Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2014
Dystans całkowity: | 2008.50 km (w terenie 31.00 km; 1.54%) |
Czas w ruchu: | 107:20 |
Średnia prędkość: | 18.71 km/h |
Maksymalna prędkość: | 74.00 km/h |
Suma podjazdów: | 17722 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 105.71 km i 5h 38m |
Więcej statystyk |
PORTUGAL 2014 - Dzień 8
Poniedziałek, 21 lipca 2014
Noc mija spokojnie i o 7:30 wstajemy na śniadanie. W poprzednim wpisie wspomniałem, że na posiłek zaprosił nas jeden z Niemców mieszkający obok polany na której spaliśmy. Idziemy na śniadanie, a tam wielki stół pokryty jedzeniem! Myślałem, że oczopląsu dostanę. Było wszystko czego mogliśmy sobie zamarzyć - sery, szynki, jajka, jogurty i wiele wiele innych. Chyba najlepsze śniadanie na wyprawie :) Żeby tego było mało to na drogę dostajemy od strażaka jeszcze bułki, jajka i likier domowej roboty. Trzeba przyznać, że drugi tydzień zaczyna się świetnie. Najedzeni postanawiamy pierwszą przerwę zrobić dopiero po 40 km. Pogoda niestety nie rozpieszcza, gdyż jest bardzo pochmurno i wieje nam w twarz, a ponadto ochłodziło się po wczorajszej burzy. Mimo wszystko ciśniemy szybko przed siebie. Po 45 km robimy przerwę na przystanku. Po pół godzinie mamy jechać dalej, ale zaczyna kropić. Czekamy więc chwilę, ale pada coraz mocniej. Była godzina 11:30 i jak się okazało - był to koniec jazdy na dziś. Rozpadało się na dobre i jazda gdziekolwiek dalej mijała się z celem. Siedzieliśmy na tym przystanku 7 godzin! Dzień zbliżał się ku końcowi, więc ubraliśmy przeciwdeszczowe ciuchy i ruszyliśmy 2,5 km do miejscowości Kirchseeon, gdzie znajdował się market. Zrobiliśmy spore zakupy i trzeba było czegoś szukać do spania, a raczej liczyć na cud, że w takiej małej wiosce ktoś nas przygarnie do garażu. Udało się za drugim razem! Niesłychane, ale Niemiec specjalnie wyparkowuje swoje auto z garażu, po to żebyśmy mieli dach nad głową!! Jesteśmy w szoku, ale nic lepszego nie mogło nas tego dnia spotkać. Mieliśmy nocleg w cieplutkim garażu, wody pod dostatkiem, a i podładować można było wszystkie sprzęty. Ciekawi jesteśmy jak jutro będzie z pogodą...

Śniadanie u Strażaka! © majorus

Pożegnalne foto z miejscowymi © majorus

Kierunek Monachium © completny

Taki widok mieliśmy przez bite 7 godzin © completny

Nocleg u Niemca w garażu © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 48.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 20.57 | ||
Pr. maks.: | 51.00 | Temperatura: | 15.0 | Podjazdy: | 255m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 7
Niedziela, 20 lipca 2014
Niedziela zaczyna się dla Nas zjedzeniem resztek pozostałego w sakwach asortymentu. Po śniadaniu opuszczamy farmę, dziękujemy za nocleg i jedziemy dalej drogą rowerową w dół, prosto do Salzburga. Tam oczywiście zwiedzamy miasto, ale jednocześnie szukamy jakiegoś marketu. W końcu znajdujemy mały Spar i tam ładujemy akumulatory. Sam Salzburg jest bardzo piękny. Nie brakuje tutaj kamienic, kościołów czy pomników. Spore wrażenie robi na nas także zamek na wzgórzu. Ponadto jest przyjemnie czysto i schludnie. Spotykamy także Polaków, którzy robią nam pierwsze wspólne zdjęcie na tle pomnika Mozarta. Gdy już objechaliśmy całe Stare Miasto i najedliśmy się wystarczająco, to nadszedł czas aby powoli opuszczać Austrię. Znaleźliśmy drogę wylotową na Niemcy i po kilkunastu minutach przekraczaliśmy kolejną granicę. W między czasie zrobiło się bardzo gorąco, a znaleźć otwarty w niedzielę sklep to jak wygrać w totka. Robimy więc kolejne zakupy na stacji benzynowej, gdzie nie jest zbyt tanio, ale mówi się trudno - coś trzeba jeść i pić. Odcinek w Niemczech nie należał do najciekawszych, bo było płasko i wiało nam prosto w twarz. Mimo wszystko nie jechało się tak tragicznie. Po 20 km dojeżdżamy do miejscowości Waging am See i tam robimy przerwę nad jeziorkiem. Woda nie jest oszałamiająco ciepła, ale w taki ciepły dzień to zawsze fajnie jest się trochę ochłodzić. Niestety dotarły do nas chmury i nagle niebo całkowicie było zachmurzone. Wyglądało mi to na zbliżającą się burzę, więc ruszyliśmy dalej. Nie trzeba było wiele czekać, aż w końcu dopadła nas prawdziwa nawałnica. W ciągu sekundy zerwał się taki wiatr, że ledwo dało się jechać. Mieliśmy wielkie szczęście, bo akurat przjeżdżaliśmy obok (skromnego, bo skromnego) ale ustawionego w przeciwną stronę przystanku autobusowego. Schowaliśmy się i nastąpiło obserwowanie pogody. Burza nie chciała ustąpić, ale po dobrej godzinie zaczęło się przejaśniać. Musieliśmy się trochę ubrać z racji tego że wyraźnie się ochłodziło. Poczekaliśmy chwilę aż przeschną drogi i kontynuowaliśmy jazdę. Im bliżej końca dnia tym robiło się coraz lepiej, a pod koniec wyszło nawet słońce i tym sposobem udało się zrobiło tego dnia jeszcze 30 km. Nocleg znaleźliśmy w miejscowości Schanitsee na polanie obok domów. Jeden Niemiec zaoferował wodę, drugi zaprosił nas na śniadanie dnia następnego. Ponadto mieliśmy świetną panoramę na Alpy z namiotu. Pierwszy tydzień za nami. Łydki już rozgrzane :)

W drodze do Salzburga © completny

Lokalne Święto © completny

Ścieżka rowerowa na Salzburg © completny

Dojeżdżamy do centrum © completny

Most zakochanych © majorus

Austria © completny

Pomnik Mozarta © completny

Centrum miasta © completny

Czysto i schludnie © completny

Widok na zamek © completny

Katedra i złota kula © completny

Ciekawy kościół © completny

Żegnamy Austrię, witamy Niemcy © completny

Przerwa nad zalewem © completny

Uciekamy przed burzą... © completny

...ale w końcu nas dopadła © majorus

Oczyszczona atmosfera © majorus

Spokojne kilometry po nawałnicy © completny

Pierwszy nocleg w Niemczech © completny

I od razu z widokiem na Alpy © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 106.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:50 | km/h: | 18.17 | ||
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 32.0 | Podjazdy: | 768m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 6
Sobota, 19 lipca 2014
W nocy nie śpimy za dobrze. Co chwile któryś z nas się budzi albo przekręca na drugi bok. Rano zgodnie stwierdzamy, że coś nam zaszkodziło. Mnie pomogła jedna wizyta w toalecie, Tomek z biegunką męczy się cały dzień :/ Oprócz małych problemów mamy także śniadanie do zjedzenia. Żegnamy miłych i gościnnych Austriaków, po czym kontynuujemy wczorajszą jazdę ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Traun. Po pokonaniu odcinka Wels - Vocklabruck robimy przerwę na zakupy w markecie. Następnie zmieniamy szlak rowerowy na R2 i jedziemy w kierunku dwóch jezior. Na początek odwiedzamy Attersee z pięknym kolorem wody. Tomek dalej zmaga się z bólem brzucha, więc robimy godzinną przerwę nad wodą. Ów woda może za ciepła nie była, ale przy takim upale to nie wypadało się nie zamoczyć choćby na chwilę ;) Robi się powoli późno, więc ruszamy dalej w poszukiwaniu jakiegoś sklepu. Jako że jest sobota, a znajdujemy się w typowo turystycznej okolicy, to niestety jedziemy na resztkach, nie znajdując niczego. Zmieniamy jezioro na kolejne i tym razem jedziemy już od strony południowej kapitalną ścieżką rowerową. Co chwile przejeżdżamy przez jakiś tunel. Mimo nienajlepszej dyspozycji Tomka docieramy do miejscowości Thalgau, gdzie na swoje podwórko przyjmuje nas rolnik. Jego syn wbija nam polowy prysznic w ziemię także nic nam więcej do szczęścia nie potrzeba. Jutro na Salzburg.

Poranek w Austrii © completny

Pamiątkowe foto z gospodarzami © completny

Ciekawe górki przed nami © completny

Tomek na zakupach w markecie © completny

Wygląda zachęcająco © completny

Bardzo stromy odcinek za nami © completny

Do kalendarza © completny

Piękna okolica na rower © completny

Przerwa nad jeziorem © completny

Attersee © completny

Widoki nieprzeciętne © completny

Jest i Ferrari © completny

Austriacy © completny

Ciekawa architektura rowerowa © completny

Tunel dla rowerów © completny

Nocleg u Bauera © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 103.00 | Km teren: | 13.00 | Czas: | 05:34 | km/h: | 18.50 | ||
Pr. maks.: | 61.00 | Temperatura: | 30.0 | Podjazdy: | 670m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 5
Piątek, 18 lipca 2014
Dnia piątego budzimy się dość wcześnie i dosłownie minutę później słyszymy hamujący samochód. Tak, to przyjechali Panowie z oczyszczalni sprawdzić czy wszystko u nas w porządku :) Nie wiadomo jak się ubrać na dzisiejszy etap, bo co prawda czuć górski chłodek, ale na niebie nie ma żadnej chmurki i zapowiada się upalny dzień. Na początek czeka nas 35 km po górach. Nawierzchnia super, pogoda świetna, ruch zerowy, a krajobrazy naprawdę zacne. Czego chcieć więcej? Jakby tego było mało to na jednym zjeździe pobijam swój rekord prędkości i od teraz wynosi on równe 74 km/h. Po małej wspinaczce czeka nas świetny zjazd do miejscowości Konigswiesen. Tam robimy zakupy w lokalnym markecie, jemy drugie śniadanie i ruszamy na dalszą część trasy. Na razie jeszcze po górach i z lekkim przelotnym deszczykiem, ale potem odbijamy w lewo w kierunku Dunaju i czeka nas niemal 20 km jazdy w dół wzdłuż innej, mniejszej rzeki. Szybko docieramy do Perg i już obaj jedziemy bez koszulki. Wbijamy na szlak R1 czyli Donauweg, który zaprowadzi nas wzdłuż Dunaju prosto do Linz. Niestety przegapiamy zjazd do miasta i musimy "atakować" metropolie od północnej strony. Samo miasto niestety trochę zatłoczone, więc nie spędzamy tam dużo czasu. Odwiedzamy tylko główną ulicę na Starym Mieście oraz słynną katedrę. Następnie szukamy wyjazdu w kierunku miasta Wels. W tym celu Tomek uruchamia swój GPS na telefonie i zaraz jesteśmy na kolejnym szlaku rowerowym o nazwie Traunweg. Mamy już 120 km w nogach, a upał ciągle nie odpuszcza, więc końcowe kilometry jedziemy już na pół gwizdka. Zmęczeni docieramy na przedmieścia wcześniej wspomnianego Wels i tam szukamy noclegu. Trochę uliczek musieliśmy przejechać, ale w końcu jacyś Austriacy się zlitowali i nas przygarnęli na niewielki ogródek. Ale uwaga uwaga! Mieliśmy do dyspozycji wielki basen ogrodowy z chłodną wodą, prysznic, toaletę, a potem zaproszono nas na solidną kolację. Po kolacji wypiliśmy jeszcze z gospodarzami regionalne wino, podziękowaliśmy za świetny wieczór i szczęśliwi wróciliśmy do namiotu. Nawet WiFi było niezabezpieczone ;) Super dzień.

Piękny odcinek po górach na dzień dobry © completny

Śniadanie to podstawa © completny

Przed każdą miejscowością taka informacja © completny

Zjeżdżamy z gór do Dunaju © completny

Czas na szlak R1 wzdłuż Dunaju © completny

Stare Miasto w Linz © completny

Katedra w Linz © completny

Na koniec dnia Traunweg © completny

Zachęcający widok z namiotu © completny

Basen po takim dniu to prawdziwa rozkosz © majorus

Na dobitkę pyszna kolacja! © majorus

Austria da się lubić :) © majorus
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 142.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:07 | km/h: | 19.95 | ||
Pr. maks.: | 74.00 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 988m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 4
Czwartek, 17 lipca 2014
W nocy mieliśmy pierwszą burzę. Rano natomiast wyruszamy w trasę o godzinie 9. Najpierw jednak lądujemy w miejscowym markecie Spar. Tomek nadal uskarża się na ból brzucha, ale mimo tego do Horn dojeżdżamy przyzwoitym tempem. Potem odbijamy na szlak rowerowy co okazało się świetnym wyborem, gdyż ruch był praktycznie zerowy. W ogóle w całej Austrii jakoś mało samochodów jeździ po drogach. Od rana robiło się coraz cieplej aż w końcu zaskoczyła nas mała i niegroźna burza. Jako że nie było gdzie się schować, to za dach nad głową posłużyła nam jabłoń. Po jakimś czasie miejscowy rolnik zaprosił nas do szopy. Tam czekaliśmy dobrą godzinę aż przestanie padać. Wiedzieliśmy już, że tego dnia nie zrobimy podobnego dystansu jak przez ostatnie 3 dni. Dodatkowo zaczęły się poważniejsze górki i pierwsze serpentyny na trasie. Widoki były naprawdę niezłe, a to za sprawą drogi rowerowej biegnącej wzdłuż jeziora Kamp. Kolejny odcinek był dla nas ciężki gdyż dobiliśmy do drogi głównej i zaczęło nam mocno dmuchać w twarze. Do Zwettl dojechaliśmy dość późno. Był tylko czas na szybkie zakupy i wyjazd w kierunku Linz. Po kilkunastu kilometrach postanowiliśmy już czegoś szukać. Udało się w...oczyszczalni ścieków ;) Panowie siedzący przy małej budce co prawda mieli bardzo "ciężki" akcent, ale od razu poczęstowali nas piwem i udostępnili nam pomieszczenie na całą noc. Była toaleta, telewizor, mała kuchnia, lodówka i pełno skrzynek lokalnego piwa. Oczywiście spaliśmy w namiocie, a żadnych nieciekawych zapachów nie mieliśmy jak to mogłoby się wydawać ;)

Austriacki Horn © completny

Uciekliśmy od samochodów na szlak rowerowy © completny

Schloss Greillenstein © completny

Wnętrze zamku z 1313 roku

Deszcz przeczekujemy pod jabłonią © completny

Potem przenosimy się do szopy © completny

Miejscowy Bauer miał mnóstwo narzędzi © completny

Pierwsze górki na wyprawie © completny

Nad jeziorem Kamp © majorus

Pogoda sprzyjała kąpielom © completny

Nocleg przy oczyszczalni ścieków © completny

Cała kanciapa dla nas © completny

Toaleta, kuchnia i zapas piwa :) © completny

Miejscowe Pirelli ;D © completny
***

Austriacki Horn © completny

Uciekliśmy od samochodów na szlak rowerowy © completny

Schloss Greillenstein © completny

Wnętrze zamku z 1313 roku

Deszcz przeczekujemy pod jabłonią © completny

Potem przenosimy się do szopy © completny

Miejscowy Bauer miał mnóstwo narzędzi © completny

Pierwsze górki na wyprawie © completny

Nad jeziorem Kamp © majorus

Pogoda sprzyjała kąpielom © completny

Nocleg przy oczyszczalni ścieków © completny

Cała kanciapa dla nas © completny

Toaleta, kuchnia i zapas piwa :) © completny

Miejscowe Pirelli ;D © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 102.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:11 | km/h: | 16.50 | ||
Pr. maks.: | 66.00 | Temperatura: | 30.0 | Podjazdy: | 1267m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 3
Środa, 16 lipca 2014
Dzień trzeci zaczynamy herbatką i szybkim pakowaniem. Oczywiście towarzyszy nam przy tym pies ;) Ruszamy w kierunku Brna. Jakieś 20 km przed miastem dostajemy wskazówki od pewnego Pana na rowerze, który mówi nam, że nie musimy jechać główną drogą, bo obok w lesie, nad rzeką biegnie fajna ścieżka rowerowa do samego Brna. Jak się okazało, był to szlak rowerowy R9. Posłuchaliśmy go i naprawdę jechało się świetnie. Cały czas lekko z górki bo wzdłuż rzeki i bez samochodów rzecz jasna. Brna jako takiego zwiedzać nie chcieliśmy. Podjechaliśmy tylko do Rynku i znaleźliśmy katedrę. Szczerze mówiąc Brno mnie nie zachwyciło, a byłem już we wszystkich większych miastach Czech i śmiało mogę powiedzieć, ze jest wiele lepszych. Robiło się coraz cieplej, a i czas naglił, więc trzeba było się wydostać z miasta. Niestety wyjazd nie należał do najciekawszych, bo musieliśmy przejechać kilka ładnych kilometrów ruchliwą 3-pasmową wylotówką. Potem były lekkie problemy ze znalezieniem drogi bocznej, ale jak już się udało to odetchnęliśmy. Druga część etapu nie była łatwa, bo zrobiło się naprawdę gorąco, a jechaliśmy praktycznie cały czas między polami, więc powietrze było mocniej nagrzane. Ponadto nie brakowało pagórków jak to w Czechach. Mijaliśmy kolejne długie i nudne podjazdy z niecierpliwością wypatrując Austrii na horyzoncie...albo chociaż otwartego sklepu spożywczego. Po jakimś czasie docieramy do Znojma i tam nawet nie zwiedzając miasta, lecimy prosto do marketu uzupełnić płyny i kupić coś na kolację. Stamtąd do granicy mieliśmy już rzut kamieniem. Pokonaliśmy jeszcze jedną górkę i już zmienialiśmy kraj. Mimo iż było względnie wcześnie i moglibyśmy jeszcze trochę przejechać tego dnia, to postanowiliśmy że nie ma się co zażynać na początek i trzeba umiejętnie rozłożyć siły na wyprawę. Tym sposobem wylądowaliśmy na nocleg w autriackim Retz. Pewna rodzina pozowliła nam się rozbić po drugiej stronie posiadłości. Do domu nas nie zaprosili, ale dostaliśmy tyle wody ile nam było trzeba :) Martwi mnie tylko uskarżający się na ból brzucha Tomek.

Szlak R9 do Brna © majorus

Teatr Narodowy w Brnie © completny

Stare Miasto w Brnie © completny

Na rynku w Brnie © completny

Przebudowa placu © completny

Panorama Brna © completny

Katedra w Brnie © completny

Tomek na jednej z wielu górek © completny

I wiadomo skąd jedziemy! © completny

Piękne tereny do jazdy © completny

Witamy w Austrii © completny

Ostatnie miasteczko dnia trzeciego © completny

Nocleg przy małej szopie © completny

Jeszcze cały wieczór przed nami © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 126.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:55 | km/h: | 18.22 | ||
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | 32.0 | Podjazdy: | 875m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 2
Wtorek, 15 lipca 2014
Drugiego dnia wstajemy dość wcześnie, bo po godzinie 7. Właścicielka posiadłości zaprasza nas na śniadanie, więc dzień zaczyna się przyjemnie. Tomek widząc, że wczoraj ciężko mi szło w drugiej części etapu, postanowił wziąć drugi dzień z rzędu namiot na swój bagażnik. Od następnego dnia zmienialiśmy się już co drugi dzień. Podziękowaliśmy miłej kobiecie za gościnę i ruszyliśmy w kierunku Czeskiej Republiki. Mijając granicę zdawaliśmy sobie sprawę, że żegnamy się z ojczyzną aż na 6 tygodni. Cały dzień mieliśmy piękną pogodę, ale i piękne tereny do jazdy. Naprawdę polecam Czechy na rower. Nie brakowało nam górek, a na jednej z nich przed miejscowością Jevicko udało mi się przekroczyć "magiczne" 70 km/h. We wtorek chcieliśmy dojechać jak najbliżej Brna. Nocleg wypadł nam w wiosce o nazwie Rajec, gdzie na swój malutki ogródek pilnowany przez Golden Retrievera przygarnął nas pewien Czech. Pies był naprawdę bardzo sympatyczny, ale ciężko było czymkolwiek się przy nim zająć, bo zaraz był obecny. To było jedyne "nieudogodnienie" tego wieczoru, bo mieliśmy za to do dyspozycji wodę i altanę z prądem, a ponadto Czesi podarowali nam herbatę, a także pozwolili skorzystać z toalety :) Powoli się rozpędzamy...

Pierwszy nocleg za nami © majorus

Żegnamy Polskę na 6 tygodni © completny

Czechy © completny

Jeszcze czysty i błyszcący © completny

Najlepsza górka dnia drugiego © majorus

Nocleg u Czecha © completny

Ogródki przydomowe © completny
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 124.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:10 | km/h: | 20.11 | ||
Pr. maks.: | 70.00 | Temperatura: | 29.0 | Podjazdy: | 1159m | Rower: | Giant |
PORTUGAL 2014 - Dzień 1
Poniedziałek, 14 lipca 2014
Wyprawę 2014 czas zacząć! Od dwóch lat, a tak naprawdę odkąd wsiadłem pierwszy raz na rower, marzyłem o tym, aby dojechać na dwóch kółkach do Portugalii. W tym roku postanowiłem, że dłużej nie będę czekać i wspólnie z Tomkiem z Jaworzna zdecydowaliśmy się ruszyć na podbój półwyspu Iberyjskiego. Zaczęło się od tego, że zapomniałem zapięcia i musiałem wrócić się do mieszkania. Z poślizgiem dotarłem na PKP, gdzie się umówiliśmy i po pamiątkowych fotografiach ruszyliśmy drogą krajową nr 8 w kierunku Kłodzka. Od miesiąca nie byłem na rowerze i ruszając na tak wielką wyprawę bez przygotowania byłem trochę niepewny, ale początek nic złego nie zapowiadał. Pierwsze 50 km jechaliśmy razem i to nawet szybkim tempem. Dopiero jak przejechaliśmy Bardo i zaczęły się konkretniejsze górki to odpadłem. Wtedy wyszedł brak przygotowań i nastąpiła wegetacja <15 km/h. W Kłodzku zrobiliśmy dłuższą przerwę i plan był taki żeby dojechać tego dnia jak najbliżej Międzylesia. Na wysokości Bystrzycy Kłodzkiej spotkaliśmy jeszcze dwóch sakwiarzy z Oławy, którzy jechali do Pragi. Po kilku wspólnych kilometrach zostali w tyle, a my zajęliśmy się szukaniem noclegu w Dobrzykowie. Pewna kobieta udostępniła nam ogródek i poczęstowała smacznym żurkiem na kolację. Pierwsze koty za płoty, ale z lekkim niepokojem spoglądam w przyszłość.

Pożegnanie z Wrocławiem © completny

Piękna pogoda do jazdy © completny

Przerwa na kłodzkim skwerku © completny

Walczę z podjzadem © majorus

Pierwszy nocleg w Dobrzykowie © completny

Zwierzęta były ciekawe gości © completny

Żurek na kolację © majorus
***
Kategoria 2014 Portugal
Dane wycieczki:
Km: | 125.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:41 | km/h: | 18.70 | ||
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 925m | Rower: | Giant |
Do babci raz dwa
Niedziela, 6 lipca 2014
Jeszcze troszke i wakacje..
Dane wycieczki:
Km: | 5.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:16 | km/h: | 20.62 | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 28.0 | Podjazdy: | 20m | Rower: | Giant |