Nysa - Syców
Wtorek, 3 maja 2011
Było okropnie na początku. Po 2 godzinach snu na schodach klatki schodowej pewnego bloku w Nysie, przykryty zaledwie śpiworem, obudziłem się bardzo rozdrażniony. Była 4:40 w nocy. O 5 otwierali dworzec PKP. Jakby nie można było tam się wyspać :/ :/ Było mi zimno jak nigdy, byłem śpiący jak nigdy, nie chciałem wsiadać na rower jak nigdy ! Okropność. Ale dobra. O 4:55 wyruszyliśmy ulicami Nysy do dworca. Ten był już czynny. Michał kupił bilety, a ja jeszcze na chwilkę się zdrzemnąłem. Pół godziny do odjazdu. Wczoraj taka długa trasa ponieważ dzisiaj miało być załamanie pogody. Ale dobra. Narazie było wcześnie rano i nic nie wskazywało na to że będzie za 4 godziny w Nysie biało :D

Wsiedliśmy do szynobusu, który jechał przez Opole aż do Kluczborka. W Opolu na jednym moście widziałem tylko jak deszcz napierdziela w Odrę. To były pierwsze oznaki nieciekawej zmiany frontu w Polsce. Michał spał w środku jak suseł bo całą noc czuwał aby nikt nie podpierdzielił nam z klatki rowerów. Ja też spałem, ale trochę krócej. W Kluczborku dali znać drugiej załodze żeby poczekała bo jest przesiadka ze spóźnionego szynobusu i zaraz będą jeszcze niektórzy wsiadać. My się wpakowaliśmy do pustego ostatniego wagonu i Michał znowu poszedł w kimę. Mi się już trochę odechciało. Bardziej się martwiłem co to będzie jak trzeba będzie wysiąść z ogrzewanego wagonu na zimne powietrze. Szybko zeszła nam ta podróż i już trzeba było wysiadać. W Kępnie jeszcze załamania pogody nie było widać, ale było po prostu zachmurzone niebo. Bez większego rozczulania się ruszyliśmy jednym, zwartym krokiem ku domu. Na trasie mało samochodów to i sobie pojechaliśmy drogą główną zamiast chodnikiem. Będąc koło słynnej Casandry na górce zaczęło się! Początkowo zaczął padać deszcz, ale już na górce koło LOTOSu pękały nam policzki od ostrego i jakże niemile kującego gradu. Jeszcze tylko jedno foto pamiątkowe z powrotu już na Szosie Kępińskiej...

Uciekliśmy - Nie daliśmy się złapać. Była godzina 9:30 a my w cieplutkim i pełnym jedzenia domu na końcówkę majówki! Potęga. Wszystko zaczęło inaczej smakować. A już za 30 minut po naszym powrocie i w Sycowie zaczął padać śnieg. 3 maja a tu zima o sobie przypomniała. Ale ja mówiłem że jeszcze w tej połowie roku 2011 spadnie na pewno śnieg. Nie myślałem jednak że będzie to aż tak późno. Najlepsze było jednak na koniec. Oglądamy sobie z Michałem TVP INFO a tam za 30 minut mówią, że w Nysie, Głuchołazach, Kędzierzynie oraz Namysłowie ludzie zostali odcięci od prądu ponieważ obfite opady śniegu spowodowały łamanie drzew pod naporem śniegu co doprowadziło do zerwania linii energetycznych :D :D :D No nie mogłem. Taki zadowolony nigdy nie byłem. Od razu mi przeszła złość na tą pobudkę przed 5 rano :D To jest to! A za godzinkę w tejże telewizji był wywiad na żywo z reporterem który stał na trasie. Śnieg pada, a on koresponduje. Jak zobaczył że ktoś wraca autem z rowerem na dachu to go tak zaskoczenie wzięło że zaraz to skomentował. Już prawie nie mogłem ze śmiechu. Nie wyobrażałem sobie jakie byłyby jajca jakby nas zobaczył na trasie jadących z sakwami w śniegu całych zmarzniętych. Chyba by zrobił gorący wywiad z takimi śmiałkami :D :D :D Było na koniec na prawdę bardzo wesoło w domu. Z perspektywy ciepłego pokoju zupełnie inaczej patrzy się na takie obrazki. Czyli mógłbym dać tytuł tej wycieczki "Powrót z Happyendem" ! Cholernie udana Majówka!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________

PKP Nysa - 5:28 rano :/© pape93
Wsiedliśmy do szynobusu, który jechał przez Opole aż do Kluczborka. W Opolu na jednym moście widziałem tylko jak deszcz napierdziela w Odrę. To były pierwsze oznaki nieciekawej zmiany frontu w Polsce. Michał spał w środku jak suseł bo całą noc czuwał aby nikt nie podpierdzielił nam z klatki rowerów. Ja też spałem, ale trochę krócej. W Kluczborku dali znać drugiej załodze żeby poczekała bo jest przesiadka ze spóźnionego szynobusu i zaraz będą jeszcze niektórzy wsiadać. My się wpakowaliśmy do pustego ostatniego wagonu i Michał znowu poszedł w kimę. Mi się już trochę odechciało. Bardziej się martwiłem co to będzie jak trzeba będzie wysiąść z ogrzewanego wagonu na zimne powietrze. Szybko zeszła nam ta podróż i już trzeba było wysiadać. W Kępnie jeszcze załamania pogody nie było widać, ale było po prostu zachmurzone niebo. Bez większego rozczulania się ruszyliśmy jednym, zwartym krokiem ku domu. Na trasie mało samochodów to i sobie pojechaliśmy drogą główną zamiast chodnikiem. Będąc koło słynnej Casandry na górce zaczęło się! Początkowo zaczął padać deszcz, ale już na górce koło LOTOSu pękały nam policzki od ostrego i jakże niemile kującego gradu. Jeszcze tylko jedno foto pamiątkowe z powrotu już na Szosie Kępińskiej...

już padał grad, ale przed śnieżycą uciekliśmy...© pape93
Uciekliśmy - Nie daliśmy się złapać. Była godzina 9:30 a my w cieplutkim i pełnym jedzenia domu na końcówkę majówki! Potęga. Wszystko zaczęło inaczej smakować. A już za 30 minut po naszym powrocie i w Sycowie zaczął padać śnieg. 3 maja a tu zima o sobie przypomniała. Ale ja mówiłem że jeszcze w tej połowie roku 2011 spadnie na pewno śnieg. Nie myślałem jednak że będzie to aż tak późno. Najlepsze było jednak na koniec. Oglądamy sobie z Michałem TVP INFO a tam za 30 minut mówią, że w Nysie, Głuchołazach, Kędzierzynie oraz Namysłowie ludzie zostali odcięci od prądu ponieważ obfite opady śniegu spowodowały łamanie drzew pod naporem śniegu co doprowadziło do zerwania linii energetycznych :D :D :D No nie mogłem. Taki zadowolony nigdy nie byłem. Od razu mi przeszła złość na tą pobudkę przed 5 rano :D To jest to! A za godzinkę w tejże telewizji był wywiad na żywo z reporterem który stał na trasie. Śnieg pada, a on koresponduje. Jak zobaczył że ktoś wraca autem z rowerem na dachu to go tak zaskoczenie wzięło że zaraz to skomentował. Już prawie nie mogłem ze śmiechu. Nie wyobrażałem sobie jakie byłyby jajca jakby nas zobaczył na trasie jadących z sakwami w śniegu całych zmarzniętych. Chyba by zrobił gorący wywiad z takimi śmiałkami :D :D :D Było na koniec na prawdę bardzo wesoło w domu. Z perspektywy ciepłego pokoju zupełnie inaczej patrzy się na takie obrazki. Czyli mógłbym dać tytuł tej wycieczki "Powrót z Happyendem" ! Cholernie udana Majówka!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________
Dane wycieczki:
Km: | 21.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 18.46 | ||
Pr. maks.: | 38.86 | Temperatura: | 6.0 | Podjazdy: | 70m | Rower: | Giant |
Komentarze
;) widzę zimno było... to tak jak mnie wczoraj i dziś... w sumie lepsza taka niż potworny upał:D
kasienka1989 - 21:03 środa, 4 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!