Dzień #1 | Syców - Tomaszów Maz.
Piątek, 20 lipca 2012
Niedawno miałem jechać to tu, to tam. Ostatecznie stanęło na tym, że sam musiałem sobie coś wymyślić i padło na Wschód Polski, który mnie intrygował od pewnego czasu. Zakładałem że wyprawka zajmie mi 6 dni. W czwartek wieczorem przygotowałem ostatnie rzeczy i przed północą miałem już spakowane sakwy. Rano wystarczyło wstać i ruszyć.
To jednak nie okazało się tak proste gdyż wyruszyłem dopiero o 7:31 z Sycowa. Na ten dzień przewidziałem dojechanie do Tomaszowa Mazowieckiego (ok.180-190 km), gdzie miał mnie przygarnąć na jedną noc Rafał. Rano nie byłem załamany późną porą wyjazdu, bo wiedziałem, że moim wielkim sprzymierzeńcem będzie tego dnia wiatr w plecy. I tak też było. Do Sokolnik jechałem bez większych przygód oprócz awarii tuż za Kępnem. Coś nieciekawie zaczęło mi strzelać w przednim kole, ale miejscowy serwisant tylko powierzchownie zaradził temu defektowi. Jak się później okazało, "naprawa" wystarczyła na 300 km.
W Sokolnikach skręciłem na Lututów, Złoczew i dalej na Burzenin, Widawę aż z powrotem dotarłem do krajowej "8" w okolicach Szczercowa. Po drodze nie miałem większych przygód. Pojechałem trochę na około, bo chciałem zaliczyć kilka gmin no i przy okazji zobaczyć tamtejsze miasteczka. Ze Szczercowa natomiast jechałem już główną trasą do Bełchatowa. Pobocze było 1,5 metrowe, ale niestety bardzo nierówne. Mimo słabnącego, ale wciąż wiejącego wiatru w plecy, nie byłem w stanie bezpiecznie się rozpędzić.
Do Bełchatowa dojechałem o godzinie 14:00 mając na liczniku już 135 km. Posiedziałem chwilę na Rynku, podjechałem pod nową halę Skry oraz nie omieszkałem zahaczyć o stadion Gieksy.
Z miasta słynącego z Kopalni ruszyłem na ostatnią prostą do Piotrkowa Trybunalskiego. Pierwszych kilka kilometrów było pozbawione pobocza więc jechałem wolniutko. Później po 155 km przebrałem na stacji ORLEN krótkie spodenki z chudą gąbką, na INTERKOLowe porządniejsze. To był świetny ruch, bo tyłek już powoli miał dość. Szkoda tylko że tak późno wpadłem na ten pomysł.
W Piotrkowie byłem już umówiony z VSV83, który czekał na mnie na Dworcu Kolejowym. Myślałem że przyjedzie kolarzówką, ale wybrał się starym, poczciwym Biancchim. Stanęliśmy tylko na chwilę na Rynku i dalej już Rafał wziął na siebie prowadzenie "wycieczki". W drodze do Tomaszowa starał się pokazać mi jak najwięcej rzeczy mimo iż już czułem dystans w nogach. Byliśmy pod Grotami, nad Zalewem Sulejowskim, na Niebieskich Źródłach czy też obok Kopalni Białego Piasku. Mimo zmęczenia czułem, że tego dnia dałbym radę trzasnąć 300 km i dojechać do tej Warszawy, ale nie miałem zamiaru zmieniać już planów. Po jakimś czasie dojechaliśmy do domu Rafała i tam się rozpakowałem. Najadłem się niesłychanie, a na sam wieczór podjechaliśmy jeszcze samochodem do Spały i Inowłodza zobaczyć tamtejsze miejsca charakterystyczne. Potem powrót już po ciemku i trzeba było iść spać, bo w sobotę startowaliśmy z samiutkiego rańca!
Ta wycieczka miała opiewać na 185 km, w porywach do 200 km, ale dzięki Rafałowi udało mi się ustanowić swój własny rekord dystansu w ciągu jednego dnia. Od teraz mogę sobie zmienić tą rubrykę na 222 km.


















_____________________________________
_____________________________________
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________
To jednak nie okazało się tak proste gdyż wyruszyłem dopiero o 7:31 z Sycowa. Na ten dzień przewidziałem dojechanie do Tomaszowa Mazowieckiego (ok.180-190 km), gdzie miał mnie przygarnąć na jedną noc Rafał. Rano nie byłem załamany późną porą wyjazdu, bo wiedziałem, że moim wielkim sprzymierzeńcem będzie tego dnia wiatr w plecy. I tak też było. Do Sokolnik jechałem bez większych przygód oprócz awarii tuż za Kępnem. Coś nieciekawie zaczęło mi strzelać w przednim kole, ale miejscowy serwisant tylko powierzchownie zaradził temu defektowi. Jak się później okazało, "naprawa" wystarczyła na 300 km.
W Sokolnikach skręciłem na Lututów, Złoczew i dalej na Burzenin, Widawę aż z powrotem dotarłem do krajowej "8" w okolicach Szczercowa. Po drodze nie miałem większych przygód. Pojechałem trochę na około, bo chciałem zaliczyć kilka gmin no i przy okazji zobaczyć tamtejsze miasteczka. Ze Szczercowa natomiast jechałem już główną trasą do Bełchatowa. Pobocze było 1,5 metrowe, ale niestety bardzo nierówne. Mimo słabnącego, ale wciąż wiejącego wiatru w plecy, nie byłem w stanie bezpiecznie się rozpędzić.
Do Bełchatowa dojechałem o godzinie 14:00 mając na liczniku już 135 km. Posiedziałem chwilę na Rynku, podjechałem pod nową halę Skry oraz nie omieszkałem zahaczyć o stadion Gieksy.
Z miasta słynącego z Kopalni ruszyłem na ostatnią prostą do Piotrkowa Trybunalskiego. Pierwszych kilka kilometrów było pozbawione pobocza więc jechałem wolniutko. Później po 155 km przebrałem na stacji ORLEN krótkie spodenki z chudą gąbką, na INTERKOLowe porządniejsze. To był świetny ruch, bo tyłek już powoli miał dość. Szkoda tylko że tak późno wpadłem na ten pomysł.
W Piotrkowie byłem już umówiony z VSV83, który czekał na mnie na Dworcu Kolejowym. Myślałem że przyjedzie kolarzówką, ale wybrał się starym, poczciwym Biancchim. Stanęliśmy tylko na chwilę na Rynku i dalej już Rafał wziął na siebie prowadzenie "wycieczki". W drodze do Tomaszowa starał się pokazać mi jak najwięcej rzeczy mimo iż już czułem dystans w nogach. Byliśmy pod Grotami, nad Zalewem Sulejowskim, na Niebieskich Źródłach czy też obok Kopalni Białego Piasku. Mimo zmęczenia czułem, że tego dnia dałbym radę trzasnąć 300 km i dojechać do tej Warszawy, ale nie miałem zamiaru zmieniać już planów. Po jakimś czasie dojechaliśmy do domu Rafała i tam się rozpakowałem. Najadłem się niesłychanie, a na sam wieczór podjechaliśmy jeszcze samochodem do Spały i Inowłodza zobaczyć tamtejsze miejsca charakterystyczne. Potem powrót już po ciemku i trzeba było iść spać, bo w sobotę startowaliśmy z samiutkiego rańca!
Ta wycieczka miała opiewać na 185 km, w porywach do 200 km, ale dzięki Rafałowi udało mi się ustanowić swój własny rekord dystansu w ciągu jednego dnia. Od teraz mogę sobie zmienić tą rubrykę na 222 km.

Wieczorne pakowanie przed-wyprawkowe© pape93

START - środa, 20.07.2012 - 7:31 rano© pape93

Niezwykla masywna budowla sakralna w Złoczewie© pape93

Kościół w Burzeninie© pape93

Dość pokaźny kościół przed Szczercowem© pape93

14:00 - 135 km za mną - Bełchatów© pape93

Oblegana przez dzieci fonntanna na bełchatowskim Rynku© pape93

Pod Halą Skry Bełchatów© pape93

PGE GKS Bełchatów© pape93

Teraz prosto na Piotrków© pape93

Jeszcze tylko rzut oka na Elektrownie Bełchatów© pape93

Ciasny, ale własny - Rynek w Piotrkowie Trybunalskim© pape93

Pod Grotami już w towarzystwie Rafała (VSV83)© pape93

Na tamie Zalewu Sulejowskiego© pape93

Niebieskie źródła w Tomaszowie Mazowieckim© pape93

Rynek w Tomaszowie z niedkończoną renowacją© pape93

Znany mi już Dworzec Kolejowy w tymże mieście.© pape93

Spała odwiedzona już samochodem.© pape93
_____________________________________
_____________________________________
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________
Kategoria >200 km
Dane wycieczki:
Km: | 221.79 | Km teren: | 4.20 | Czas: | 09:13 | km/h: | 24.06 | ||
Pr. maks.: | 54.41 | Temperatura: | 21.0 | Podjazdy: | 460m | Rower: | Giant |
Komentarze
Miło było mi Cię gościć w moich skromnych progach.Liczę,że jak już dostaniesz tą legitymację,to zawitasz ponownie,a tej rubryki to na razie nie zmieniaj,bo niedługo (jak się zjawię w dolnośląskim),to 222 km przejdzie już do historii,a będzie nowy rekord!!!
VSV83 - 19:42 czwartek, 26 lipca 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!