<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Zakarpacie - Dzień 4


Poniedziałek, 29 kwietnia 2013


Dla mnie osobiście najlepszy dzień spędzony na Ukrainie. Budzimy się nie za wcześnie, gdy już Słońce wywiera na nas presję. Widok z rana jak marzenie. Pakujemy się i zjeżdżamy w dół. Po drodze prosimy o wodę do picia, a na dole w sklepie robimy zakupy. Akurat była dostawa z piekarni, więc załapaliśmy się na świeży chleb, co w zestawie z miodem Michała było cudowne. Po posiłku ruszamy do przodu. Po jakimś czasie docieramy do główniejszej drogi, choć standard nie różni się praktycznie niczym. Gdy zbliża się godzina 12, robimy sobie małą kąpiel w rzece. Od razu potem smaruję się kremem do opalania, bo temperatura rośnie w miarę szybko. Dobijamy do drogi krajowej, gdzie asfalt jest już niczego sobie jak na Ukrainę. Pokonujemy jeszcze kilka sporych pagórków i objawia nam się granica Zakarpacia. Czekam na chłopaków przy straganach, gdzie oprócz mioteł sprzedawano...kije baseballowe ;P Teraz mieliśmy już przed sobą tylko zjazd i cudowną panoramę Karpat, które były jeszcze przykryte śniegiem. W kolejnym miasteczku odbijamy w lewo na drogę lokalną. Okazuje się że przed nami kolejny podjazd. Na górze robimy przerwę. Tam spotykamy Panów na bryczce zajadając się w tym czasie miodem Michała, który uległ awarii.

Następnym miastem na trasie dnia dzisiejszego jest Wołowiec. Michał zatrzymuje nas na dłużej w tej miejscowości, gdyż zabrał za mało skarpetek z domu i musiał gdzieś kupić nowe. Ja w tym czasie "wcinam" co tylko się da. Jedziemy dalej. Moja rumuńska mapa z 81. roku podpowiada mi że jeszcze czekają nas dzisiaj górki. Energia mi się udziela po słodyczach, więc jadę przodem. Widzę serpentyny, więc z radością gnam na złamanie karku pod górę. Na przełęcz wpadam zmordowany i zaraz kładę się na ławce. Mam jednak dodatkowych kilka minut na odpoczynek, więc jak już Michał i Karol wbijają na szczyt to niedługo potem jedziemy już w dół. I tak do końca dnia jedziemy w dół...

Kolejnym miastem mijanym przez nas jest Miżgiria. Tam robimy ostatnie duże zakupy tego dnia. Ale miłym prezentem obdarowuje nas pewna kobieta kilka km dalej. Dostajemy od niej wodę, a także mleko prosto od krowy :) Jako że miałem przy sobie tylko "Aromki" to dzieciaki musiały zadowolić się wafelkami w zamian za sesję zdjęciową. Do końca dnia już nie spotkało nas nic ciekawego. Ale to nie znaczy że było nudno. Jechaliśmy doliną rzeki Rika. Był dobry asfalt, cisza spokój, minimalny ale cały czas zjazd w dół, mnóstwo zieleni i pagórki nas otaczające. I taki krajobraz nie chciał się skończyć, więc bliżej zmroku zdecydowaliśmy się rozbić między drogą, a rzeką, za pozwoleniem pewnego rolnika. Nocleg całkiem przyjemny, a wieczorem jedyne na wyprawie ognisko i kiełbaska. Szkoda że tylko jedna...

Widok z samego rana/ by Michał © completny


Na gospodarstwie © completny


Sklep ze starą wagą i liczydłem! / by boney © completny


Jeszcze surowe górskie widoki / by Michał © completny


Karol musiał uciekać przed psami / by Michał © completny


Południowy shower w rzece / by Michał © completny


Wjeżdżamy na Zakarpacie © completny


Flaga na maszt © completny




Karpaty w zimowej wersji © completny


Widok na Wołowiec © completny


Pogaduchy na przełęczy © completny


Na rondzie w Wołowcu / by boney © completny


Źródło Rdzawianki ;) © completny


Miżgiria © completny


Każdy chciał spróbować mleka od krówki / by Michał © completny


Najmłodsza pociecha pełna uśmiechu © completny


W dolinie rzeki Rika © completny


Ciekawa zabawka © completny


Zieleń aż bucha! © completny


Gdzie tu się rozbić? © completny


Nocleg przy rzece z ogniskiem na koniec dnia © completny


Kategoria 2013 Zakarpacie

Dane wycieczki:
Km:121.37Km teren:15.00 Czas:06:39km/h:18.25
Pr. maks.:50.94Temperatura:28.0 Podjazdy:1190mRower:Giant

Komentarze
daniel3ttt - Dzięki. Paszport w zupełności wystarczy. Ceny trochę niższe od polskich, ale bez szaleństw ;)
completny
- 22:47 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj
Super wyprawa. Wystarczy paszport? jak z cenami?
daniel3ttt
- 22:09 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj
c1ach - Dzięki za pochwałę. Język okazał się barierą do przejścia. Jednak Słowanie potrafią się ze sobą dogadać i tak już chyba pozostanie. Nie mniej jednak język migowy nam towarzyszył non-stop :D
completny
- 13:53 niedziela, 26 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl