-Klasy, a że do pociągu miałem jeszcze sporo czasu to przystanąłem na kwadrans. Niestety bramek nie uświadczyłem toteż wróciłem na trasę. Wjechałem do centrum Kędzierzyna i sprawdziłem pociąg, który odjeżdżał za 45 minut. Pokręciłem się zatem chwilę po mieście i wróciłem na PKP. Do Wrocławia jechałem lekko ponad 2 godziny. Z Głównego musiałem jeszcze wrócić na Nowy Dwór 6,5 km. Zrobiłem to szybko, bo trochę zaczęło padać w Stolicy Dolnego Śląska.
I tak zleciał mi dzisiaj cały dzień od 7 rano do 21 wieczorem. Wyjazd jak najbardziej pozytywny. Może atrakcji nie miałem zbyt dużo na trasie, ale dotleniłem się porządnie na resztę weekendu. Zmęczyć się nie zmęczyłem, bo dzisiejsza "setka" była na prawdę luźna. Jechałem spokojnie, a i przerwy robiłem dość często. Jednak najważniejsze, że udało mi się zaliczyć do końca województwo Opolskie o czym mowa nieco niżej...




















.
.
-----------------------------------------------
-----------------------------------------------
Województwo Opolskie 100 %
Dzisiaj dla mnie ważniejsze od kolejnej setki jest to, że zaliczyłem w 100 % województwo opolskie. Zebrałem ostatnie 7 gmin i po 4 latach kolekcjonowania mam już na koncie całe 71 gmin, co daje 100% województwa. Wszystko zaczęło się od roku 2009, kiedy to pierwszy raz zapuściłem się do Namysłowa. Od tego czasu gmina za gminą, miasto za miastem, szedłem do przodu. I tak oto 12 października 2013 roku w wieku 20 lat 9 miesięcy i 2 dni mogę sobie zapisać w kolarskim CV, że zjeździłem całą Opolszczyznę. Niby nic takiego, niby tylko małe województwo, ale ja jestem zadowolony, bo do czegoś trzeba dążyć i mi się to udało. Spośród 35 miast byłem w 32 - z czego w 31 rowerem. Nie odwiedziłem jedynie takich miast jak: Ozimek, Baborów, Biała. Nie mniej jednak wszystkie najważniejsze rzeczy udało mi się zobaczyć. Co do Opolszczyzny to polecam ją każdemu rowerzyście. Województwo jest małe i w większości płaskie, ale ma świetne drogi (nawet te lokalne) oraz szereg pięknych, niemieckich wiosek. W skali od 1 do 10 daję solidne 7. Teraz czas na Śląsk!
Pierwsze kilometry były dość ciężkie z tego względu, że nie wiedziałem jak się ubrać. Była godzina 10:30 i Słońce było coraz wyżej, ale mimo wszystko październikowy poranny chłodek dawał o sobie znać. Dotarłem jednak do Głubczyc, czyli 13-tysięcznego miasteczka powiatowego. Tam rozebrałem spodnie od dresu oraz kurtkę (wiatrówkę). Zjadłem drugie śniadanie na Rynku i powoli zbierałem się w dalszą podróż. Kolejnym miastem na mojej dzisiejszej trasie był Kietrz. Zanim tam jednak dotarłem, spotkała mnie nieciekawa historia na 33-cim kilometrze. Otóż awarii uległa moja tylna przerzutka. Po kilkunastu minutach udało mi się załagodzić sprawę i mogłem kontynuować jazdę. I tak sobie spokojnie jechałem podziwiając jesienne drzewa i puste pola, zajadając się beskidzkimi paluszkami, a w uszach pobrzemiała mi muzyka z MP3-ki, kiedy to w końcu dotarłem do Kietrza. Miasteczko małe i biedne. To była połowa trasy. Po krótkiej przerwie ruszyłem w kierunku Tłustomostów. Następne kilometry były już trochę dziwne. Jechałem od wioski do wioski, ale że zachciało mi się skrótu to raz droga prowadziła mnie asfaltem, raz szutrem, a raz grząskim polem. Najbardziej zdziwił mnie jednak 8-kilometrowy odcinek do Polskiej Cerekwi, który był wyłożony kostką brukową nowej generacji. Stamtąd do końca trasy nie zostało już wiele. Na chwilę musiałem wjechać na drogę krajową, żeby po chwili znowu odbić na urokliwe wioski. I tak minąłem Cisek, przeciąłem Odrę, a następnie wylądowałem w Bierawie. Każda z tych wiosek to nowa gmina w mojej kolekcji. Gdy już zbliżałem się do Kędzierzyna, to w Starym Koźlu natrafiłem na spotkanie B-Klasy, a że do pociągu miałem jeszcze sporo czasu to przystanąłem na kwadrans. Niestety bramek nie uświadczyłem toteż wróciłem na trasę. Wjechałem do centrum Kędzierzyna i sprawdziłem pociąg, który odjeżdżał za 45 minut. Pokręciłem się zatem chwilę po mieście i wróciłem na PKP. Do Wrocławia jechałem lekko ponad 2 godziny. Z Głównego musiałem jeszcze wrócić na Nowy Dwór 6,5 km. Zrobiłem to szybko, bo trochę zaczęło padać w Stolicy Dolnego Śląska.
I tak zleciał mi dzisiaj cały dzień od 7 rano do 21 wieczorem. Wyjazd jak najbardziej pozytywny. Może atrakcji nie miałem zbyt dużo na trasie, ale dotleniłem się porządnie na resztę weekendu. Zmęczyć się nie zmęczyłem, bo dzisiejsza "setka" była na prawdę luźna. Jechałem spokojnie, a i przerwy robiłem dość często. Jednak najważniejsze, że udało mi się zaliczyć do końca województwo Opolskie o czym mowa nieco niżej...

PKP Brzeg© pape93

PKP Racławice Śląskie© pape93

Głubczyce - Stara Słodownia© pape93

Kościół w Głubczycach© pape93

Głubczyce - Rynek© pape93

Tłustomosty PKP© pape93

Krowiarki© pape93

Trochę szutru nie zaszkodzi© pape93

Fajna pętelka w Śląskim© pape93

Przesadziłem ze skrótami© pape93

Polska Cerekiew© pape93

Wsi spokojna© pape93

Złota ta Polska jesienią© pape93

Bierawa© pape93

Dobra B-Klasa nie jest zła© pape93

Dobre światło na wieczór© pape93

Ostatnia gmina w Opolskim! Województwo moje!!© pape93

Kędzierzyn© pape93

Koźle© pape93

Dzisiaj 5 godzin w pociągu© pape93
.
.
-----------------------------------------------
-----------------------------------------------
Województwo Opolskie 100 %
Dzisiaj dla mnie ważniejsze od kolejnej setki jest to, że zaliczyłem w 100 % województwo opolskie. Zebrałem ostatnie 7 gmin i po 4 latach kolekcjonowania mam już na koncie całe 71 gmin, co daje 100% województwa. Wszystko zaczęło się od roku 2009, kiedy to pierwszy raz zapuściłem się do Namysłowa. Od tego czasu gmina za gminą, miasto za miastem, szedłem do przodu. I tak oto 12 października 2013 roku w wieku 20 lat 9 miesięcy i 2 dni mogę sobie zapisać w kolarskim CV, że zjeździłem całą Opolszczyznę. Niby nic takiego, niby tylko małe województwo, ale ja jestem zadowolony, bo do czegoś trzeba dążyć i mi się to udało. Spośród 35 miast byłem w 32 - z czego w 31 rowerem. Nie odwiedziłem jedynie takich miast jak: Ozimek, Baborów, Biała. Nie mniej jednak wszystkie najważniejsze rzeczy udało mi się zobaczyć. Co do Opolszczyzny to polecam ją każdemu rowerzyście. Województwo jest małe i w większości płaskie, ale ma świetne drogi (nawet te lokalne) oraz szereg pięknych, niemieckich wiosek. W skali od 1 do 10 daję solidne 7. Teraz czas na Śląsk!

Dane wycieczki:
Km: | 105.72 | Km teren: | 4.50 | Czas: | 05:24 | km/h: | 19.58 | ||
Pr. maks.: | 50.16 | Temperatura: | 19.0 | Podjazdy: | 310m | Rower: | Giant |
Komentarze
Lubię u Ciebie te kolejowe motywy - jest klimat! Wycieczkę sobie trzasnąłeś jak należy, dlatego zdrowia Ci życzę, abyś mógł takich tripów trzaskać coraz więcej.
grigor86 - 19:04 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Fajnie że można korzystać z kolei , bez niej trzeba było by wiecej sie nakręcić za super widoczkami.
Drzewo superanckie Roadrunner1984 - 17:46 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Drzewo superanckie Roadrunner1984 - 17:46 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Szkoda ze nie dałeś znać ze kręcisz po okolicy :) A na Śląsk zapraszam :)
Aha zdjęcia jak zwykle zajebiste! wloczykij - 15:36 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Aha zdjęcia jak zwykle zajebiste! wloczykij - 15:36 niedziela, 13 października 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!