MAZURY - Etap 8
Poniedziałek, 20 maja 2013
Oczywiście nie wstałem o 5:30 i o pociągu do Gdańska mogłem zapomnieć. Mimo wszystko zajechałem na Dworzec, gdzie spotkałem średniego z kolegą. Oni już walili prosto do Wrocławia. Ja miałem zamiar dotrzeć do Trójmiasta. Kupiłem drogi bilet w kasie, ale Pani nie popatrzyła na godzinę i ów pociąg odjechał już 20 minut temu :P Wysłałem więc pocztówkę na poczcie i zaraz jechałem w kierunku Ostródy łapać stopa, bo następny skład miałem za 4 godziny. Na wylotówce Olsztyna, po drugiej stronie ulicy zauważyłem Shella. Tam za piątym razem ujrzałem małego dostawczaka na słowackich blachach. Zacząłem po czesku pytać się o możliwość podwózki, ale nadaremno, bo kierowcą był polski przedstawiciel handlowy, słowackiej firmy sprzedającej materace. Podróż minęła fajnie, a ja byłem zadowolony i zdumiony jednocześnie, że tak łatwo złapać stopa mając rower u boku :) Wysiadłem na obrzeżu Ostródy, wjechałem zwiedzić miasto i na drugim jej końcu znalazłem Orlen. Tam doradzono mi żeby cofnąć się obwodnicą w drugą stronę, gdyż jest tam Shell. Tak też zrobiłem i już za pierwszym podejściem pewien kierowca TIRa zgodził się mnie podwieźć do Elbląga :D Pięknie, tylko że był cały zawalony płytami wiórowymi. W trakcie, gdy on wyrabiał 45-minutową przerwę, ja pytałem innych kierowców, ale nawet jak mieli miejsce i jechali do Elbląga to nie mogli mnie zabrać. Jeden wiózł warzywa, drugi jakieś delikatne krzewy na pace. Koniec końców zwróciłem się z powrotem do pierwszego gościa i jakoś wrzuciłem rower na samą górą. Przypiąłem zaledwie jednym expanderem i było spoko. Fajnie jechało się TIRem. Wszystko widać z góry i klimatyzacja też umilała podróż. Miły gościu wysadził mnie na obrzeżach Elbląga i musiałem przedrzeć się do Centrum. Podjechałem na PKP, ale pociągu do Gdańska nie było. Później w centrum pytałem o Rynek, ale ludzie na północy inaczej rozumieją to słowo i wszyscy kierowali mnie na targowisko. Dopiero jak spytałem o Stare Miasto to trafiłem na właściwe tory. Zwiedziłem ten Elbląg, niby ładnie, ale mi się jakoś nie podobało, nie wiem czemu. Po prostu. Wjechałem na obwodnicę i do Gdańska zostało mi 60 km. Szukałem pilnie kolejnej stacji benzynowej, aby złapać stopa, ale na jedynej jaką minąłem, zatrzymywały się same osobówki. Pojechałem więc dalej z nadzieją, że coś trafię jeszcze. Niestety następna stacja była dopiero za 20 kilka km w Nowym Dworze Gdańskim :P Tam wbiłem na Orlena, ale ciężko było coś wyhaczyć. Jak już miałem ruszać dalej to znowu ujrzałem dwóch sakwiarzy. Pomarańczowy, charakterystyczny strój od razu nasunął mi myśl że to van z Januszem. Tak to byli oni. Krzyknąłem nawet, ale tak uciekali przed psującą się pogodą w kierunku Krynicy Morskiej, że już nie podejmowałem próby dogonienia ich. Ruszyłem dalej o własnych siłach. Gdy minąłem, dopływającą do Bałtyku Wisłę, stanąłem przy jakimś barze widząc dwa spore wozy. Jeden koleś smarował coś przy dźwigu, więc podbiłem i spytałem o podwózkę. Zgodził się, tylko uprzedził, że do Gdańska jedzie trochę na około przez Pruszcz, i może mnie wysadzić na Południu miasta. Nie przeszkadzało mi to, bo widziałem że lada chwila dopadnie mnie deszcz. Martwiłem się jedynie o rower, bo gościu miał pustą pakę i trochę mój Giant sobie pojeździł z tyłu ;P Wysiadłem na Oruni i kilka minut później dotarła do Gdańska mega burza. Nagle zrobiło się po prostu ciemno na dworze mimo iż była godzina 16:40. Wiatr w porywach osiągał jakieś 70 km/h. Zaczęło padać, a ja wiedziałem, że muszę jak najszybciej dotrzeć na PKP. Burzy nie udało mi się sfilmować, ale jak ktoś ma dobrą wyobraźnię to potrafi sobie unaocznić co musiało się tam dziać, że na prostej drodze mając sakwy, spierdzielałem przed nawałnicą osiągając max dnia ponad 53 km/h ! :D Aż sam się złapałem za głowę. Jakoś dotarłem do przejścia podziemnego i zaraz byłem na dworcu PKP. Nawet jakoś strasznie nie zmokłem, ale niestety musiałem odwołać spotkanie z Kamilem i Olafem z Gdynii. Szkoda się męczyć w taką pogodę, a mieliśmy jechać wspólnie do Wejherowa. No cóż, może innym razem. Ja natomiast zobaczyłem na dworcu, że o 17:11 mam pociąg TLK do Szczecina przez Słupsk. Kupiłem za ostatnie pieniądze bilet i już miałem w nosie pogodę :D W pociągu pusto, więc fajnie zleciały te 2,5 godziny. Przed 20 byłem w Słupsku, gdzie odwiedziłem znajomą. Podjechałem na Plac Zwycięstwa i stamtąd już razem dotarliśmy do mieszkania. Ciężki dzień, na wariackich papierach, ale udało się dotrzeć z Olsztyna do Słupska w jeden dzień, więc plan wykonany ;)
























Arena Ostróda© completny

Ostróda© completny

Nad jeziorem w mieście© completny

TIRstop do Elbląga© completny

PKP Elbląg© completny

Tramwaje w Elblągu© completny

Brama Targowa© completny

Katedra pw. św.Mikołaja© completny

Most zwodzony w Elblągu© completny

Na Gdańsk muszę jechać rowerem :P© completny

Chyba będzie padać© completny

Nowy Dwór Gdański© completny

Kolejne spotkanie Janusza i vana :)© completny

Ten pojazd dowiózł mnie do Gdańska© completny

Idzie pompa© completny

Burza w końcu dotarła do Gdańska© completny

Ludzie w popłochu uciekali do przejścia podziemnego© completny

PKP Gdańsk Główny - udało się dotrzeć na czas ;)© completny

Obiecanki© completny

Konserwa na czarną godzinę© completny

Gdańsk - Słupsk TLK© completny

PKP Słupsk© completny

Aleja niczym w Częstochowie© completny
Kategoria 2013 Mazury
Dane wycieczki:
Km: | 62.33 | Km teren: | 0.50 | Czas: | 03:31 | km/h: | 17.72 | ||
Pr. maks.: | 53.61 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 90m | Rower: | Giant |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!