<" BORDER=10 HEIGHT=249 WIDTH=1025 ALIGN=ABSCENTER>


Informacje

2025: button stats bikestats.pl 2024: button stats bikestats.pl 2023: button stats bikestats.pl 2022: button stats bikestats.pl 2021: button stats bikestats.pl 2020: button stats bikestats.pl 2019: button stats bikestats.pl 2018: button stats bikestats.pl 2017: button stats bikestats.pl 2016: button stats bikestats.pl 2015: button stats bikestats.pl 2014: button stats bikestats.pl 2013: button stats bikestats.pl 2012: button stats bikestats.pl 2011: button stats bikestats.pl

Szukaj

Personal Best

Maksymalny dystans

222 km
Tomaszów Maz. 20-07-2012

26-07-2011Ujazd(208 km)

02-05-2011Nysa(183 km)

17-06-2010Jelcz(135 km)

01-08-2009Odolanów(112 km)


Maksymalna prędkość

77,7 km/h
Borek Stary 16-04-2023


Maksymalna wysokość

2802 m.n.p.m.
la Bonette 1-08-2014


Najwięcej w miesiącu

3140 km
sierpień 2014


Dystanse roczne

2024 rok 474 km

2023 rok 1912 km

2022 rok 939 km

2021 rok 1573 km

2020 rok 1510 km

2019 rok 1015 km

2018 rok 1012 km

2017 rok 2250 km

2016 rok 2000 km

2015 rok 2030 km

2014 rok 6900 km

2013 rok 4110 km

2012 rok 7500 km

2011 rok 5600 km

2010 rok 2700 km

2009 rok 1000 km


Wyprawy







zaliczone gminy button stats bikestats.pl

Archiwum

Zakarpacie - Dzień 6


Środa, 1 maja 2013


Dzisiaj postanawiamy wstać trochę wcześniej, a mianowicie o 7 rano. Pakujemy namioty i w drogę. Do Sapanty zostało nam kilkanaście kilometrów. Tam znajduje się bowiem Wesoły Cmentarz, o który postanowiliśmy zahaczyć kosztem Lwowa. Na cmentarzu znajduje się kilkaset nagrobków, które przestawiają w skrócie życiorys zmarłej osoby. Podczas zwiedzania nie można było się nie uśmiechnąć choć raz. Po znalezieniu bikera zbieraliśmy się z powrotem do dalszej drogi. To był dla mnie ciężki dzień, bo nie miałem rumuńskiej waluty myśląc, że przetrwam jakoś jeden dzień. Dzięki uprzejmości Michała i Karola dostałem trochę pieczywa. Ja z kolei wyciągnąłem z sakwy sporą ilość pasztetu. Michał zajadał się w tym czasie herbatnikami. To stało się swoistym wyznacznikiem formy na dzień dzisiejszy. Nie dalej bowiem jak za kilkanaście kilometrów czekała na nas przełęcz do pokonania o wysokości grubo ponad 500 m.n.p.m. Karol jechał sobie spokojnie swoim tempem. Michał na początku podjazdu uciekł mi na 100 metrów, a później zachciało mi się rywalizacji i systematycznie odrabiałem do niego stratę. Mimo słabego śniadania czułem potrzebę udowodnienia wyższości pasztetu nad herbatnikami, więc jak już dogoniłem Michała i jechaliśmy 500 metrów razem, to potem odskoczyłem w górę ile sił w nogach. Na szczyt wjechałem cały mokry. Trochę od potu, a trochę od polewania się zimną wodą z bidonu. Ot takie urozmaicenie na trasie...

Zaczekałem na Michała, potem zjawił się Karol i na granicy okręgów Maramuresz i Satu Mare zrobiliśmy sobie przerwę. Ja znów musiałem prosić chłopaków o chleb po tym wysiłku na podjeździe, a nawet jakaś zupka mi skapnęła :P Bezdomny pies dostał od Michała salami, a u mnie w ruch poszła konserwa na czarną godzinę. Po godzince ruszyliśmy w kierunku Negresti-Oas. Mimo upału jechało się przyjemnie, gdyż droga prowadziła już tylko w dół pięknymi serpentynami, gdzie każdy z nas co chwila stawał robić zdjęcia. Przez ostatnie spore miasteczko przebrnęliśmy dość szybko, ale Słońce było tak mocne że niewiele km dalej zrobiliśmy sobie przymusową przerwę na lody, colę i inne pomocne w jeździe rzeczy. Właścicielem sklepu okazał się Węgier, mówiąc że na tych ziemiach mieszka ich 95 %. Ich język jest cholernie ciężki do ogarnięcia, ale jakoś udało się wydusić od niego wynik rewanżowego meczu Realu z Borussią w LM. Dalsza droga powrotna na Ukrainę nie była zbyt ciekawa. Teren był bardzo płaski i nużący, oprócz jednej górki przebiegającej przez cudowny, zielony las. Natomiast ostatnie 15 km przed granicą dostaliśmy prezent od losu. Wiatr wiał nam w końcu! w plecy, a asfalt na końcowym odcinku Rumunii był najwyższych lotów. Okazało się, że najwięcej sił zachował Michał, który po wypiciu Coca-Coli ruszył do przodu jak szosowiec, i tak już do granicy trzymaliśmy się u niego z Karolem na kole, pędząc non-stop ponad 30 km/h. Tym samym zaoszczędziliśmy ponad godzinę dnia. Brawo Jasiu!

