Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2011
Dystans całkowity: | 377.16 km (w terenie 13.70 km; 3.63%) |
Czas w ruchu: | 15:08 |
Średnia prędkość: | 19.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Suma podjazdów: | 400 m |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 25.14 km i 1h 22m |
Więcej statystyk |
Odwiedziny Doroty
Piątek, 5 sierpnia 2011
14:40 - 20:30
*WROCŁAW
^do Legnickiej - Legnicka - Ruska do Galerii - na tyłach Galerii do Radissona(Dorota) - Hala Targowa(obiad) - Galeria - św.Magdaleny - Rynek(witaminka) - dziwną ulicą w kierunku Elektrociepłowni - Most Osobowicki - koło cmentarza na Most Milenijny - Basen(rozmowa studencka) - Wejherowska do Legnickiej - do Heliosu - plac Solny - Rynek - (mecz) - do Galerii - za mostem Grunwaldzkim w prawo - do mostu Zwierzynieckiego - Hala Ludowa(nogi) - powrót do Grunwaldu - do Radio - parkiem na Wzgórze Partyzantów - kanałami w okolice Sądu - do Świebodzkiego i standardowo do babci i powrót na New Dwór^




Dzisiaj wstałem późno. Poodkurzałem dom, a mama poszła na spotkanie z Dorotą po 17 latach. Nie jadłem obiadu, ale mama chciała abym podjechał i przywitał się z jej przyjaciółką. Wyjechałem przed 15. Znalazłem Hotel Radisson i poznałem Dorotę oraz jej koleżankę Dolores ;D Widzieliśmy się może 15 minut, ale na tym się na pewno nie skończy. Kobietki pojechały na zakupy, a ja rowerem skoczyłem na obiad do Hali Targowej. Wcześniej jednak na rynek zjeść lody w Witamince - ach pyszności ;) Potem w kierunku Północy. Most Osobowicki, a następnie w lewo koło cmentarza i na Most Milenijny. Tam zjechałem z mostu i podjechałem pod basen. Było ciepło, ludzie się kąpali, ale ja dopiero musiałem wyczaić ten basen. Pogadałem z Panią ochroniarz i wszystko wypytałem. Podałem się za studenta poznającego miasto ;) Nie ma to jak rozmawiać na wkręcie ;P Następnie po jakichś 30 minutach pojechałem w kierunku Legnickiej aby znowu dobić do rynku. Tam obejrzałem kawałek meczu T-Mobile Ekstraklasy na jednym z telewizorów w ogródku piwnym. Potem dojechałem na Most Grunwaldzki i skręciłem w prawo łukiem dobiłem do Mostu Zwierzynieckiego. Pod Halą Ludową też swoje posiedziałem. Zamoczyłem nogi, bo cały dzień w tych butach mnie już piekły :P Potem wróciłem na Grunwald i na Wzgórze Partyzantów wyjątkowo. Fajna, ale opuszczona mieścina. Ze Wzgórza remontowanym zaułkiem do Sądowej a potem już na Świebodzki i standardowo do Babci. Na Strzegomskiej znowu się pościgałem na prostej ze samochodami, z sukcesem :) To był dobry dzień. Wieczorem zajechał Michał i była długa rodzinna rozmowa w kuchni...
*WROCŁAW
^do Legnickiej - Legnicka - Ruska do Galerii - na tyłach Galerii do Radissona(Dorota) - Hala Targowa(obiad) - Galeria - św.Magdaleny - Rynek(witaminka) - dziwną ulicą w kierunku Elektrociepłowni - Most Osobowicki - koło cmentarza na Most Milenijny - Basen(rozmowa studencka) - Wejherowska do Legnickiej - do Heliosu - plac Solny - Rynek - (mecz) - do Galerii - za mostem Grunwaldzkim w prawo - do mostu Zwierzynieckiego - Hala Ludowa(nogi) - powrót do Grunwaldu - do Radio - parkiem na Wzgórze Partyzantów - kanałami w okolice Sądu - do Świebodzkiego i standardowo do babci i powrót na New Dwór^

Sky Tower© pape93

Rathaus© pape93

Hala Stulecia© pape93

ze Wzgórza Partyzantów© pape93
Dzisiaj wstałem późno. Poodkurzałem dom, a mama poszła na spotkanie z Dorotą po 17 latach. Nie jadłem obiadu, ale mama chciała abym podjechał i przywitał się z jej przyjaciółką. Wyjechałem przed 15. Znalazłem Hotel Radisson i poznałem Dorotę oraz jej koleżankę Dolores ;D Widzieliśmy się może 15 minut, ale na tym się na pewno nie skończy. Kobietki pojechały na zakupy, a ja rowerem skoczyłem na obiad do Hali Targowej. Wcześniej jednak na rynek zjeść lody w Witamince - ach pyszności ;) Potem w kierunku Północy. Most Osobowicki, a następnie w lewo koło cmentarza i na Most Milenijny. Tam zjechałem z mostu i podjechałem pod basen. Było ciepło, ludzie się kąpali, ale ja dopiero musiałem wyczaić ten basen. Pogadałem z Panią ochroniarz i wszystko wypytałem. Podałem się za studenta poznającego miasto ;) Nie ma to jak rozmawiać na wkręcie ;P Następnie po jakichś 30 minutach pojechałem w kierunku Legnickiej aby znowu dobić do rynku. Tam obejrzałem kawałek meczu T-Mobile Ekstraklasy na jednym z telewizorów w ogródku piwnym. Potem dojechałem na Most Grunwaldzki i skręciłem w prawo łukiem dobiłem do Mostu Zwierzynieckiego. Pod Halą Ludową też swoje posiedziałem. Zamoczyłem nogi, bo cały dzień w tych butach mnie już piekły :P Potem wróciłem na Grunwald i na Wzgórze Partyzantów wyjątkowo. Fajna, ale opuszczona mieścina. Ze Wzgórza remontowanym zaułkiem do Sądowej a potem już na Świebodzki i standardowo do Babci. Na Strzegomskiej znowu się pościgałem na prostej ze samochodami, z sukcesem :) To był dobry dzień. Wieczorem zajechał Michał i była długa rodzinna rozmowa w kuchni...
Dane wycieczki:
Km: | 41.07 | Km teren: | 1.50 | Czas: | 02:47 | km/h: | 14.76 | ||
Pr. maks.: | 46.19 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Giant |
Buty w zamrażalce
Czwartek, 4 sierpnia 2011
14:00 - 19:00
*WROCŁAW
^Nowy Dwór - Szkocka i innymi kanałami do Wrocławskiego Parku Technologicznego - Na Grabiszyńską po kasę - do Zielińskiego - na lody - pod Aqua Park - Kamienna - Armii Krajowej - Krakowska - Niskie Łąki - kładką w prawo - Hala Ludowa(2h) - Grunwald - Radio - koło Parku na Dominikańskim - Świebodzki - Nowy Dwór(max)^


Dzisiaj poszedłem do babci na obiad. Szybko zjadłem i już o 13:30 byłem na Nowym Dworze. Słońce paliło w ten dzień jak rzadko kiedy tego lata. Postanowiłem włożyć buty do zamrażalnika na 20 minut, gdyż miałem pusty. Obuwie tak szybko mi się nagrzewało na dworze, że nie szło wytrzymać. Ogarnąłem się i wyciągnąłem buty. Piździało w nich dosłownie, ale po 20 minutach na powietrzu już doszły do siebie i były normalne. Chociaż te głupie 20 minut czułem się świetnie ;D Kanałami dojechałem do WPT. Wstąpiłem po miniwypłatę do Silbetu na Grabiszyńśką a potem na targ Zielińskiego. Nic nie było ciekawego. Potem udałem się na zasłużone lody. Tak grzało, że bez tego dalej ani rusz ;) Podjechałem pod Aqua Park, pod którym nigdy nie byłem. Zajrzałem aby sprawdzić (wysokie) ceny i dalej nieznajomymi ulicami czyli Kamienną i Armii Krajowej aż pod sam Brochów koło Selgrosa na Krakowskiej :P Się zapędziłem tam, ale było ok. Potem Niskie Łąki i kładką obok ZOO w prawo. Na Pergoli siedziałem chyba 2 godziny na leżaku. Pięknie się odpoczywało. Potem powrót do Grunwaldu i w kierunku PKP do Świebodzkiego. Tam już standardowo na Nowy Dwór. Na Strzegomskiej pościgałem się z kierowcami i wycisnąłem na prostej 46 km/h z groszami. Tak oto zleciało kolejne popołudnie wakacyjne...
*WROCŁAW
^Nowy Dwór - Szkocka i innymi kanałami do Wrocławskiego Parku Technologicznego - Na Grabiszyńską po kasę - do Zielińskiego - na lody - pod Aqua Park - Kamienna - Armii Krajowej - Krakowska - Niskie Łąki - kładką w prawo - Hala Ludowa(2h) - Grunwald - Radio - koło Parku na Dominikańskim - Świebodzki - Nowy Dwór(max)^

Hala Ludowa© pape93

pod wrocławską fontanną...© pape93
Dzisiaj poszedłem do babci na obiad. Szybko zjadłem i już o 13:30 byłem na Nowym Dworze. Słońce paliło w ten dzień jak rzadko kiedy tego lata. Postanowiłem włożyć buty do zamrażalnika na 20 minut, gdyż miałem pusty. Obuwie tak szybko mi się nagrzewało na dworze, że nie szło wytrzymać. Ogarnąłem się i wyciągnąłem buty. Piździało w nich dosłownie, ale po 20 minutach na powietrzu już doszły do siebie i były normalne. Chociaż te głupie 20 minut czułem się świetnie ;D Kanałami dojechałem do WPT. Wstąpiłem po miniwypłatę do Silbetu na Grabiszyńśką a potem na targ Zielińskiego. Nic nie było ciekawego. Potem udałem się na zasłużone lody. Tak grzało, że bez tego dalej ani rusz ;) Podjechałem pod Aqua Park, pod którym nigdy nie byłem. Zajrzałem aby sprawdzić (wysokie) ceny i dalej nieznajomymi ulicami czyli Kamienną i Armii Krajowej aż pod sam Brochów koło Selgrosa na Krakowskiej :P Się zapędziłem tam, ale było ok. Potem Niskie Łąki i kładką obok ZOO w prawo. Na Pergoli siedziałem chyba 2 godziny na leżaku. Pięknie się odpoczywało. Potem powrót do Grunwaldu i w kierunku PKP do Świebodzkiego. Tam już standardowo na Nowy Dwór. Na Strzegomskiej pościgałem się z kierowcami i wycisnąłem na prostej 46 km/h z groszami. Tak oto zleciało kolejne popołudnie wakacyjne...
Dane wycieczki:
Km: | 28.38 | Km teren: | 1.10 | Czas: | 01:47 | km/h: | 15.91 | ||
Pr. maks.: | 46.63 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Giant |
Rozjazd po Bałtyku
Środa, 3 sierpnia 2011
16:30 - 19:05
*WROCŁAW
^Babcia - Grabiszyńska(Stadion) - pl.Legionów - do Traugutta - Na Niskich Łąkach - Kładka - ZOO - Hala Ludowa(dużo opalających się) - kanałami do Różyckiego - Grunwald - Rynek - Sąd - Świebodzki - Babcia - Nowy Dwór^
Wczoraj wróciłem w nocy pociągiem do domu. Piękna była to przygoda z morzem, ale teraz trzeba było już ochłonąć i popatrzeć spokojnym okiem na kolejne dni. Tym razem o dziwo nie miałem dość roweru, a wręcz przeciwnie - chciałem kontynuować codzienny trening. Do południa odpoczywałem, potem poszedłem do babci na obiad, a kilka minut po 16 pojechałem trochę się zrelaksować na rowerze. Minąłem stadion, potem dojechałem aż do kładki za Niskimi Łąkami i schodząc ze schodów pojechałem obok ZOO. Następnie na Halę Ludową, gdzie posiedziałem na ławce jakąś godzinkę. Po odpoczynku wróciłem w miarę standardową drogą do Babci na kolacje. Tyle w tym temacie.
*WROCŁAW
^Babcia - Grabiszyńska(Stadion) - pl.Legionów - do Traugutta - Na Niskich Łąkach - Kładka - ZOO - Hala Ludowa(dużo opalających się) - kanałami do Różyckiego - Grunwald - Rynek - Sąd - Świebodzki - Babcia - Nowy Dwór^
Wczoraj wróciłem w nocy pociągiem do domu. Piękna była to przygoda z morzem, ale teraz trzeba było już ochłonąć i popatrzeć spokojnym okiem na kolejne dni. Tym razem o dziwo nie miałem dość roweru, a wręcz przeciwnie - chciałem kontynuować codzienny trening. Do południa odpoczywałem, potem poszedłem do babci na obiad, a kilka minut po 16 pojechałem trochę się zrelaksować na rowerze. Minąłem stadion, potem dojechałem aż do kładki za Niskimi Łąkami i schodząc ze schodów pojechałem obok ZOO. Następnie na Halę Ludową, gdzie posiedziałem na ławce jakąś godzinkę. Po odpoczynku wróciłem w miarę standardową drogą do Babci na kolacje. Tyle w tym temacie.
Dane wycieczki:
Km: | 28.54 | Km teren: | 1.20 | Czas: | 01:47 | km/h: | 16.00 | ||
Pr. maks.: | 38.49 | Temperatura: | 26.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Giant |
Morze Bałtyckie #8 (Poznań wart poznania)
Wtorek, 2 sierpnia 2011
A więc to był wtorek. Smacznie sobie spałem i tylko na chwilę się ocknąłem słysząc jak Anka wychodzi do pracy o 8 rano. Ja wstałem chyba o 9:30. Poszedłem się wykąpać, potem zakupy w Lewiatanie obok i jak wróciłem to...15 minut siłowałem się z drzwiami! Klucz nie chciał otworzyć i maksymalnie się wkurzyłem. Chciałem już dzwonić do Anki czy to tak zawsze się zacina, ale ryzykując złamanie klucza jakoś wyparłem opór drzwi i zjadłem dobre śniadanie czyli standardowo jogurcik po raz 7 :P Potem zostawiłem krótki liścik na biurku i w zamian za jajecznicę dnia poprzedniego, pozmywałem cały zlew naczyń :)

Wyruszyłem z kluczami od mieszkania w poszukiwaniu ulicy Marcelińskiej, gdzie pracowała od rana koleżanka Michała. Po drodze na ulicy Stysia zaskoczyło mnie takie piękne zjawisko architektoniczne - cudowna kamienica.

Dojechałem do Marcelińskiej i zadzwoniłem do Anki. Oddałem jej klucze, podziękowałem za gościnę no i się pożegnaliśmy. Jakieś 300 m dalej było już widać stadion Lecha toteż szybko tam podjechałem. Oczywiście coś tam remontowali, bo miała być jakaś impreza (chyba X-fighters) i wokół poprawiali schody itp. Nie wszedłem na trybuny, ale nawet sklep był nieczynny tego dnia. Jak zwykle pech, no ale co zrobić...Z wierchu z kolei Stadion muszę przyznać że ładny mimo że Lecha :P

Od stadionu bez mapy musiałem dostać się do centrum. Tam już pamiętałem jak jechać na Maltę i dalej przez Rynek wrócić się na PKP, ale póki co jakimiś ulicami Jugosławiańskimi musiałem znaleźć dobrą drogę. Po drodze na każdym osiedlu większym była wypisana nazwa na jednym z bloków. Ciekawie to się prezentowało...

No i po dziesiątkach ulic i skrzyżowań dotarłem do Starego Browaru, a tam już wiedziałem jak jechać.

Po lewej stronie Browaru te budynki biznesowe...

Teraz kierowałem się na Maltę. Przejeżdżałem obok Multikina i Warty...

I tak dotarłem do Ronda Rataje :) Tutaj podjechałem "do środka" aby zrobić zdjęcie. Dużo tych autobusów tam zielono-żółtych...

Z Ronda już miałem przysłowiowy rzut kamieniem do Jeziora. Byłem tam w 2006 roku z Michałem tylko raz, a wszystko poznawałem, nawet trasę jak tam się powinno dotrzeć...Tutaj widać piękną galerię, której wtedy jeszcze nie było.

Robiło się coraz cieplej. Widziałem jak na trasie wokół Malty Policja wlepiała mandat jednemu typowi co chyba jechał rowerem tam gdzie ludzie chodzą i biegają. W sumie racja, bo reguły są jasne, obok miał ścieżkę rowerową. Ja się dostosowałem i tą też drogą pognałem na drugi koniec...Po drodze, a właściwie już przy końcu prostej ujrzałem sztuczną górkę. Wtedy wjeżdżałem na tor saneczkowy, a teraz dzieci zjeżdżały na oponach z 1/3 górki. Tor jednak też działał.

Gdy zajechałem na koniec Malty to chwilkę odpocząłem. Zjadłem jakąś bułkę, a że była dopiero godzina 14 to rozłożyłem sobie karimatkę i godzinę się wylegiwałem na Słońcu. Dokładnie godzinkę, bo potem tak jak przypuszczałem pojawiły się chmury i już trzeba było gnać dalej. Rower jeszcze wcześniej tylko uchwyciłem na pamiątkę...

Po tym jak wracałem brzegiem jeziorka to po prawej stronie widać było, że jeszcze buduje się tam basen coś na wzór tego we Wrocławiu tylko chyba będzie kryto-otwarty :P

Zakończyłem objeżdżanie Malty i wyszło że ma 5,1 km obwodu. Na skrzyżowaniu obok zapytałem się jak jechać na Cytadelę, bo Anka bardzo zachwalała. Podjechałem więc sobie, a była ona niedaleko...

Wysikałem się jeszcze zanim podjechałem pod ten stromy wjazd i już po chwili byłem na górze. Dużo drzew, można robić pikniki, ale mało ludzi :/ Dziwne, bo ładny parczek na kształt górki, ciepło na dworze, a mało typa. Może jeszcze w pracy siedzieli...Po drugiej stronie Cytadeli była taka piękna powierzchnia zrobiona na podobieństwo funkcji Fontanny we Wrocławiu. Mnóstwo ławek, fajne miejsce, a ludzie jakby wymarli :/

Stamtąd wróciłem się do głównej ulicy i jechałem do Rynku, po drodze mijając różne ciekawe miejsca, kościoły, budynki, place...Ten jednak na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Niepodległości przypadł mi najbardziej do gustu :)




A po lewej stronie od placu podjechałem do ulicy mojego kumpla :) 5 lat temu były jeszcze stare tabliczki z ulicami, teraz już piękne i nowiutkie...

Fajnie ta ulica Mickiewicza, która leży prostopadle do Ratajczaka się prezentowała. Normalnie jak z Los Angeles w Tony Hawk'u 4 :D

Później podjechałem do sklepu na ulicy Franciszka. Kupiłem znowu jogurcik, bo jakiś obiad musi być :D Wyszedłem zjeść przed sklep a tam 10 m ode mnie jacyś pijacy się kłócą, a potem jeden silniejszy i bardziej trzeźwy chwycił za szyje tego słabszego i bardziej nachlanego typa po tym jak tamten "strzelił mu liścia" i wrzucił go głową w dół do pobliskiego wielkiego kubła. Dobrze że nic mu się nie stało bo w tym stanie to mógł mu kark strzelić i pewnie by nawet nie czuł. Mogłem zrobić zdjęcie, ale jakoś mi się nie złożyło :D Kapitalny widok :P Po tym zdarzeniu podjechałem pod czerwony budynek Uniwersytecki, gdzie kiedyś na górze był baner PLUS. Z daleka było widać już z pociągu, ale też z każdego punktu miasta. Muszę też zaznaczyć że podobnie jak w 2006 roku latały często samoloty nad głowami :P We Wrocławiu lotnisko jest na uboczu i tak nie kursują nisko a w Poznaniu to jakośtak bardziej europejsko pod tym względem...

Dojeżdżając już do Rynku znowu zobaczyłem pamiętny widok. Posąg Pana z rowerem na pewnej ulicy, która pełni rolę deptaku. Tędy też z Michałem szliśmy. Z tej całej wycieczki po Poznaniu żałowałem tylko tego że nie znalazłem tego baru z naleśnikami co wtedy byliśmy...

No i 100 metrów dalej już dotarłem do głównego Placu w mieście.

Zdjęcie musi być! :D Poprosiłem kolesia takiego młodego i mi zrobił. Pytał skąd jadę. Powiedziałem że z Wrocławia, ale właściwie to wracam z nad morza i tutaj dotarłem pociągiem.

Na Rynku byłem jakoś tak o godzinie 17. Stamtąd już jechałem w kierunku Dworca kolejowego, bo nic więcej nie miałem do odwiedzenia w Poznaniu tak pilnie.

Praktycznie ostatnie 2 km do Dworca jechałem sobie za taką ładną Panią. Nie chciało mi się jej wyprzedzać, bo grzała jakieś 26 km/h!, a po drugie takie widoki miałem że jakoś mi się nie chciało ;)

Dojechałem na Dworzec o 17:15, a pociąg do Wrocka miałem o 19:20 z tego co pamiętam. Kupiłem więc Przegląd Sportowy i poszedłem na dwór poczytać. Stwierdziłem jednak po 20 minutach, że jest mi chłodno, bo już nie było tak upalnie jak w południe, a i w żołądku pustawo. Kupiłem sobie 2 rogale 7-days. To jednak nie zabiło mojego głodu. Mogłem jeszcze jechać do Anki przecież bo miałem full czasu, ale po co jeszcze mnie tam? 200 metrów od dworca był McDonalds i się skusiłem na obiadek :P Zapłaciłem dużo, no jak to w Maku. Tym razem chociaż się najadłem :P Od tej pory jednak już naprawdę będę omijał tą restaurację...

Zjadłem już obiad i jeszcze pojechałem kawałek ulicą w kierunku Anki. Kupiłem w jakiś spożywczaku rogala na drogę i coś do picia. Wróciłem na PKP i wsiadłem po czasie w swój pociąg, a więc żegnaj Poznaniu...W samym pociągu miałem jakieś robotnicze towarzystwo. Pili i palili, a jak przyszedł konduktor i to zobaczył to prawie nawet nic nie powiedział tylko od niechcenia żeby robili to jak on nie widzi...Ja z kolei cupnąłem sobie na ziemi i zaczytywałem kolejne minuty Przeglądem Sportowym. Potem w jakimś Rawiczu czy innym Lesznie dużo osób wysiadło i miałem miejsce w dość luksusowym jak na polskie warunki pociągu osobowym.

Za Lesznem zrobiło się już ciemno za oknem, a wcześniej dawał o sobie znać ostry Zachód Słońca. No i jakoś po niespełna 3 godzinach dojechałem do Wrocławia. Nowy już można powiedzieć Dworzec przywitał mnie jakimiś młodymi ludźmi na schodach. Jeden z nich chyba sam do siebie śpiewał "przebój lata" Heloł, Heloł... :P Ja teraz przejechałem koło Arkad i na chwilę zahaczyłem o Rynek. Od 8 dni nie czułem się tak bezpiecznie jak teraz. Ciągle taki kawał od domu a tego wieczora już praktycznie w domciu ;)

Z Rynku udałem się na Nowy Dwór, bo było już grubo po godzinie 22 i nie chciałem nękać babci po nocy...Tam zjadłem kolację i po wykąpaniu i wrzuceniu do prania okropnie cuchnącej bielizny i niektórych koszulek jeszcze mokrych, poszedłem spać...
KONIEC WYCIECZKI!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________

plac Łazarza - wtorkowy poranek© completny
Wyruszyłem z kluczami od mieszkania w poszukiwaniu ulicy Marcelińskiej, gdzie pracowała od rana koleżanka Michała. Po drodze na ulicy Stysia zaskoczyło mnie takie piękne zjawisko architektoniczne - cudowna kamienica.

cudowna kamienica na ulicy Stysia© completny
Dojechałem do Marcelińskiej i zadzwoniłem do Anki. Oddałem jej klucze, podziękowałem za gościnę no i się pożegnaliśmy. Jakieś 300 m dalej było już widać stadion Lecha toteż szybko tam podjechałem. Oczywiście coś tam remontowali, bo miała być jakaś impreza (chyba X-fighters) i wokół poprawiali schody itp. Nie wszedłem na trybuny, ale nawet sklep był nieczynny tego dnia. Jak zwykle pech, no ale co zrobić...Z wierchu z kolei Stadion muszę przyznać że ładny mimo że Lecha :P

kolejna z aren na Euro - już wszystkie widzialem© completny
Od stadionu bez mapy musiałem dostać się do centrum. Tam już pamiętałem jak jechać na Maltę i dalej przez Rynek wrócić się na PKP, ale póki co jakimiś ulicami Jugosławiańskimi musiałem znaleźć dobrą drogę. Po drodze na każdym osiedlu większym była wypisana nazwa na jednym z bloków. Ciekawie to się prezentowało...

każde nazwa osiedla wypisana jest na którymś z bloków© completny
No i po dziesiątkach ulic i skrzyżowań dotarłem do Starego Browaru, a tam już wiedziałem jak jechać.

Stare Piwo?© completny
Po lewej stronie Browaru te budynki biznesowe...

zielone pluca ekonomi poznańskiej© completny
Teraz kierowałem się na Maltę. Przejeżdżałem obok Multikina i Warty...

skoku Warta?© completny
I tak dotarłem do Ronda Rataje :) Tutaj podjechałem "do środka" aby zrobić zdjęcie. Dużo tych autobusów tam zielono-żółtych...

moje ulubione rondo ;)© completny
Z Ronda już miałem przysłowiowy rzut kamieniem do Jeziora. Byłem tam w 2006 roku z Michałem tylko raz, a wszystko poznawałem, nawet trasę jak tam się powinno dotrzeć...Tutaj widać piękną galerię, której wtedy jeszcze nie było.

Galeria Malta© completny
Robiło się coraz cieplej. Widziałem jak na trasie wokół Malty Policja wlepiała mandat jednemu typowi co chyba jechał rowerem tam gdzie ludzie chodzą i biegają. W sumie racja, bo reguły są jasne, obok miał ścieżkę rowerową. Ja się dostosowałem i tą też drogą pognałem na drugi koniec...Po drodze, a właściwie już przy końcu prostej ujrzałem sztuczną górkę. Wtedy wjeżdżałem na tor saneczkowy, a teraz dzieci zjeżdżały na oponach z 1/3 górki. Tor jednak też działał.

tor saneczkowy i nie tylko© completny
Gdy zajechałem na koniec Malty to chwilkę odpocząłem. Zjadłem jakąś bułkę, a że była dopiero godzina 14 to rozłożyłem sobie karimatkę i godzinę się wylegiwałem na Słońcu. Dokładnie godzinkę, bo potem tak jak przypuszczałem pojawiły się chmury i już trzeba było gnać dalej. Rower jeszcze wcześniej tylko uchwyciłem na pamiątkę...

GIANT także i na Malcie© completny
Po tym jak wracałem brzegiem jeziorka to po prawej stronie widać było, że jeszcze buduje się tam basen coś na wzór tego we Wrocławiu tylko chyba będzie kryto-otwarty :P

AROUND MALTA© completny
Zakończyłem objeżdżanie Malty i wyszło że ma 5,1 km obwodu. Na skrzyżowaniu obok zapytałem się jak jechać na Cytadelę, bo Anka bardzo zachwalała. Podjechałem więc sobie, a była ona niedaleko...

cykady na cykladach - na Cytadeli :D© completny
Wysikałem się jeszcze zanim podjechałem pod ten stromy wjazd i już po chwili byłem na górze. Dużo drzew, można robić pikniki, ale mało ludzi :/ Dziwne, bo ładny parczek na kształt górki, ciepło na dworze, a mało typa. Może jeszcze w pracy siedzieli...Po drugiej stronie Cytadeli była taka piękna powierzchnia zrobiona na podobieństwo funkcji Fontanny we Wrocławiu. Mnóstwo ławek, fajne miejsce, a ludzie jakby wymarli :/

Piękny, ale pusty teren na zboczu Cytadeli© completny
Stamtąd wróciłem się do głównej ulicy i jechałem do Rynku, po drodze mijając różne ciekawe miejsca, kościoły, budynki, place...Ten jednak na skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Niepodległości przypadł mi najbardziej do gustu :)

pewien plac - widok pólnocny© completny

pewien plac - widok zachodni© completny

pewien plac - widok poludniowo-wschodni© completny

pewien plac - widok wschodni© completny
A po lewej stronie od placu podjechałem do ulicy mojego kumpla :) 5 lat temu były jeszcze stare tabliczki z ulicami, teraz już piękne i nowiutkie...

najlepsza ulica w Polsce© completny
Fajnie ta ulica Mickiewicza, która leży prostopadle do Ratajczaka się prezentowała. Normalnie jak z Los Angeles w Tony Hawk'u 4 :D

trochę na styl amerykański© completny
Później podjechałem do sklepu na ulicy Franciszka. Kupiłem znowu jogurcik, bo jakiś obiad musi być :D Wyszedłem zjeść przed sklep a tam 10 m ode mnie jacyś pijacy się kłócą, a potem jeden silniejszy i bardziej trzeźwy chwycił za szyje tego słabszego i bardziej nachlanego typa po tym jak tamten "strzelił mu liścia" i wrzucił go głową w dół do pobliskiego wielkiego kubła. Dobrze że nic mu się nie stało bo w tym stanie to mógł mu kark strzelić i pewnie by nawet nie czuł. Mogłem zrobić zdjęcie, ale jakoś mi się nie złożyło :D Kapitalny widok :P Po tym zdarzeniu podjechałem pod czerwony budynek Uniwersytecki, gdzie kiedyś na górze był baner PLUS. Z daleka było widać już z pociągu, ale też z każdego punktu miasta. Muszę też zaznaczyć że podobnie jak w 2006 roku latały często samoloty nad głowami :P We Wrocławiu lotnisko jest na uboczu i tak nie kursują nisko a w Poznaniu to jakośtak bardziej europejsko pod tym względem...

Uniwersytet Ekonomiczny - chyba najwyższa budowla Poznania© completny
Dojeżdżając już do Rynku znowu zobaczyłem pamiętny widok. Posąg Pana z rowerem na pewnej ulicy, która pełni rolę deptaku. Tędy też z Michałem szliśmy. Z tej całej wycieczki po Poznaniu żałowałem tylko tego że nie znalazłem tego baru z naleśnikami co wtedy byliśmy...

prawdziwy kumpel© completny
No i 100 metrów dalej już dotarłem do głównego Placu w mieście.

na rynku pewien posąg stoi...© completny
Zdjęcie musi być! :D Poprosiłem kolesia takiego młodego i mi zrobił. Pytał skąd jadę. Powiedziałem że z Wrocławia, ale właściwie to wracam z nad morza i tutaj dotarłem pociągiem.

Poznań - najbardziej charakterystyczny punkt miasta© completny
Na Rynku byłem jakoś tak o godzinie 17. Stamtąd już jechałem w kierunku Dworca kolejowego, bo nic więcej nie miałem do odwiedzenia w Poznaniu tak pilnie.

w kierunku dworca PKP...© completny
Praktycznie ostatnie 2 km do Dworca jechałem sobie za taką ładną Panią. Nie chciało mi się jej wyprzedzać, bo grzała jakieś 26 km/h!, a po drugie takie widoki miałem że jakoś mi się nie chciało ;)

...w milym towarzystwie ;)© completny
Dojechałem na Dworzec o 17:15, a pociąg do Wrocka miałem o 19:20 z tego co pamiętam. Kupiłem więc Przegląd Sportowy i poszedłem na dwór poczytać. Stwierdziłem jednak po 20 minutach, że jest mi chłodno, bo już nie było tak upalnie jak w południe, a i w żołądku pustawo. Kupiłem sobie 2 rogale 7-days. To jednak nie zabiło mojego głodu. Mogłem jeszcze jechać do Anki przecież bo miałem full czasu, ale po co jeszcze mnie tam? 200 metrów od dworca był McDonalds i się skusiłem na obiadek :P Zapłaciłem dużo, no jak to w Maku. Tym razem chociaż się najadłem :P Od tej pory jednak już naprawdę będę omijał tą restaurację...

na mecie - teraz 2 godziny oczekiwania© completny
Zjadłem już obiad i jeszcze pojechałem kawałek ulicą w kierunku Anki. Kupiłem w jakiś spożywczaku rogala na drogę i coś do picia. Wróciłem na PKP i wsiadłem po czasie w swój pociąg, a więc żegnaj Poznaniu...W samym pociągu miałem jakieś robotnicze towarzystwo. Pili i palili, a jak przyszedł konduktor i to zobaczył to prawie nawet nic nie powiedział tylko od niechcenia żeby robili to jak on nie widzi...Ja z kolei cupnąłem sobie na ziemi i zaczytywałem kolejne minuty Przeglądem Sportowym. Potem w jakimś Rawiczu czy innym Lesznie dużo osób wysiadło i miałem miejsce w dość luksusowym jak na polskie warunki pociągu osobowym.

godny powrót wieczorową porą...© completny
Za Lesznem zrobiło się już ciemno za oknem, a wcześniej dawał o sobie znać ostry Zachód Słońca. No i jakoś po niespełna 3 godzinach dojechałem do Wrocławia. Nowy już można powiedzieć Dworzec przywitał mnie jakimiś młodymi ludźmi na schodach. Jeden z nich chyba sam do siebie śpiewał "przebój lata" Heloł, Heloł... :P Ja teraz przejechałem koło Arkad i na chwilę zahaczyłem o Rynek. Od 8 dni nie czułem się tak bezpiecznie jak teraz. Ciągle taki kawał od domu a tego wieczora już praktycznie w domciu ;)

symboliczny przejazd przez rynek we Wrocku© completny
Z Rynku udałem się na Nowy Dwór, bo było już grubo po godzinie 22 i nie chciałem nękać babci po nocy...Tam zjadłem kolację i po wykąpaniu i wrzuceniu do prania okropnie cuchnącej bielizny i niektórych koszulek jeszcze mokrych, poszedłem spać...
KONIEC WYCIECZKI!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
_____________________________________
_____________________________________
Kategoria 2011 Bałtyk
Dane wycieczki:
Km: | 45.73 | Km teren: | 0.40 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 46.63 | Temperatura: | 25.0 | Podjazdy: | 100m | Rower: | Giant |
Morze Bałtyckie #7 (samotnie przez Danzig)
Poniedziałek, 1 sierpnia 2011
No i cóż..? Trzeba wstać. Budzik zapiał, a więc do pionu! Wykąpałem się, spakowałem, poszedłem na stołówkę zjeść śniadanie i już byłem gotowy do dnia siódmego. Teraz zdany byłem już tylko na samego siebie 500 km od domu...

Przejechałem główną ulicą Gdańska w stronę centrum, po drodze kupując puszkę coca-coli oraz Przegląd Sportowy. Nie omieszkałem też wysłać pocztówki. Na jednym ze skrzyżowań spytałem się chyba jakiegoś kibica, gdzie jest dokładnie stadion Lechii. Powiedział mi że stary jest tuż za parkiem, a do nowego trzeba kawałek nadłożyć, więc najpierw na Traugutta.

Podjechałem szybko przez park w niepozorne miejsce i znalazłem obiekt. Kupiłem w sklepie tylko tradycyjnie już broszkę i zaraz się zmywałem dalej.

Potem wróciłem do głównej ulicy i kierowałem się ku morzu. Tam po kilku zakamarkach, uliczkach i wielkich skrzyżowaniach dojechałem do nowego obiektu Lechii na którym zagrają już w najbliższej kolejce. Póki co jeszcze nie mogę wejść...jak zwykle za wcześnie :/

Od PGE Areny wróciłem się do głównej ulicy i znowu ku centrum. Gdy już widziałem dworzec PKP, zboczyłem w lewo aby zobaczyć krzyże przed Stocznią z bliska.

Ze Stoczni jak już wspomniałem był kawałek do PKP, a więc podjechałem. Deszcz zaczął pokropywać.

Później zajechałem gdzieś za daleko i wyjechałem na dzielnicę biedoty. W ogóle całkiem inny Gdańsk. Podjechałem pod jakiś spożywczak i kupiłem śniadanko drugie. Tradycyjnie DanMleko - Tomek mnie zaraził :D i Berliso z bułeczkami + woda. Dalej już się cofnąłem ku centrum.

No i dojechałem pod Zieloną Bramę. Już mi się przypominały obrazki z 2006 roku.

Nie obyło się też bez mojego dobrego zdjęcia. Poprosiłem Pana to zrobił. Szkoda że pogoda nie dopisywała...

Jeszcze czmychnąłem przez ten tłum na Długim Targu i kierowałem się w stronę wyjścia.

No i doszedłem do Złotej Bramy. Tam spytałem się jak jechać w jedno miejsce. On był przyjezdny, ale żona widać z Gdańska to mi wyjaśniła. On jednak odchodząc nie musiał nic mówić tylko zrobił jeden wymowny gest za którym poszły tysiące zdań...Zrozumiałem że warto, warto choćby dla tego jednego spojrzenia.

Przejechałem bokiem jakoś i dotarłem do ulicy przy kanale tam gdzie kręcili czołówkę do serialu z Pazurą i tym drugim od Brodzikowej :P Zajechałem od drugiej strony centrum i zrobiłem zdjęcie Żurawia. Zaczynało powoli padać..

Pojechałem zobaczyć ten Kościół Mariacki i po tym jak byłem już wyzwiedzany z miasta to coraz mocniej kropiło...

A tutaj taki bilbord reklamujący podobnie jak we Wrocławiu nowy stadion na Euro.

A tego Kościoła szukałem w całym Gdańsku. Palił się kilka lat temu i było o tym głośno w mediach. Jak widać poniżej już trochę wydobrzał...

A w tym kościele byłem z mamą poprzedniego razu w 2006 roku. Pamiętam ten czas w Akademiku. Telewizor 15 cali. Mundial w Niemczech. Mecz Włochy - USA. Było chyba 1:1, ale sam mecz był bardzo brutalny. I ten spacer po morenach. Bardzo fajnie wtedy było. Było, minęło...

Uciekałem od 5 minut przed deszczem, ale w końcu tak lunęło że musiałem się schować gdzieś na chwilkę. Bardzo intensywne opady. Ale z drugiej strony nie będę czekał jak osioł 20 minut pod drzewem. W końcu jak jeszcze większy osioł ruszyłem na hardcore'a w tej okropnej, ale ciepłej dosyć ulewie w kierunku Dworca. Ludzie w popłochu uciekali, ale jednak znajdowali pocieszenie że inni mają gorzej, gdy na mnie spoglądali ;)

Mokry jak 2 psy dotarłem na PKP i za chwilę przestało padać. Wystarczyło 5 może 6 minut i byłbym suchy, a pociąg i tak miałem za 50 minut chyba :P Urządziłem sobie w Poczekalni Przebieralnie czym łatwo byłem zauważalny. Eh, szkoda gadać. Buty miałem bardziej mokre niż przez te deszcze wcześniej. Kupiłem sobie jeszcze na to wszystko Kebaba no bo kurde niby jadłem, ale kto wie czy za 4 godziny mi się nie zachce?

Jakoś wtoczyłem się do pociągu, ale dyskomfortu się nie wyzbyłem. Nadal wszystko ze mnie spływało. Usiadłem w ostatnim wagonie InterCity na karimatce, a po 1,5 godziny poszedłem usiąść do kolesia w pierwszym przedziale. Jakiś Litwin, który zawierał interesy przez telefon. Ciemny typek, ale ja miałem Przegląd Sportowy i tym się zająłem...

Minąłem Gniezno, a więc już blisko i lada moment byłem w stolicy Wielkopolski. Wysiadłem na tym okropnie brzydkim Dworcu no i zacząłem szukać Placu Łazarza...

Okazało się że to raptem 1,5 może 2 km od PKP. Spotkałem się z Anią. Ciągle miałem mokre buty i to mi przeszkadzało...

Poszliśmy coś kupić do sklepu. Potem zrobiła mi jajecznicę z 8 jaj! :D To była uczta, do tego świeży chlebek i czułem się jak w niebie. Wieczorem jeszcze zadzwoniła po Kamilę i poszliśmy tak na szybko zwiedzić Poznań nocą. Po 1 godzince spaceru wróciliśmy do mieszkania. Dostałem mięciutkie łóżko i laptopa do dyspozycji. Niebiańska wygoda :D Jutro powiedziałem, że rano nie wstanę tak szybko jak ona i kluczę przywiozę jej do pracy :P A teraz oddałem się w krainę Morfeusza...Gdańsk zdobyty!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________

Galeria Baltycka - poniedzialkowy poranek w Gdańsku© pape93
Przejechałem główną ulicą Gdańska w stronę centrum, po drodze kupując puszkę coca-coli oraz Przegląd Sportowy. Nie omieszkałem też wysłać pocztówki. Na jednym ze skrzyżowań spytałem się chyba jakiegoś kibica, gdzie jest dokładnie stadion Lechii. Powiedział mi że stary jest tuż za parkiem, a do nowego trzeba kawałek nadłożyć, więc najpierw na Traugutta.

BKS Lechia Gdańsk - już stary stadion© pape93
Podjechałem szybko przez park w niepozorne miejsce i znalazłem obiekt. Kupiłem w sklepie tylko tradycyjnie już broszkę i zaraz się zmywałem dalej.

Grafitti z klasą...© pape93
Potem wróciłem do głównej ulicy i kierowałem się ku morzu. Tam po kilku zakamarkach, uliczkach i wielkich skrzyżowaniach dojechałem do nowego obiektu Lechii na którym zagrają już w najbliższej kolejce. Póki co jeszcze nie mogę wejść...jak zwykle za wcześnie :/

Baltic Arena - nowy stadion Lechii© pape93
Od PGE Areny wróciłem się do głównej ulicy i znowu ku centrum. Gdy już widziałem dworzec PKP, zboczyłem w lewo aby zobaczyć krzyże przed Stocznią z bliska.

Stocznia Gdańska© pape93
Ze Stoczni jak już wspomniałem był kawałek do PKP, a więc podjechałem. Deszcz zaczął pokropywać.

PKP Gdańsk Glówny© pape93
Później zajechałem gdzieś za daleko i wyjechałem na dzielnicę biedoty. W ogóle całkiem inny Gdańsk. Podjechałem pod jakiś spożywczak i kupiłem śniadanko drugie. Tradycyjnie DanMleko - Tomek mnie zaraził :D i Berliso z bułeczkami + woda. Dalej już się cofnąłem ku centrum.

jeden z licznych, ladnych, gdańskich kościolów© pape93
No i dojechałem pod Zieloną Bramę. Już mi się przypominały obrazki z 2006 roku.

najstarsza ulica w Gdańsku© pape93
Nie obyło się też bez mojego dobrego zdjęcia. Poprosiłem Pana to zrobił. Szkoda że pogoda nie dopisywała...

chociaż jedno porządne zdjęcie z wycieczki mi się należalo© pape93
Jeszcze czmychnąłem przez ten tłum na Długim Targu i kierowałem się w stronę wyjścia.

za rok będzie już po Euro 2012© pape93
No i doszedłem do Złotej Bramy. Tam spytałem się jak jechać w jedno miejsce. On był przyjezdny, ale żona widać z Gdańska to mi wyjaśniła. On jednak odchodząc nie musiał nic mówić tylko zrobił jeden wymowny gest za którym poszły tysiące zdań...Zrozumiałem że warto, warto choćby dla tego jednego spojrzenia.

Zlota Brama© pape93
Przejechałem bokiem jakoś i dotarłem do ulicy przy kanale tam gdzie kręcili czołówkę do serialu z Pazurą i tym drugim od Brodzikowej :P Zajechałem od drugiej strony centrum i zrobiłem zdjęcie Żurawia. Zaczynało powoli padać..

slynny Żuraw© pape93
Pojechałem zobaczyć ten Kościół Mariacki i po tym jak byłem już wyzwiedzany z miasta to coraz mocniej kropiło...

no i zaczęlo padać...© pape93
A tutaj taki bilbord reklamujący podobnie jak we Wrocławiu nowy stadion na Euro.

Breslau: Nowy stadion, nowe emocje© pape93
A tego Kościoła szukałem w całym Gdańsku. Palił się kilka lat temu i było o tym głośno w mediach. Jak widać poniżej już trochę wydobrzał...

kiedyś się palil ów kościól© pape93
A w tym kościele byłem z mamą poprzedniego razu w 2006 roku. Pamiętam ten czas w Akademiku. Telewizor 15 cali. Mundial w Niemczech. Mecz Włochy - USA. Było chyba 1:1, ale sam mecz był bardzo brutalny. I ten spacer po morenach. Bardzo fajnie wtedy było. Było, minęło...

ulewa nadciąga - kościól św.Brygidy© pape93
Uciekałem od 5 minut przed deszczem, ale w końcu tak lunęło że musiałem się schować gdzieś na chwilkę. Bardzo intensywne opady. Ale z drugiej strony nie będę czekał jak osioł 20 minut pod drzewem. W końcu jak jeszcze większy osioł ruszyłem na hardcore'a w tej okropnej, ale ciepłej dosyć ulewie w kierunku Dworca. Ludzie w popłochu uciekali, ale jednak znajdowali pocieszenie że inni mają gorzej, gdy na mnie spoglądali ;)

no i jak nie pierdyklo z nieba wodą...© pape93
Mokry jak 2 psy dotarłem na PKP i za chwilę przestało padać. Wystarczyło 5 może 6 minut i byłbym suchy, a pociąg i tak miałem za 50 minut chyba :P Urządziłem sobie w Poczekalni Przebieralnie czym łatwo byłem zauważalny. Eh, szkoda gadać. Buty miałem bardziej mokre niż przez te deszcze wcześniej. Kupiłem sobie jeszcze na to wszystko Kebaba no bo kurde niby jadłem, ale kto wie czy za 4 godziny mi się nie zachce?

Już na PKP, już pożegnany z wybrzeżem© pape93
Jakoś wtoczyłem się do pociągu, ale dyskomfortu się nie wyzbyłem. Nadal wszystko ze mnie spływało. Usiadłem w ostatnim wagonie InterCity na karimatce, a po 1,5 godziny poszedłem usiąść do kolesia w pierwszym przedziale. Jakiś Litwin, który zawierał interesy przez telefon. Ciemny typek, ale ja miałem Przegląd Sportowy i tym się zająłem...

prawie De javu - jeszcze godzinka jazdy i Poznań© pape93
Minąłem Gniezno, a więc już blisko i lada moment byłem w stolicy Wielkopolski. Wysiadłem na tym okropnie brzydkim Dworcu no i zacząłem szukać Placu Łazarza...

Gdańsk - Poznań = 5 godzin i jestem na miejscu :/© pape93
Okazało się że to raptem 1,5 może 2 km od PKP. Spotkałem się z Anią. Ciągle miałem mokre buty i to mi przeszkadzało...

dojazd na rynek Łazarski© pape93
Poszliśmy coś kupić do sklepu. Potem zrobiła mi jajecznicę z 8 jaj! :D To była uczta, do tego świeży chlebek i czułem się jak w niebie. Wieczorem jeszcze zadzwoniła po Kamilę i poszliśmy tak na szybko zwiedzić Poznań nocą. Po 1 godzince spaceru wróciliśmy do mieszkania. Dostałem mięciutkie łóżko i laptopa do dyspozycji. Niebiańska wygoda :D Jutro powiedziałem, że rano nie wstanę tak szybko jak ona i kluczę przywiozę jej do pracy :P A teraz oddałem się w krainę Morfeusza...Gdańsk zdobyty!
_____________________________________
_____________________________________
|<<----- POPRZEDNI DZIEŃ
|PODSUMOWANIE
|----->> NASTĘPNY DZIEŃ
_____________________________________
_____________________________________
Kategoria 2011 Bałtyk
Dane wycieczki:
Km: | 28.49 | Km teren: | 0.20 | Czas: | km/h: | ||||
Pr. maks.: | 33.08 | Temperatura: | 23.0 | Podjazdy: | 10m | Rower: | Giant |