CZECHY 2010 - DZIEŃ #4
Piątek, 13 stycznia 2012
DZIEŃ 4: 22.07.2010 (CZW)
I nastał kolejny dzień. Michał wstał wcześniej ode mnie i pomaszerował kilkadziesiąt metrów na górę pod jabłonkę. Gdy zjadał jabłko, rzucał ogryzek w dół, a ten trafiał mi w namiot. W dodatku okropnie gorące promyki Słońca wtargnęły na powierzchnie namiotu no i musiałem wyleźć w końcu na zewnątrz :P Zebraliśmy się i o 9:30 ruszyliśmy dalej na Vsetin. Tam podjechaliśmy po mapę do Informacji Turystycznej, potem na górkę zobaczyć jakiś tam kościół, no i pod jakiegoś Alberta. To były moje pierwsze zakupy w Czechach. Zjedliśmy na murku płatki z mlekiem i zaczepiła nas jakaś starsza Pani. Pytała skąd pochodzimy. Podobno znała 6-7 języków w tym polski, a więc pogadaliśmy sobie miło przez kilkanaście minut :) Potem już kierowaliśmy się w kierunku granicy czesko-słowackiej. Po drodze był spory upał. Zobaczyliśmy piękną rzekę po lewej stronie i nawet sporo ludzi kręcących się tam. W pewnej chwili skusiliśmy się i odbyła się kąpiel. Kilku śmiałków skakało z tamy "na główkę". Po kilkudziesięciu minutach ruszyliśmy dalej. Mieliśmy ciągle pod górkę. Temperatura rosła. W końcu we wsi Karolinka, jakieś 10-15 km przed granicą, kupiliśmy połówkę arbuza i zjedliśmy ją we dwóch. Jeszcze nigdy mi tak nie smakował żaden owoc jak wtedy! Ruszyliśmy z powrotem na trasę i po prawej stronie było lazurowe jeziorko. Chciałem stanąć no ale już się kąpaliśmy więc szkoda tracić czasu. Po kolejnych kilku morderczych kilometrach dotarliśmy na szczyt tj. około 808 m.n.p.m., gdzie znajdowała się granica czesko-słowacka. Przekroczyliśmy ją z nastawieniem, że śpimy na Słowacji dzisiaj z racji męczących górek. Okazało się jednak, że tuż za granicą był zjazd z owej góry. Zjeżdżaliśmy 30 km w dół! Można było nie pedałować!! Coś fantastycznego. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Przypuszczam, że w Alpach takie rzeczy mogą mieć miejsce, ale żeby na Słowacji takie coś spotkać i to jeszcze spontanicznie? :) Tak więc dotarliśmy do Czadcy. Uprzednio jednak padał przed nami deszczyk i jechaliśmy po zwilżonej nawierzchni, a w miejscowości Turzovka złapała nas burza, ale schowaliśmy się w TESCO. W Czadcy chwilkę odpoczęliśmy i postanowiliśmy dalej ruszyć na północ. Dotarliśmy do Skalite, gdzie ujrzeliśmy piękny wiadukt drogowy. Robił świetne wrażenie swoją wielkością i rozmachem. Stamtąd dostaliśmy się nową i o dziwo w ogóle nie używaną drogą eskpresową (trzypasmówke) do Zwardonia czyli zapomnianego miasta. Ciężko było się tam dostać, ale jeszcze ciężej było wyjechać. Bardzo dziwnie położone miasteczko. Stwierdziliśmy że nie będziemy tam spać, a więc ruszyliśmy dalej w kierunku Milówki. Było już prawie całkowicie ciemno no i nie chcieliśmy się zgubić. Wokół mroczne lasy, toteż jedziemy cały czas ekspresówką, po której teoretycznie rowery nie mogą jeździć. Jedziemy i przed nami ukazuje się tunel! :D Nie mając innej drogi do wyboru, ładujemy się w niego i przejeżdżamy chodnikiem 678m. Gdy wyjeżdżamy z niego, wita nas po drugiej stronie koleś od monitoringu i grozi policją. Wyjaśniliśmy jednak, że jesteśmy w trudnej sytuacji i jechaliśmy tunelem z konieczności. Obyło się bez mandatu, a tunel zaliczony ;) Ostatecznie zboczyliśmy do pierwszej wioski za tunelem czyli Lalik. Znaleźliśmy wolną polanę. Poprosiliśmy o wrzątek w pobliskim domu, a sami chcieliśmy rozbić się na trawie. Działka była własnością państwa z Rybnika, którzy pozwolili nam tam nocować. W domu vis a vis była impreza, ale my już położyliśmy się spać po zjedzeniu małej kolacji. Wykończeni prawie kilometrem w pionie szybko zasypiamy...
POGODA - 25-32'C, zachmurzenie zmienne, wiatr(1), burza na Słowacji.
TRASA - LIPTAL -> VSETIN -> KAROLINKA (CZ) -> MAKOV (SK) -> ĆADCA (SK) -> ZWARDOŃ (PL) -(Tunel EMILIA 678 m. długości)-> LALIKI (PL)
ODO 118,9 km // TIME 6:57 h // AVS 17,10 km/h // MAX 53,37 km/h



Następne zdjęcia są już zapożyczone z kolekcji innych internautów :P





_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________
I nastał kolejny dzień. Michał wstał wcześniej ode mnie i pomaszerował kilkadziesiąt metrów na górę pod jabłonkę. Gdy zjadał jabłko, rzucał ogryzek w dół, a ten trafiał mi w namiot. W dodatku okropnie gorące promyki Słońca wtargnęły na powierzchnie namiotu no i musiałem wyleźć w końcu na zewnątrz :P Zebraliśmy się i o 9:30 ruszyliśmy dalej na Vsetin. Tam podjechaliśmy po mapę do Informacji Turystycznej, potem na górkę zobaczyć jakiś tam kościół, no i pod jakiegoś Alberta. To były moje pierwsze zakupy w Czechach. Zjedliśmy na murku płatki z mlekiem i zaczepiła nas jakaś starsza Pani. Pytała skąd pochodzimy. Podobno znała 6-7 języków w tym polski, a więc pogadaliśmy sobie miło przez kilkanaście minut :) Potem już kierowaliśmy się w kierunku granicy czesko-słowackiej. Po drodze był spory upał. Zobaczyliśmy piękną rzekę po lewej stronie i nawet sporo ludzi kręcących się tam. W pewnej chwili skusiliśmy się i odbyła się kąpiel. Kilku śmiałków skakało z tamy "na główkę". Po kilkudziesięciu minutach ruszyliśmy dalej. Mieliśmy ciągle pod górkę. Temperatura rosła. W końcu we wsi Karolinka, jakieś 10-15 km przed granicą, kupiliśmy połówkę arbuza i zjedliśmy ją we dwóch. Jeszcze nigdy mi tak nie smakował żaden owoc jak wtedy! Ruszyliśmy z powrotem na trasę i po prawej stronie było lazurowe jeziorko. Chciałem stanąć no ale już się kąpaliśmy więc szkoda tracić czasu. Po kolejnych kilku morderczych kilometrach dotarliśmy na szczyt tj. około 808 m.n.p.m., gdzie znajdowała się granica czesko-słowacka. Przekroczyliśmy ją z nastawieniem, że śpimy na Słowacji dzisiaj z racji męczących górek. Okazało się jednak, że tuż za granicą był zjazd z owej góry. Zjeżdżaliśmy 30 km w dół! Można było nie pedałować!! Coś fantastycznego. Jeszcze nigdy nie widziałem czegoś takiego. Przypuszczam, że w Alpach takie rzeczy mogą mieć miejsce, ale żeby na Słowacji takie coś spotkać i to jeszcze spontanicznie? :) Tak więc dotarliśmy do Czadcy. Uprzednio jednak padał przed nami deszczyk i jechaliśmy po zwilżonej nawierzchni, a w miejscowości Turzovka złapała nas burza, ale schowaliśmy się w TESCO. W Czadcy chwilkę odpoczęliśmy i postanowiliśmy dalej ruszyć na północ. Dotarliśmy do Skalite, gdzie ujrzeliśmy piękny wiadukt drogowy. Robił świetne wrażenie swoją wielkością i rozmachem. Stamtąd dostaliśmy się nową i o dziwo w ogóle nie używaną drogą eskpresową (trzypasmówke) do Zwardonia czyli zapomnianego miasta. Ciężko było się tam dostać, ale jeszcze ciężej było wyjechać. Bardzo dziwnie położone miasteczko. Stwierdziliśmy że nie będziemy tam spać, a więc ruszyliśmy dalej w kierunku Milówki. Było już prawie całkowicie ciemno no i nie chcieliśmy się zgubić. Wokół mroczne lasy, toteż jedziemy cały czas ekspresówką, po której teoretycznie rowery nie mogą jeździć. Jedziemy i przed nami ukazuje się tunel! :D Nie mając innej drogi do wyboru, ładujemy się w niego i przejeżdżamy chodnikiem 678m. Gdy wyjeżdżamy z niego, wita nas po drugiej stronie koleś od monitoringu i grozi policją. Wyjaśniliśmy jednak, że jesteśmy w trudnej sytuacji i jechaliśmy tunelem z konieczności. Obyło się bez mandatu, a tunel zaliczony ;) Ostatecznie zboczyliśmy do pierwszej wioski za tunelem czyli Lalik. Znaleźliśmy wolną polanę. Poprosiliśmy o wrzątek w pobliskim domu, a sami chcieliśmy rozbić się na trawie. Działka była własnością państwa z Rybnika, którzy pozwolili nam tam nocować. W domu vis a vis była impreza, ale my już położyliśmy się spać po zjedzeniu małej kolacji. Wykończeni prawie kilometrem w pionie szybko zasypiamy...
POGODA - 25-32'C, zachmurzenie zmienne, wiatr(1), burza na Słowacji.
TRASA - LIPTAL -> VSETIN -> KAROLINKA (CZ) -> MAKOV (SK) -> ĆADCA (SK) -> ZWARDOŃ (PL) -(Tunel EMILIA 678 m. długości)-> LALIKI (PL)
ODO 118,9 km // TIME 6:57 h // AVS 17,10 km/h // MAX 53,37 km/h

Po spędzonej nocy w Liptalu - obok stacji paliw© pape93

Informacja turystyczna - VSETIN© pape93

Przydrożna rzeka zachęcała do różnorakiej kąpieli...© pape93
Następne zdjęcia są już zapożyczone z kolekcji innych internautów :P

Na granicy - za nami wielki podjazd i CZECHY...© pape93

Na granicy - ...przed nami zjazd i SŁOWACJA!© pape93

W centrum Czadcy© pape93

Skalite(SK) - widok na piękny, jeszcze budowany wiadukt© pape93

przeprawa 678 m przez Tunel Emilia w Lalikach© pape93
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________
Kategoria 2010 Czechy Wschodnie
Dane wycieczki:
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | Podjazdy: | m | Rower: |
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!