Na granicy okazało się, że nie możemy przekroczyć jej na rowerach, ale miła Pani celnik załatwiła nam busa do przewozu rowerów. Na granicy zeszło nam trochę czasu, a w samochodzie, którym wracaliśmy na Ukrainę był niesamowity zaduch. Po 40 minutach byliśmy już jednak z powrotem na Zakarpaciu. Do końca dnia jechało się już spokojnie po płaskim, bez szału. Temperatura była wysoka, a więc wyjechałem na przód i stanąłem przy sklepie celem zrobienia szybkich zakupów. Chłopaki niestety mnie nie zauważyli i pojechali przed siebie. Efekt był taki, że po zjedzeniu loda musiałem ich gonić. Dogoniłem ich dopiero po kilkunastu kilometrach w miejscowości Vilok, tuż przy przejściu granicznym z Węgrami. Tak swoją droga to czuliśmy się tam jak na Węgrzech, bo Ukraińców było tam jak na lekarstwo. Spotkaliśmy się pod sklepem, gdzie kupiliśmy jakieś piwko, a potem mimo bardzo dokuczających komarów, zdecydowaliśmy się na mega-szybką kąpiel w pokaźnej rzece. Dzień zbliżał się ku końcowi, a w kolejnej wiosce odbywał się festyn, gdzie chętnie bym został, gdyby nie rower :P Karola "złapała" policja na jeździe bez kasku, ale obyło się bez mandatu. Mieliśmy szukać noclegu "na gospodarza", ale znowu nie wyszło i rozbiliśmy się w jakimś przydrożnym sadzie, gdzie komary piły krew jak wściekłe. To zmusiło nas do rozbicia namiotów, zamknięcia się w nich i wieczornego debatowania przez zamknięte drzwi. Taka sytuacja...

Poranek na Rumunii / by boney © completny


Wesoły Cmentarz w Sapancie © completny


45 minut zwiedzania © completny


Listonosz © completny


Urzędnik © completny


Barista © completny


Stare nagrobki wymagają renowacji © completny


Teściowa czuwa © completny


Morderca © completny


Jedyny, niepowtarzalny © completny


Nie wnikam co ten Pan robił przez całe życie ;) © completny


W lewo © completny


Przełęcz oddzielająca okręg Satu Mare od Maramures © completny


Ciekawostki z asfaltu / by boney © completny


Bezdomne psy to w Rumunii plaga © completny


Rumunki © completny


Karol na zjeździe.. © completny


Na serpentynach mijaliśmy ciekawe pojazdy konne © completny


Polecam © completny


Michałowi też się spodobało :) © completny




Completny / by Michał © completny


Najbardziej wypasiona cygańska chata / by boney © completny


Negreşti-Oaş © completny


Pod sklepem u Węgra © completny


Przejazd przez świetny las / by Michał © completny




Zjazd był przedniej klasy / by boney © completny


Bohater Halmeu ;) © completny


Na Ukrainię wracamy samochodem © completny


Mała obsuwa na granicy, a w aucie 50 stopni :P © completny


Znaki nie kłamią © completny


Węgierskie disco na Ukrainie © completny


Cyganki © completny


Węgierski szlagier © completny


Komary nie pozwalały nacieszyć się wodą © completny


Jest festyn, jest impreza © completny


Vilok © completny


Nocleg w sadzie w chmarze komarów :/ © completny


Kategoria 2013 Zakarpacie

Dane wycieczki:
Km:127.23Km teren:5.00 Czas:06:43km/h:18.94
Pr. maks.:48.03Temperatura:30.0 Podjazdy:480mRower:Giant

Komentarze
Świetnie udokumentowany etap, cmentarz faktycznie zabawny, hehe. Gdyby nie te komary...
k4r3l
- 13:30 poniedziałek, 27 maja 2013 | linkuj
Cmentarz robi wrażenie, wybieram się tam w lecie podczas wyprawy na Bałkany :)
majorus
- 10:32 poniedziałek, 27 maja 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl